Czym tak naprawdę Msza św. była dla Ojca Pio? Oto, co pisali naoczni świadkowie

(fot. domena publiczna / wikimedia commons)
Roman Rusek OFMCap

Oddajmy głos tym, którzy byli świadkami życia wielkiego charyzmatyka z Pietrelciny, rozmawiali z nim, uczestniczyli w sprawowanej przez niego mszy.

Chcemy, by nam opowiedzieli o tym, co zostało w ich sercach, i jak głęboki ślad święty kapucyn pozostawił w ich życiu. Z jasnych względów nie możemy przytoczyć wielu świadectw, dlatego ograniczymy się do dwóch, które przytacza o. Gerardo di Flumeri: dziennikarza oraz kapucyna.

Ostatnia Msza święta ojca Pio [WIDEO] >>

DEON.PL POLECA

15 kwietnia 1949 roku Ettore Bernabei w dzienniku "Il domani d’Italia" napisał artykuł zatytułowany: "Msza Ojca Pio".

Oto bardzo wymowny fragment:

"Powoli zbliżył się do ołtarza i z twarzą pochyloną nad kielichem rozpoczął ofiarę Ciała i Krwi Chrystusa. Zdjął swoje do połowy obcięte czarne rękawice, które zakrywają rany dłoni, i rozkładając ramiona w żarliwej prośbie Orate fratres, ukazał czerwień świeżej krwi błyszczącej w migoczącym świetle świec. Modliło się z nim, wcale nie czując ciężaru ani ciała, ani świata, ani nawet żadnego z najbardziej dotkliwych zmartwień: modliło się z niewymownym bólem ofiary krzyża.

Tego czerwcowego poranka, tak jak przez 30 już lat, Ojciec Pio nie odprawiał rytu, lecz doświadczał w ciele cierpień ludzkości, przeżywał w duszy karę za wszystkie grzechy ludzi. Od konsekracji do komunii po jego woskowej cerze spływały do kielicha duże łzy. Przy spożywaniu Komunii Świętej jego ciało zdawało się być wzburzone nawałnicą szlochania.

Gdy Ojciec Pio ruszył w stronę zakrystii, nie zdawałem sobie sprawy z tego, że upłynęły prawie dwie godziny. Wszyscy, którzy byli ze mną w małym kościele Matki Bożej Łaskawej, w modlitwie towarzyszyli mu we wchodzeniu na Kalwarię i pozostali u stóp krzyża, na nowo utwierdzając się w wierze i w nadziei.
Wiele cudów Opatrzności przekazał Ojciec Pio ludzkim duszom i ciałom, jak opowiada Pura Delfino Sessa, ale ze wszystkich, dla mnie, cud mszy jest największy".

6 maja 1972 kapucyn, o. Vincenzo Frezza wygłosił w San Giovanni Rotondo konferencję na temat "Kapłaństwo i Eucharystia u Ojca Pio".

Mówił:

"Tamta msza! Wspominamy go kroczącego skromnie i w skupieniu, a jednak stawiającego czoła trudnościom związanym z przejściem pomiędzy stłoczonymi ludźmi, którzy niechętnie się usuwali. Na jego obliczu żadnego wyrazu chwały lub jakiejś nadprzyrodzonej mocy, lecz raczej pewna forma bólu. Powolny w ruchach, naturalny w gestach, spokojny w czytaniu; lecz w tym wszystkim obecna była nieudawana godność, świadomość bez poczucia własnej ważności, surowość bez twardości. Nie można było zmęczyć się patrzeniem na niego: tajemnica Męki była dlań stosowną, zdawał się być zrodzonym właśnie dla celebracji.

Gdy wznosił kielich i patenę, rękawy opadały nieco i ukazywały odsłonięte rany rąk: na nich skupiał się wzruszony wzrok obecnych i wszyscy nagle czuli się ubodzy i mizerni, a jednak zdumieni wobec tego ofiarowania, które zranione dłonie składały przed kimś ponadludzkim.

Po konsekracji i podniesieniu na jego twarzy widać było coś niezwykłego. Ludzie mówili: «Wygląda jak Jezus». I wszyscy byli bardziej uważni, bardziej ożywieni, bardziej autentyczni, lżejsi, jakby wyobcowani z tego świata, a pogrążeni w kontemplacji świata, którego nie widzieli.

Któż może zapomnieć ów głośny krzyk: Domine, non sum dignus (Panie nie jestem godzien)? Uderzał się prawą ręką w piersi, a tak mocne były te uderzenia, że wprawiały w wielkie zadziwienie; nie sposób było przypuszczać, że te poranione ręce były aż tak silne, że zraniona klatka piersiowa mogła wytrzymać tak twarde i mocne uderzenia.

W czasie Komunii tłum wstrzymywał oddech: Boży Ukrzyżowany łączył się z ubogim bratem, także ukrzyżowanym.

Tak wielkie było pragnienie uczestniczenia w tej mszy, że ludzie wstawali jeszcze w nocy, po krótkim rozgoszczeniu się w domu, jakby niechcący, a później… nie dało się zauważyć nikogo, kto by odchodził! Zdawało się, że ta msza jednała dusze, pozwalała zapomnieć zło, dawała radość z bycia braćmi i pielgrzymami, wskazywała, że życie ma wartość, ponieważ każdego dnia może się odnawiać w przeobfitej miłości Jezusa".

Sprawowanie mszy świętej było najskuteczniejszym środkiem kapłańskiego apostolatu Ojca Pio. Największe i najgłośniejsze nawrócenia dokonywały się właśnie podczas składania ofiary na ołtarzu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Czym tak naprawdę Msza św. była dla Ojca Pio? Oto, co pisali naoczni świadkowie
Komentarze (1)
SM
~Stanisław Matczuk
9 stycznia 2022, 21:23
Dziękuję, a jednocześnie chciałbym widzieć od kiedy Ojciec Pio rozpoczął odprawianie Novus Ordo Missae? Czy miał do tej zmiany swój jakiś stosunek?