Czas życia - (nie)wytłumaczalny?

Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? A oni odpowiedzieli: Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków. Jezus zapytał ich: A wy za kogo Mnie uważacie? Odpowiedział Szymon Piotr: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego. Na to Jezus mu rzekł: Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Wtedy surowo zabronił uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem. Odtąd zaczął Jezus wskazywać swoim uczniom na to, że musi iść do Jerozolimy i wiele cierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie. Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie (Mt 16, 13-23).

Niewytłumaczalny czas życia

Jest takie powiedzenie: popaść w zadumę. "Słownik dobrego stylu" przytacza jeszcze takie zwroty ze słowem "zaduma": oddawać się zadumie, wpadać w zadumę, ocknąć się z zadumy, powiedzieć coś z zadumą, powiedzieć coś w zadumie, patrzeć w zadumie, trwać w zadumie, coś skłania do zadumy, coś wprawia w zadumę, coś wyrwało kogoś z zadumy (Mirosław Bańko). W naszych czasach - o zadumę i o dziecięco proste zdziwienia nad cudem życia - jest coraz trudniej.

DEON.PL POLECA

Ponadto jakiś przemożny "rząd dusz" sprawia, że żyjemy bardziej na powierzchni niż na głębi. Niemal wszyscy czują się wciągani w jakiś potężny wir zaaferowania nadmiarem pracy lub jej brakiem. Inny pochłaniający wir to różne odmiany rozrywki, która (nomen omen) "rozrywając", coraz bardziej dezintegruje ludzką osobę. Życie pozbawione wewnętrznego skupienia i zachodzenia na głębię nękane jest różnymi niepokojami, lękami i innymi przykrymi uczuciami - aż po poczucie bezsensu i rozpaczy.

Czas rekolekcji z definicji jest - inny.

Tu mamy sprzyjające warunki, by się uciszać, skupić i schodzić na głębię…

Tu możemy dopuścić do świadomości wszystko to, co nas boli, zasmuca i przygnębia. Ale nade wszystko mamy szansę na to, by bardzo świadomie i konsekwentnie otwierać się na Boga Ojca, który nam Siebie objawia, udziela i zaprasza nas do nowego życia z Nim, w Nim i dla Niego.

Tu, w czasie rekolekcji, dobrowolnie przyzwalamy, by Bóg wprawiał nas w zadumę i zdziwienie. Bóg czyni to poprzez swoje Słowo. Tym Słowem jest, w końcu i przede wszystkim, Jezus Chrystus.

W tej chwili chciałbym jednak przywołać słowa poety, Marii Rainera Rilkego, który w takich słowach wyraził (właśnie) zadumę nad życiem:

O, życie, życie, dziwny czasie.
Ze sprzeczności w sprzeczność sięgający
w biegu, tak często zły, tak ciężki, wlokący się
i potem nagle, niewyrażalnie szeroko
rozpinający skrzydła, równy aniołowi:
o, niewytłumaczalny czasie życia.
Spośród wszystkich ogromnie śmiałych bytów
czy może być bardziej żarliwy i śmiały?
Stoimy i wpieramy się w nasze granice,

zarywając ku sobie Byt Niepoznawalny.

Coraz silniejsze i krzykliwe trendy kulturowe (czy raczej anty-kulturowe) próbują nam wmówić, że nasze ludzkie życie jest czymś a to banalnym, a to przypadkowym, a to najzupełniej oczywistym, no i w końcu czymś zredukowanym do harówki i użycia oraz bezsensownych udręk…

Tymczasem Poeta, pełen zadumy, woła: o, niewytłumaczalny czasie życia.

Tak, czas życia jest "niewytłumaczalny". Człowiek jest niewytłumaczalny.

Każdy z nas jest pytaniem, na które w sobie samych nie znajdujemy odpowiedzi.

Nasze życie staje się najbardziej problematyczne i niewytłumaczalne wtedy, gdy zderzamy się z cierpieniem własnym i z cierpieniem naszych bliźnich. A spada go na ludzką rodzinę wielki ogrom: choroby, kataklizmy, głód, bieda i skrajna nędza milionów; a także nienawiść i przemoc, pogarda, wzajemne poniżanie i zabijanie się...

W końcu zaś przychodzi śmierć, która nie czyni wyjątków. Cud życia zderza się z bezwzględną destrukcją. Ostatnim słowem człowieka - każdego człowieka - zdaje się być bezradność i beznadziejność.

Tylko Jeden z "synów człowieczych" przeżywał to wszystko, co ludzkie, całkiem inaczej i potrafił tchnąć w nas ludzi ugruntowaną nadzieję. To Mesjasz - Jezus Chrystus.

W dzisiejszej perykopie słyszeliśmy, jak bardzo zależało Jezusowi na tym, by wyjątkowość Jego Osoby została dobrze rozpoznana.

Dopóki z ust Piotra nie padła właściwa odpowiedź: , dopóty Jezus nie spoczął w zadawaniu pytania: Za kogo ludzie Go uważają.

Dopiero po usłyszeniu wyznania Piotra (że jest On Mesjaszem - Synem Bożym) Jezus uczynił dwa wielkie kroki, służące zbawieniu ludzi.

Pierwszy krok to zapowiedź To wielki dar dla wszystkich pokoleń, aż do skończenia świata.

Drugi milowy krok to odsłonięcie prawdy o ostatnim, bardzo ważnym i trudnym etapie Jezusowego życia na ziemi:

Rzeczywiście, stało się dokładnie tak jak zostało "wskazane".

Jezus przeżył straszliwą udrękę męki i śmierci, ale też zmartwychwstał!

