Czy upominać ludzi, którzy grzeszą?

(fot. shutterstock.com)
o. Leonard Bielecki i o. Franciszek Chodkowski

Czy upominać ludzi, którzy grzeszą? Czy możemy im zwracać uwagę? Kiedy to robić? Czy w ogóle powinniśmy to robić?

O. Leonard Bielecki (ur. 1980) i o. Franciszek Chodkowski (ur.1970). Są franciszkanami, mieszkają w Poznaniu. "Chcemy mówić o rzeczach dla was i dla nas ważnych, o wierze. Chcemy krótko - czasami z żartem, czasami bardzo poważnie, być może czasem się pokłócimy? - mówić o tym, co Was nurtuje."

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy upominać ludzi, którzy grzeszą?
Komentarze (29)
Z
Zniesmaczony...
30 stycznia 2015, 08:23
Mam 25 lat. Zauważyłem, że w moim towarzystwie jest większość niepraktykujących. Niby są katolikami, bo przyjeli chrzest i pierwszą komunię, ale żyją tak jakby Boga nie było. Zero spowiedzi od lat, nie ma mowy o tematach religijnych. Zdarzało mi się, że nawiązywałem tematy życia wiecznego, śmierci, piekla, grzechu, ale zawsze kończyło się to szyderczym uśmieszkiem jakbym to ja był nie z tego świata. To nie są źli ludzie, ale żyją tak jakby nigdy nie mieli umrzeć. Z doświadczenia wiem, że nie da się takim ludziom pomóć. nie ma opcji ich nawrócić. To tak jak grochem o ściane. Nie ma takiej możliwości. Przebywam z nimi na codzień, szkoda, że nigdy nie schodzimy na temat życia po śmierci, tego co czeka każdego. Częściej rozmawia się o seksie i innych grzesznych, przyziemnych rzeczach. Zapewne cofam się w rozwoju duchowym przy nich, ale to już inny temat. A jak zwracam uwagę, żeby któryś zaczekał do ślubu z seksem ze swoją kobietą, to mnie śmiechem zabija. Podsumowując: NIE MA NAJMNIEJSZEGO SENSU KOGOS UPOMINAĆ, BO I TAK WSZYSCSY TO MAJĄ DALEKO, A WSZYSTKO OBRACA SIĘ PRZECIWKO TOBIE. smutne, ale prawdziwe.
B
Basia
30 stycznia 2015, 11:55
Nie zgadzam sie. Sens jest. Prawdopodobnym jest , ze niektore osoby przypomna sobie kiedys o Twoich slowach i wtedy dopiero pod wplywem ciezkiej sytuacji zyciowej cos zmienia. My jestesmy tylko narzedziami w rekach Pana, ON dziala w CZASIE. Jezeli czujemy, ze trzeba cos powiedziec to mowmy, podstawa jednak, uwazam, jest modlitwa bo to BOG decyduje kiedy i jak, a nie my. Pozdrawiem serdecznie i z Panem, 
M
m
30 stycznia 2015, 12:38
Odrzucają cię bo wyczuwają twoje poczucie wyższości. Módl się dla siebie o pokorę. 
Jack French
30 stycznia 2015, 12:57
To nie Ty nawracasz tylko ten człowiek sam się nawraca siłą daną od Boga, za pośrednictwem Ciebie (mówię o sytuacji kontaktu z tą osobą). Dlatego Ty masz wyrażać swoim życiem (pierwsze postawa czynu, potem postawa słowa) to, że wierzysz i jakie konsekwencje to niesie (spokój ducha, szczęście, spełnienie, zbawienie).  Przestań myśleć o tym co oni pomyślą, tylko po prostu żyj oddając się Jezusowi, jako Panu&Zbawicielu.
1
103
30 stycznia 2015, 01:33
Znam takich upominanych, którzy nie mogli tego wytrzymać i do końca zycia pozostali ateistami. Lepiej bądź dobrym człowiekiem, bez tego jesteś tylko zgorszeniem. 
