Bezsensowne wielkopostne umartwienia

(fot. hugovk/flickr.com)

U niektórych osób wraz z Wielkim Postem pojawia się niepokój związany z niejasno sformułowanym pytaniem, czy nie trzeba by jakoś się umartwić, podjąć jakieś zobowiązanie, odmówić sobie czegoś. Więc jedni odkładają alkohol, inni dają sobie słowo, że nie zjedzą czekolady, ani żadnego cukierka, jeszcze inni rezygnują z oglądania telewizora albo używania Internetu (z wyjątkiem emaila).

Czy jednak takie umartwienia i w taki sposób podjęte mają sens, a dokładniej, chrześcijański sens? Czy to nie jest raczej tylko ćwiczenie własnej silnej woli, wytrzymałości, samozaparcia, po prostu, zwyczajny woluntaryzm; sposób na uspokojenie wyrzutów sumienia, bo coś podjąłem; próba stworzenia sobie jakiejś namiastki wielkopostnego klimatu (by z tym większą przyjemnością zjadać słodycze lub rozsiąść się przed telewizorem zaraz po Wigilii Paschalnej). Przecież i poganie czynią podobnie – wyrywa się z ust parafraza słów Jezusa – odmawiają sobie tego czy owego bo jest to tak czy inaczej uzasadnione. I przez samą rezygnację wcale nie stają się chrześcijanami ani bliżsi chrześcijaństwu. Na ile więc wiele z naszych wielkopostnych umartwień ma związek z chrześcijaństwem?

Jak wybierać sobie wielkopostną pokutę, by pogłębiała chrześcijańskie życie? Być może potrzeba tu trochę wyobraźni ascezy (tak jak postulowano niedawno „wyobraźnię miłosierdzia”)… Rzadko kto przeczuwa, że asceza może być wspaniałym doświadczeniem duchowym i sposobem modlitwy, spotkania i rozmowy z Bogiem. Tak traktuje umartwienie, na przykład, św. Ignacy z Loyolii w swoich Ćwiczeniach Duchownych. W liście do św. Franciszka Borgiasza, pisze: „Bóg, Pan nasz, nieskończenie lepiej zna naszą naturę, przeto często w takich zmianach daje każdemu odczuć to, co dla niego jest odpowiednie”. Miejscem i czasem tego odczuwania jest modlitwa, z którą podejmowane umartwienie winno się ściśle łączyć (podobnie umartwienie i modlitwa z jałmużną, czy szerzej, z „wyobraźnią miłosierdzia”). Pan Bóg lepiej wie, jaki rodzaj ascezy byłby dla mnie owocniejszy. I czasem może się okazać, że winna ona dotyczyć całkiem nieoczekiwanych wymiarów życia i sposobów umartwienia.

Św. Ignacy, zachęcając do umartwień dawał pewne rady, sam bowiem doświadczył, jak bardzo asceza może być bezużyteczna a nawet szkodliwa. Na co więc trzeba zwrócić uwagę?

DEON.PL POLECA


Najpierw warto zauważyć, że jeżeli rezygnujemy z rzeczy zbędnych (a cukierki czy coca cola takimi są na równi z surfowaniem po Internecie czy oglądaniem telewizji), nie jest to asceza, tylko po prostu umiarkowanie. Właściwa asceza ma miejsce wtedy, kiedy ujmujemy sobie z tego, co nam się słusznie należy, co nam jest zwyczajnie potrzebne do życia.

Jeśli chodzi o te proste, zwyczajne i potrzebne do życia rzeczy trzeba przede wszystkim dążyć do słusznej miary. Być może dobrą ascezą byłby po prostu powrót do prostoty w naszym odżywianiu się, ubieraniu, rytmie życia itd. Chodzi, na przykład, o to, aby dokonać przeglądu swoich potrzeb i zapytać się w szczerości, które są rzeczywiste, a które wytworzone przez marketing i reklamę oraz ogólny klimat kulturowy. Wielkim owocem wielkopostnej ascezy mogłoby być już samo podważenie tendencji do przyjmowania konsumpcyjnego stylu życia, który z natury nie jest chrześcijański.

