Bez sloganu: Komunia św. dla rozwiedzionych

(fot. pkuhnke/flickr.com/CC)
Franciszek Chodkowski OFM, Leonard Bielecki OFM

Czy osoby rozwiedzione żyjące w nowych związkach mogą przystępować do Komunii? Pod pewnymi warunkami można...

Kup notatnik i wesprzyj Projekt faceBóg & DEON.pl:

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bez sloganu: Komunia św. dla rozwiedzionych
Komentarze (82)
AB
~Arletta Bolesta
2 listopada 2019, 07:54
To, cy wynika z Prawa Bożego jest niezmienne dr Arletta Bolesta adwokat kościelny
Z
zagubiona
30 października 2014, 02:59
Odeszlam,bo maz mnie pychicznie dreczyl.Mialam 2 razy ochrone przed przemoca,ustanowiona przez sad.Nigdy do niego nie wroce. Przystepuje do Komunii Sw.gdyz od 3 lat zyje w czystosci.Z bylym mezem  tez 4 lata z siedmiu zylam w czystosci,gdyz jego agresywne usposobienie mnie zachowanie odpychalo. Zwiazek malzenski zawarlam,gdy bylam niestabilna emocjonalnie.Bylam wczesniej ofiara gwaltu.Moj byly maz ma tez zaburzenia emocjonalne i jak twierdzi jego rodzina nie byl zdolny psychicznie do malzenstwa. Dzis jestem po terapii i jest we mnie pragnienie zycia w zdrowym zwiazku malzenskim.Mam 40 lat.Co jesli poznam kogos,kogo pokocham i zaloze nowa rodzine,czy bede wtedy potepiona jako cudzoloznica?Nie bede juz zbawiona?
E
Eilinel
30 października 2014, 07:36
A próbowałaś unieważnić małżeństwo przed sądem biskupim, sprawdzić, czy są ku temu przesłanki? Trzeba też zrobić jakiś wysiłek, a nie tylko mieć oczekiwania.
M
Magdalena
30 października 2014, 14:49
Pan Bóg nas uzdrawia, nie abyśmy dalej już szli o własnych siłach …, ale abyśmy zaufali Jemu we wszystkim i na Nim się opierali, nawet wtedy gdy wydaje nam się, ze jesteśmy samodzielni i gotowi na nowe wyzwania...
A
anonim
29 października 2014, 15:29
do KiT i innych... Mówisz, że nie dopuszcza się niesakramentalnych do spowiedzi i komunii, mówisz że pragniesz przystępować do spowiedzi i komunii. Ale jednocześnie choć jasno stwierdzasz że rezygnacja ze współżycia seksualnego nie wchodzi w grę, to twierdzisz że nie oczekujesz specjalnego traktowania i nie domagasz się specjalnej wersji dekalogu z okrojonymi przykazaniami. No to jak to w końcu jest? Nie widzisz w tym sprzeczności? Oczekujesz aprobaty dla współżycia seksualnego z osobą nie będącą Twoim małżonkiem, ale twierdzisz, że nie domagasz się okrojenia przykazań o VI i IX przykazanie? Oczekujesz że cudzołożąc i nie mając zamiaru przestać otrzymasz rozgrzeszenie, ale twierdzisz że nie domagasz się specjalnego traktowania i rozgrzeszania bez żalu za grzechy i bez zamiaru poprawy? Jak to w takim razie jest? KiT, bardzo proszę Cię o odpowiedź na w/w dwa zasadnicze pytania...
K
KiT
29 października 2014, 23:51
Czytaj ze zrozumieniem. Nie chce mi się powtarzać za każdym razem argumentów, ale kilka rzeczy powtórzę:  1. Tak, żyję w związku niesakramentalnym, ale uważam, że nie ranię bliźnich i że to jest w porządku. Stanąłbym przed ołtarzem po raz drugi, ale Sąd Kościelny mi nie daje tej szansy. 2. Cierpię z powodu braku Spowiedzi i Komuni, choć otrzymuje duchową, jednak brak mi takiej "zwykłej". Czuję się wtedy jak katolik drugoligowy. 3. Nie chcę żadnego super traktowania, chce tylko, by Kościół miał więcej uważania na osoby takie jak ja i jakoś im pomógl, bo póki co, traktuje ich słabo i odmawia choćby spowiedzi. Poza tym, np. osoba porzucona, czemu jest winna? Czy BÓG chce jej cierpienia? Sorry, ale nie wierzę w takie gadanie. 4. Nie będę żył samotnie i nie porzucę partnerki, bo poświęciła mi wiele lat życia i jakbym ja zostawił, toby dopiero był grzech a poza tym szatan tylko czeka by mnie przygwoździć alkoholem, depresją i waleniem konia, co uważam jest większym grzechem niz pójście do burdelu. 5. Nie neguję "białych małżeństw" ślubów czystości itp., to piękne i wspaniałe, ale nie każdy jest takim bohaterem i świętym. Nie każdy jest zakonnikiem, zresztą to dobrze bo kto by pracował :-) i dla kogo byłby zakonnik? a teraz idę spać dobranoc
A
anonim
30 października 2014, 05:33
Zalecasz mi czytanie ze zrozumieniem, rozumiem więc iż uważasz że czytam bez zrozumienia. Nie zgadzam się jednak z taką Twoją diagnozą. I sądzę że problem w tym iż sam czytasz bez zrozumienia. W dodatku, jak swoistą mantrę powtarzasz swoje kłamstwa iż Kościół odmawia Ci spowiedzi. Czy tak trudno jest to zrozumieć, że NIKT CI NIE ODMAWIA spowiedzi czy to już wyraz złej woli? Czy tak trudno jest to zrozumieć, że aby uzyskać rozgrzeszenie konieczne jest spełnienie pewnych warunków, między innymi rachunku sumienia i uznania swoich grzechów, żalu z powodu popełnienia tych grzechów, mocnego i realnego postanowienia poprawy i nie grzeszenia więcej? Czy tak trudno jest to zrozumieć, że skoro uparcie uznajesz, że to co robisz jest w porządku i oznajmiasz, że nie zamierzasz tego zmieniać to niemożliwe jest uzyskanie przez Ciebie rozgrzeszenia? To co wypisujesz zaprzecza samo sobie! Najpierw oznajmiasz, że żyjesz grzesząc przeciwko VI i IX przykazaniu, a potem twierdzisz, że nie chcesz żadnego specjalnego traktowania, a za chwilę deklarujesz że chcesz by Kościół miał więcej uważania i jakoś Ci pomógł... cdn
A
anonim
30 października 2014, 05:34
cd Ale niby jak Kościół ma Ci pomóc skoro uparcie stwierdzasz, że to co robisz jest w porządku, w Twoim cudzołożeniu w związku niesakramentalnym nie ma nic złego i nie zamierzasz tego zmieniać, nie zamierzasz przestać cudzołożyć w związku niesakramentalnym. Wspominasz jeszcze coś, że Sąd Kościelny nie daje Ci szansy na stanięcie przed ołtarzem po raz drugi. Nie bardzo jednak wiem o co Ci chodzi. Oczekujesz rozwodu kościelnego? Poprzednio prosiłem abyś odpowiedział na dwa pytania. Napisałeś sporo, ale odpowiedzi na pytania nie udzieliłeś. Więc powtórzę je, gdyż sądzę że mogą być kluczowe dla konstruktywnej dyskusji: - oczekujesz aprobaty dla współżycia seksualnego z osobą nie będącą Twoim małżonkiem, ale twierdzisz, że nie domagasz się okrojenia przykazań o VI i IX przykazanie? - oczekujesz że cudzołożąc i nie mając zamiaru przestać otrzymasz rozgrzeszenie, ale twierdzisz że nie domagasz się specjalnego traktowania i rozgrzeszania bez żalu za grzechy i bez zamiaru poprawy? Jak to w takim razie jest?
M
M
30 października 2014, 06:26
Nudny sie robisz...a sam nie wiesz co cie czeka i jakie beda twoje wybory! Czuwaj i modl sie...i nie osadzaj innych...Bog ich kocha, czy tego chcesz czy nie...
