Czy śmierć to "wieczny spoczynek"?

Grzegorz Kramer SJ

Naszym celem jest Bóg i z Nim przebywanie, a nie kwatera dwa metry pod ziemią. Mówimy o "odejściu", ale gdzie? Przecież Bóg jest z nami już tu i teraz, tak przynajmniej wierzymy - mówi Grzegorz Kramer SJ.

Wczoraj cieszyliśmy się z chwały wszystkich, którzy osiągnęli swój cel - Wieczną Przygodę.

Dziś wspominamy tych, którzy odeszli, ale jeszcze "idą", jeszcze potrzebują naszej pomocy. A więc to dzień pomocy. Kiedy komuś się pomaga, to ufa się, że ta pomoc przyniesie pozytywny skutek. Inaczej byśmy się za nią nie zabierali.

Tą realną pomocą (jak wierzymy) jest nasza modlitwa za nich. To jest zasadnicza różnica między chrześcijanami a niewierzącymi. My się modlimy za nich, robimy coś dla nich. Niewierzący może co najwyżej powspominać, czyli tak naprawdę pomóc sobie. Zaspokoić tylko swoje tęsknoty. My wychodzimy poza nasz ból i brak.

W czasie studiów teologicznych mieszkałem w jednym domu z o. Wacławem Oszajcą, który na zajęciach z homiletyki, ale i poza nimi, zachęcał, aby nie używać takich zwrotów jak: "miejsce wiecznego odpoczynku, ostatnie pożegnanie, odejście, módlmy się za duszę zmarłego…".

Dlaczego? Nauczono nas w dzieciństwie, że człowiek to istota, która składa się z ciała i duszy. Po śmierci dusza oddziela się od nędznego ciała i idzie do Nieba. Ciało nadaje się tylko do włożenia do ziemi. I oczywiście jest w tym jakaś prawda.

Jednak wydaje się, że to prawda bardzo uproszczona - jedna z filozoficznych koncepcji, która jest logiczna. Ale czy to cała prawda? Przecież kiedy wspominamy zmarłych i - jak choćby wczoraj - świętych, to nie mówimy o duszach. Mówimy: "Jan, Zbyszek, Ania". Mówimy o nich jako o osobach.

Kiedy mówimy "ostatnie pożegnanie", to tak, jakbyśmy wiarę tracili. To tak, jakbyśmy już mieli się nie spotkać, a przecież wierzymy, że jest inaczej. Wiarę w to, że się już nie spotkamy, a przecież wierzymy, że jest inaczej.

Mówimy "miejsce wiecznego odpoczynku", a Wacek mówił: "ja wam serdecznie dziękuję za takie miejsce wiecznego odpoczynku". Przecież naszym celem jest Bóg i przebywanie z Nim, a nie kwatera dwa metry pod ziemią. Mówimy o "odejściu", ale gdzie?

Przecież Bóg jest z nami już tu i teraz, tak przecież wierzymy. Ktoś powie, że znów czepiam się słówek. Tak. Zauważmy, że w naszym chrześcijaństwie ukuliśmy trochę różnych zwrotów, które jakoś wypełniają nam przestrzeń, ale jakby były w sumie zaprzeczeniem naszej wiary.

Warto podumać nad tym, co mówimy, kiedy właśnie wypowiadamy jakieś słowa i zwroty. Poprzez stare, utarte zwroty i zachowania jakoś kostniejemy w naszej wierze w Boga.

Śmierć jest dość prosta w opisie medycznym i naukowym, jest po prostu ustaniem czynności życiowych. Wcześniej końcem człowieka było ustanie oddechu i bicia serca. Dziś uznajemy, że to moment śmierci mózgu jest końcem. Na tym poziomie jakoś sobie ze śmiercią radzimy. I tylko na tym.

Bo z jednej strony mamy wielkie pragnienie w sercu, by przygoda "życie" nigdy się nie skończyła, a z drugiej stajemy przed martwym ciałem, które jeszcze przed chwilą było kimś nam bliskim i czujemy niemoc. Żadnego pocieszenia, żadnego zrozumienia, logicznego wytłumaczenia.

Poza tym jedynym, które widzimy dziś w Ewangelii. Jezusa też to spotkało. Też przez to przeszedł. Maryję też to spotkało - dostała na kolana martwe Ciało swojego Dziecka.

Ilekroć prowadziłem pogrzeb na cmentarzu, to zawsze czułem się jak intruz. Jakbym był obcym, który pojawił się na nie swojej imprezie, podczas której ma zabrać głos.

Pada wtedy wiele słów: te, które są w formularzu oraz te zawarte w homilii. A człowiek wie, że mało z nich jest słuchanych, że większość trafia obok. Dlatego, że to jest czas na bycie, nie na mówienie. Jak pod krzyżem. Maryja i inne osoby są, ale nie mówią. Jak Hiob z pierwszego czytania. Może już tylko na końcu być.