Jezusowe Zmartwychwstanie zrobiło potężny wyłom w murze, który aż dotąd okalał wszystkich ludzi i bezwzględnie zamykał ich w kręgu śmierci i rozpaczliwego lęku.

Tylko Wcielony Boży Syn potrafił przerwać krąg śmierci i utorować drogę do nowego życia. Przejście (Pascha) Jezusa przez dziwny czas życia na ziemi i przez śmierć ku Życiu słusznie nazwane zostało Wschodzącym Słońcem (por Łk 1, 78), które nie zna zachodu.

Od czasu Paschy Jezusowej każdy, kto chce i pragnie, może chodzić w potężnym świetle Jezusowej nauki, Jego cudów, znaków i Zmartwychwstania.

A kto nie chce, to nie musi się specjalnie "męczyć". Dla przesłonięcia sobie światła potężnego Słońca, wystarczy jedna mała dłoń… I podobnie, wystarczy byle pretekst, byle wymówka, byle alibi, aby arbitralnie stwierdzić, że Boskie Światło z góry zstępujące nie istnieje lub jest mało znaczące. I że Bogu można powiedzieć "nie", nie ponosząc przy tym bardzo poważnych skutków takiego (lekkomyślnego) wyboru!

Tak, można być negacjonistą, nihilistą.

- Ale szkoda, skoro śmierć należy do Życia (a nie na odwrót!).

Szkoda tkwić w ciemnościach wątpienia, agnostycyzmu i relatywizmu, skoro "fizyczne" ciemności są pokonywane przez światło nawet jednej małej świeczki, a co tu dopiero mówić o nadmiarze Światła i Miłości, które promieniują z Osoby Jezusa Chrystusa, a także z każdej strony Ewangelii i z każdego stworzenia!

Matka powie to najprościej

Zakończę nietypowo - Orędziem Matki Bożej z 2 sierpnia 2011 r., przekazanym przez Mirjanę: " Dzisiaj wzywam was, abyście na nowo odrodzili się w modlitwie, a za przyczyną Ducha Świętego, przy moim Synu, stali się nowym ludem. Ludem, który wie, że jeśli utraci Boga, utraci siebie. Ludem, który wie, że mimo wszelkich cierpień i doświadczeń, przy Bogu jest bezpieczny i zbawiony. Wzywam was, byście gromadzili się, jako Boża rodzina i umacniali się Jego Ojcowską mocą. Pojedynczo, moje dzieci, nie możecie powstrzymać zła, które chce zawładnąć światem i zniszczyć go. Jednakże zgodnie z wolą Bożą, wszyscy razem, przy moim Synu, wszystko możecie zmienić i uzdrowić ten świat. Wzywam was, byście całym sercem modlili się za swoich pasterzy, ponieważ Syn mój ich wybrał. Dziękuję wam".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czas życia - (nie)wytłumaczalny?
Komentarze (6)
;
;->
21 sierpnia 2011, 13:04
Znów zapędy cenzorskie...
A
Alicja
21 sierpnia 2011, 12:44
Wiedenskiego kardynala Krzysztofa Szymborna z pewnoscia nie mozna nazwac niepowaznym duchownym a w ubieglym roku, prywatnie, pielgrzymowal do Medjugorie.  Po powrocie nie przestrzegal wiernych by tego nie robili. Po owocach ich poznacie!
21 sierpnia 2011, 09:01
czy poważny duchowny powinien posiłkować się objawieniami, w które Kościół nie dowierza? Objawienia nie zostały dotąd uznane nie dlatego, że nie są wiarygodne, tylko dlatego, że wciąż jeszcze trwają. A skąd wiesz że to jest jedyna przyczyna, w świetle ostatniej wypowiedzi przedstawiciela Watykanu  Międzynarodowa komisja przy Kongregacji Nauki Wiary badającą domniemane objawienia w Medjugorie w Bośni i Hercegowinie daleka jest od wypracowania swojego stanowiska – powiedział kard. Camillo Ruini. wydaje się że to nie jedyna przyczyna Też jestem zdziwiony powoływaniem się ojca Osucha na nieuznane objawienia
S
semantyk
21 sierpnia 2011, 08:20
czy poważny duchowny powinien posiłkować się objawieniami, w które Kościół nie dowierza? Objawienia nie zostały dotąd uznane nie dlatego, że nie są wiarygodne, tylko dlatego, że wciąż jeszcze trwają.
DR
DO REDAKCJI DEONU
21 sierpnia 2011, 07:44
to objawienia w Medjugorie są w pelni uznane? bo mnie się zdawało, że: źródło mojej wiedzy to m.in. komunikat z 04.06.2011r.  " Dotychczas Stolica Apostolska za miarodajne uznaje stanowisko episkopatu byłej Jugosławii z 1991 r., w myśl którego nie można potwierdzić nadprzyrodzonego charakteru zjawisk zachodzących w Medjugorie" źródło: http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,6007,daleka-droga-do-stanowiska-ws-medjugorje.html czy poważny duchowny powinien posiłkować się objawieniami, w które Kościół nie dowierza?
D
dobra_rada
6 sierpnia 2011, 11:07
Poszukującym argumentów za WIARĄ - na gruncie nauki doradzam znakomitą stronę: "Namacalne, Naukowe Dowody dla Wiary w Boga", to: <a href="http://www.wiara.us">www.wiara.us</a>   No i warto ją propagować. Sam przeczytałem tam przed chwilą to rozważanie:"Paleontologia o Ewolucji, czyli (0+0=0)!" Świetne.