A
anonim
30 października 2014, 07:20
Nudne to jest to biadolenie cudzołożników jacy to oni są biedni i te ich ciągłe samousprawiedliwianie się kłamstwami, że im się nie pozwala(!) przystępować do spowiedzi... To że nie wiem co mnie czeka wcale nie oznacza, że cudzołożenie w związkach niesakramentalnych nie jest cudzołożeniem albo że cudzołożnicy ze związków niesakramentalnych nie muszą żałować tego że cudzołożyli i nie muszą postanawiać nie cudzołożyć aby uzyskać rozgrzeszenie. Mówisz abym nie osądzał innych, ale sam nie stosujesz się do tych swoich rad i osądzasz mnie twierdząc iż to ja osądzam innych i insynuując że wg mnie Bóg ich nie kocha...
E
Ela
29 października 2014, 14:13
[url]http://prasa.wiara.pl/doc/2222814.Pan-Bog-daje-im-czas[/url]
E
Eilinel
29 października 2014, 08:48
To jest straszne, co się robi ostatnią z prawdą o Bożym Miłosierdziu, jak się manipuluje i zmienia jej prawdziwe znaczenie. Oczywiście winę za to ponoszą tzw. "biskupi" typu Kaspar, którzy próbują Bogu przypisywać ludzki sposób myślenia. Ciekawe, ile z tych osób, które na Deonie pieją o Bożym Miłosierdziu przeczytała w całości "Dzienniczek" s. Faustyny. Gdyby przeczytali, nie szerzyłoby się tyle błędów, bo Chrystus podkreśla tam non stop: bez zerwania z grzechem nie ma miłosierdzia. Nie mam wątpliwości, że czarny tu ostro miesza i coś się dzieje w Kościele niedobrego. Ludzie zatracają sensus fidei, bo nie są otwarci na Ducha Świętego, widzą tylko siebie i swoje "chciejstwo". Przy tej całej awanturze o rozwodników, to nie Bóg jest postawiony w centrum, tylko człowiek, który chce dla siebie wyjątków; któremu smutno i przykro, bo nie może tego, czy tamtego. Człowiek w ten sposób chce samego siebie "ubóstwić", sprawić, że jego wola będzie ważniejsza, niż wola Boża. Zrobi się pierwszy wyłom i za nim pójdą następne. Bo zaraz odezwą się homoseksualiści, którzy żyją w długich i "szczęśliwych" związkach, wychowują dzieci i cierpią nad tym, że nie mogą przyjmować Komunii Świętej. Potem będą biedne kobiety z krajów trzeciego świata, które mają już dziesięcioro dzieci i nie mogą sobie pozwolić na kolejne, więc dlaczego nie pozwolić im (oczywiście w drodze wyjątku) na aborcję. Tak samo będzie z antykoncepcją, eutanazją i innymi sprawami. Kto tego nie widzi naprawdę jest ślepy. Nie wolno szukać usprawiedliwienia dla swego grzechu, to jest droga na manowce, nie wystarczy być dobrym i porządnym. CHRYSTUS MUSI BYĆ W CENTRUM. Trzeba mu powiedzieć "Twoja nie moja wola niech się stanie".
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
29 października 2014, 12:40
Bardzo dobre rozumienie i wyjaśnienie podejścia do spraw oststecznych. Dlaczego tak wielu ludzi nie rozumie, że od podejmowanych codziennie decyzji (nikt nie wie, jak długo będzie żył na tej ziemi) zależy, czy będą szczęśliwi w wieczności? Chcieliby mieć szczęśliwe życie (wg własnego pomysłu) i tu i w wieczności. Pozorne i trwające niewiele lat szczęście na ziemi wyklucza śycie z Bogiem w Raju (krzyż jest wpisany w życie naśladowców Chrystusa). Oby nie usłyszały te osoby znanego z Ewangelii: "odebrałeś już swoją nagrodę". Szkoda, że poruszonych tu istotnych spraw zapewne nie rozumieją w ten sposób (i nie tłumaczą) duszpasterze.
G
gość
29 października 2014, 03:28
Odkąd rozpoczęły się dyskusje posynodalne ciągle czytam, że można życ z cudzą żoną byle seksu ne było. Braciszkowie to samo gadają. Paranoja.
UM
uczeń Mojżesza
28 października 2014, 22:10
Witam ponownie :) Abstrahując już zupełnie od meritum zagadnień tu podejmowanych chciałbym prosić tych, którzy są za nierozerwalnością sakramentalnego małżeństwa aby nie wchodzili w dyskusje ze swoimi oponentami. To nic nie daje. Mnie dziś w przeciągu około 2min. przybyło 7 negatywnych ocen- z pieciu do dwunastu. I co ciekawe odbyło się to w poście zamieszczonym wczoraj. Odnajduję w tym wątku również bardzo "dziwny" rozkład ocen, zupełnie niespotykany w innych tematach  równie kontrowersyjnych. A mówiąc WPROST ktoś tu oszukuje multiplikując oceny, a z oszustami się po prostu NIE ROZMAWIA. Dziekuję jeszcze Eli za modlitwę :) Pozdrawiam wszystkich, hejterów również:)
28 października 2014, 22:19
Cóż oszustwo jest jedną z pochodnych grzechu. A manipulowanie ocenami jest tez grzechem, ale w końcu jeden wiecej, jeden mniej....
M
Max
29 października 2014, 06:06
U wszystkich widzisz grzech i wszystkich krytykujesz, wiec zycze tez realnego spojrzenia na siebie samego a nie madrzenia sie tylko w internecie...
29 października 2014, 06:24
"U wszystkich widzisz grzech i wszystkich krytykujesz" Uzycie słowa "wszystkich" (ale też "nikt") jest manipulacja czyli klamstwem - fałszywym swiadectwem.
K
KiT
29 października 2014, 08:00
Każdy widzi, co widzi, słyszy - co chce słyszeć. Ja weszłem na to forum, chcąc się przekonać, co myslą o problemach "nieskakramentalnych" ludzie nie mający ich problemów i czy da się z nimi rozmawiać. Wnioski mam takie, że trudna jest rozmowa i póki co nie starają się nas zrozumieć. Argumenty są zwykle jednorodne - ślubowałeś przed Bogiem i tylko to obowiązuje. Ale to nie takie proste: są opuszczeni, są ślubujący bez wiary - dla tradycji, są też po prostu innesprawy losowe. Wśród rozwiedzionych i niesakramentalnych jak i tych co nie mają tych problemów są wierzący i niewierzący, wierzący letni - tradycyjnie jak i wierzący sercem, ortodoksi i tolerancyjni, uznający miłosiernego Ojca i wierzący w surowego Pana itd. Część osób wierzących - zwłaszcz tych mocno, ale nie powinno się tego ograniczać, po prostu nie potrafi zrozumieć jak to jest, że nie mogą się pojednać z Bogiem (spowiedź) lub uczestniczyć w Komuni, jeśli żyją zgodnie z prawem i są przykładnymi ludźmi, bo kiedys coś im nie wyszło. Jest tyle różnych argumentów i każdy ma inny przypadek, ale wielu zwolenników obecnej  doktryny nie zauważa różnorodności, tylko wciąga ich pod jedną kreskę - grzech i basta. Żyj samotnie albo grzeszysz. Nie widza świata, nie widzą problemu. Ewangelię trzeba czytać sercem a nie mózgiem i dlatego w końcu Kościół postanowił się przyjrzeć tematowi. I chwała mu za to. Nierozumiem, dlaczego mamy cierpieć do końca życia. Może i są białe małżeństwa lub można zostać zakonnikiem, ale to nie rozwiązanie dla mas, dla mnie. Ciekawe co będzie za rok? Czy ktoś zmieni zdanie? Niełatwa droga przed nami. Obyśmy znaleźli rozwiązanie, zgodne z wolą Bożą Amen.
