Dariusz Piórkowski SJ: największą przeszkodą w nawróceniu jest moralizm

fot. Elia Pellegrini / Unsplash

"Moralizm kładzie nacisk na skutki, które sami mamy wywołać, a pomija zupełnie przyczyny naszego postępowania" - uważa jezuita.

Dariusz Piórkowski SJ opublikował na Facebooku wpis, w którym dzieli się refleksją związaną z nawróceniem św. Pawła. "Ważne jest to, że konkretne czyny Szawła (inne niż planował) nie są przyczyną, lecz skutkiem jego nawrócenia" - pisze.

Przeczytaj cały wpis Dariusza Piórkowskiego:

"Bóg naszych ojców wybrał cię, abyś poznał Jego wolę i ujrzał Sprawiedliwego i Jego własny głos usłyszał. Bo wobec wszystkich ludzi będziesz świadczył o tym, co widziałeś i słyszałeś".

To w sumie niezwykłe, że Kościół obchodzi nawrócenie jednego ze swoich świętych i filarów zarazem. To jedyne tego typu święto. Pewnie dlatego, że bez apostoła Pawła Kościół nie byłby tym, kim jest dzisiaj. Ale myślę, że chodzi także o to, byśmy zobaczyli wyraźniej dynamikę, względnie, "anatomię" nawrócenia.

A jego istota polega na tym, że nie my jesteśmy przyczyną zmiany nas samych. Na przykładzie Szawła z Tarsu Bóg chce pokazać nam, że nie moglibyśmy przyjść do Niego, a ściślej mówiąc do Chrystusa, bo przecież Szaweł był człowiekiem wierzącym, bez specjalnej boskiej interwencji. U początku nawrócenia jest światło, jakaś porażająca siła skłaniająca do działania. Oczywiście, nie wszyscy przechodzimy nawrócenia tak jak Szaweł. Ale to do Boga zawsze należy inicjatywa.

Ważne jest to, że konkretne czyny Szawła (inne niż planował) nie są przyczyną, lecz skutkiem jego nawrócenia. Bardzo ciekawe jest to, że sam Paweł nazywa chrześcijaństwo, wiarę - drogą. Chodzę sobie po tym świecie z określonym wyobrażeniem Boga, siebie, innych ludzi i świata. Do tego dostosowuję swoje działanie i czyny. Często dzieje się to zupełnie nieświadomie, spontanicznie. Nawet nie wiem, dlaczego robię tak czy inaczej. Każdy człowiek idzie jakąś drogą. Coś go pociąga, coś motywuje do działania, chce osiągnąć jakiś cel. Nasze czyny nie spadają z księżyca - biorą się z wnętrza - chociaż często wydaje nam się, że tak niewiele od nas zależy, że to kwestia okoliczności, uwarunkowań, "ustawień", z którymi się rodzimy. Istotne więc jest to, co kryje się w naszym wnętrzu, na ile jesteśmy świadomi samych siebie. I tego sami nie jesteśmy w stanie zobaczyć. Potrzebujemy światła, uświadomienia, spojrzenia kogoś z zewnątrz, zerwania łusek z oczu, a wcześniej jeszcze ślepoty. Utrata duchowego wzroku bierze się z oszołomienia światłem. Najpierw niewiele się widzi. Doświadcza się szoku. Światło wydaje się totalną ciemnością. Nie można wejść do symbolicznego Damaszku o własnych siłach - ktoś musi nas prowadzić. Ingerencja Boga zmusza nas często do doświadczenia bezsilności, zdania na pomoc innych, do zanegowania wszystkiego, co do tej pory wiedzieliśmy o sobie, Bogu i świecie. To musi się rozsypać, chociaż nie całkowicie.

Przecież to nie przypadek, że Bóg wybrał Saula na Pawła. Właśnie dlatego, że był faryzeuszem, gorliwym wyznawcą, człowiekiem o wielkiej inteligencji i przenikliwości, nadał się świetnie do przyszłej roli. Nawrócenie nie oznacza całkowitego przekreślenia tego, co człowiek dotąd robił i kim był. To jest zmiana kierunku, celu, przekierowanie energii w inną stronę, właśnie pod wpływem otrzymanego światła.

