Czy tylko nieliczni będą zbawieni?

(fot. shutterstock.com)

Na to pytanie, zadane Jezusowi przez osobę z tłumu, odpowiadaliśmy niezmiennie przez wieki: poza Kościołem nie ma zbawienia! Nie jesteś ochrzczony, nie chodzisz do kościoła, nie przystępujesz do spowiedzi i do komunii, nie masz kościelnego ślubu albo nie zdążyłeś przed wydaniem ostatniego tchnienia przyjąć ostatniego namaszczenia... Twój los jest przesądzony: piekło.

Na nic dobrego też nie możesz liczyć ani w niebie, ani na ziemi, jeśli porzuciłeś kapłaństwo. Też piekło.

DEON.PL POLECA


Co do czyśćca, mógł nań mieć nadzieję katolik, który trochę do kościoła chodził, trochę nie chodził, od czasu do czasu praktykował i jakoś tam przestrzegał przykazań. To znaczy nikogo nie okradł (a jeśli, to nie na wielką sumę), nikomu domu nie podpalił ani nie uwiódł żony. Do niedawna mieliśmy też jeszcze limbus puerorum, czyli coś pośredniego między niebem a raczej czyśćcem niż piekłem - i tam wysyłaliśmy dusze dzieci (ale tylko chrześcijańskich rodziców), które zmarły przed chrztem.

Wyznając taką soteriologię, niepostrzeżenie zajęliśmy miejsce Boga. Wygląda nawet na to, że na tym nie naszym miejscu bardzo lubimy zasiadać, skoro niektórzy z nas nie wiedzą, co począć choćby z taką wypowiedzią biskupa Rzymu Franciszka: "Jeśli ktoś jest homoseksualistą, a poszukuje Pana Boga, i ma dobrą wolę, kimże ja jestem, aby go osądzać? Katechizm Kościoła Katolickiego wyjaśnia to bardzo pięknie, że tych osób nie należy z tego powodu marginalizować, powinny być włączone do społeczeństwa. Problemem nie jest posiadanie tej skłonności, nie - musimy być braćmi".

Trudno się dziwić takiemu postawieniu sprawy, jeśli się pamięta, że prawdziwy Bóg był dostępny jedynie w Kościele rzymskokatolickim, gdyż tylko nasza Msza i pozostałe sakramenty były prawdziwe. Można nawet powiedzieć, że Jezus prawdziwie przebywał pośród ludzi jedynie przez krótki czas podczas Mszy po konsekracji, no i oczywiście w tabernakulum. Poza Mszą i tabernakulum Jezus, co prawda, też był obecny, ale jakby w mniejszym stopniu, a już z całą pewnością nie było Go w heretyckich nabożeństwach (bo w schi-zmatyckich jakoś był, choć ci, co je sprawowali, czynili to w sposób karygodnie niegodny). Krótko mówiąc, to my, katolicy, "jadaliśmy i piliśmy" z Jezusem, tylko "na ulicach naszych" i w naszych kościołach nauczał On prawdziwie, bo tylko my...

Na potwierdzenie tej wiary można by przytoczyć tysiąc dowodów. Nie dziwi więc, iż nawet błogosławionemu Janowi Pawłowi II stawiano zarzuty, że w Asyżu pewnie minął się z ortodoksją, bo modlił się z wyznawcami innych religii, a wiadomo przecież od niepamiętnych czasów, że lex orandi - lex credendi, to znaczy: "prawo modlitwy prawem wiary". Mówiąc inaczej, Kościół wierzy tak, jak się modli.