29 października 2014, 08:22
"Część osób wierzących - zwłaszcz tych mocno, ale nie powinno się tego ograniczać, po prostu nie potrafi zrozumieć jak to jest, że nie mogą się pojednać z Bogiem (spowiedź) lub uczestniczyć w Komuni, jeśli żyją zgodnie z prawem i są przykładnymi ludźmi, bo kiedys coś im nie wyszło." Co znaczy żyja z prawem? A dokładnie żyja z jakim prawem? Bo jeżeli chodzi o coś, co modnie nazywa sie prawem kościelny, ale naprawdę jest nauką Koscioła, to kazdy, kto żyje w zgodzie z ta nauką zawsze otrzyma rozgrzeszenie. Oczywiscie o ile będzie je chciał otrzymać. "Nie widza świata, nie widzą problemu." Generalnie zawsze ma sie wybór, albo żyje sie światowo, albo zgodnie z wiara. Nie da się połączyc życia w zgodzie ze swiatem i z wiarą.
A
anonim
29 października 2014, 08:47
Ja weszłem na to forum, chcąc się przekonać, co myslą o problemach "nieskakramentalnych" ludzie nie mający ich problemów i czy da się z nimi rozmawiać. Wnioski mam takie, że trudna jest rozmowa i póki co nie starają się nas zrozumieć. --- A ja mam zupełnie przeciwstawne wnioski. Z niesakramentalnymi nie da się racjonalnie rozmawiać, gdyż eidzą jedynie swoje problemy i wszelkie argumenty spływają po nich. Domagają się dla siebie okrojonej wersji przykazań, takiej z prawem do cudzołożenia, a jak ktoś śmie ich nie popierać to dostaje etykietkę nie starającego się zrozumieć. Część osób wierzących - zwłaszcz tych mocno, ale nie powinno się tego ograniczać, po prostu nie potrafi zrozumieć jak to jest, że nie mogą się pojednać z Bogiem (spowiedź) lub uczestniczyć w Komuni, jeśli żyją zgodnie z prawem i są przykładnymi ludźmi, bo kiedys coś im nie wyszło. --- Obłuda i zakłamanie do kwadratu. Gdyby żyli zgodnie z prawem i byli przykładnymi ludźmi oraz żałowali za swoje grzechy i starali się ich nie popełniać więcej, to nie mieliby żadnych problemów z pojednaniem się z Bogiem. Nie mogą pojednać się z Bogiem bo właśnie nie żyją zgodnie z prawem Bożym i właśnie nie są przykładnymi ludźmi, a co równie istotne, choć żyją w grzechu to wypierają się tego i nie żałują tego i nie zamierzają tego zmieniać. Ewangelię trzeba czytać sercem a nie mózgiem i --- Dostosowując się do poziomu odpowiadam, że jeżeli już to i sercem i mózgiem, a nie rozporkiem...
E
efka
29 października 2014, 20:03
Pomimo tych niepomyślnych rozwiązań dla rozwiedzonych-ja żywię głęboką nadzieję na lepsze jutro.W końcu Kościół ewaluuje, powoli ale jednak...Ile kobiet musio spłonąć na stosie, ilu niewolników cierpieć więzienie(bo wtedy taka była doktryna!),a jeszcze całkiem niedawno rozwiedzeni żyjący samotnie też byli stygmatyzowani niemożnością przystępowania do komunii...Białe małzeństwo... owszem , może dla ludzi 70+,albo schorowanych, albo bez temperamentu...Cóż warte byłoby takie wyrzeczenie?Jak wiele poświęca abstynent ślubując życie w trzeźwosci?Od ludzi zyjących w związkach niesakramentalych wymaga się separacji.A czego wymaga sie od męża który pije i bije regularnie,nie daje żyć,ale chodzi do kościoła, do spowiedzi też czasami?Czy spowiednik jako warunek rozgrzesznia kaze mu spakowac torby i zamieszkać osobno by nie stwarzać okazji do grzechu(i krzywdy)?...Wszyscy wiemy że powie "..idź i nie grzesz więcej...", a penitent wciąż z tymi samymi grzechami(jak każdy z nas)wraca za miesiąc, rok, 5 lat.I wszyscy wiedzą że nic się nie zmieni , i wszyscy to w milczeniu akceptują...Prawo tworzą ludzie i ludzie je zmieniają, to co kiedyś było oczywiste dziś byłoby niezrozumiałe, niesprawiedliwe,ufam i wierzę, więc drogi KiT jest nas już dwoje...
T
tomi
28 października 2014, 20:00
Zdaje sie ze wielu ludzi chce instrumentalizowac Msze Św, Komunie, Pana Boga, malzenstwo, wszystko ma prowadzic do jego szczescia, on ma byc szczesliwy, jemu sie nalezy szczescie i dobrostan, a nawet satysfakcja duchowa z uczestnictwa w jego mniemaniu wlasciwie sprawowanej(np. trydenckiej) Mszy Św, przystepowania do Komunni, nawet jak tkwi w grzechu ciezkim. Ja nie chce nic poswiecic, nie chce sie wlasciwie nawrocic, tylko chce wszystko dostac, niech Kosciol zmieni wymagania niech Kosciol odprawia tak ja chce, kazdy ma inna litanie zyczen(jeden 30 min z 2 minutowym kazaniem i bez ogloszen, bo wychodze, drugi koniecznie trydencka, bo inaczej to mi nie pasi i bede na blogach umieszczal wszystkie niestosownosci liturgiczne, podkopujac Kosciol). Zycie to nie bajka, ani kraina wiecznej szczesliwosci, spotykaja nas rozne rzeczy, smierc w wieku 20 czy 30 lat, najrozniejsze choroby, czasem okrutne i niesprawiedliwe, tak samo zdarza sie ze rozpadnie sie malzenstwo czy opusci cie wspolmalzonek. Trzeba zyc w takim razie samemu, a jesli pakujesz sie zwiazek, do ktorego nie masz prawa, to niestety masz swiadomosc ze zyjesz w grzechu ciezkim, nie oczekuj ze Kosciol ze Kosciol zmieni przykazania, poluzuje. Uporzadkuj swoja sytuacje z Panem Bogiem, a wtedy bedziesz mogla/l go przyjmowac calym soba, a nie unikiem, wytrychem, przed ludzmi czy dla swojego spelnienia. Czasem cos sie traci zeby zyskac cos innego, duzo piekniejszego. 
A
anonim
28 października 2014, 21:59
To co napisałeś przypomina mi pewną historię która brzmi wręcz jak wymyślona ale jest niestety prawdziwa. Było upalne lato i susza, pola, łąki i lasy wyschły na przysłowiowy pieprz, tak że często wybuchały pożary. Z powodu takiego pożaru lasu pociąg musiał stanąć w polu prawie że przed ścianą ognia. Pasażerowie oczywiście nie są tym zachwyceni, denerwują się.  Jeden z pasażerów odszukał konduktora i poinformował go iż on stanowczo protestuje przeciw temu postojowi, bo on zapłacił za bilet, i pociąg ma jechać. Konduktor tłumaczy mu, że pożar, że ściana ognia, że przecież pociąg nie może wjechać w morze ognia. A pasażer mu na to, że jego to nic nie obchodzi, on zapłacił i pociąg ma natychmiast ruszyć... Możnaby jeszcze użyć przykładu z człowiekiem który w wyniku wypadku stracił nogi, ale oznajmia że jego to nic nie obchodzi, to nie jego wina, i on musi chodzić. A każdy kto mu powie, że taka jest brutalna prawda, że takie są konsekwencje, gdyż nogi mu nie odrosną i przecież niemożliwe jest aby chodził skoro nie ma nóg, a może jedynie jeździć na wózku lub używać protez, zostanie przez niego wyklęty jako nieludzki i bez miłosierdzia. I na dokładkę usłyszy, że są równi i równiejsi, bo ksiądz pedofil też miał wypadek a może chodzić.
K
KiT
29 października 2014, 08:09
Oki, wszyscy niesakramentalni to bluźniercy i grzesznicy, niech spadają z naszego Kościoła, albo siedzą w ostatniej ławce. Co za kanalie, chcą żyć w rodzinach i mieć podobne prawa do Nas!!! Niewiarygodne!!! 
