Co to znaczy mieć (w miarę) młodego papieża?
Ostatni 70-latek zasiadał a tronie piotrowym 35 lat temu. W 1990 r. Jan Paweł II był w wieku obecnego papieża. Oznacza to, że większość ludzi żyjących teraz na świecie, nie wie, co to znaczy mieć tak młodego (relatywnie) Ojca Świętego. Połowa populacji naszego globu ma przecież poniżej 30 lat. Stąd zdziwienie i zachwyty w komentarzach pod zdjęciami Leona, który samodzielnie dźwiga ciężki krzyż lub z łatwością łapie w locie pluszową zabawkę, rzuconą w kierunku papamobile na placu św. Piotra.
Młody, zdrowy, energiczny, po siedemdziesiątce
Podczas konklawe wiek kardynała jest jednym z kluczowych czynników, które bierze się pod uwagę w ocenie, czy dany purpurat będzie „papabile”, a więc poważnym kandydatem na tron piotrowy – zauważa Colleen Dulle w artykule dla America Magazine. Doświadczenie pokazuje, że najlepszym pretendentem do papiestwa jest hierarcha poniżej 80 roku życia – a więc nadal uprawniony do głosowania i zazwyczaj obecny w Kaplicy Sykstyńskiej – oraz mający co najmniej 70 lat.
Dlaczego nie młodszy niż 70? Przecież to już wiek emerytalny, w którym nie mamy tyle sił, co np. po czterdziestce. Kardynałom chodzi rzecz jasna o uniknięcie niezwykle długiego pontyfikatu. Poprzednie głosowania (w 2005 i w 2013 r.) pokazały, że elektorzy woleli postawić na seniorów, a nie na młodszych kardynałów. Zapewne nie bez wpływu na tę decyzję pozostał wyjątkowo długi, bo aż 26-letni pontyfikat Jana Pawła II.
Młody wiek – długi pontyfikat
Młody wiek Jana Pawła II w chwili wyboru (58 lat) był z kolei jego atutem w chaotycznym (i kosztownym dla Watykanu) „Roku trzech papieży” (1978), który przyniósł koniec pontyfikatu Pawła VI, wybór i nagłą śmierć Jana Pawła I oraz na koniec pontyfikat Jana Pawła II. Po dwóch konklawe w ciągu jednego roku elektorzy prawdopodobnie chcieli wybrać młodszego, zdrowego papieża, by odsunąć w czasie kolejne głosowanie.
Wybierając młodszego papieża, kardynałowie muszą jednak liczyć się z tym, że ten sam człowiek – ze swoimi mocnymi i słabymi stronami, których nikomu nie brakuje – zapewne będzie kierował Kościołem przez dekady.
W 2005 r. Benedykt XVI został wybrany w wieku 78 lat i przez wielu był postrzegany jako papież przejściowy. W wywiadach przyznawał, że przed konklawe myślał o odpoczynku w towarzystwie ukochanego brata i spokojnych wieczorach spędzonych przy pianinie i na lekturze książek. W 2013 r. również kard. Jorge Bergoglio przygotowywał się do zasłużonej emerytury po latach pełnienia funkcji arcybiskupa Buenos Aires. Gdy został wybrany miał 76 lat a jego zdrowie wcale nie było idealne.
Leon, może i zawodowiec, ale nie sprinter
Wybór kardynała Roberta Prevosta w wieku 69 lat oznacza, że obawy przed długim pontyfikatem osłabły. Sygnalizuje też, że kardynałowie uważają go za właściwego człowieka do kierowania Kościołem przez dłuższy czas – zwłaszcza że Leon XIV jest bez wątpienia najbardziej wysportowanym papieżem od czasów Jana Pawła II, a średnia długość życia na świecie nadal rośnie.
Jedno z najważniejszych pytań po wyborze Leona brzmiało: jak jego wiek wpłynie na sposób sprawowania władzy w Kościele? Pierwsze miesiące pontyfikatu przynoszą pewne wskazówki – szczególnie w porównaniu z początkami Franciszka – uważa Colleen Dulle z America Magazine. Dziennikarka zauważa, że Franciszek działał szybko i intensywnie, jakby świadom ograniczonego czasu, który miał do dyspozycji. Leon się nie spieszy, odkłada wiele ważnych decyzji na później – daje sobie czas na relaks, odwiedzając swoją letnią rezydencję w Castel Gandolfo, gdzie odpoczywa od rzymskiego skwaru i zamieszania.
Tymczasem Franciszkowi wystarczyło kilka miesięcy pontyfikatu, by dokonać wielu zmian, które szokowały niektórych katolików. Radykalnie zerwał z wystawnymi strojami i publicznie pokazywał się jedynie w białej papieskiej sutannie. Zamiast w Pałacu Apostolskim zamieszkał w Domu Świętej Marty, gdzie jak twierdził jest więcej ludzi, a on przyzwyczaił się do pracy i życia we wspólnocie. Sam płacił swoje rachunki i nieraz, nawet wobec dziennikarzy, bardzo swobodnie wyrażał swoje zdanie, np. na temat homoseksualistów, o których powiedział: „Kimże jestem, by ich osądzać?”.
Chi va piano, va sano e va lontano
Włoskie przysłowie mówi: Chi va piano, va sano e va lontano – kto idzie powoli, idzie zdrowo i zajdzie daleko. Leon, w przeciwieństwie do swojego jezuickiego poprzednika, nie wydaje się spieszyć. W wywiadach po wyborze jego przyjaciele opisywali go jako człowieka, który podejmuje decyzje z rozwagą i powoli, po wielu konsultacjach. Jak dotąd papież nie dokonał poważniejszych zmian w Kurii Rzymskiej. Przez cztery miesiące pozostawił nawet nieobsadzoną funkcję prefekta Dykasterii ds. Biskupów, którą sam pełnił jako kardynał.
Jest jednak coś, co zapewne zrobi szybciej niż Franciszek. Chodzi o pierwszą adhortację apostolską. Jeśli doniesienia Reutersa, o których pisaliśmy w Deonie, są prawdziwe, w ciągu najbliższych tygodni powinien ukazać się dokument o potrzebach ubogich. Leon byłby więc w tej dziedzinie szybszy od Franciszka o około sto dni! „Evangelii Gaudium” ukazała się bowiem dopiero w rok po wyborze Argentyńczyka i już wtedy uważano, że stało się to w zawrotnym tempie.
America Magazin/łs
Skomentuj artykuł