Dlaczego katolicy medytują?
Droga medytacji nie jest skomplikowana. Nasza droga jest pewna i prosta. Musimy jedynie na nią codziennie powracać, bez oczekiwań.
Dlaczego medytujemy? Przypuszczam, że nie robilibyśmy tego, gdybyśmy wcześniej nie doświadczyli, że w życiu chodzi o coś więcej niż tylko o wytwarzanie i konsumowanie. Wszyscy wiemy, że nie da się znaleźć nieprzemijającego czy ostatecznego sensu tylko w produkowaniu czy konsumowaniu. Dlatego poszukujemy sensu ostatecznego. Wchodzimy na ścieżkę medytacji, ponieważ nieomylny instynkt podpowiada nam, że tak jak nie potrafimy znaleźć pełnego zaspokojenia w konsumowaniu i produkowaniu, tak samo nie znajdziemy ostatecznego sensu poza sobą. Musimy zacząć od siebie.
Mnóstwo ludzi w naszym społeczeństwie, w konfrontacji z problemem istnienia i sensu życia, schronienia szuka w zapomnieniu. Sięgają oni po narkotyki lub alkohol, znieczulając się nimi do nieprzytomności. Marks, którego myśl w dużym stopniu wpłynęła na kształt współczesnego społeczeństwa, widział w religii opium dla mas. Można sięgnąć po religię tylko po to, by się znieczulić, by poczuć ukojenie lub być wszystkiego nieświadomym.
Medytacja chrześcijańska nie ma jednak nic wspólnego ze znieczuleniem. Medytacja jest ścieżką prowadzącą do oświecenia, do światła i życia. Słowa Chrystusa ożywiają i iluminują, prowadząc do oświecenia. Czynimy to przez praktykę skupienia uwagi na jednej rzeczy, przez nieuleganie rozproszeniom pochodzącym od tego, co przemija, i trwanie w coraz większym skupieniu na tym, co nieprzemijające, co wieczne.
Nasz duch jest nieprzemijający. Nasz duch jest wieczny w Bogu. To całkiem poprawny wgląd intelektualny, religijny, poprawne przeświadczenie religijne. Chrześcijaństwo przyzywa i pociąga nas wszystkimi, prawdziwie duchowymi doktrynami. Jesteś wezwany do tego, by otwierać się na przebywającego w tobie wiecznego ducha, na twoje zakorzenienie w Przedwiecznym Bogu. Zostałeś zaproszony do tego, by wejść na nową drogę, udać się na pielgrzymkę, której celem jest pełnia światła i sensu. Co jest tą drogą?
Jest nią droga ubóstwa i prostoty. Pozwólcie, że jeszcze raz przypomnę wam, jak medytujemy. Siadamy w nieruchomej pozycji, przymykamy oczy i zaczynamy powtarzać nasze słowo modlitwy. Powtarzamy je uważnie, choć swobodnie, wiernie, ale z pogodną radością. Cztery, tak samo akcentowane, sylaby: Ma-ra-na-tha.
Recytujemy słowo, ponieważ nasza pielgrzymka to pielgrzymka, w której wychodzimy poza nasze ograniczenia, poza nas samych. Aby to uczynić, musimy wyjść poza ograniczenia myśli i wyobraźni. Słowo modlitwy jest drogą, jest wehikułem niosącym dalej. Medytacja to podjęcie dyscypliny wytrwałego powtarzania słowa, przy jednoczesnym trwaniu w coraz większej cierpliwości, w oczekiwaniu i uświadamianiu sobie, że krocząc naprzód, idziemy w kierunku naszego centrum. Droga prowadząca do ubogacenia jest drogą ubóstwa. Droga ku oświeceniu prowadzi przez ciemność. Musimy się przez nią przedrzeć, poddając się coraz bardziej naszej dyscyplinie, z coraz większą wiernością.
Musicie jednak zrozumieć jedno: droga medytacji nie jest skomplikowana. Nasza droga jest pewna i prosta. Musimy jedynie na nią codziennie powracać, bez oczekiwań, bez materialistycznego mierzenia sukcesu. Wystarczy prosta wierność, proste ubóstwo ducha, ofiarowanie codziennego czasu, rano i wieczorem, nieprzemijającemu, żywemu duchowi w nas, który został napełniony Bożą światłością.
* * *
Czym jest medytacja? Czy chrześcijanin i katolik mogą ją uprawiać? Co daje, skąd wzięła się w Kościele i dlaczego powinniśmy się nią zainteresować? Poszukaj odpowiedzi na te i inne pytania w nowym cyklu DEON.pl o medytacji chrześcijańskiej. Wszystkie odcinki cyklu znajdziesz tutaj.
* * *
Tekst pochodzi z książki "Medytacja Chrześcijańska"
Skomentuj artykuł