Jak działa owo światło? Uporządkowane życie Szawła zostało nagle zakłócone. Zostaje poinformowany przez samego Jezusa, co on tak naprawdę robi. Szaweł sądził, że pilnuje porządku, próbuje zgodnie z Prawem zahamować rozwój nowej sekty żydowskiej. Czyni to w dobrej wierze. W końcu musiał być najbardziej przerażony tym, że prześladuje tego, o którym sądził, że nie żyje. Zwalczał legendę. Ale to zadziwiające, że nawet legendy stają się niebezpieczne - musi w nich coś być, skoro próbuje się zatrzymać ich rozwój, skoro stają się zagrożeniem.                         

Największą przeszkodą w nawróceniu jest moralizm. Bo on kładzie nacisk na skutki, które sami mamy wywołać, a pomija zupełnie przyczyny naszego postępowania. A nasza wola jednak podąża za poznaniem. Z kolei sfera uczuciowa rządzi się też swoją autonomią. W nawróceniu musi dojść najpierw do zmiany spojrzenia na siebie, świat, Boga. Moralizm przyjmuje tylko zewnętrzny nakaz bez zbytniego zagłębiania się w jego sens. Człowiek motywowany chęcią uniknięcia piekła i potępienia albo zapracowania na niebo, usilnie próbuje zmienić samego siebie. Oczywiście, niewiele z tego wychodzi. Odrywa bowiem postępowanie od całego szeregu relacji, w tym od tej najważniejszej - z samym Chrystusem. Jeśli się nie usłyszy Jego głosu, nie zobaczy światła, nie zrozumie, że to, co się obecnie robi, prowadzi na manowce, pełny potencjał nie zostanie uruchomiony albo będzie zmarnotrawiony. Para w gwizdek. Dużo dymu, ale czy moje życie ma jakiś wpływ na cokolwiek?

 