Jednak trzeba nam usłyszeć, może po jakimś czasie, to ostatnie słowo, które brzmi: "nie ma Go tu, zmartwychwstał". A to znaczy, że nie ma żadnego "wiecznego spoczynku", tylko jest "wieczny ruch", jest wieczne bycie z Nim. Jest to wieczne spełnianie czegoś, co dziś znamy pod imieniem Tęsknota. Żaden koniec.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy śmierć to "wieczny spoczynek"?
Komentarze (7)
3 listopada 2015, 11:24
Przykre, że księża podążając za "duchem czasu" wstydzą się sutanny, habitu czy koloratki. To tak jakby policjant na służbę jeździł w dresie, a żołnierz na wojnę po cywilnemu... Jak tak dalej pójdzie to nie odróżnimy księdza od pastora... :(((
TP
Tomasz Pierzchała
4 listopada 2015, 20:49
Ojciec Kramer jest ponad tym.Jego wzniosła duchowość nie dba o takie szczegóły.
AC
Anna Cepeniuk
3 listopada 2015, 08:24
Bardzo dziękuję za ten tekst... Też tak uważam... Warto w milczeniu trwać... Lepsze to niż gadanie... nawet niby pobożne.. Dobrze Ojciec zauważył, że "nie trafia"... bo nie może...
2 listopada 2015, 20:26
Ksiądz Józef Baka jezuita zyjący w XVIII w. tak pisał o śmierci: Śmierć (jak o tym niżej będzie) swoje figle płata wszędzie: magnata przygniata, bogacza zahacza, młodzika spotyka, dziada napada, w rycerzy uderzy, nawet księży zmitręży. Śmierć babula, Jak cybula Łzy wyciska Gdy przyciska. A ks.Twardowski pisał tak (ponoć to autentyczny napis zamieszczony na nagrobku): Tu leży Maria Dymek. Ducha oddała Bogu, ziemi - ciało, jezuitom - domek. Dobrze się stało. :-)
2 listopada 2015, 20:14
Lubię odwiedzać cmentarze. A w ostatni weekend tradycyjnie już wizyta na Starych Powązkach w Warszawie przy pięknej jesiennej pogodzie, która zaobfitowała w całą masę nie tylko  refleksji ale i pięknych zdjęć. Obserwując stare nagrobki, a zwłaszcza znajdujące się na nich epitafia można dowiedzieć się wiele ciekawego o ludziach którzy te napisy oraz często wspaniałe rzeźby bliskim dedykowali, co czuli, czym była dla nich śmierć, ziemskie rozstanie. Kilka uwiecznionych na zdjęciach epitafiów spisałem i zamieszczam poniżej: Przechodniu Zmów za ich Duszę Zdrowaś MARYA. ------------------------------------------------------ Nad świat cały Ojcu droga Dobrej Matki Rozkosz Chwała Tkliwem okiem w świat spojrzała I przeniosła się do BOGA. -------------------------------------------------- Usłysz jęki i boleść mej duszy. Pojmij jak ciężko samej żyć bez Ciebie. Niech Rozpacz żony aż Boga poruszy i niech dwie sieroty połączy znów w niebie. -------------------------------------------------- ACH! Po cóż biedny Jeszcze tu żyć muszę Gdy oprócz twej mogiły Nie mam nic na świecie.
TP
Tomasz Pierzchała
2 listopada 2015, 17:30
Osobiste pytanie do o.Kramera: Czy tak jak Merton uważa ojciec,iz między katolicyzmem a buddyzmem nie ma żadnych formalnych sprzeczności?  
TP
Tomasz Pierzchała
2 listopada 2015, 17:19
Dla równowagi po słowach admiratora bycia w wiecznym ruchu. Modlitwa zwana we Włoszech „Cento Requiem” 100 razy „Wieczne odpoczywanie” za dusze w czyśćcu cierpiące. Pan Jezus objawił w roku 560 bł. Taidzie pokutnicy, że kto by przez jakiś czas odmawiał 100 razy „Wieczne odpoczywanie” otrzyma to, o co będzie prosił. 50 razy: „Wieczne odpoczywanie, racz im dać Panie, a światłość wiekuista niechaj im świeci, niech odpoczywają w pokoju wiecznym. Amen.” „O Rany najświętsze naszego Jezusa, któreście tyle bólu i Krwi Go kosztowały, Rany najczcigodniejsze, będące dowodem Jego nieskończonej ku nam Miłości ulitujcie się nad biednymi duszami w czyśćcu cierpiącymi i nade mną grzesznikiem!” Zmówić 50 razy „Wieczne odpoczywanie…” Dusze święte, któreście z tego świata przeszły do czyśćca i jesteście w niebie oczekiwane, módlcie się za mną i proście o wszelkie potrzebne mi łaski…, o które żebrzę Majestat Boski.”