Atomówka Ducha Świętego

(fot. x-ray delta one / Foter.com / CC BY-SA)
br. Tomasz Mikołajczyk CSsR

Co zrobisz, gdy Duch Święty przyjdzie do Twojego serca pod postacią Duchowej Bomby Atomowej?

Do gorliwie wierzącego:

"Jestem katolikiem z wyboru" ogłaszasz się dumnie. Modlisz się: "Przyjdź Panie Jezu do mojego serca", "Duchu Święty ogarnij mnie", "Oddaje Ci wszystko, co mam", "Maranatha" i tak dalej… Co jednak zrobisz, gdy Chrystus rzeczywiście zacznie wchodzić z buciorami w Twoje życie (dokładnie tak, jak o to prosiłeś)? Jak zareagujesz na fakt odebrania Ci kilku fajnych rzeczy, dla Boga? Co zrobisz, gdy Duch Święty przyjdzie do Twojego serca pod postacią Duchowej Bomby Atomowej?

DEON.PL POLECA

Być może już doświadczasz takiego "nalotu" na twoje życie. Czytałem o tym, jak funkcjonuje wybuch bomby jądrowej. Pasuje doskonale do "Atomówki Ducha Świętego". Spójrz: Gdy w Twojej okolicy wybuchnie bomba atomowa najpierw oślepi cię blask, potem poczujesz lekki powiew wiatru, który przerodzi się w potężną falę uderzeniową. Następnie przejdzie ogień, który spali wszystko doszczętnie, a na koniec jeszcze pozostawi po sobie radioaktywne promieniowanie.

Blask, Wiatr, Fala Uderzeniowa, Ogień i Promieniowanie. W tej kolejności.

Zatem ustalmy, co jest czym, w "Atomówce Ducha Świętego".

Blask

Widzący może oślepnąć na dwa sposoby. Pierwszy jest wtedy, gdy do oczu nie dociera żadne światło. Gdy trwa całkowita ciemność. Nic nie widać. Drugi jest wtedy, gdy tego światła jest za dużo. Gdzie nie spojrzysz, tam światło. Oślepiająca biel. W obu przypadkach człowiek reaguje tak samo. Paraliż. Strach i dezorientacja.

"Duchu Święty oświeć mnie!" - wołasz, ale czy zdajesz sobie sprawę, że modląc się tak, narażasz się na paraliż, strach i dezorientację w swoim życiu? W znaczeniu duchowym oczywiście. Taki "oświecony" przez Ducha człek, idzie przez życie po omacku, może jedynie sugerować się jakimiś sygnałami. Niejednoznacznymi znakami. Np. powiew wiatru.

Wiatr

"W lekkim powiewie przychodzisz do mnie, Panie" - śpiewasz piosenkę z oazowiczami. "Wiatr wieje tam gdzie chce, i szum jego słyszysz, jednak nie wiesz skąd przychodzi i dokąd podąża" Mówi Jezus Nikodemowi [J 3,8a]. Żyjąc w sytuacji totalnego zagubienia, nie wiedząc, co ze sobą zrobić: ze swoim życiem, ze swoją pracą, ze swoją relacją do Pana Boga; musisz podjąć ryzyko, zaufać.

Coś przeczuwasz. Podskórnie czujesz, że "idzie nowe". Nic wprawdzie Ci się nie zgadza, czujesz się zagubiony i osamotniony. Jakbyś był oślepiony… Ale masz wrażenie, że Coś się zbliża, Coś ważnego. Boisz się Tego, choć z drugiej strony podejrzewasz, że To, co przyjdzie będzie dla Ciebie dobre. Łagodny powiew wiatru się wzmaga.

Fala Uderzeniowa

BUM! Całe Twoje życie powywracane do góry nogami! Twoje wartości, którymi do tej pory żyłeś albo nabierają innego znaczenia, albo walą się jak domek z kart. Nagle wszystko, czego nie rozumiałeś, czego się bałeś, staje się oczywiste, jasne… i piękne. "A więc o to chodzi!" krzyczysz w porywie entuzjazmu. Nagle odnosisz wrażenie, że możesz wszystko. Już nie straszne są przeciwności, problemy… Czujesz, że zdobyłeś świat! Że nikt nie stanie Ci na drodze. Idziesz teraz przez życie dumny i wyprostowany. Są wprawdzie jeszcze pewne niedociągnięcia w Twoim życiu, ale jesteś przekonany, że dasz sobie z Nimi radę. Pierwsze poparzenia, nie robią na Tobie wrażenia.

