Anglikańska teolożka wyjaśnia, czym jest grzech. Warto przeczytać

Tish Harrison Warren, duchowna anglikańska z Pittsburgha w stanie Pensylwania. Źródło: CCO Video / Youtube.com
KAI / mł

Wielu z nas na Zachodzie uważa grzech za "folgowanie sobie lub miłe nieposłuszeństwo" (enjoyable naughtiness). Tymczasem jest inaczej, bo grzech to „ludzka skłonność do psucia (mess things up) stworzonego przez Boga świata i jego harmonii” - pisze Tish Harrison Warren.


Laeticia Harrison Warren to młoda duchowna anglikańska z Pittsburgha w stanie Pensylwania i autorka kilku książek teologicznych. Niedawno postanowiła wygłosić medialne kazanie do Amerykanów na temat grzechu. Jej tekst, zamieszczony w „New York Times” 8 marca – w pierwszym tygodniu Wielkiego Postu – i nawiązujący do wojny na Ukrainie, dotyczy „realistycznego spojrzenia na grzech” i odkrycia łaski przebaczania we współczesnej kulturze, która „pozwala na wszystko, ale nie wybacza niczego”.

Czy grzech to wyłącznie łamanie zasad?

Autorka pisze najpierw o własnej ewolucji rozumienia „grzechu”. Wychowała się ona w środowisku baptystów i często słyszała kazania, że „Jezus umarł za nasze grzechy”. Grzech był tam rozumiany jako łamanie pewnych zasad np. wskutek pijaństwa, kłamstwa, morderstwa i kradzieży. Dla malej Tish (zdrobnienie od Laeticia) brzmiało to jednak bardzo abstrakcyjnie. Już jako studentka, przez „pasmo zerwanych więzi i dzięki dociekaniom teologicznym” zwróciła ona uwagę na to, że grzech jest czym bardziej fundamentalnym i subtelniejszym niż tylko łamanie zasad.W grę wchodziły bowiem, jak pisze, ukryte „pod kapeluszem świadomości” motywy szukania uznania u innych, niecieszenia się z osiągnieć i nagród przyjaciół, i to nawet wtedy, gdy umiała wykrzesać z siebie słowa „moje gratulacje”. Wówczas pojawiło się też u niej nowe rozumienie grzechu.

DEON.PL POLECA

Gdy nie kochamy Boga i bliźniego z całego serca

Za współczesnym autorem angielskim Francisem Spuffordem (ur. w 1984) zauważyła, że „wielu z nas na Zachodzie uważa grzech za «folgowanie sobie lub miłe nieposłuszeństwo (enjoyable naughtiness)»”. Tymczasem jest inaczej – twierdzi teolożka – Spufford określa grzech jako „ludzką skłonność do psucia (mess things up) stworzonego przez Boga świata i jego harmonii”. I tu pojawiła się, paradoksalnie, jakaś droga ratunku. „Zamiast nienawidzić siebie, stopniowo zaczęłam odkrywać, co to znaczy «miłosierdzie Boże i łaska przebaczenia»” – stwierdziła Harrison Warren.

W liturgii anglikańskiej, która tkwi głęboko korzeniami w katolickiej, uczestnicy wyznają, że „zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem”, co oznacza, że nie kochaliśmy Boga i bliźniego z całego serca i dlatego szukamy Bożego przebaczenia, miłosierdzia i uzdrowienia”.

Ranię ludzi nie w teorii, ale naprawdę

Harrison Warren zaznaczyła, że w prawosławiu podobne znacznie ma „Modlitwa Jezusa”: „Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną grzesznikiem”. Zauważyła w tym kontekście, że odmawiając ten „różaniec prawosławny” doświadczyła w sobie dziwnej przemiany własnej tożsamości. Odkryła, że „nie jestem tylko matką, anglikańską duchowną, demokratką lub republikanką, chrześcijanką stojącą «po właściwej stronie historii», ale jestem grzesznicą i np. jako matka mogę ranić swoje dzieci, które przecież kocham… Ranię ludzi nie w teorii czy abstrakcji, ale naprawdę, a to uczy pokory”.

Tego rodzaju spojrzenie na grzech dotyczy ważnego aspektu współczesnej kultury amerykańskiej i nie tylko. Według luterańskiego teologa Martina E. Marty'ego (ur. w 1928) kultura ta bowiem „pozwala na wszystko i zarazem niczego nie wybacza”. Nauka chrześcijańska jest pod tym względem inna – „demokratyczna”, gdyż w odniesieniu do grzechu wszyscy jesteśmy równi. Parafrazując z kolei Aleksandra Sołżenicyna „linia między dobrem a złem przebiega nie między partiami politycznymi, klikami, klasami, religiami i ideologiami, lecz przez ludzkie serce”.

"Mój przeciwnik i ja mamy ze sobą coś wspólnego"

Na zakończenie swych rozważań wielkopostnych Tish Harrison Warren jeszcze raz podkreśliła, że „jesteśmy nie tylko grzesznikami, ale grzesznikami, którzy mogą prosić o miłosierdzie i wierzyć, że to miłosierdzie (Boże) mogą otrzymać”. Podobnie wyraził to chorwacki profesor religii na uniwersytecie Yale (w New Haven w stanie Connecticut) Miroslav Volf (ur. w 1956 r.) w eseju „Przebaczenie”: „Jeśli uznam, że jestem grzesznikiem, wówczas mój przeciwnik i ja mamy ze sobą coś wspólnego: obaj zbłądziliśmy i obaj potrzebujemy łaski”.

KAI / mł

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Anglikańska teolożka wyjaśnia, czym jest grzech. Warto przeczytać
Komentarze (3)
KB
~kamil bruczek
14 marca 2023, 16:50
ks. Laeticia słusznie zauważyła, że źródło grzechu nie jest w czynie, samej myśli, lecz już w samej naturze człowieka, w której jest istotny czynnik skłonności do grzechu. W rezultacie, grzech człowieka (myślą, mową, uczynkiem lub zaniedbaniem), jest jedynie konsekwencją wyrastającą z grzesznej natury. Tu łaska boża wydaje się być większa, bardziej doskonała i miłosierna, od pojmowania jej jedynie jako "odpuszczenia winy za jakiś uczynek"- rozciąga się ona na człowieka jako takiego, z całą jego naturą. Przypomina mi to teologię grzechu w luteranizmie (czy szerzej w protestantyzmie), gdzie człowiek jest z natury grzeszny i pozostaje grzeszny do końca, cokolwiek by nie robił, ale jednocześnie jest usprawiedliwiony łaską przez Chrystusa. Uważam, że tkwi w tym ogromny potencjał: człowiek odpuszcza sobie dążenie do uzyskania świętości, bo nigdy święty nie będzie- ale akceptując swoją grzeszność, może zbliżać się do Boga i czynić dobro, bez czekania na nagrodę.
KP
~katolik pomniejszego płazu
15 marca 2022, 20:01
jak to? nie ma już na świecie katolickich teologów?
KW
~Kamil Wyszyński
7 maja 2022, 21:57
Są, ale nie tylko katoliccy