Rekolekcjonista i duszpasterz. Autor książek z zakresu duchowości. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dariusz Piórkowski SJ: największą przeszkodą w nawróceniu jest moralizm
Komentarze (22)
MM
~Monika Monika
28 stycznia 2021, 12:33
największą przeszkodą w nawróceniu jest moralizm katolików "postępowych", bezustannie obrażających każdego o nieco bardziej "tradycyjnych" poglądach
BB
~Baba Baba
30 stycznia 2021, 16:07
A dlaczego Ty ciagle szukasz dziury w całym? przecież ten ksiądz nikogo nie obraża, czytam nie raz te wpisy Monika Monika i juz straciłam nadzieję, że zalezy Ci na prawdzie i Bogu, powinnaś doskonale wiedzieć że wszystkie nasze dobre uczynki i moralność powinny wypływać z miłosci, z MIłości do Osoby do Boga jako Osoby, jesli nie ma RELACJI, to przepraszam cała nasza MORALNOSC i Religijność jest G.. warta, co przyciągało ludzi do pierwszych chrześcijan...PRAWO czy JAK ONI SIĘ KOCHAJA, a my ? ten POSTĘPOWY, TEN TRADYCYJNY, TEN PO Połowie i jak wilki się żremy, jad aż kapie i od jednych i od drugich, to jest ta nasza miłość ?? taki jest nasz Bóg?????
MX
~Mateusz xxx
30 stycznia 2021, 23:14
@~Baba Baba. A mnie się komentarze Moniki Moniki podobają. Czasami gadanie o miłości jest takie czcze i wodolejskie, że w końcu człowiek już ma tej paplaniny dosyć. Miłość to Boga to dekalog 1-3, a miłość do człowieka dekalog 4-10. Do hymnu o miłości św. Pawła w Liście do Koryntian oprócz: Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości... itp. dodałbym: Miłość nie obraża innych..., bo właśnie to zrobiłaś Babo jedna.
KZ
~Katolik Ze Wschodu
5 lutego 2021, 23:10
Oj a Dekalog pozwala wyzywac innych i obrazać innych? Bo wlasnie to Mateusz xxx zrobiles i to tylko dkatego ze Ci sie czyjs wpis nie spidobal. Zaraz zaraz...w Biblii jest slowo na taka postawe co u innych drzazge widzi ale belki w swoim nie dostrzega....faryzeizm. oni tez dekalogu przestrzegali a nawet dokladali do niego nowe przepisy. Tylko ze nie bylo w nich milosci.
BM
~Być Może
8 lutego 2021, 00:48
To są prowokacje mające skłócić katolików i zniechęcić wszystkich innych do katolickiego kościoła. Czyż nie?
EM
~Ela M.
27 stycznia 2021, 11:55
To ciekawe... Mój chłopak, niewierzący, jest ze mną, chociaż ciągle go umoralniam i mówię mu, że seksu przed ślubem nie będzie. A nawet powoli zaczynam wspominać o ślubie. Zaczyna myśleć o Bogu. Więc może nie do końca jest tak, jak wydaje się Księdzu?
KW
~ka we
26 stycznia 2021, 21:52
Tu nie ma albo albo. Wiara osobowa i moralne życie: te dwie opcje się nie wykluczają. Fajnie ta relacja jest opisana w pierwszym liście św. Jana, który wybrzmiewał ostatnio na ambonach (okres Bożonarodzeniowy): po tym poznajemy że miłujemy gdy wypełniamy przykazania; po tym poznajemy że jesteśmy w nim jeżeli miłujemy braci; itd. Jeżeli jako moralizm rozumiemy samo prawo bez osoby Jezusa i bez motywacji miłości to rzeczywiście jest ryzyko chrześcijanina który jest jak cymbał brzmiący albo trochę jak chińska podróbka która z zewnątrz imituje coś porządnego, a w środku gdzieś się rozpada. Z drugiej strony sprawdzianem relacji z Bogiem są konkrety codzienności. Moralizowanie nie przyciąga ale niemoralne świadectwo życia 'wierzących' też nie.
SS
~szczesliwy stary juz Slazak poza Polska
26 stycznia 2021, 18:32
No wlasnie potepianie skutkow to moralizowanie, 28 lat Polakow w Watykanie to przyczyna skutkow.Polakow, nie JPII. Wszystko jasne Polacy? JPII zapomnial o zasadzie, zaufanie jest dobre ale kontrola lepsza. Tak mowil stalin.
DL
~Dorota Liszkowicz
26 stycznia 2021, 15:25
