Czy cierpienie jest karą za grzechy?

(fot. shutterstock.com)

Teoria, że cierpienie jest karą za grzechy, jest szeroko rozpowszechniona. I - trzeba dodać - w swej wersji ogólnej jest w gruncie rzeczy poprawna. Cierpienie jest skutkiem grzechu, jest jego konsekwencją.

O wiele bardziej skomplikowanie rzecz się ma, gdy zechcemy tę ogólną teorię zaaplikować do poszczególnych życiorysów, gdy zechcemy udowodnić związek danego grzechu z określonym cierpieniem. Z taką właśnie myślą przyszli do biblijnego Hioba jego trzej starzy znajomi, którzy - jak pisze Jan Paweł II - "starają się przekonać go, że skoro dotyka go tak wielorakie i tak straszliwe cierpienie, zatem musiał dopuścić się wielkiej winy. Cierpienie bowiem - mówią - przychodzi na człowieka zawsze jako kara za przestępstwo; zostaje ono zesłane przez bezwzględnie sprawiedliwego Boga i znajduje swoje usprawiedliwienie w porządku miłości" 70. Dowód takiego myślenia znajdujemy także w Nowym Testamencie: "Przechodząc obok [Jezus] ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym - on czy jego rodzice?". Jezusowa odpowiedź jest stanowcza: "Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego" (J 9,2). W takiej perspektywie cierpienie może mieć sens wyłącznie jako kara za grzech tylko na gruncie bezwzględnej sprawiedliwości Boga, który odpłaca dobrem za dobro, a złem za zło. Takie rozumienie związku między grzechem a cierpieniem właściwe było Żydom w czasach Jezusa. "Dobro i zło, które dostaje się w udziale człowiekowi - pisze Werner Sombart - istnieje tylko na tym świecie, Bóg może karać, może wynagradzać, ale tylko dopóty, dopóki człowiek żyje na ziemi. Tutaj zatem musi się dziać dobrze sprawiedliwemu, tutaj musi bezbożny doznawać cierpień".

Jezus odrzuca tak powierzchowne i uproszczone myślenie przyczynowo-skutkowe. Widać to dokładnie w Jego wypowiedzi na temat dwóch tragicznych wydarzeń, do których doszło za Jego czasów. Chodzi o masakrę, jakiej dokonał Piłat na grupie protestujących, w której znaleźli się Galilejczycy, oraz wypadek, jaki miał miejsce w Siloam, gdzie zawaliła się wieża znajdująca się blisko bądź nawet połączona z tunelem, zbudowanym przez króla Ezechiasza. Na skutek tego tragicznego wydarzenia śmierć znalazło osiemnaście osób (por. Łk 13,1-5). W obu przypadkach narzuca się to samo pytanie: Czy ci, którzy cierpią, są gorszymi przestępcami i grzesznikami od tych, którzy nie cierpią? Czy ich śmierć jest następstwem sądu i gniewu Bożego i karą za popełnione winy? "Bynajmniej" -odpowiada Jezus. "Jeśli prawdą jest - dopowiada Jan Paweł II - że cierpienie ma sens jako kara wówczas, kiedy jest związane z winą - to natomiast nie jest prawdą, że każde cierpienie jest następstwem winy i posiada charakter kary". Przypomina mi się pewna dyskusja, w której na pytanie: "Dlaczego złe rzeczy zdarzają się dobrym ludziom?", rozmówca odpowiedział: "A dlaczego nie?".

Nie ulega wątpliwości, że czasami związek między grzechem, złem i cierpieniem jest ewidentny. Gdy popełniamy zło, możemy się spodziewać wynikającego z niego cierpienia. Nie jest to jednak żadna kara za grzech, lecz konsekwencje świadomie dokonanego czynu. Ale wokół nas mnóstwo jest cierpienia niewinnego i niczym niezasłużonego. Jeśli cierpi kierowca, który spowodował wypadek, jadąc pod wpływem alkoholu, to niejako w sposób naturalny dotykają go cierpienia; to może być uszczerbek na zdrowiu, ciągnące się przez życie wyrzuty sumienia, konieczność odbycia kary. Jeśli jednak cierpi inna osoba, która została pokrzywdzona przez pijanego kierowcę, i nie było w tym żadnej jej winy, cała oczywistość pryska jak bańka mydlana. W tej sytuacji, stawiając sobie pytanie "dlaczego", człowiek milknie, nie znajdując żadnej zadowalającej odpowiedzi. Niejeden "życzliwy" przyjaciel, podobny do tych trzech znajomych Hioba, gotów jest spieszyć z metafizyczną "pomocą" zamkniętą w słowach: "Widzisz, Pan Bóg Cię pokarał, tylko ciekawe za co?". A wtedy grzebiemy w naszej przeszłości i poszukujemy win i zbrodni nieodpokutowanych, co może zaowocować tym, iż już nigdy nie wyzwolimy się z wizji Boga pamiętliwego i bezwzględnie sprawiedliwego, w konsekwencji - takiego Boga, który dopada nas ze swoją karzącą ręką w najmniej odpowiedniej chwili, bo przecież "Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy".

Cierpienie człowieka niewinnego każe nam spoglądać ku przyszłości, a nie ku przeszłości. Nie cierpi się bowiem za coś. Jeśli już - to po coś. Nie po to, by nas zniszczyć, ale po to, by nas wychować. Nie znaczy to jednak, że każde cierpienie uszlachetnia. Niejedno cierpienie degeneruje, ale to już zupełnie inny problem. Samo cierpienie bowiem nie ma sensu, sens można znaleźć jedynie w naszej do niego relacji. Podobno jest jednak cierpienie sprawiedliwe. Doświadczają go ci, którzy słusznym wyrokiem przebywają w więzieniu. "Wiele osób myśli, że chodzi o zbrodnię i karę - ale czym właściwie jest kara? To cierpienie, które zwiemy sprawiedliwym". Sprawiedliwe - bo jak uważa społeczeństwo - słusznie się im należy. Ale to nie Bóg ich skazał, lecz ludzie. I nie za grzechy, a za przestępstwa.


Fragment ksiązki: ks. Andrzej Draguła - "Czy Bóg nas kusi"

Czy Jezus wzywał do nienawiści? Co to znaczy być błogosławionym? Po co komu modlitwa? Czy można żyć bez grzechu? Czy cierpienie jest karą za grzechy? A może... Bóg nas kusi?
Rzadko zadajemy sobie takie pytania. Niektóre dotyczą spraw uznawanych za tak oczywiste, że nawet ich nie zauważamy. O inne albo boimy, albo wstydzimy się pytać. Mamy poczucie, że nie wypada.
Tymczasem Autor pokazuje, że właśnie w tych pomijanych obszarach naszej wiary kryją się nieraz odpowiedzi fundamentalne dla zrozumienia tego, w co wierzymy. Unika przy tym dawania prostych i ostatecznych odpowiedzi. Zaprasza raczej Czytelnika do głębszego spojrzenia na wiarę i Ewangelię, pokazując, że nieustannie można odkrywać w nich coś nowego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy cierpienie jest karą za grzechy?
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.