I najważniejsze: motywacja. Trzeba patrzeć w serce i pytać się, czy moje praktyki pokutne, umartwienie, asceza, z jednej strony, wypływają z miłości do Boga i do bliźnich, a z drugiej, do tej miłości prowadzą; czy odkręcają mnie ze spontanicznego ukierunkowania na siebie i skierowują więcej uwagi i zaangażowania na innych. Umartwienie jest na służbie miłości. Jeśli się o tym zapomni, to łatwo jest popaść w paradoksalną sytuację, gdy asceza jeszcze bardziej koncentruje mnie na sobie samym i właściwie oddala od centralnej sprawy w Wielki Poście, jakim jest nawrócenie, zamiast je ułatwiać…

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bezsensowne wielkopostne umartwienia
Komentarze (18)
STANISŁAW SZCZEPANEK
23 marca 2011, 10:20
O kim można powiedzieć, że jest nawrócony? Że nawrócenia nie potrzebuje? Wydaje mi się, że w tę dyskusję wkradło się nieporozumienie. Pan Jezus w Ewangelii nigdy nie mówił "nawróćcie się", lecz "nawracajcie się". Nawrócenie jest więc procesem, którego kresem jest dopiero śmierć. Nawrócenia nie potrzebują więc jedynie zbawieni w niebie. Oczywiście w życiu świętych napotykamy często radykalny moment przemiany duchowej (np. św. Paweł Apostoł czy też św. Ignacy Loyola) ale zawsze był to początek nawracania się, czyli kształtowania swego życia zgodnie z wolą Bożą. Święty Bazyli Wielki napisał, że największą katastrofą w życiu duchowym człowieka jest uznanie, że jestem doskonały i nawrócenia nie potrzebuje.
N
nawróceni
23 marca 2011, 08:43
[ O kim można powiedzieć, że jest nawrócony? Że nawrócenia nie potrzebuje? O każdym, kto idzie w stronę Boga. Nawet jeśli jeszcze długa droga przed nim.
W
wanda
22 marca 2011, 23:30
Postem-codzienna obecność na Mszy Świętej.Nieniedzielna-trwa krótko,bo nie ma kazania,wiec można czas znależć o 6 rano lub wieczorem..Staram się ,choć nie bardzo mi "wychodzi'.
22 marca 2011, 23:15
Nawróceni? Wątpie czy kiedykolwiek spotkałam człowieka nawróconego... Bez przesady. bez. O kim można powiedzieć, że jest nawrócony? Że nawrócenia nie potrzebuje?
N
nawróceni
22 marca 2011, 23:02
Nawróceni? Wątpie czy kiedykolwiek spotkałam człowieka nawróconego...   Bez przesady.
22 marca 2011, 22:54
A nie jest odwrotnie? Ascezę podejmują już nawróceni. zgadzam sie calkowicie Nawróceni? Wątpie czy kiedykolwiek spotkałam człowieka nawróconego... Nawrócenie to proces, który(daj Boże) trwa przez całe życie. Wszyscy potrzebujemy nawrócenia. A skoro tak, to o jakich ludziach mowa? 
J
Jola
22 marca 2011, 20:02
Dzieki! Cenny tekst! Zwraca uwage na to co wewnetrzne i jakze czesto zagluszone zewnetrznoscia, ktora sklania do najprostszych rozwiazan, byleby z siebie byc zadowolonym. A przeciez Wielki Post ma sklaniac do milosci, ktora przekracza milosc wlasna. Mamy sie uczyc kochac ludzi Boza miloscia czyli taka, ktora jest wolna od przelicznika na zyski i straty. Calego siebie dac, jak bukiet chabrow harfa dla ludzi byc, a lutnia dla  aniolow... 
Grażyna Urbaniak
22 marca 2011, 16:49
Ludzie zlitujcie się...Może spróbujcie pościć od marudzenia? Człowiek natrudził się, aby napisać tekst o sensownie przeżytym Wielkim Poście, a tu się posypały komentarze o bezsensie wszelkiego sensu. Może to przez ten prowokujący tytuł. Wielu internetowych zaglądaczy nie ma czasu wczytywać w treść wszystkich artykułow.  I pozostaną z informacją: Bezsensowne wielkopostne umartwienia.
A
Aśka
22 marca 2011, 15:58
Ludzie zlitujcie się...Może spróbujcie pościć od marudzenia? Człowiek natrudził się, aby napisać tekst o sensownie przeżytym Wielkim Poście, a tu się posypały komentarze o bezsensie wszelkiego sensu.  
D
DżejDżej
22 marca 2011, 15:44
Krótko - można w WIelki Post pić alkohol czy nie? Oczywiście - nie można, chyba że jest się Irlandczykiem i akurat mamy 17 marca. O czym jest więc ten tekst - nie rozumiem. Za bardzo próbujecie bawić się w dominikanów. Oni w drapaniu się prawą ręką przez lewe ucho zawsze będą od Was lepsi.
R
Romek
22 marca 2011, 14:23
Większość ludzie żyje tak, jakby w ogóle żadnego wielkiego postu nie było, a Ojciec się niepokoi, czy ktoś aby nie przesadzi z umartwieniami. A nawet jak nie - to czy doprowadzą do nawrócenia. A nie jest odwrotnie? Ascezę podejmują już nawróceni. zgadzam sie calkowicie