KW
ks. Wojciech
29 stycznia 2015, 18:54
Rafalala chwaliła się już jakiś czas temu, że jedna ze stacji telewizyjnych zaproponowała jej własny program! Teraz zdradziła, że będzie on nosił tytuł Rafalala Show. Rafalala na swoim Facebooku chwaliła się jakiś czas temu, że będzie brała udział w próbnych nagraniach. Jeśli wszystko poszłoby zgodnie z planem, to gwiazda dostałaby własny program w telewizji. I wszystko wygląda na to, że się udało (albo Rafalala nauczyła się pewnych zachowań od Izabeli Kisio-Skorupy i również zaczęła ubarwiać rzeczywistość), gdyż na profilu Niny Kukawskiej pojawił się wpis: - Kochani mam już tytuł programu Rafalala Show! - napisała. [url]http://m.se.pl/rozrywka/plotki/rafalala-bedzie-miala-swoj-program-w-telewizji_519430.html[/url]
JI
Jasio IVc
29 stycznia 2015, 22:27
Ksieza takich bzdur nie wypisuja. Nie podszywaj sie pod innych i zmien ksywe...
T
tomi04
29 stycznia 2015, 17:53
Zaczne od siebie. Kilka lat temu byla to chyba sobota rano, wystawialem tablice, banery, szykowalem sklep do otwarcia. Musialem byc na cos zly, nie pamietam, ale napewno wewnetrznie zburzony, moze tez cos brzytkiego pod nosem powiedzialem. Dziwna sytuacja, szedl mlody chlopak, prawdopodobnie wracal po nocnej imprezie i jakby nigdy nic powiedzial do mnie "nie przeklinaj", nie znalelismy sie wogole, moze nigdy nie wiecej sie spotkalismy. Zdziwilem sie, nawet zaprzeczylem ze przeciez nie przeklinam. Jednak po chwili uswiadomilem sobie ze musialem cos powiedziec chocby pod nosem skoro ten chlopak zwrocil mu uwage. Nie obrazilem sie na niego ani troche, jestem wdzieczny. Samemu zdarza mi sie tez powiedziec poprostu "chlopaki nie przeklinajcie", bez pouczania czy strofowania.  
K
Kom-ton
30 stycznia 2015, 15:36
Owo "nie przeklinaj " może byc wypowiedzaine w dwóch wersjach znaczeniowych : a/ nie przeklinaj, bo to grzech b/ nie przeklinaj bo ...nie znosze chamstwa i zapachu gnoju , takze werbalnie . ale czy to drugie jest napomnieniem ? toż i hitlerowcy dbali o to aby np. na ulicach nie leżały śmieci.  Zgaduję , myśl tego artykuliku zmierza ku napominaniu w DUCHU WIARY , chyba jednak o to chodzi.Bo jakie znaczenie ma napominanie "techniczne" bez powoływania sią na Pana  ?  Z punktu widzenia credo żadne...  Kto nie wyzna Mnie przed ludźmi itd...
C
chochlik
29 stycznia 2015, 15:56
Tak ...pod paroma warunkami które decydują o sensie społecznym takiego postępowania. a/ musi się wiedzieć ,ze mówimy do człowieka wierzącego , inaczej nie ma to sensu , ale po czym to poznać ? ja...nie wiem który z moich kolegów  w pracy jest wierzący. b/ musi to być osoba dość wiekowa , nowoczesny kościół unika tematu grzechu i kary mówi jedynie o miłości Chrystusa , można się spotkać z ripostą ,że straszę , że jestem nienowoczesny.  W dobie rozważań o dopuszczeniu rozwodników do pierwszej komuni czy masowo popełnianych grzechach natury ekonomicznej , seksualnej , nieobyczajności słownej  itd.  które albo w ogóle nie są zauważane przez kosciół albo dostrzeganie "aksamitnie " aby nikogo nie urazić nie używa sie pojęcia grzechu , nie ma ...szatana ,tylko "nieuporządkowane życie "trudno napominać kogokolwiek  . c/ ktoś kogo napominamy musi się bać skutków grzechu,  a ilu takich jest ? w nauce koscioła nie ma strachu jest tylko milóść ...zatem napominanie mija się z celem . A więc ,teoretycznie należy napominać , praktycznie w tych czasach , z tym profilem nauczania jest to zajęcie jałowe, nieefektywne ...a nie lepiej na ryby ?