A
anonim
29 października 2014, 08:33
Oki, wszyscy niesakramentalni to bluźniercy i grzesznicy, niech spadają z naszego Kościoła, albo siedzą w ostatniej ławce. --- To są Twoje słowa. NIKT nie wyrażał się tak o niesakramentalnych. A te Twoje insynuacje jakoby tak traktowano niesakramentalnych są zwyczajnie nikczemne :-( Co za kanalie, chcą żyć w rodzinach i mieć podobne prawa do Nas!!! Niewiarygodne!!! --- Kolejne Twoje nikczemne insynuacje :-( Macie dokładnie takie same prawa! Możecie tak jak i inni iść do spowiedzi i jeśli będziecie żałować za swoje grzechy oraz uczciwie postanowicie więcej ich nie popełniać to otrzymacie rozgrzeszenie tak jak i inni. Jeśli jednak nie chcecie uznać tego co robicie za grzech oraz usiłujecie dowodzić że to dobre i nie zamierzacie tego zmieniać, to nie otrzymacie rozgrzeszenia tak jak i inni nie uznający swojego grzechu i nie chcący się poprawić. Ale Wam nie odpowiada to że macie dokładnie takie same prawa. Wy chcecie być traktowani jak święte krowy, chcecie mieć szczególne przywileje. Chcecie dla siebie specjalnej wersji przykazań. Takiej w której nie będzie przykazania VI i IX, domagacie się prawa do bezkarnego cudzołożenia. I rozgrzeszania Was z grzechów bez uznania swojej grzeszności oraz żalu za grzechy i postanowienia poprawy.
K
KiT
29 października 2014, 09:01
Co napisałem, napisałem żartobliwie. Nikogo nie oskarzam, ale Ty owszem. Nieprawda, że możemy iść do spowiedzi, bo albo musimy przestać razem mieszkać czyli sie rozstać albo slubować czystość. Mało kto się decyduje na taki krok zresztą bije to w druga stronę i czyni wiele bólu. NIe chcemy specjalnych przykazań, z czego taki wniosek? Chcemy zrozumienia i pochylenia się nad tematem. Myślisz że większośc z nas nie cierpi i nie żałuje? nie chce poprawy i nie zyje sprawiedliwie? Ale w naszym przypadku Kościół mówi coś w stylu: wróć do tej co z nią byłeś 20 lat temu, wróć do tego co Cię bił, bo to Twój mąż. Ty widać nie rozumiesz. Pozdrawiam 
A
anonim
29 października 2014, 10:12
Co napisałem, napisałem żartobliwie. Nikogo nie oskarzam, ale Ty owszem. --- Dobre sobie... Ty to piszesz żartobliwie i nikogo nie oskarżasz? A ja to już oskarżam? I oczywiście Ty to nawet zarzucając mi iż ja oskarżam, wcale mnie nie oskarżasz, bo zapewne tu też napisałeś żartobliwie? Nieprawda, że możemy iść do spowiedzi, bo albo musimy przestać razem mieszkać czyli sie rozstać albo slubować czystość. --- Dobre sobie... ponieważ to WY nie zamierzacie przestać łamać przykazanie VI i IX to odwracasz kota ogonem i pisząc fałszywe świadectwo przeciw bliźniemu swojemu i Kościołowi oznajmiasz, że ktoś Wam nie pozwala iść do spowiedzi? Nie sądzę aby to było aż tak trudne że niemożliwe do zrozumienia, że nikt Wam nie zabrania iść do spowiedzi, i nikt Wam nie zabrania uzyskać rozgrzeszenia. A jeśli nie otrzymujecie rozgrzeszenia to wyłącznie dlatego iż jak sam pośrednio przyznajesz, nie zamierzacie przestać grzeszyć łamiąc VI i IX przykazanie. NIe chcemy specjalnych przykazań, z czego taki wniosek? Chcemy zrozumienia i pochylenia się nad tematem. --- Jak to nie chcecie specjalnych przykazań? A Wasze domaganie się możliwości uzyskania rozgrzeszenia pomimo łamania VI i IX przykazania bez zamiaru poprawy to nie jest domaganie się specjalnych przykazań? Chcecie zrozumienia? Ależ rozumiem Was! Ale to że Was rozumiem wcale nie oznacza że uznaję cudzołożenie za niecudzołożenie. Jak ktoś zabije faceta który zgwałcił mu córkę to będę go również rozumiał - ale to nie znaczy że uznam za słuszne to co zrobił. A wg Ciebie, jak ktoś negatywnie ocenia to co robicie to wg Ciebie nie rozumie Was. Chcesz pochylenia się nad tematem? Przecież się pochylam! Ale znowuż, to że się pochylam, wcale nie oznacza że uznaję iż cudzołóstwo nie jest cudzołóstwem. cdn
A
anonim
29 października 2014, 10:13
cd Myślisz że większośc z nas nie cierpi i nie żałuje? nie chce poprawy i nie zyje sprawiedliwie? --- Doskonale wiem że KAŻDE z Was mniej lub bardziej cierpi. Ale co to zmienia? Czy wskutek Twojego cierpienia cudzołożenie przestaje być cudzołożeniem? A czy żałujecie i czy nie chcecie poprawy? To zależy czego żałujecie... Jeżeli rzeczywiście żałujecie tego że cudzołożycie i chcecie poprawy, czyli nie-cudzołożenia, to macie otwartą drogę do uzyskania rozgrzeszenia. Ale problem w tym, że właśnie jak sam pośrednio przyznałeś, nie chcecie poprawy, mało kto z Was chce poprawy - "albo musimy przestać razem mieszkać czyli sie rozstać albo slubować czystość. Mało kto się decyduje na taki krok" I właśnie, wbrew Twoim wyobrażeniom i sugestiom, skoro żyjecie w grzechu to nie żyjecie sprawiedliwie. Równie dobrze ktoś mógłby obrabować bank i twierdzić że żyje sprawiedliwie, bo przecież rzuca na tacę. Ale w naszym przypadku Kościół mówi coś w stylu: wróć do tej co z nią byłeś 20 lat temu, wróć do tego co Cię bił, bo to Twój mąż. Ty widać nie rozumiesz. --- Nieprawda! Kościół NIGDY nie mówi: wróć do tego co cię bił, bo to twój mąż. Mało tego! Kościół mówi że masz wówczas prawo odejść! A więc, albo to TY nic nie rozumiesz i nie masz pojęcia o czym piszesz, albo... masz pojęcie i rozumiesz lecz z premedytacją kłamiesz...
MR
Maciej Roszkowski
28 października 2014, 19:58
Chrystus powiedział "kto pojął porzuconą cydzołoży..."Doptyczy to oczywiście i porzuconych. I co z tym zrobić?
WL
wierzący lekarz
28 października 2014, 17:11
Tak przyglądam się tej dyskusji od kilku lat i chcę przypomnieć sytuację gdy wszystkim samobójcom odmawiano czci i wiary a teraz... No więc właśnie. Musi minąc jeszcze sporo czasu by ktoś doszedł do wniosku, że rozwód rozwodowi nierówny, że ZAWSZE jest ktoś winny. A gdyby Kościół na chwilę oderwał się od swoich sztywnych dogmatów i chciał przeanaliziwać KAŻDĄ tą sparwę indywidualnie to myślę nie było by tych ludzkich dramatów. Apeluję do całej "kościelnej GÓRY " by spojrzała ja każdego z osobna. Przypomnijcie sobie sprawę samobójstw i pomyślcie ilu księży targnęło się na swoje życie i dlaczego teraz patrzy się na ten problem jak na każdą inną chorobę
A
anonim
28 października 2014, 18:37
Tak przyglądam się tej dyskusji od kilku lat i chcę przypomnieć sytuację gdy wszystkim samobójcom odmawiano czci i wiary a teraz... --- Skoro zaczynasz od wciskania kłamstwa to mam poważne wątpliwości czy w ogóle jest sens odpowiadać Ci. Ale może akurat ktoś inny skorzysta. Nigdy, żadnym grzesznikom, również samobójcom, Kościół nie odmawiał czci i wiary. Zupełnie czym innym jest uznawanie, że skoro popełnili samobójstwo=zabójstwo to umarli w stanie grzechu ciężkiego. A współcześnie uznaje się to za nie takie oczywiste, uznając że zdrowy psychicznie człowiek z własnej woli nie zabija się. A gdyby Kościół na chwilę oderwał się od swoich sztywnych dogmatów i chciał przeanaliziwać KAŻDĄ tą sparwę indywidualnie to myślę nie było by tych ludzkich dramatów. --- Wbrew Twoim insynuacjom, Kościół właśnie każdą sprawę traktuje indywidualnie. Apeluję do całej "kościelnej GÓRY " by spojrzała ja każdego z osobna. --- Tobie nie o to chodzi aby patrzeć na każdego z osobna, ale o to by do każdego z osobna dobierać inny zestaw przykazań, aby rozwodników nie obejnowało przykazanie VI i IX, aby mogli swobodnie cudzołożyć. Dlaczego nie potrafisz tego jasno napisać i jedynie mącisz? Nie chcesz czy nie potrafisz przyznać? Przypomnijcie sobie sprawę samobójstw i pomyślcie ilu księży targnęło się na swoje życie i dlaczego teraz patrzy się na ten problem jak na każdą inną chorobę. --- Jak na każdą inną chorobę? A od kiedy to każda inna choroba upoważnia do wiarołomstwa i cudzołożenia? Jak ktoś chce sobie podziubdać na boku to wystarczy aby złapać katar czy przynajmniej gruźlicę? Proponujesz aby wszystkie osoby rozwodzące się uznać za chore psychicznie? Czy tylko cudzołożników należałoby uznać za psychicznych?
