Dlaczego Maryja jest Matką Kościoła?

(fot. shutterstock.com)
Stanisław Łucarz SJ

Z Uroczystością Zesłania Ducha Świętego ściśle związane jest święto Maryi Matki Kościoła. Tytuł to stosunkowo niedawny, choć prawda jest nauczana od tysiącleci.

Cóż to znaczy że Maryja jest Matką Kościoła i w jakim sensie nią jest? Otóż nie jest nią w sensie fizycznym czy psychicznym, tak jak jest Matką Jezu­sa. Nie jest nią też w sensie symbolicznym albo insty­tucjonalnym, tak jak kobieta jest matką okrętu albo jakiejś organizacji, której jest założycielką. Jest Mat­ką Kościoła w sensie duchowym, lecz co to znaczy?
W szukaniu odpowiedzi na to pytanie jest nam pomocna liturgia Kościoła, a konkretnie wspomniane już wcześniej ścisłe powiązanie święta Matki Kościoła z Uroczystością Zesłania Ducha Świętego. Kościół ro­dzi się w dniu zesłania Ducha Świętego. Do tego mo­mentu wprawdzie istnieje, począwszy od objawień Jezusa Zmartwychwstałego, ale jest to istnienie podob­ne do życia dziecka w łonie matki. Jest niesamodziel­ny, ukryty z obawy przed Żydami, "nie oddycha", jest żywiony czyimś oddechem, czeka na własne tchnie­nie Ducha...
Można sobie wyobrazić, ile nadziei, ale też i ile wątpliwości, budził ten czas wielkich obiet­nic, ale też i czas długiego czekania na ich spełnienie; i to pośród zagrożeń. Sami z naszego życia duchowe­go znamy takie okresy, trwające niekiedy bardzo długo. Jakże wtedy potrzebny jest ktoś, kto taką ducho­wą drogę przeszedł, jakimż skarbem w takich chwi­lach jest mieć prawdziwego ojca duchowego albo du­chową matkę, który(a) powie choćby tylko tyle: Nie martw się, to normalne, tak działa Bóg, ja też przez to przeszedłem (przeszłam), pamiętam o tobie w modlitwach!

Autor Dziejów Apostolskich we fragmencie czy­tanym w święto Matki Kościoła relacjonuje nam, co się działo z Apostołami po wniebowstąpieniu Pana Jezusa, gdy oczekiwali spełnienia się Obietnicy: Wszy­scy oni trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewias­tami, Maryją, Matką Jezusa i Jego braćmi (Dz 1,14). Nie przypadkiem św. Łukasz wymienia tu Maryję z imienia. Jej rola w tym gronie była szczególna i to nie tylko dlatego, że była Matką Jezusa, bo też nie z szacunku tylko czy z poczucia obowiązku wobec Matki Pana zabrali Ją Apostołowie z sobą. W swej niepewności i oczekiwaniu na spełnienie się Obietni­cy, której realnego kształtu nie znali, wiedzieli prze­cież, że Maryja jest pierwszą i jedyną, na którą Duch Święty zstąpił (por. Łk 1,34).

Mieli więc między sobą świadka działania Jego mocy, dowód spełnionej Obiet­nicy. Kto wie, czy to nie właśnie w tamtych dniach modlitw i rozmów poznawali tajemnice Jej życia, od radosnych poprzez bolesne po chwalebne, których sami wraz z Nią stawali się teraz uczestnikami. Od­prawiali z Nią, jeśli tak można powiedzieć, pierwsze rekolekcje otwierające i przygotowujące ich serca na dary Boże. Nigdy nie będziemy w stanie wyobrazić sobie, jaką moc miały tamte duchowe konferencje, które dawała im Maryja, jak były proste, dalekie od snucia bogatych w piękne słowa i poetyckie obrazy teorii, jak przemawiały do serca i umysłu poprzez konkrety życia, jak uspokajały serca. One były ducho­wym pokarmem dla niepewnych uczniów. Tak jak matka karmi dziecko w swym łonie własną krwią, tak Maryja karmiła ich własnym życiem. Rzeczywiście stała się wtedy duchową Matką rodzącego się Kościoła. Karmiła go, aby z przyjściem Ducha Świętego urodził się w nim Jezus Chrystus, aby się objawił w pełni na twarzach Apostołów, w ich słowach i czynach ku za­dziwieniu i nawróceniu patrzących i słuchających.

DEON.PL POLECA

Po opisie zesłania Ducha Świętego Dzieje Apostolskie nie wspominają już o Maryi. To też ważny znak. Dobra matka nie ingeruje w życie dojrzałego dziecka. Nie znaczy to jednak, że nie otacza go nadal swą troską i modlitwą. Odtąd Duch Święty kieruje Kościołem, który dzięki swej Matce prowadzącej go do Ducha i dzięki działającemu w nim Duchowi Świętemu sam staje się Matką, rodząc swoje dzieci w źródle Chrztu świętego.