G
Geneza
29 stycznia 2015, 16:45
Ja bylam w Polsce w 2012 roku na chrzcie w KK i w obrzedeku chrztu nad dzieckiem doslownie odpedzano s z a t a na. Jako , ze w moich czasach w Polsce i  w kraju , w ktorym zyje w KK w modlitwie prosi sie o uchronienie od   z l a  /rowniez w Ojcze Nasz, ...zbaw nas ode zlego Panie/ zapytalam sie ksiedza ,czy nie ma innej modlitwy,odpowiedzial ze nie ma innej modlitwy chrztu. Dwum panom nie mozna sluzyc, a Pan Jezus Zbawiciel chrzcil  woda i Duchem Swietym
C
chochlik
29 stycznia 2015, 17:20
Ja też bywałem i na chrztach i na chrzcinach ...ilu z biesiadników w ogóle wie o co chodzi ? ilu się zastanawia ?  Nie mam żadnych podstaw aby powiedzieć ,że kłamiesz , tego bym nie śmiał nawet pomysleć ..ale proszę spojrzeć obiektywnie , przyjrzeć się gościom... To już nie są obrzędy to ...element życia towarzyskiego .  Napominać ? eh... Przecież oni często no...nadużywają alkoholu zaraz po przyjściu ze świątyni . Gadał dziad do obrazu... Szatan ? piekło ? to...Haloween
G
Geneza
29 stycznia 2015, 15:48
ZAPYTANIE Czy ja w"komentarzu"/wg mnie nie komenarzu,lecz mojej duchowosci /moge nawiazac tu na tej stroniePEZPOSREDNIA/POSREDNIA? rozmowe z autorami? A moze robi to  zupenie ktos inny bez autorow? PROSZE O JASNA I JEDNOZNACZNA ODPOWIEDZ. PROSZE I CZEKAM NA ODPOWIEDZ
JI
Jasio IVc
29 stycznia 2015, 22:32
Jak widac, nikt Cie nie zrozumial...
L
Logik
29 stycznia 2015, 14:55
Uczen Chrystusa nie moze biegac za kazdym grzesznikiem wzywajac go do nawrocenia. Takze grzesznik ma sumienie, zna pewne prawdy moralne, obraca sie wsrod ludzi, ciagle dojrzewa... O.Bochenski wymienil 3 momenty pozwalajace na interwencje: 1. Kiedy jestem za kogos moralnie odpowiedzialny. 2. Kiedy ktos mnie prosi o pomoc. 3. Kiedy jestem atakowany i musze sie bronic. Ps. Chyba calkiem zasadne...
A
A
29 stycznia 2015, 15:45
Takim ludziom trzeba pokazać wielką miłość jaką my chrześcijanie dostajemy od Boga. Tak działał Jezus, jego oczy najpierw nie ganiły tylko miłowały wszystkich, potem pomagał tym którzy tego potrzebowali i zgadzali się na jego pomoc. Jeśli pokażemy niewierzącym lub grzeszącym naszą radość jaką daje wiara i miłość jaką mamy w sercach to będzie wieksze niż wszystkie upomnienia, bo człowiek który grzeszy doświadczy tego osobiście i bardzo głęboko, a nie odbierze jako kolejny wykład moralizatosrki, który nie nie da mu odczuć że nam na nim zależy, bo jest człowiekiem, po prostu. Szkoda tylko, że nie wszyscy chrześcijanie to dostrzegają:/ no ale ja wiem to dopiero po wielu przejściach. Tylko nieoceniającą i bezinteresowną miłością możemy świadczyć o Chrystusie. I zgadzam się z twoimi trzema momentami, ale sądzę też po prostu trzeba być żywym przykładem, wtedy za nikim nie będzie potrzeby "biegać" żeby go upomnieć lub nawrócić. Jeśli zachowamy zdrową neutralność wynikającą z szacunku i miłośći do bliźniego, to on sam przyjdzie do nas bo będzie wiedział że nie zabijemy go oceną tylko wytłumaczymy jk jest "po bożemu" i damy wolność. Chrystus jest wolnością. Nie tylko dlatego że czyni nas wierzących w niego wolnymi od różnych rzezczy, które nam przeszkadzaja w normalnym życiu, ale też wiara jest naszą decyzją i to my dobrowolnie mówimy: Chrystus jest moim Panem!