K
KiT
28 października 2014, 07:02
Cóż, zaprezentowana opinia w niczym nie poprawia życia wierzących ludzi po przejściach - choćby byli najlepszymi parafianami i dawali swoim życiem przykład, sa w oczach Kościoła zgorszeniem i żyją w grzechu. Marne to pocieszenie i moim zdaniem nie poprawia życia choćby opuszczonych. Zatem takie stanowisko potwierdza ze Kościół nie jest dla grzesznika i nie ma w nim pocieszenia dla osób z problemami
28 października 2014, 08:07
A nie zyja w grzechu? Jeśli ktoś mając żonę sypia z inną kobietą to nie jest to grzech? A może kobieta mające męża zdradzając go z innym mężczyzną nie popełnia grzechu? A może osoba, która dobrowolnie i świadomie zawarła małżeństwo katolickie może się rozwiedź z tego sakramentalnego małżeństwa? Dlaczego więc obwiniasz Kościół, skoro winna jest osoba zdradzające swego małżonka.
P
Piotr
28 października 2014, 09:28
Ludzie o czym tu mówimy. W wątpliwościach moim zdaniem trzeba zaglądnąć do źródła czyli Ewangeli. A w niej Pan nasz mówi o nierozelwalności małżeństwa i o przekroczeniu 6 przykazania. Więc nie rozumie te dyskusję. Rozumię, że czasem ludzie błądzą, grzeszą- ale Pan zawsze na nich czeka w sakramencie pokuty na jasnych zasadach to co napisane jest w Ewangeli. Gdyby Kościół pozwolił na komunię rozwiedzionych, żyjących w zwiąskach cywilnych to sprzeciwiłby się samemu Bogu, a w przeszłości wiemy jak to się skończyło ( księga rodzaju). Pamiętajmy my zawsze mamy wybór i wolną wolę i sami decydujemy jak żyjemy.
A
anonim
28 października 2014, 14:34
A nie zyja w grzechu? Jeśli ktoś mając żonę sypia z inną kobietą to nie jest to grzech? A może kobieta mające męża zdradzając go z innym mężczyzną nie popełnia grzechu? --- TomaszuL, problem leży w Twojej nieprzemakalności i w Twoim ślepym fanatyzmie aż rwącym się do osądzania i potępiania bliźnich. Jak sam piszesz: JEŻELI... JEŻELI ktoś mając żonę sypia z inną kobietą to jest to grzech - ale JEŻELI... JEŻELI kobieta mające męża zdradza go z innym mężczyzną to popełnia grzech - ale JEŻELI... Natomiast Ty autorytatywnie orzekasz, że nie ma żadnego JEŻELI i autorytatywnie orzekasz że napewno ten ktoś sypia z inną kobietą i napewno tamta kobieta zdradza męża. A na dokładkę, gdy Ci się zwróci uwagę na tą w/w zasadniczą różnicę, to orzekasz że zwracający Ci uwagę nie uważa cudzołóstwa za grzech.
E
Ela
28 października 2014, 06:15
To jak ojczulkowie wjasnia odejscia ksiezy z kaplanstwa, ktorzy po pewnych pokutach moga zawierac malzenstwo w kosciele...przeciez oni tez zdradzili Jezusa... Tak samo jest z zakonnicami i zakonnikami po slubach wieczystych, tez dostaja zwonienie ze slubow i sa wolni...
28 października 2014, 08:09
Sakrament kapłaństwa nie koliduje z Sakramentem małzeństwa. 
E
Ela
28 października 2014, 09:02
Ale jest zdrada Jezusa... Wedlug Ciebie osoby powolane moga zdradzac ...?
28 października 2014, 09:11
Kazdy grzech jest zdradą Pana Jezusa. Ile razy Go zdradziłaś?
E
Ela
28 października 2014, 09:31
Sam juz nie wiesz co odpowiedziec i szukasz winy we mnie...a ja zadalam konkretne pytanie...
S
strada
28 października 2014, 14:09
Elu droga. Nie nazywaj zdrajcami innych ludzi- nic o nich nie wiesz, jak i o motywach ich decyzji.  Ps. Szymon Piotr zdradził Jezusa. Jezus nigdy go zdrajcą nie nazwał. Skąd wiesz, czy ci, których uważasz za zdrjaców, gorzko nie zapłakali, jak Piotr. Pożyj trochę.....Jesli doświadczysz kiedykolwiek Bożego przebaczenia , zrozumiesz wszystko. Ps. Śluby zakonne i celibat nie są sakramentem. Karą dla księży jest to, że nie mogą wykonywać czynności kapłańskich, choć kapłanami pozostaną na zawsze. Spytaj któregokolwiek z nich, czy to łatwa pokuta, czy ciężka.... 
E
Ela
28 października 2014, 15:15
Ja nikogo nie osadzam, wiec nie czyn mnie winna i nie oskarzaj o takie intencje. Ale zastanawiam sie dlaczego jest tyle niezrozumienia i kryki wobec osob zyjacych w zwiazkach niesakramentalnych? Widocznie nie rozumiesz czym sa sluby zakonne, to jest przysiega zlozona samemu Bogu... Tak samo jesli chodzi o kaplanow... A jednak oni maja druga szanse i moga  zerwac sluby, otrzymac zwonienie z nich i "zaczac od nowa..." A ty mnie od razu obrazasz...i chcesz ponizyc...nie rob z siebie samej najmadrzejszej...wiecej  pokory i szacunku do wypowiedzi innych Ci zycze...
K
KiT
28 października 2014, 15:21
Są równi i równiejsi :-) Ksiądz pedofil moze zasuwac do Spowiedzi, a Opuszczona/-y - NIE i to jest żałosne w tym wszystkim. Nie chodzi o to by ponownie stawać przed ołtarzem ani zapomnieć o sytuacji, a o toby móc iść do spowiedzi i pojednac się z Bogiem a jeśli da się przyjąc Komunie to jeszcze lepiej. Krytykujacy z reguły zachowują się jak inkwizycja i sqa skorzy do osądów, zapominając po co przyszedł JEZUS i o co chodzi w Ewangelii. Nikt nie chce zmiany Ewangelii, ale gdzie jest napisane, że JEZUS nie będzie jadał z grzesznikami? Czy JEZUS wspominiał, że sakramentu pojednania nie ma dla rozwiedzionych? Czy Jezus nie jadał z celnikami? Bolesne jest czytać te zaciekłe komentarze ale czasem się włączam by pokazać że tez jesteśmy. Ja nie czuje się gorszy niz reszta wiernych, a Kościół mnie tak namaszcza i to mnie po prostu wkurza
S
strada
28 października 2014, 15:22
Czym Cie obraziłam? 
E
Ela
28 października 2014, 15:23
Pomysl...