Ja spotykając Jezusa pokochałam Go całym sercem duszą ciałem i duchem. To ta MIŁOŚĆ sprawia, że widzę jak pięknie prowadzi mnie Bóg i dobre owoce rodzi. Nie moralność wyuczona a ta miłość sprawia, że chcę żyć moralnie bo Jezus z miłością na mnie patrzy i pragnie mojego szczęścia i dobra. Żyjąc dla Niego moje życie staje się piękne. Tak .Jezus i Jego MIŁOŚĆ jest WSZYSTKIM co daje prawdziwe szczęście. Ja tego doświadczam.
MN
~Maria N.
26 stycznia 2021, 00:47
Moralizm nie jest żadną przeszkodą w nawróceniu. Jak ma się nawrócić ten, który nie wie co to dobro a co zło? Wiedza jak odróżnić jedno od drugiego i poznanie, że jedynie dobro jest wartościowe - nie jednemu już pomogło odnaleźć Boga. Normy dane nam z góry są drogowskazem, który pomaga w codziennych naszych nawróceniach. Jeśli samobójca stoi na moście i nagle przypomni sobie przykazanie: "Nie zabijaj", może jakaś Siła powstrzyma go przed złym czynem. Tak samo może postąpić zrozpaczona dziewczyna przy nadziei, która nie widzi Boga i chce pozbawić swoje dziecko życia. Może jej się przypomnieć, to samo przykazanie. Przykre, że kapłan nie rozumie, jak wielkie znaczenie mają w naszych powrotach do Chrystusa normy moralne. przywiodło już do Boga. Umiejętność rozróżnienia tych dwóch i uznanie dobra za pogląd uznający wartości moralne za najwyższe, a dobro moralne za główną lub jedyną wytyczną ludzkiego postępowania
KZ
~Katolik Ze Wschodu
26 stycznia 2021, 18:31
...normy, moralizowanie, przepisy....Czy Pani naprawdę wierzy w to, że młodej dziewczynie pomoże uratować się przed aborcją przykazanie??? Raczej dobry gest miłości, czułości i akceptacji, podanie ręki w trudnej sytuacji, pomoc konkretna a nie gadanie, że grzeszy!!!! Ani słowa w tej wypowiedzi o moralizowaniu i normach o miłości! Jeśli czynimy dobrze to nie dlatego, że Bóg nam narzuca normy i ukarze nas za ich niewypełnianie, ale dlatego, że kochamy Boga, bliźnich i siebie, że ufamy Bogu. To jest Ewangelia. św. Augustyn nazwał to krótko: "Kochaj i czyń co chcesz". O tym, że moralizm nie sprawdził się zupełnie, świadczą kościoły, w których nie ma młodych ludzi. Czemu nie ma? Czemu gorliwe moralizatorki społeczne nie zaprowadziły do żywej wiary swoich dzieci i wnuków?
AS
~Antoni Szwed
25 stycznia 2021, 23:33
"W nawróceniu musi dojść najpierw do zmiany spojrzenia na siebie, świat, Boga. Moralizm przyjmuje tylko zewnętrzny nakaz bez zbytniego zagłębiania się w jego sens." Proszę łaskawie zauważyć, że Paweł przed nawróceniem mordował chrześcijan, kierując się niewątpliwie, w swoim żydowskim rozumieniu, "dobrą wiarą". Dlaczego mordował? Bo ŹLE wierzył, tak, jak inni faryzeusze ówcześni. A dlaczego źle wierzył? Bo nie był otwarty na Chrystusa, a powinien był być, bo Chrystus był doskonale przepowiedziany w Starym Testamencie, który on znał dobrze. Dlaczego dziś muzułmanie mordują chrześcijan? Bo mają fałszywe wyobrażenie Boga, które uznają za prawdziwe. Co powinni robić chrześcijanie? Pokazywać im prawdziwego Boga, Jezusa Chrystusa, a nie mówić, że ich Allah, to też dobry bóg. Tu nie chodzi o moralne nakazy, zakazy, bo one ściśle zależą od religijnej wizji bóstwa. Jeśli ono jest fałszywe, to postępowanie moralne też musi być złe. Paweł zaczął żyć moralnie dobrze dopiero PO NAWRÓCENIU.
LK
~lil ka
25 stycznia 2021, 23:04
"Bóg wybrał Saula na Pawła. " W jakim sensie? "Paweł" to jakaś posługa? Bo przecież nie może Ksiądz, skoro czytał Dz, myśleć, że zmiana imeinia jakaś była przy powołaniu.
LK
~lil ka
26 stycznia 2021, 17:56
