Bóg naprawił moją więź z ojcem [ŚWIADECTWO]
Pamiętam, że było dużo dobrych, wspólnych momentów w moim życiu i mojego taty, ale nie mogę powiedzieć, żeby mnie znał. Teraz jest inaczej, ale nie było tak zawsze. Pan Bóg działa jednak jak chce i stało się tak, że to właśnie mój tata stał się osobą, która na pewnym etapie mojego życia pomogła mi najbardziej.
Swojego czasu w moim życiu przechodziłam mocny kryzys, którego najtrudniejszy moment przypadł na jego dwa pierwsze miesiące - jak się później zresztą okazało kluczowe w tamtym procesie.
Wszystko, co miałam wokół siebie dobrego - jak myślałam wtedy - runęło. Nagle zniknęło. Wszystko łącznie z pracą, którą przez kilka tygodni miałam ograniczoną, znaczącymi znajomościami dla mnie w tamtym czasie. Wszystko się skończyło, a muzyka zaczęła zwalniać.
Dziś, kiedy o tym piszę, to wszystko wydaje się tylko wspomnieniem, ale kiedy jesteś w tak głębokim kryzysie tożsamościowym, potrzebujesz osoby, która pomoże ci z niego po prostu wyjść. Dla mnie był to czas, który doprowadził mnie to nawrócenia i prawdziwego, głębokiego życia.
Zanim tak się jednak stało, czułam się całkowicie bezsilna i bez jakiegokolwiek celu w życiu - bliższego, dalszego. Jakiegokolwiek. Przez siedem tygodni cierpiałam nawet na bezsenność. Wszystko, co nabudowałam w życiu, runęło w kilka dni. Psychologicznie - jak się później dowiedziałam - spadły mi wszystkie mechanizmu zabezpieczające. Teraz wiem, że dla mojego nawrócenia było to konieczne.
I właśnie wtedy okazało się, że osobą która mi najbardziej może pomóc, jest właśnie mój ojciec. Po ludzku to było nie do wymyślenia.
Kontekst był taki, że od wielu, wielu lat mieszkałam daleko od mojego rodzinnego domu - ale Pan Bóg działa, kiedy chce i jak chce - i podczas tej bolesnej dla mnie sytuacji sprawił, że moja więź z własnym ojcem się odrodziła.
Stało się tak, że tato dostał na dwa miesiące zlecenie w mieście, w którym mieszkałam, a w którym on był wcześniej może dwa razy w życiu.
Obecność mojego ojca w mieście, w którym mieszkałam spowodowała, że mogłam się z nim często widywać i rozmawiać. Po raz pierwszy w życiu opowiedziałam mu o sobie.
Te dwa miesiące okazały się kluczowe w tym czasie, potem wszystko zaczęło wracać do porządku i muzyka znowu zaczęło przyspieszać.
Pan Bóg naprawił naszą relację w momencie, którego wcale nie mogłam przewidzieć. To, co widzę dziś, to to, że na pewno to wymagało zaangażowania mojego ojca, ale również mojej otwartości. I gdzieś pośrodku tego się spotkaliśmy.
Jestem bardzo wdzięczna Bogu za mojego tatę i za to, że kiedy było mi źle, to właśnie on mi pomógł. Od tamtego czasu nasza relacja nabrała nowej jakości. To właśnie on stał się osobą, przez którą również przyszedł do mnie Bóg.
To, co chcę powiedzieć wszystkim, którzy z najróżniejszych powodów odczuwają realny brak ojca, albo czują, że tej więzi nie da się odbudować, to zapewnienie, że jest to możliwe.
Być może koszty takiej decyzji będą duże (zmierzenie się z bólem emocjonalnym, brakiem czy poczuciem straconego czasu, również przebaczenie jest procesem), ale pomimo to, pomimo wszystkiego na pewno warto zaryzykować.
Bóg nie stracił kontroli nad naszym życiem i na pewno warto Go do tego procesu naprawienia wszelkich relacji zaprosić. Zmiany są możliwe. Czasami ich początkiem jest zwykła, szczera rozmowa i Pan Bóg będzie temu błogosławił. Trzeba Mu tylko szczerze zaufać.
Skomentuj artykuł