UM
uczeń Mojżesza
28 października 2014, 16:53
Witam. Może ja spróbuję odpowiedzieć Ci Elu. A nawet inaczej ... sama sobie odpowiesz na to pytanie. Czy Ty, bądź jakaś bliska Ci osoba jest "uwikłana" w niesakramentalny związek? Pytanie jest retorycznym, nie oczekuję odpowiedzi. Żeby zbliżać się do Boga, trzeba stanąć w PRAWDZIE, całkowicie ogałacając siebie z siebie.
E
Ela
28 października 2014, 17:09
Ty tez zmieniasz sens mojego pytania... Chodzi mi tylko o to, dlaczego osoby powolana moga zmienic swoje zyciowe powolanie i nadal przystepowac do Komunii sw., a ludzie zyjacy w zwiazkach niesakramentalnych nie moga... I prosze nie zajmu sie dochodzeniem jak jest w moim zyciu... Ja nikogo nie oskarzam...ale nie rozumiem jak mozna krytykowac tak bezlitosnie innych...- nad tym malo kto sie zastanawia...ze osoby ktore po latach rezugnuja z zycia kaplanskiego czy zakonnego (nie rozwazam przyczyn i nie osadzam...) tez lamia sluby zlozone samego Bogu...a pomimo tego moga przystepowac do sakramentow... Wlasnie znam takie osoby i wiem jak im ciezko, ale tez wiem, ze latwo mozna otrzymac zwolnienie ze slubow... (a to, jak kto takie sytuacje przezywa, to juz jego osobista sprawa i nikt tego nie moze osadzac...)
UM
uczeń Mojżesza
28 października 2014, 17:21
Jedenaście lat czekam na żonę, która odeszła z innym... ja zostalem sam i w tym trwam. Cierpię, ale się nad sobą nie użalam, staram się już nie płakać, choć nie jest łatwo.  Kto z Was chce w dalszym ciągu odebrać mi  nadzieję na jej powrót? Słucham.
E
Ela
28 października 2014, 17:33
Nadziei nikt Ci  nie moze odebrac i nikt nie chce Ci jej odbierac...bede sie modlic za Ciebie, i staram sie tez rozumiec innych...ktorych losy potoczyly sie inaczej...
K
kiT
28 października 2014, 17:41
Chcesz czekać, Twoja wola. Czy tego chce BÓG - nie wiem, ale czy wińika z tego dobro dla Bliźniego? Mnie jak i zapewne Eli i wielu innym chodzi o to, ze Kościół nas sprowadza do niższej kategorii wiernych. Nie możemy sie spowiadać, co bardzo boli, No i oczywiście Komunia. Niegdzie w Ewangelii nie ma mowy o takiej postawie. Nam sie wciska propagandę, wróć lub czekaj, a czasem nie ma do kogo. Oczekujemy szacunku i godności. Bóg nie odbierał z godności a człowiek i Kościół owszem i to jest klu problemu
A
anonim
28 października 2014, 18:51
Czytając takie wypowiedzi jak Twoje zaczynam się na poważnie zastanawiać czy Wam "tylko" rozum odebrało czy może już z premedytacją posuwacie się do wypisywania oszczerczych zarzutów... Jacy równi i równiejsi? Możecie tak samo zasuwać do spowiedzi jak i ten Wasz ulubiony ksiądz pedofil. Któż to rzekomo jemu pozwala a Wam zabrania? Któż to rzekomo jemu pozwala a Wam zabrania pojednać się z Bogiem? Macie dokładnie takie same możliwości jak i wszyscy inni grzesznicy, łącznie z tym Waszym ulubionym księdzem pedofilem! I te same warunki uzyskania rozgrzenia, a więc m.in. żal za grzechy, mocne postanownie poprawy, szczera spowiedź i zadość uczynienie. Jeżeli nie otrzymujecie rozgrzeszenia to wyłącznie wtedy gdy nie ma w Was żalu za grzechy czy mocnego postanowienia poprawy lub zadośćuczynienia - ale w takiej sytuacji to i ksiądz pedofil nie dostanie rozgrzeszenia! To nie Kościół Cię namaszcza. Sam się "namaszczasz" gdy nie wykazujesz żalu za grzech cudzołóstwa i nie zamierzając się poprawiać domagasz się by zwolnić Cię z obowiązku przestrzegania niektórych przykazań dekalogu.
A
anonim
28 października 2014, 19:09
Chodzi mi tylko o to, dlaczego osoby powolana moga zmienic swoje zyciowe powolanie i nadal przystepowac do Komunii sw., a ludzie zyjacy w zwiazkach niesakramentalnych nie moga... --- Po pierwsze, skąd wiesz że to tak iż osoba powołana zmieniła swoje powołanie, a nie tak iż początkowo ktoś błędnie odczytał swoje powołanie? A po drugie, do Komunii św. nie można przystępować wyłącznie wtedy gdy znajduje się w stanie grzechu śmiertelnego. Jeżeli osoba "zmieniająca" swoje powołanie nie jest w stanie łaski to tak samo nie może przystępować do Komunii jak i wiarołomny cudzołożnik. I odwrotnie, gdy osoba żyjąca w związku niesakramentalnym jest w stanie łaski to może przystępować do Komunii dokładnie tak samo jak wszyscy inni znajdujacy się w stanie łaski. osoby ktore po latach rezugnuja z zycia kaplanskiego czy zakonnego (nie rozwazam przyczyn i nie osadzam...) tez lamia sluby zlozone samego Bogu...a pomimo tego moga przystepowac do sakramentow... ---- Jeśli łamiący śluby nie żałuje za grzech i nie postanawia poprawy to również nie otrzyma rozgrzeszenia i nie może przystąpić do Komunii. Jeśli wiarołomca - cudzołożnik żałuje za grzech i nawracając się postanawia więcej nie grzeszyć to może otrzymać rozgrzeszenie jak wszyscy. Nie może otrzymać rozgrzeszenia jedynie wtedy gdy nie żałuje i nie ma zamiaru poprawy.
A
anonim
28 października 2014, 19:14
Kościół ani nie sprowadza Was do żadnej niższej kategorii ani nie odbiera Wam godności czy szacunku. Problem w tym że domagacie się aby Was traktować jako równiejszych, jak jakieś święte krowy, aby Was dekalog nie obowiązywał i abyście mogli bez żadnych konsekwencji łamać VI i IX przykazanie.
28 października 2014, 22:17
Czmu odebierasz sobie szczunek i godnosć. To nie Kosciól za Ciebie grzeszy. Kosciół nie nakazuje Ci życ, jak żyjesz. Sam takie zycie swiadomie wybraleś wbrew nauczaniu Koscioła, czemu wiec winisz innych za swoje wybory.
M
Max
29 października 2014, 06:11
"...odpowiedzial czlowiek nieskalany i bez najmniejszego grzechu..."
29 października 2014, 06:21
"...odpowiedzial czlowiek nieskalany i bez najmniejszego grzechu..." Jak już. to odpowiedział czlowiek, który ze swojego doświadcznia doskonale wie, jak poprzez grzech człowiek odbiera sobie szacunek i godnośc, jak nisko poprzez grzech sie upada. I jak łatwo będac w grzechu winić za to innych. 