Ogień

"Trudności dopiero rozpoczynają się z Bogiem" brzmi tytuł jednej ze książek redemptorystowskiego wydawnictwa "Homo Dei". Entuzjazm gaśnie. Coraz więcej problemów, coraz więcej trudności. Już nie ma tego POWERA, co go miałeś, gdy przechodziła fala uderzeniowa. Pali cię brutalność życia codziennego. Cierpisz. Masz pretensje, "Dlaczego ja?" "A miało być tak pięknie." Czujesz się zdradzony, upokorzony. Wrzucony do pieca i zapomniany.

Św. Paweł mówi, że jesteśmy jak złoto, które przecież próbuje się w ogniu. Moja znajoma, córka jubilera, kiedyś mi tłumaczyła, że aby złoto było czyste, bez skazy, potrzeba je wrzucić w ogień kilka razy. Wszystko po to, by spalić, to co złotem nie jest. Wypalić wszystko, by pozostało najważniejsze. Jest taka pieśń (której osobiście nie lubię, choć jest prawdziwa): "Tak mnie skrusz, tak mnie złam, tak mnie wypal Panie, byś został tylko TY". Ciężkie doświadczenia wypalają w nas to co zbędne, a nawet szkodliwe dla naszego życia. A wszystko po to byśmy promieniowali blaskiem Chrystusa.

Promieniowanie

Człek, będąc narażony na promieniowanie radioaktywne, umiera. Będąc narażony na promieniowanie słoneczne - (po)opali się, w zależności czy korzystał z kremu z filtrem, czy też nie. Nic nie robi, a i tak są tego konsekwencje. Nawet nie wie kiedy mu się to przytrafiło. Tak samo wierzący człek, jest narażony na promieniowanie Najświętszego Sakramentu. Niby nic nie robi, bo niby tylko klęczy, a jednak skutki są o wiele dalej idące niż przypuszcza.

Promieniowanie działa długo po samym wybuchu. Może być już tak, że po wybuchu nie ma ani śladu, a promieniowanie wciąż trwa. Najbardziej "napromieniowanymi" są święci. Oni przyjęli bardzo silną dawkę, rzec można śmiertelną, Ducha Świętego. Umarli dla świata. Żyją dla Boga.

I nie tylko Ci święci z obrazków są tak napromieniowani. Napromieniowani są pośród nas i z pewnością masz wrażenie, że będąc przy nich czujesz, że bije z tego człowieka nieuzasadnione ciepło, dobroć, światło. Ba! Sam możesz tak promieniować.

Gdy "wybuchnie" w Twoim sercu Duch Święty, sam będziesz promieniować światłem wiary. Na pierwszy rzut oka, nie jest to takie miłe, jak mogłoby się wydawać. Dopiero po czasie uświadamiamy sobie jak wiele zyskujemy, gdy to i owo straciliśmy. Atomówka Ducha Świętego może zniszczyć doszczętnie twoje dotychczasowe życie. Oczywiście po to, by zbudować na gruzach starego Nowe Życie. Odważysz się na takie szaleństwo?

A może już się odważyłeś! Tyle, że nie jesteś do końca tego świadomy. Duch tylko czeka, aż wybuchnie.. Możliwe, że już wybuchł, ale tego nie zauważyłeś.