A
Alek
29 stycznia 2015, 16:28
Czy mam w takim razie powiedzieć mojemu synowi, że nie podoba mi się że mieszka ze swoją dziewczyną bez ślubu czy nie? Zostawić to, pytam poważnie bo nie wiem.
T
tmi04
29 stycznia 2015, 17:22
Po pierwsze to najpierw powinnienes sie modlic za swego syna. Druga rzecz zawarles sakramentalny zwiazek malzenski, masz pelne prawo a nawet obowiazek blogoslawic swoje dzieci. Wiec jak to nie jest dla Ciebie za duze wyzwanie to poblogoslaw syna, poloz rece, nakresl Znak Krzyza, powiedz "synu kocham Cie", "jednak dlatego ze Cie kocham nie akceptuje tego co robisz, przemysl to". Jak nic nie pomoze to sie modl za niego. Awantur nie rob, ale powiedz co myslisz.  
L
Logik
29 stycznia 2015, 17:29
Brawo. Widze, ze pojales. Chwala Panu!
P
pg
29 stycznia 2015, 18:24
Oczywiście, że powiedzieć. Nie musisz naciskać. Ale powinien wiedzieć co o tym myślisz. Może zacznie się zastanawiać.
M
matka
29 stycznia 2015, 18:36
Oczywiście że powiedzieć jasno i stanowczo. Syn w dzisiejszych zwariowanych czasach mógł nawet nie wiedzieć że to grzech.
R
Renata
29 stycznia 2015, 19:26
Odradzam. Dwoje z moich dzieci odeszło od KK. Próby napominania skończyły sie fiaskiem. Dzieci po prostu plują na KK. Wiec zamilklam. Mam wnuki i chce byc z nimi. Oczywiście wnukom tez nie mogę wspomnieć o KK. Takie zycie.
JI
Jasio IVc
29 stycznia 2015, 22:34
To Ty ponioslas fiasko wychowania i nie mow, ze takie jest zycie. Takie jest 'wasze' zycie...
BP
Babcia po 70
30 stycznia 2015, 00:21
Co ty wiesz o życiu, Jasiu. Ale nie dziwie sie, ze tak napisałeś, w 4 klasie dzieci potrafią byc okrutne.
DL
Dziadek lat 85
30 stycznia 2015, 00:27
E tam babka Jasio ma rację. Młody ale mądry, szybko ta nasz młodzież dorasta. Babka co nie?