A
Aaron
27 października 2014, 22:43
bzdury gadacie. ludzie mają przeróżne, porąbane sytuacje życiowe i nie da się wszystkiego rozwiązać sięgając po 'prawo kanoniczne' czy jak tam się to nazywa.   Jestem 23 latkiem. Gdy miałem 1 rok mój tata porzucił naszą rodzinę oddając się swojej największej pasji, czyli alkoholowi.   Teraz moja mama jest od ponad 10 lat w kolejnym, tym razem szczęsliwym związku a ja mam 9letnią siostrę przyrodnią.  Wszystko pięknie, ale mama cierpi bo nie dostała unieważnienia małrzeństwa. Nie może przystąpić do komunii itd a jest osobą bardzo wierzącą. Rozpisałbym się na dłuższą wypowiedź i wszystko wam przytoczył, ale nie mam czasu bo jutro wstaję do pracy gdyż jestem na studiach i średnio z pieniędzmi.   Zwracam się z gorącym apelem do 'góry'. Zacznijcie postępować jak Jezus który był miłosierny, ubogi i radosny. Postarajcie się chociaż wyzbydź ludzkich rządz w postaci pieniędzy i luksusów bo na prawdę tracicie przez to wiernych. Podchodźcie do ludzi indywidualnie bo macie sąd kościelny i działa to w żałosny sposób. Ja nie przestanę wierzyć bo Bóg jest. Tracę jedynie wiarę w kościół i nie dam się gadaniu że do Boga trafi się tylko przez kościół. Nie odbierzecie mi nadziei na życie wieczne a mam wrażenie że o to coraz bardziej chodzi. 'Biegaj do kościoła, płać 800zł za pogrzeb czy chrzest bo nie będziesz w niebie'.    Pojawiła się jednak nadzieja, światło w tunelu a jest nim mój papież Franciszek. To jest wasz wzór postępowania drodzy kapłani, on swoim wspaniałym postępowaniem po prostu was ośmiesza.   Błagam, ogarnijcie się, zacznijcie pracować na szacunek Polaków, gimnazjalistów i mój.
UM
uczeń Mojżesza
27 października 2014, 23:23
Kochany Aaronie, "wygadany" jesteś i dlatego zastępujesz czasami Mojżesza :) Ale czy wszystko przemyslałeś dobrze? Co z Twoim tatą? Czy razem z mamą pamiętacie o nim, modlicie się za niego? Od Ciebie i Twojej mamy wiele zależy! Twój  tato nigdy nie przestanie być Twoim ojcem, wiem, to bardzo trudne. Jesteś młodym człowiekiem, więc pamiętaj czcij ojca swego, bez względu na to kim był/jest... I nie trać proszę wiary, ni w Boga, Bogu, ani w Kościół który jest Chrystusowy.
A
Aaron
28 października 2014, 00:49
Witam  ponownie :]  ja nie mam pretensji do taty, nie żywię do niego urazy, choroba to choroba. Nie bił mnie, nie skrzywdził, po prostu sobie poszedł. Moja mama jest tak przepełniona miłosiernością że już na pewno nie ma do niego żalu i m.in. dzięki niej jestem taki jaki jestem bo w pełni mi go zastąpiła. Tak jak już wspomniałem, wiary w Boga nikt mi nie odbierze. NIE wierzę w niego, ja jestem przekonany o jego istnieniu jak o tym, że moja śliczna dziewczyna ma brązowe oczy bo patrzę w nie codziennie. Wierzyć mogę jedynie w to że moje postępowanie jest właściwe. Staram się nikogo nie krzywdzić, pomagać ile jestem w stanie, staram się być empatyczny, tolerancyjny, wyrozumiały. Jeśli te atrybuty to za mało to moja interpretacja PŚ jest niewłaściwa i przepraszam. Na pewno nie czuję się na siłach żeby nawracać ludzi na moją wiarę. Ja jeszcze wielu spraw nie rozumiem, wciąż jestem na to zbyt głupi.. albo za mądry. Teraz muszę najechać na kościół, może ktoś mądrzejszy ode mnie mi to wytłumaczy.
AC
Aaron c.d
28 października 2014, 00:49
To jest dla mnie taka potężna instytucja która miała dobry bajer, strasznie mocno się rozrosła i teraz nie tylko nie panuje już nad swoimi wysłannikami [duchownymi], ale też pogubiła się w swojej misji. Muszę nadmienić że nie jestem ‘szaraczkiem’ z ulicy który wali sloganami. Byłem 3 razy na pielgrzymce do Częstochowy, 2 razy na Lednicy, brałem udział w formacji oazowej i wyjechałem na zimowe rekolekcje i kilka innych rekolekcji m.in. 2 razy z ojcem J. Bashoborą.  Znam kościół i wiem o czym piszę. Znam też wielu wspaniałych księży i krzyczę o tym każdemu kto pakuje duchownych do jednego wora z napisem ‘złodzieje, pedofile’. Karcę to ponieważ szufladkowanie jest czymś przerażająco szkodliwym, to strata dla samych agresorów którzy nie dają sobie szansy na poznanie świetnych ludzi. Powtarzam apel. Kochani Kapłani, zacznijcie żyć tak jak wasz nauczyciel uczy. Potem postarajcie się nauczczyć tego życia katolika z pierwszej ławki w kościele, 17sto letniego słuchacza nirvany z ostatniej ławki zbierającego podpisy do bierzmowania. Jedźcie na Woodstock bo tam aż roi się od zagubionych ludzi [przy okazji posłuchacie dobrej muzyki], a na koniec postarajcie się dotrzeć do czarnowłosej słuchaczki Behemota zamiast modlić się żeby koncert się nie odbył. Chciałbym żeby mój głos nie został odebrany jako atak.
S
Sługa
27 października 2014, 21:27
Zapomnieliście dodać, że przed podpisaniem deklaracji czystości obowiązuje półroczny okres próby.  Proboszczowie też o tym nie pamiętają. Może to prowadzić u osób nieprzygotowanych do takiego związku frustracji i depresji, a nawet zniszczenia takiego związku.
28 października 2014, 08:11
Skoro zwiazek oparty jest wyłacznie na seksie....
M
Mme
27 października 2014, 20:14
Lubię oglądać życie z różnych perspektyw i naszła mnie taka refleksja, co jeśli... Otóż wyobraziłam sobie (nie było tak trudno, bo zaczęłam od tego, co widzę w rodzinie) dziesięcioletnie małżeństwo z dziećmi. Ojciec bardzo pracowity, pracuje po kilkanaście godzin dziennie, by utrzymać żonę i potomstwo. A żona, o ile na początku była mężowi pomocna, o tyle w miarę upływu lat zrzuca na jego barki wszystko od wychowania dzieci po wypranie skarpetek. Sama nie robi nic. Chodzi na imprezy. Mąż nie chcąc zaniedbywać dzieci, poświęca im się w wolne dni, pomaga w lekcjach, mimo że jest zmeczony. Matka natomiast wysługuje się dziećmi, zaniedbuje itd. W każdym razie krzywda dzieje się dzieciom. Wiele uczyniono, by doprowadzić do opamiętania się tej kobiety, ale jak grochem o ścianę. Jest coraz gorzej, mężczyzna marnieje, nie ma siły na jednoczesną pracę i zajmowanie się domem, dzieci są coraz bardziej zaniedbane. Prawnie w takiej sytuacji dzieci mogą być odebrane przez opiekę społeczną. Ale to nie wina ojca, który robi dla nich wszystko, tylko matki. Mężczyzna dla dobra dzieci odchodzi od żony, stara sobie radzić sam z pomocą rodziny (mamy, siostry, cioci...). Po pewnym czasie spotyka kobietę, która stanowi świetny materiał na mamę dla dzieci i partnerkę dla samotnego ojca. I co w takim wypadku? To są takie moje rozmyślania, ale może ktoś, kto zna się lepiej na prawie kanonicznym, umiałby rozważyć taką sytuację.
DN
dutas numenius
27 października 2014, 20:20
Jak to co? Chyba jasne, ma zostawić tę drugą kobietę bo już jedną żonę ma. Trudna jest nasza wiara.
M
Mme
27 października 2014, 20:34
Ok, zgadzam się, bo tego domyślić potrafię się sama. Ale co z dziećmi narażonymi na krzywdę? Kobieta A je krzywdzi, kobieta B - przeciwnie. Jeden z biskupów (przeciwnych dopuszczaniu osób rozwiedzionych do sakramentu komunii świętej) powiedział, że pewnym kryterium jest dobro dzieci, tzn. to, by one nie cierpiały. Zwłaszcza, jeśli dochodzi do zaniedbania czy znęcania. Nurtuje mnie to, bo wiem, jak wielką krzywdę potrafią wyrządzić dziecku rodzice. I jak trudno znaleźć pomoc w takich sytuacjach.