Tekst pochodzi z bloga Tomasza Mikołajczyka CSsR: mlodyzakonnik.blog.deon.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Atomówka Ducha Świętego
Komentarze (19)
M
Magdalena
22 listopada 2013, 16:04
Porównanie przewrotne…Bomba atomowa niszczy wszystko, to przekleństwo następnych pokoleń…A PAN BÓG DAJE NAM WSZYSTKO.
O
ola
22 listopada 2013, 15:01
ja dostałam atomówką raz w 2005 roku, teraz jestem na etapie Ognia i boli bardzo, ale ponoć lepiej oczyszczająco cierpieć tu na ziemi niż w Czyśccu. Odwagi! :)
O
onaaaaa
22 listopada 2013, 14:24
niezapomniane przezycie ...ze skutkami na całe zycie ...:)
A
alicja
22 listopada 2013, 13:08
Ostatnio slyszalam zyczenie-abysmy wszyscy w naszym zyciu doswiadczyli Damaszku.Podobne do wybuchu atomu.A jak juz przejdziesz to wszystko to ......Niebo.
Z
zdziwiony
22 listopada 2013, 10:49
"promieniowanie Najświętszego Sakramentu" - cóż brat pali ? Marihuana jest nielegalna w Polsce ... Od kiedy to w zakonie można brać narkotyki ...
I
Iwona
19 listopada 2013, 09:15
Skoro Bóg miota w ludzi atomówkami to gdzie tu jest wolność człowieka? Czyżby zabrakło dla niej miejsca wg autora? ...Jest wolność. Przeczytaj początek artykułu, najpierw jest modlitwa prośby: "Modlisz się: "Przyjdź Panie Jezu do mojego serca", "Duchu Święty ogarnij mnie", "Oddaje Ci wszystko, co mam", "Maranatha" i tak dalej…" Bóg nie przychodzi nieproszony. Wolność jest w tym czy zaprosisz Go, czy nie. Ja tam nie wiem czy promieniuje ;). Nie wiem, nie widzę tego. U innych łatwiej mi  dostrzegać ich promieniowanie. Wiem jednak, że przeżyłam taką atomowkę. Rozpoznaję ten opis. I choć tyo było szokujące, byłam i oślepiona, i ociemniała, i przeżyłam jakby katatonię, to doświadczyłam też zmartwychwstanią. By zmartwychwstać trzeba najpierw znaleźć się w grobie. I za to jestem równie wdzięczna Bogu jak za duchowe "cukierki" i oświecenia, jak za doświadczanie Jego miłości. Bo wiem dokąd mnie to zaprowadziło. Bo wiem jak mnie to przemienao. I jeśli potrzeba, a Bóg wie, co potrzeba, to proszę o więcej. Chwala Panu! Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu!
A
Ania
19 listopada 2013, 01:37
"Tak mnie skrusz, tak mnie złam, tak mnie wypal Panie, byś został tylko TY".
M
Młody
19 listopada 2013, 01:18
Skoro Bóg miota w ludzi atomówkami to gdzie tu jest wolność człowieka? Czyżby zabrakło dla niej miejsca wg autora?
AC
Anna Cepeniuk
18 listopada 2013, 18:06
~Nikomu nikogo - świetnie to ująłeś... Też tak uważam, że wielu ma wbudowany licznik Geigera..... Tyle, że coraz częściej dochodzę do wniosku, że lekko uszkodzony... i tyle.. o czym nawet nie wiedzą.... że się z tym męczą, zamęczając innych.... Tych oczywiście, którzy się dają... Pozdrawiam
H?
herezja ?
18 listopada 2013, 17:38
Całkowicie błędne założenie koniecznego antagonizmu między "katolikiem z wyboru", a działaniem Ducha Świętego !
A
Ata
18 listopada 2013, 17:06
... a  ja czekam na atomówkę!  Jak już myślę, że to atom, to wychodzi, że to petarda. 
NN
nikomu nikogo
18 listopada 2013, 16:43
Ja już jestem trzy lata po wybuchu i nie mogę się ogarnąć, dodam jeszcze jeden efekt, dla wielu nawet w Kościele to promieniowanie radioaktywne jakie taki delikwent wybuchnięty emituje wprawia w osłupienie i patrzą na człowieka jak na kosmitę. Czasem tak sobie myślę, że wielu katolików to ma wbudowany licznik Geigera i napromieniowanych Duchem omija jak najdalej bo a nuż sami wybuchną a w końcu po wybuchu nic nie jest takie jak przedtem no i wybuch boli i składanie się na nowo też boli. Jak się człowiek w końcu poskłada to jest nowym człowiekiem, dokładnie jak napisane w Piśmie Świętym. Zatem moi drodzy życzę wam takiej bombki, zbliżający się adwent to dobry czas by sobie ją zmajstrować...
O
oddana
18 listopada 2013, 15:40
więc dodam tyle, że: TAK, tak mozna to określić! Jezus wywraca nasze życie do góry nogami, jeśli Mu na to pozwolimy; nawet jeśli z początku załujemy, ze cos nam odebrał, to z perspektywy czasu dopiero możemy przekonać się, jaki to miało sens i dobry skutek :)
JS
Jacek Szymański
18 listopada 2013, 15:27
Bardzo ciekawe.
NR
napełniona radoscią
18 listopada 2013, 11:14
Niesamowite w relacji z Bogiem jest to, ze ktoś coś pisze, daje swoje doświadczenie, a ktoś inny czyta i mówi TAK TAK, miałem to samo, On taki jest, to także moje doświadczenie! Wspólnota Ducha :)
K
klara
18 listopada 2013, 11:11
Świetny tekst! Widać autor nie zamykał oczu przed Światłem.
L
luk
18 listopada 2013, 11:05
Erm, od kiedy to Bóg przychodzi gwałtownie jak atomówka?
18 listopada 2013, 10:57
Świetny opis i porównanie. Chyba jestem właśnie w fazie Ognia...cieżko się przez nią idzie, ale pamięta się jeszcze Falę Uderzeniową i nie jest tak źle:)
B
Bożena
18 listopada 2013, 10:55
że jesteśmy jak złoto, które przecież próbuje się w ogniu że jesteśmy jak złoto, przeszłam przez te wszystkie etapy, najtrudniejsza próba ognia. Pozostało promieniowanie i potem od nowa .....:)