W
wątpiąca
22 marca 2011, 12:18
Łatwo jest karmić głodnych /jak matka Teresa/,kiedy ze świata płyną dary i miliony. Spróbujcie przeżyć w Polsce za 488 zł po 26 latach pracy..
R
R
22 marca 2011, 11:38
dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków. Wtedy zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "Oto jestem!" wówczas twe światło zabłyśnie w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem. Pan cię zawsze prowadzić będzie, nasyci duszę twoją na pustkowiach. . (Iz 58,5-11) Piękne słowa - szkoda, że tylko słowa. Spytajcie Matki Teresy. Ona coś wie o karmieniu głodnych. I o ciemnościach, które nie stały się południem. Masz rację Salome. Może tak asceza od Deona i jego komunałów?
Kamila
22 marca 2011, 11:26
dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków. Wtedy zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "Oto jestem!" wówczas twe światło zabłyśnie w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem. Pan cię zawsze prowadzić będzie, nasyci duszę twoją na pustkowiach. . (Iz 58,5-11) Piękne słowa - szkoda, że tylko słowa. Spytajcie Matki Teresy. Ona coś wie o karmieniu głodnych. I o ciemnościach, które nie stały się południem. Hmm...Matka Teresa jest doskonałym odzwierciedleniem tego, że bezinteresowne poświęcenie się służbie na rzecz najbardziej potrzebujących, zgnębionych braci może stać się źródłem prawdziwego, niezachwianego żadnymi zewnętrznymi okolicznościami, pokoju. Zresztą np. apostoł Jan mówi w swoim liście: "Kto miłuje swego brata, ten trwa w ŚWIATŁOŚCI i nie może się potknąć". Jestem więc przekonana, że te ciemności rzeczywiście stały się południem! :)
Grażyna Urbaniak
22 marca 2011, 10:42
dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków. Wtedy zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "Oto jestem!" wówczas twe światło zabłyśnie w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem. Pan cię zawsze prowadzić będzie, nasyci duszę twoją na pustkowiach. . (Iz 58,5-11) Piękne słowa - szkoda, że tylko słowa. Spytajcie Matki Teresy. Ona coś wie o karmieniu głodnych. I o ciemnościach, które nie stały się południem.
Kamila
22 marca 2011, 10:25
Czyż to jest post, jaki Ja uznaję, dzień, w którym się człowiek umartwia? Czy zwieszanie głowy jak sitowie i użycie woru z popiołem za posłanie - czyż to nazwiesz postem i dniem miłym Panu? Czyż nie jest raczej ten post, który wybieram: rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić wolno uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać; dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków. Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie twe zdrowie. Sprawiedliwość twoja poprzedzać cię będzie, chwała Pańska iść będzie za tobą. Wtedy zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "Oto jestem!" Jeśli u siebie usuniesz jarzmo, przestaniesz grozić palcem i mówić przewrotnie, jeśli podasz twój chleb zgłodniałemu i nakarmisz duszę przygnębioną, wówczas twe światło zabłyśnie w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem. Pan cię zawsze prowadzić będzie, nasyci duszę twoją na pustkowiach. Odmłodzi twoje kości, tak że będziesz jak zroszony ogród i jak źródło wody, co się nie wyczerpie. (Iz 58,5-11) - rozrywajmy kajdany! ;)
WD
Wojtek Duda
22 marca 2011, 08:47
@ciekawe: to jest artykul, dla tych ktorzy jednak chca jakos sensownie przezyc Wielki Post, i nie chodzi w nim akurat o rprzesade, tylko o podejsce do kwestii. Podoba mi sie poruszona tutaj kwestia umiaru. A co do tego, ze wiekszosc zyje tak jak by Wielkiego Postu nie bylo - w moim srodowisku rowniez odnosze takie wrazenie (niestety). W sobote bylem na wyjezdzie, mozna by rzec szkoleniowym. DJ, muzyka na maxa do 2 w nocy , malo  mozliwosci  porozmawiania z tymi ludzmi, chyba, ze na fali alkoholowych zartow - atmosfera prawie sylwestrowa. Wydawalo mi sie, ze wiekszosc uczestnikow (ok 55 os) nie ma oporow przed takim spedzeniem czasu.
C
ciekawe
22 marca 2011, 08:06
Większość ludzie  żyje tak, jakby w ogóle żadnego wielkiego postu nie było, a Ojciec się niepokoi, czy ktoś  aby nie przesadzi z umartwieniami. A nawet jak nie - to czy doprowadzą do nawrócenia. A nie jest odwrotnie?  Ascezę podejmują już nawróceni.