K
KiT
27 października 2014, 23:44
Prawo kanonicze? Powiem tak, do ślubu to Kościół zachęca na wszelkie sposoby. Mozna być niepraktykującym - dotyczy obojga, brać slub tylko z powodu ciąży i nie chodzić na nauki. Niestety potem żeby unieważnić slub potrzeba sadów adwokatów i łapówek lub kłamstwa, bo Kościół nie szanuje ludzkich decyzji i nie ma respektu - żadnego do sytuacji życiowych. Znam wszystko z autopsji. Zatem, lepiej nie brać ślubu niż mieć pózniej do czynienia z Kościołem, chyba ze OBIE strony sa pewne na 100 procent
I
Ika
28 października 2014, 00:16
Niemodne słowo - odpowiedzialność. Drugie niemodne słowo - dojrzałosć. I trzecie - konsekwencja. Przed ślubem i po ślubie. Za siebie i za innych. Ale przede wszystkim za własne decyzje i czyny.  A nie tylko zrzucać winę na innych. Kosciół, księża, żona, mąż, żółte ludziki, trelemorele. A ja czyściutki mogę robić co tam mi się zachce, a potem powiem jak dziecko "nie ce". I wszystcy mają skakać dookoła. Ludize, opamiętajcie się.
I
Ika
28 października 2014, 00:17
Jest wiele radzących sobie opuszczonych matek, Dlaczego opuszczony ojciec ma sobie nie poradzić? Ożeni się i swoje dzieci zrzuci na nową żona? Dziękuję bardzo.
28 października 2014, 08:14
Nigdy nie bedziesz pewny na 100%. Nigdy tez nei przewidzisz przyszłosci. A ta bywa zaskakująca. Stad jeżli nei oprzesz życia na Bogu, to w obecnym świecie raczej marne szanse widzę na zachowanie małżeństwa aż do smierci. "Kościół nie szanuje ludzkich decyzji i nie ma respektu - żadnego do sytuacji życiowych." Kościoł szanuje każdę Twoją decyzję.  Natomiast czemu ludzie nie szanuja Kościoła, a później żądają jakiegoś specjalnego traktowania, tego nie wiem.
A
anonim
28 października 2014, 14:56
Znowu wciskasz jakiś kit :-( Niby w jakiż to sposób Kościół zachęca do ślubu na wszelkie sposoby? Kościół jest gotów błogosławić zawieranie małżeństwa każdej pary ochrzczonych która o to poprosi, a nie ma przeszkód do ich związku. Nieprawdą jest jednak Twoje twierdzenie, że można brać ślub tylko z powodu ciąży. Wręcz przeciwnie! Jeżeli powodem decyzji o ślubie jest jedynie ciąża, to jest to przeszkoda uniemożliwiająca zawarcie małżeństwa! Raz zawartego małżeństwa nie ma jednak możliwości rozwiązać czy unieważnić - i to m.in. dlatego, że Kościół właśnie szanuje ludzkie decyzje. Piszesz że znasz wszystko z autopsjii, ale to co wypisujesz świadczy że o niczym nie masz pojęcia. I choć temat nie jest wesoły, to udało Ci się rozśmieszyć mnie swoim stwierdzeniem, że aby nie mieć później do czynienia z Kościołem to lepiej nie brać ślubu, chyba że jest się pewnym na 100% - Ty jak rozumiem, "znasz" to wszystko z autopsjii bo wziąłeś ślub nie będąc na 100% pewnym? Tak na ryzyk-fizyk? No to masz to co sobie sam zafundowałeś, i nie miej pretensji do Kościoła.
G
gnG
27 października 2014, 14:33
1/Ależ groza! Ojczulkowie tacy świątobliwi a tam jacyś wchodzą w ponowne związki i "DE FAKTO ŻYJĄ W GRZECHU"! Oczywiście, że my bezgrzeszni nie możemy tego zdzierżyć... taki żal...och żal... 2/A bardziej serio - każde naświetlanie trudnych spraw jest cenne więc za ten odcinek też z serca dziękuję! Choć przez de facto "...żyją w grzechu..." ocenę obniżam. I cierpliwie czekam na poprawę.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
27 października 2014, 15:46
A co Ci się w tym "de facto" nie zgadza? Nowy związek zawarty "po rozwodzie" zaprzecza dotrzymaniu ślubów (miłość, wierność i uczciwość) złożonych w obecności Boga. Bóg nie odwołał 6-go przykazania, a sakrament małżeństwa nie został zniesiony.
MF
Michał Faflik
27 października 2014, 20:24
Odróżniaj "bycie grzesznikiem", od "życia w grzechu".
L
LILKA
27 października 2014, 22:48
A co w sytuacji kiedy małżonkowie żyją ze soba 7 lat, mają dwoje dzieci, od chwili ślubu nic się nie uklada.Ona sama z dziećmi , z problemami a on?On żyje jakby na boku sam bo mało go interesuje. Życie "ze swoją rodziną" czyli siostrą , matką- z nimi dzieli się problemami, z nimi związany pepowiną. Po 7 latach odchodzi i zapomina że ma dzieci.... po rozwodzie nie pyta nawet o ich stan zdrowia, dzieci wychowuja się bez ojca i zapominają jak on wygląda bo on nie ma potrzeby widzenia sie z nimi i z bylą żona/ czy to oznacza że ta samotna matka dwójki dzieci nie może już być w żadnm wzwiązku? czy to ooznacza że do konca życia jest skazana na samotnośc przez beznadziejnego ojca swoich dzieci?
K
kiT
27 października 2014, 23:49
Moim zdaniem ma moralne prawo do godnego życia. Prawo kościelne mówi o miłości Boga jedynego i Bliźniego a nie o tym żeby żyć w samotności jeśli sie życie porąbało. Ja w każdym razie ufam, ze jeśli nie krzywdzisz współmałżonka i dzieci to oboje zdejmujecie z siebie obowiązek pozostawania w gotowości, bo moze sie coś komuś odidzi do końca życia.
I
Ika
28 października 2014, 00:18
Ludzie, nie wyjaśniajcie życiwoych spraw w internecie. Żyjcoe prawdziwym życiem. Nikt za Was nie podejmie odpowiedzialnosci.
P
Przerażony
28 października 2014, 03:24
Nie tylko przez niego. To także jej wina. Kto wychodzi za mąż za faceta związanego pępowiną z matką? Na co ona liczyła?
28 października 2014, 08:17
Wiesz co znaczy zyć latami w grzechu śmeirtelny? Wiesz co to jest za syf i jak trudno sie z tego wychodzi. Jelzi ktos choc raz tego doswiadczył i sie nawrócił, uczyni wszystko, aby nie dopuścic drugi raz do takiego życia. Co nie oznacza, iz bedzie bezgrzeszny, aczkolwiek będzie dążył do nie popełniania grzechów śmiertelnych.
28 października 2014, 08:18
Nie kochasz Boga, jeżłi popelnisz grzechy. Odrzucasz Boga popełniajac grzechy śmiertelne. Taka jest prawda, choć wielu pisze jak to grzechem kochają Boga.
G
gnG
28 października 2014, 23:30
1/Wiem, że grzech można popełnić, że w grzechach można pomrzeć, nie wiem żeby w grzechu można było żyć. Za wysoki poziom komplikacji dla takiego prostaczka jak ja. 2/Tylko ci co są de facto bez grzechu mogą rzucać kamieniami, kalumniami albo dłubać w cudzym oku jak już de facto źdźbła w swoim nie mają. Chociaż i tu wolałbym świadectwo wiary od jakiegoś rutyniarstwa de jure.
A
anonim
29 października 2014, 08:07
Jelzi ktos choc raz tego doswiadczył i sie nawrócił, uczyni wszystko, aby nie dopuścic drugi raz do takiego życia. Co nie oznacza, iz bedzie bezgrzeszny, aczkolwiek będzie dążył do nie popełniania grzechów śmiertelnych. --- A więc jednak to że ktoś się nawrócił wcale nie jest równoznaczne z tym że będzie żył bez grzechu. I nawet grzechy śmiertelne będzie popełniał aczkolwiek będzie dążył do nie popełniania grzechów śmietelnych... A przecież nie tak dawno dowodziłeś, że jak ktoś się nawróci to już nie grzeszy, a jak grzeszy to znaczy że się nie nawrócił... czyżbyś zmienił zdanie? nie chce mi się w coś takiego wierzyć...