"Ten grzech dotknął natury ludzkiej. Nie dotknął konkretnej osoby, ale dotknął wszystkich ludzi, którzy istnieją" - mówi dominikanin.
O grzechu pierworodnym mówi abp Grzegorz Ryś:
Bardzo dobre pytanie i bardzo dobre wyczucie. Grzech pierworodny nie ma charakteru osobistej winy. To dziecko nie ma żadnej winy, absolutnie. Dlatego zdarzają się takie dramaty, że dzieci umierają. Nikt nie twierdzi, że są potępione, bo umarły w stanie grzechu. Są święte.
To jest trudna prawda, ale ona mówi tyle, że w momencie, kiedy człowiek się rodzi, to z racji decyzji podjętej przez pierwszych ludzi rodzi się w stanie nieprzyjaźni z Bogiem. Ale to nie jest jego osobista wina. Nie ma charakteru osobistej winy. Natomiast jakie to ma konsekwencje w człowieku?
W Katechizmie czytamy o tym, że człowiek wewnętrznie jest "spękany", że nie przychodzi mu z łatwością czynienie dobra. To jest to, co Pismo Święte nazywa "potrójną pożądliwością". We mnie jest pycha, we mnie jest chciwość i we mnie też jest skłonność do nieczystości. I to nie jest tak mocne, że ja nie mogę być dobry, ale że czynienie dobra przychodzi mi z trudem.
Tak mogło wyglądać stworzenie człowieka >>
To jest ważne także dlatego, żeby człowiek rozumiał, że nie raz konsekwencje jego grzechu nie dotykają tylko jego samego. My możemy być oburzeni, że grzech pierworodny to jest grzech dziedziczny. Ktoś u początku ludzkości narozrabiał, a ja mam konsekwencje tego ponosić. Dobrze, ale pomyślcie, czy tak jest, że w przypadku naszych grzechów konsekwencje ponosimy tylko my sami? Wcale nie.
I to jest poważne myślenie o grzechu. Bo my byśmy bardzo chcieli, żeby konsekwencje naszych grzechów dotykały tylko nas. Ale to nie jest prawda. To jest tak, że konsekwencje mojego grzechu mogą dotykać bardzo wielu ludzi w życiu.
I to nie jest ich wina. To nie jest ich wina, że im na przykład trudniej jest czynić dobro przeze mnie. I to jest właśnie to, co mamy na myśli, mówiąc o grzechu pierworodnym. Nie ma mowy o żadnej winie osobistej, dziecko jest niewinne. Nie ma debaty.
Skomentuj artykuł