Tym, którzy sądzą, że Bóg zawsze i wszędzie stoi po ich stronie, a oni zawsze i wszędzie stoją po stronie Boga, Jezus mówi: niekoniecznie tak musi być. Samo przekonanie o swojej ortodoksyjności i praktyki religijne nie wystarczą, by znaleźć się po stronie Boga. Istnieje bowiem coś takiego jak rzeczywistość, codzienność. To, co dzieje się w tej chwili, jest równie ważne jak to, co działo się za czasów "Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków". Inaczej być nie może, gdyż Jezus nie może zaprzestać poszukiwania i przyprowadzania do Boga tych, których stwarza.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy tylko nieliczni będą zbawieni?
Komentarze (14)
J
Jakub
22 sierpnia 2016, 10:38
Strzeżcie się fałszywych proroków.. drodzy czytelnicy, zamiast czytać tego autora zwróćcie się raczej do prawdziwyc autorytetów, którzy heroicznością cnót dali wyraz swojej bliskości Boga i znajomości spraw duchowych, św. Ojciec Pio, św. Jan od Krzyża, św Franciszek Salezy, Tomasz Cempis, etc, etc. Czytajcie katolicką naukę i katechizm (najlepiej również ten sprzed poprawek, tj sprzed 1950 r)                                                                                                                        Z Dzienniczka św. Faustyny nowenna dzień piąty: Dziś sprowadź mi dusze heretyków i odszczepieńców, i zanurz ich w morzu miłosierdzia Mojego; w gorzkiej męce rozdzierali mi ciało i serce, to jest Kościół mój. Kiedy wracają do jedności z Kościołem, goją się rany Moje i tym sposobem ulżą mi męki. Jezu najmiłosierniejszy, który jesteś dobrocią samą, Ty nie odmawiasz światła proszącym Ciebie, przyjm do mieszkania najlitościwszego Serca swego dusze heretyków i dusze odszczepieńców, i pociągnij ich swym światłem do jedności z Kościołem, i nie wypuszczaj ich z mieszkania najlitościwszego Serca swego, ale spraw, aby i oni uwielbili hojność miłosierdzia Twego. I dla tych co podarli szatę Twej jedności, Płynie z serca Twego zdrój litości. Wszechmoc miłosierdzia Twego, o Boże, I te dusze z błędu wyprowadzić może. Ojcze Przedwieczny, spójrz okiem miłosierdzia na dusze heretyków i odszczepieńców, którzy roztrwonili dobra Twoje i nadużyli łask Twoich , trwając uporczywie w swych błędach. Nie patrz na ich błędy, ale na miłość Syna swego i na gorzką mękę Jego, którą podjął dla nich, gdyż i oni są zamknięci w najlitościwszym Sercu Jezusa. Spraw, niech i oni wysławiają wielkie miłosierdzie Twoje na wieki wieczne. Amen. (1218-1219) 
22 sierpnia 2016, 09:20
Nie ma żadnego boga Starego Testamentu. Jedyna informacja o Ojcu i kształt Ojca jaki został nam ukazany znajduje się w Synu. Poza Ojcem i Synem jest tylko próżnia. Tam nie ma żadnej gnostycznej Matki, żadnego Szatana, nic. Tam jest NIC bo cała światłość, cała informacja jest w Ojcu. Nie ma czarnego światła, jest brak światła. Nie ma żadnego Boga Rahamim bo kobieta to nie jest stan inny od mężczyzny ale to jest pustka po mężczyźnie. To jest jego brak. Tam nie ma żadnej informacji a nie jakaś inna iformacja. Bóg jest tylko Ojcem. Miłość jest tylko ojcowska. Świat jest binarny czyli nie -1 i 1 ale 0 i 1. Brak informacji i informacja. JHVH=0 czyli brak informacji IHS=1 czyli informacja. Bóg Starego Testamentu jest próżnią po Ojcu. Po prawdziwym Bogu. Jest iluzją wykreowaną ludzkimi żądzami i próżnością, która wynika z próżni tego świata. Ale Stary testament jest drukowany na dobrym papierze, którym po ciasnym złożeniu można sobie wyrównywać kolebiące się szafki w domu. To jest jedyne zastosowanie.
22 sierpnia 2016, 09:12
