"Czyńcie sobie ziemię poddaną". Poddaną, a nie zaoraną

(fot. shutterstock)

Jesteśmy panami stworzenia, my ludzie. Jakimi jesteśmy władcami? Co znaczy tak naprawdę, że mamy "panować"?

"Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi."
Wiele się o tym fragmencie słyszy, szczególnie w kontekście najnowszej encykliki Laudato si i w Polsce wobec niektórych wydarzeń politycznych. Sprawy nigdy nie wyglądają tak czarno - biało jak nam się czasem wydaje.
Bo po co chrześcijanin ma się zajmować chronieniem przyrody, a papież pisać "ekologiczną" encyklikę? Czyżby zamiast wysyłać na misję do Kazachstanu czy Afryki, Kościół podpisze kontrakt z Greenpiece i księża pojadą ratować zagrożone pandy?
Raczej nie. Natomiast wobec wątpliwości wokół tego fragmentu i tego, czy wierzącemu nie lepiej zająć się własną duszą a nie kwiatkiem na łące, warto sobie przemyśleć sprawę.
Już święty Augustyn mówił o triadzie: Bóg - człowiek - przyroda. Natomiast jeden z największych świętych zachodniego chrześcijaństwa - św. Franciszek - był zauroczony i wielbił Stwórcę w szeroko pojętym stworzeniu, głosząc przy tym kazania do kwiatów.
Dlaczego kwiatek na łące jest ważny?
Problem wydaje mi się, że leży w słowie: "panować". Jak pisze papież Franciszek, nie chodzi tu o "absolutne panowanie nad innymi stworzeniami". To dla nas dar, ale przede wszystkim wyzwanie. Czy moralnym jest czerpać z naszej pracy zysk? Pewnie! Ale ponad tym jest odpowiedzialność.
Czy my chcielibyśmy, aby nasz szef miał nas w nosie (łagodnie ujmując)? Czasem możemy mieć wrażenie, że jesteśmy ponad stworzeniem. Problem jest taki, że to złe wrażenie. Jak zresztą mówi Biblia, ale też i biologia to potwierdza: "Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi". Jesteśmy zrobieni z tego świata. Ba, ciało Pana Jezusa (zupełnie biologiczne, zrodzone z kobiety) jest w niebie, On (Bóg!) jest w tym ciele. Tzw. "uwielbionym" - fakt. Ale nadal w ciele.
Jest coś wspomniane w Ewangelii o relacji Jezusa do zwierząt? Proszę bardzo: "Zaraz też Duch wyprowadził Go na pustynię. Czterdzieści dni przebył na pustyni, kuszony przez szatana. Żył tam wśród zwierząt, aniołowie zaś usługiwali Mu" (Mk 1,12-13).
Jeszcze taki obraz z proroka Izajasza, mówiący o tym, co będzie, kiedy przyjdzie Mesjasz: "Wtedy wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą, cielę i lew paść się będą społem i mały chłopiec będzie je poganiał. Krowa i niedźwiedzica przestawać będą przyjaźnie, młode ich razem będą legały. Lew też jak wół będzie jadał słomę" (Iz 11, 6-7).
Cielę z lwem pogania mały chłopiec
Jest to pewien obraz tej rzeczywistości… ale jest w nim piękna idea. Idea tego, że niegroźny, niewinny człowiek (dziecko) żyje w pokoju a jednocześnie panuje (pogania) nad stworzeniem, które jest w harmonii.
To jest nasza rola. Panowanie człowieka nie może być oderwane od "obrazu Bożego", który w nas jest. Jak pokazywał swoim życiem św. Franciszek, stworzenie to nasi bracia i siostry. Zresztą, przecież chrześcijaństwo polega na naśladowaniu Chrystusa, który jest przecież naszym Panem. Czy On nas traktuje użytkowo?
Jasne, że nie dam rady ja, jako pojedynczy człowiek, wziąć na swoje bary odpowiedzialności za wycinanie lasów w Amazonii. Ale dam radę wziąć odpowiedzialność za to ile dzisiejszego dnia zjem, czy posortuje śmieci, ile prądu zużyje.
Obecnie Europa i USA bierze więcej z tortu jakim jest nasza planeta względem tego ile nam przysługuje - to nadkonsupcja. Innym zostaje mniej. Afryka przy całorocznym okresie wegetacji roślin to powinien być raj. Czemu nie jest?
Pokochać kwiatka
Papież w Laudato si mówi, że da się coś z tym zrobić. To naprawdę zależy też od mojego codziennego wyboru. To trochę taki katolicki lifestyle, który praktykowało wielu świętych: pokochać świat. To nie znaczy od razu przytulać się do drzew czy latać z karabinem w poszukiwaniu kłusowników w Afryce.
Miłość to odpowiedzialność. Tak jak bardzo chcemy bronić naszych dzieci, żony, rodziny, ojczyzny: tak też powinniśmy mieć na uwadze, że zostały nam powierzone rośliny i zwierzęta. Zdecydowanie powinniśmy mieć to na uwadze. W końcu są dobre, bo Bóg je stworzył i sam je tak nazwał.
Pisanie tego tekstu to dla mnie mocny rachunek sumienia. Na ile jestem panem stworzenia, a na ile absolutnym władcą? Wynik jest dość wstydliwy, żeby go upubliczniać. Warto "pokochać kwiatka" i uczynić swoją ziemię (to co mam wokół mnie) bardziej ziemią kochaną niż zaoraną. Bo to Boże jest.
Maciej Pikor - student, zauroczony w pewnej Książce, szczęśliwy chłopak pięknej dziewczyny, prowadzi bloga zorea.pl
DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Czyńcie sobie ziemię poddaną". Poddaną, a nie zaoraną
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.