Dodam, że z założeniem artykułu się zgadzam. Nie wiem, jak przykazania mogą nawracać. Zmiana życia następuje podczas kontaktu z Osobą. To Bóg działa, a nie ludzka pamięć, która sobie przypomni wyuczony dawno zakaz lub nakaz. Jeśli wiedza nam wystarczy, to po co ofiara Jezusa?
WS
~Wojciech Stępień
25 stycznia 2021, 22:55
Rozmywajmy, rozmywajmy, rozmywajmy co się da. Nawrócenie to według rozmywaczy zupełnie coś innego niż zmiana myślenia i postawy, łaska - to żadna konkretna Boża pomoc a zaledwie sugestia że dobrze byłoby gdyby..., zbawienie to żaden niezasłużony dar tylko zasługa wyłącznie dobrego postępowania. Rozmywanie w najlepsze. Robicie jakąś tandetną pseudo teologię, która jak widzę polega na wariacjach na temat , jak sobie ksiądz taki czy taki wyobraża łaskę, zbawienie, moralność, niebo, Boga itd
MR
~mek ranki
26 stycznia 2021, 20:34
Jedna jest ewangelia , tu jakieś chore filozofie , wstyd się księża , odwracać kota ogonem , skutkiem nawrócenie jest zachowanie przykazań moralności , morderca też może się nawrócić i kogos zamordować i czuć się dobrze
JK
~Jerzy Komorowski
25 stycznia 2021, 20:33
To wszystko prawda. Ale ... . Czy możemy dziś pominąć tę moralizatorską funkcję Kościoła w społeczeństwie? Czy Kościół może tę funkcję odpuścić? Jeśli tak, to komu ją zostawić, przekazać? Prawo żydowskie było drogowskazem moralnym dla Żydów. Św. Paweł je znał doskonale i mówił o tym, że też ma jakiś udział w jego nawróceniu a na pewno często z niego korzystał w ewangelizacji.
AG
Adam Gancarz
25 stycznia 2021, 17:19
Świetnie. Całą ewangelizację czas przewartościować. Swym życiem świadectwo dawać jak Bóg jest dobry. Ani Go bardziej nie retuszować niż żyć przykładnie potrafię. Ani tym bardziej nie ganić nikogo, że mało jest nawrócony jeszcze. Refleksje te, to ważne przeoranie i dogmatyczne i pastoralne. Ja bym chciał jeszcze by odejść od pojęcia „nawrócenie” w obecnej egzegezie. To, co od Boga pochodzi, jak każde stworzenie – żadnej korekty nie potrzebuje. Optuję za rozumieniem nawrócenia (nawet w ustach Syna Człowieczego) jako właściwszego ukierunkowania i przemiany.
KA
~Krzysztof A.
25 stycznia 2021, 14:42
Zgadzam się, że 'moralizowanie' powinno być skutkiem wiary i nawrócenia. No ale, to wywraca do góry nogami edukację i wychowanie katolickie - jeżeli się przypatrzymy poszczególnym etapom relacji człowiek-religia począwszy od niemowlęcia, to się okazuje, że 'moralizowanie' (wypełnianie Przepisów i Obowiązków) staje jednak u fundamentu życia Katolika. To ta strona życia religijnego początkowo jednak dominuje, zanim jako nastolatek czy osoba dorosła, człowiek powie mniej lub bardziej świadomie 'tak' lub 'nie' Bogu. Kiedy spojrzę na własne doświadczenie bycia katechizowanym, to to co szczególnie pamiętam, to 'zakazy', 'nakazy', definicja grzechu lekkiego, definicja grzechu ciężkiego, precyzyjny opis grzechu... A nie 'łaska', 'miłość', 'cierpliwość'... Czy to tylko moje doświadczenie? Nie wiem... Potem strasznie ciężko 'skutek' zamienić z 'przyczyną'.
KZ
~Katolik Ze Wschodu
26 stycznia 2021, 18:42
Obecnego pokolenia 40 plus katechizowanego w duchu moralizowania, grzechu, kary, nakazów nie ma dziś w Kościele. Ich dzieci nie ma już nawet na katechezie, bo masowo się z niej wypisują. Tyle dały lata katechezy w duchu moralizmu.
KP
~katolik pomniejszego płazu
26 stycznia 2021, 21:05
Wypisuja sie właśnie te niemoralizowane
RA
~Romek arko
8 lutego 2021, 01:21
Jak tak będą mieszać dalej to nawet głęboko wierzącym , nie poszła na katechezę bo tu tylko jest fałszywa teologia pozorne rozwiązanie problemów