Czy w kwantowym eksperymencie z kotem Schroedingera poza przyjęciem założenia dotyczącego wyniku eksperymentu musimy dokonywać jakichś czynności? Pić kawę w specjalny sposób, spowiadać się jakiemuś profesorowi lub śpiewać całki na głos? Nie musimy. Musimy za to znać warunki eksperymentu aby przyjać dokładne i pewne założenie dotyczące jego wyniku. Tak samo jest z Chrsytusem. To jest kwantowy eksperyment gdzie przyjmujecie założenie - jest zbawienie albo go nie ma. Wystarczy przyjąć założenie bo to Wy jako obserwatorzy wykreujecie wynik. Po prostu przyjmujecie jakąś rzeczywistość, która dokona się pod koniec pobytu tutaj bo przecież śmierć nie istnieje więc albo dokonacie wyboru i wrócicie tutaj albo zostaniecie zbawieni od próżni tego świata i znajdziecie się w Informacji czyli przestrzeni Syna. Nie potrzeba do tego spowiedzi, komunii itd. Wiecie czemu potrzebny jednak jest chrzest? Bo to jest znak przystąpienia do eksperymentu i wyboru jednej z rzeczywistości, które mogą mieć miejsce po obumarciu ciała. Ten świat powstał z próżni, rozwija się w próżni i jest próżnią - ciemnością. Co chcecie zabrać z tego świata aby wejść do światłości skoro wszystko co gromadzicie to ciemność? Aby wejść do przestrzeni Syna trzeba napełnić się Światłością bo kiedy stłuką wasze szklane naczynia albo pozostanie pustka albo pozostanie kształt jaki nadacie światłości.
21 sierpnia 2016, 20:33
o.Jacek Salij: "Wydaje mi się, że istnieje jedna sytuacja, w której mogę powiedzieć bliźniemu: Pomyśl o swoim zbawieniu, bo poza Kościołem go nie znajdziesz. Mianowicie jeśli ktoś dla jakichś niskich, niegodnych racji porzuca Kościół lub go rozbija, albo boi się do niego przystąpić. "Nie mogliby być zbawieni tacy ludzie -- powiada ostatni Sobór w Konstytucji o Kościele (nr 14) -- którzy wiedzą, że Kościół założony został przez Boga za pośrednictwem Jezusa Chrystusa jako konieczny, mimo to nie chcieliby bądź do niego przystąpić, bądź też w nim wytrwać".
Andrzej Ak
21 sierpnia 2016, 19:18
Temat rzeka, ale po krótce. Kto ma szansę osiągnąć zbawienie? Myślę że ten, który: 1. Nie zaprze się Jezusa jako swego Pana i Zbawcy, a tym samym Boga Ojca i Ducha Świętego. 2. Będzie opierał się złu w jego pokusach, pokusach tego świata (władzy, majętności i uciechach cielesnych) oraz przestrzegał 11 Przykazań "Sprawiedliwości", bo tylko sprawiedliwi będą wchodzić do Nieba. 3. Będzie unikał czynienia zła swemu bratu i swojej siostrze (drugiemu człowiekowi - bez względu na jego pochodzenie i kulturę). 4. Będzie czynił dobro, a owoce tego dobra będą trwałe przez lata, najlepiej, aby trwały nadal po śmierci ciała. Jak sami widzicie wcale nie będzie łatwo ani tym "kościółkowym", ani tym liberalnym. Zrozummy że ten czas to nasz czas, byśmy zajęli się naszą przyszłością w wiecznym wymiarze życia. Tutaj za chwilę świat "zwariuje", a nawet już to widać. Dlaczego tutaj tak się dzieje? Również w wielkim skrócie przeczytatcie tutaj: [url]https://exignorant.wordpress.com/2014/08/24/autor-granic-wzrostu-nic-juz-nie-poradzimy/[/url]
22 sierpnia 2016, 15:55
A mnie uczono, że zbawienie jest darmowe, trzeba tylko go zapragnąć. Czy pierwszy święty kościoła katolickiego czyli Święty Łotr umierający obok Jezusa mógł się wykazać opieraniem złu w pokusach, nieczynieniem zła bliźniemu, czynieniem dobra, sam o sobie powiedział, że słusznie umiera na krzyżu za swoje zbrodnie, a jest jedynym świętym o którym sam Jezus zaświadczył że będzie zbawiony. Na świecie jest wiele katolickich kościołów pod wezwaniem Świętego Łotra.
Andrzej Ak
23 sierpnia 2016, 19:34
Bóg każdego z nas traktuje w sposób wyjątkowy, aż do czasu pierszwszego sądu tuż po śmierci naszego ciała. Po tym momencie cała nasza ta wolność jakby znika i są jedynie jakby dwa bieguny do których dusza może być przyciągnięta (biegun Boga lub biegun upadłych). A więc do czasu śmierci mamy czas, aby wybrać komu chcemy służyć w dalszym życiu. Aby jednak zyskać większą pewność co do przynależności do Bożego  "bieguna" (pozytywnego) wypada gromadzić bagaż o tymże ładunku. Co wypada czynić, zapisałem powtarzając za Świętymi. I tak na przykładzie elektryczności można przybliżyć obraż dusz po śmierci ciała, oraz Zbawienie, które wykracza poza naszą ludzką wyobraźnię.