A
A
30 stycznia 2015, 03:10
Wiesz,  żeby twój syn chciał żyć w czystości, powinien być 100% pewny że tego chce. Njpierw trzeba się zastanowić czy jego wiara jest żywa, bo jeśli nie to nie masz żadnej drogi żeby go upominać, bo KK nie reprezentuje wtedy dla niego wartości. Wiem co mówię jestem nawróconą ateistką, która żyła w związkach niesakramentalnych i miała też homoseksualne epizody. Dopiero po nawróceniu zrozumiałm czym tak naprawdę jest czystość w pojęciu KK i uważam też że ślubu kościelnego nie powinny brać osoby nie żyjące prawdziwie w Kościele, nikiogo kto nie rozumie wiary i nie poznał Chrystusa nie wolno namawiać do ślubu. Wracając teraz do mojego doświadczenia, dopiero teraz po prawie 3 latach od nawrócenia chcę świadomie zachować czystość przedmałżeńską, wiadomo że fizycznie przywrócenie dziewictwa jest niemożliwe, lecz spowiedź przywróciła mi to co straciłam. Z moim obecnym facetem jest nam bardzo trudno, pomimo tego, że oboje bardzo chcemy i jesteśmy naprawdę pewni, że to właściwa droga, wymaga to ogromnego zaangażowania i walki, lepiej czy gorzej ale jakoś wychodzi. Dla mnie było przekonujące to że jako człowiek nie potrafię wystarczająco pokochać człowieka i w wymiarze duchowym zapraszma Boga do tego co pragnę stworzyć z facetem oraz to że małrzeństwo to przedewszystkim związek dusz i namiastka takiego poznania i bycia z drugim człowiekiem jakiego będę mogła doświadczyć dopiero będąc kiedyś w niebie. Seks wiadomo, że jest super i bardzo ważny w związku ale tylko modlitwa daje taki wymiar bliskości duchowej że ufam i powoli tego doświadczam dzięki któremu mogę poznawać "kształt" duszy mojego faceta. Poza tym bliskość fizyczna to wychodzi każdemu, aumiejętność bycia ze sobą po prostu, rozmowy, ciągłego poznawania, inspirowania prawie nie funkcjonuje nawet w sakramentalnych związkach, czas przed ślubem jest czasem który nam pozwala się tego nauczyć, aseks jest tak mocnym doświadczeniem, że może to wszystko zakłócić. 
A
A
30 stycznia 2015, 03:11
Spróbuj delikatnie opowiedzieć to swojemu synowi, może on tego nie wie. Bądz dla niego świadkiem Chrystusa i po prostu czasmi zapomnij o tym jk bardzo bolą cie jego wybory a po prostu bądź z nim i módl się za niego. I zadna modlitwa nie będzie tak skuteczna jk uwielbienie Boga za jego życie i pogodzenie się z tym że ta sytuacja może się nie zmienić i on może nie poznać Boga, ale jest twoim synem zawsze. Wiesz moje poglądy na temat budowania związków wyklarowały się po tym jk poznałam prawdziwe zdanie KK na temat czystości, miłości i ślubu, no i jeszcze dużo czasu minęło zanim wcieliłąm to wszystko czego się dowiedziałam w życie, było ciężko, ale bardzo pomogły mi konferencje o. Adama Szustaka łap link http://www.langustanapalmie.pl/pomaranczarnia
A
Alek
30 stycznia 2015, 10:48
Dziękuję. Jak to dobrze, że Bóg odnalazł Ciebie. Modlitwa to podstawa. Jednak za niektórych tak jakby nic widać. Ale nie ustawajmy.
A
A
30 stycznia 2015, 15:10
A i jeszcze jedno dzisiaj mi się przypomniało. Nie wiem ile lat ma twój syn, ale ja wsród swoich znajomych i rodziny w wieku 20-35 mam kilka takich sytuaciji, że młode niewierzące pary biorą śluby kościelne tylko ze wzgledu na rodziców, te małżenistwa się rozpadają i potem ci ludzie zostają z "ręką w nocniku" bo brali śłub tylko ze względu na opinię. Ja teraz bardzo bym chciała opowiedzieć mojemu rodzeństwu- które jest w takiej sytuacji, rozwód i kolejne związki już z dziećmi- o Bogu jakiego spotkałam, ale wiem że na razie nawet jesli ich przekaona moje życie w wierze, to w nie mogą w pełni uczestniczyć w sakramentalnym życiu kościoła. Więc jeśli twój syn nie jest wierzący to na prawdę nie przekonuj go. Tylko staraj się kochać. Bo on może kiedyś spotkać żywego Boga i będzie miał poczucie straconego życia. Ja prawie znalazłam się w takiej sytuacji i naprawdę nie wiem czy bym teraz była szczęsliwym człowiekiem. Na 95% nie. I by nie było już prawie wyjścia z tej sytuacji. Módl się tylko za niego i na prawdę nie naciskaj. Kochaj go po prostu. Nie wiem w jakiej sytuacji jesteś konkretnie i jak żyje twój syn, ale tylko świadectwo wiary jest wyjściem z tej sytuacji, a najlepszym świadectwem jest miłość.