MR
Maciej Roszkowski
21 sierpnia 2016, 18:31
Próba spekulowania kto będzie zbawiony, a kto nie, jest próbą uzurpowania sobie wiedzy boskiej. Gdyby ta wiedza była nam potrzebna Ojciec nasz Przedwieczny dałby ją nam bardziej bezpośrednio niż przez Pismo Św.  Przyjdzie właściwy czas i się dowiemy.
21 sierpnia 2016, 22:10
to nie jest kwestia spekulacji lecz powagi sytuacji wobec której jesteśmy postawieni, no chyba,że ktoś wyznaje pogląd ,że i tak wszyscy będą zbawieni.Symptomatyczne jest to,że dziś ludzie rzadko myślą o rzeczach ostatecznych, co jest przejawem duchowego skarłowacenia i pójścia po życiowej łatwiźnie.   
MR
Maciej Roszkowski
22 sierpnia 2016, 20:35
Komplet niezbędnych informacji mamy w Ewangelii. Kto ma uszy niechaj słucha. Ale musu nie ma. Na tym polega wolna wola. Ale co z tymi którzy nie chcą słuchać? Zastanawi mnie nauczanie Ojca Św. który mówi wyłącznie o milosierdziu. A co ze sprawiedliwością w takich przypadach. Czyżby Boskie Miłosierdzie miało być na siłę,wbrew ludzkiej wolnej woli? PS Już 3 000 lat temu chiński mędrzec Kung Cy zwany Konfucjuszem narzekał, że ludzie są coraz bardziej leniwi, nie szanują moralnośći, a młodzież nie chce słuchać starszych i czarno widział przyszlość. 
Wielki inkwizytor Mozgus Ty go uderzysz rózgą, a od Szeolu zachowasz mu duszę
21 sierpnia 2016, 15:49
jezuita i wszystko jasne.Tylko Deon może takie diabelskie wywody upubliczniać i mącić w głowach braci w wierze .Ewcia co ty za jabłko grzeszne w tych komentarzach dajesz.To co myślisz a co jest prawdą to rozbieżna kwestia. Niewierzący zbawieni ?! "Kto uwierzy i ochrzci się, będzie zbawiony, a kto nie uwierzy, będzie potępiony " masz swoją odpowiedz wprost z Ewangeli św.Marka , ty patrz kobeto na własną belkę i nawróć tych "prawych" ateuszy.U heretyków to diabeł sobie siedzi na ich "mównicy" i majta ogonkiem .Już nawet nie mam sił by pisać o modernistycznych błędach deonu bo i tak grochem o ścianę....
E
Ewcia
21 sierpnia 2016, 15:26
A ja myślę, że wielu niewierzących będzie prędzej zbawionych niż tych, co pseudo-pobożnie latają do kościółka i uganiają się za sutannami. W końcu sam Jezus powiedział: "Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie". Moi najbliżsi przyjaciele nie praktykują. Ale są prawymi, dobrymi i uczciwymi ludźmi. Obok tego znam fascynujące przypadki liderek wspólnot religijnych, które były kochankami księży (pełna obłuda - ładnie rączki podnosi w uwielbieniu, opowiada o brzydocie grzechu, a potem świadomie idzie jak dz**ka do księdza). Przynamniej moi znajomi nie udają pobożnych. Mówią wprost, nie wyznaję wartości katolickich i koniec. Wszyscy jesteśmy potępiani i sadzani w piekle przez "prawych i światłych", którzy pieją o swoim przywiązaniu do wartości i cnót, a w życiu nie mają z nimi nic wspólnego. Teraz czekam na koniec świata, aby zobaczyć, co Pan Bóg na to... Pewnie nawet na tym portalu zostanę potępiona przez pobożnych, ale wisi mi to i powiewa. W końcu iluś ludzi musi cierpieć na przerost obłudy.
B
Bartek
21 sierpnia 2016, 14:53
De(m)on - i wszystko jasne...
21 sierpnia 2016, 13:46
Wyjątkowo przewrotne , czy wręcz diabelskie postawienie sprawy.Z faktu,iż nie możemy mieć pewności co do osiągnięcia Nieba o.Oszajca wyprowadza perfidny atak na Naukę Kościoła i Jego dogmaty. P.S. Z kościelnymi naprawiaczami sprawa jest z reguły dość prosta.Nie są w stanie sprostać pewnym drobnym niekiedy wymogom w dziedzinie wiary i  moralności i na tej bazie budują gmach odszczepieństwa do którego ( i to jest wyjątkowo wstrętne) próbują zaprosić katolików. W sprawie nawrócenia o.Oszajcy potrzebny jest post i modlitwa ,do których zachęcam i które osobiście deklaruję