Rola Maryi jako Matki Kościoła nie kończy się w czasach apostolskich. Trwa ona i dziś. Kościół wyra­ża tę prawdę w innym maryjnym święcie majowym, święcie Najświętszej Maryi Panny Wspomożycielki Wiernych. Dopełnia ono w przedziwny sposób i aktua­lizuje ów tytuł Matki Kościoła.

Kościół doświadcza Maryi jako matki, ilekroć rozważa tajemnice Jej życia, ilekroć zanurza się w Jej historię pełną mocy Ducha Świętego. W Niej - Oblu­bienicy Ducha Świętego - odnajduje nie tylko swój wzór, to byłoby za mało, odnajduje swoje życie, swój sens i swoją misję, którymi jest prowadzenie mocą tegoż Ducha do poczęcia się, rozwijania i rodzenia się Jezusa Chrystusa w sercach i postawach swoich dzieci. Doświadcza Jej jako matki również poprzez Jej troskę, wyrażającą się nie tylko w wysłuchanych modlitwach, których dowodami, oprócz wewnątrz nych doświadczeń Jego dzieci, są tysiące, a może i dziesiątki tysięcy wotów i świadectw, zgromadzonych w maryjnych sanktuariach całego świata, lecz także w licznych w każdej epoce objawieniach. Wiele z nich, jak choćby te z Lourdes i Fatimy, Kościół rozpoznał jednoznacznie jako głos jego Matki i uczynił treścią swego życia. Co do innych zachowuje pełną nadziei rezerwę. Nie dlatego, jakoby się bał głosu Matki, lecz świadom jest zasadzek złego ducha i słabości swych dzieci, przez które ten głos dociera. Nie Matkę bada, lecz dzieci, pragnąc cały czas, aby głos Matki był czys­ty i jasny bez fałszów i ludzkich naleciałości.

Więcej w książce Blisko Maryi

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dlaczego Maryja jest Matką Kościoła?
Komentarze (22)
16 maja 2016, 08:12
Bo potrzebna była bogini (kobieta) która zajęłaby miejsce bóstw kobiecych starożytnego Rzymu. Sam Jezus jak wiadomo wyparł sie swojej matki. 
16 maja 2016, 09:26
Aż z ciekawosci zapytam: kim jest dla ciebie twoja matka?Jeśli nadal żyje czy odnosisz się do niej z szacunkiem, opiekujesz się nią, pozwalasz by ona troszczyła się o ciebie? Jeśli masz dzieci czy uważsz , że rola matki w ich życiu jest bez znaczenia, czy dzieci powinny się jej wyprzeć, ignorować ją, nie okazywać szacunku?
B
Bazyli
16 maja 2016, 10:47
Moja matka nie jest postacią z bajek i mitologii. Podobnie jak matka moich dzieci nie jest postacią która opiekuje się dziećmi zza chmurki i nie jest cała wyobrażeniem w aureoli.  Ja wskazuję na potrzebę (bogini) i rozwiązanie (matka Jezusa). W społeczeństwie żydowskim rola kobiety była zmarginalizowana (mężczyzna nie powinien nawet rozmawiać z obcą kobietą ... bo po co). Podczas gdy w starożytnym Imperium Rzymskim rola kobiety była już znacząca. Istniały bóstwa żeńskie. Westa (odpowiednik greckiej Hestii) jest przypuszczalnie jednym z najstarszych bóstw europejskich.  Ludzie w cesarstwie rzymskim potrzebowali bóstwa żeńskiego i to jest powód kariery Maryii. Jezus nigdy w ewangeliach nie zwrócił sie do Marii "matko". Zawsze używał niewiasto/kobieto. Maria w ewangeliach występuje tylko kilka razy a Jezus nie traktuje jej w jakikolwiek specjalny sposób. Wiecej zrównuje ją z innymi.  "I odpowiadając, rzekł im: Któż jest matką moją i braćmi? I powiódł oczyma po tych, którzy wokół niego siedzieli, i rzekł: Oto matka moja i bracia moi.  Ktokolwiek czyni wolę Bożą, ten jest moim bratem i siostrą, i matką. ” – Marek 3:33-35 Jezu nie przypisywał jej jakiegokolwiek większego znaczenia .... zrobił tyo dopiero później Kościół.
16 maja 2016, 11:02
Nie odpowiedziałeś na pytanie kim jest dla ciebie twoja matka a także kim jest dla twoich dzieci ich matka, ale już z tego co piszesz wiele można się dowiedzieć. Jezus nigdy nie zwrócil się do swojej matki matko tylko per niewiasto ja zawsze do mojej mamy mówilam mamo nie inaczej, nie kobieto, nie niewiasto, moje dzieci mowią do mnie mamo a nie kobieto czy niewiasto. Twoje dzieci i ty zwracacie się do swoich matek kobieto/niewiasto? Dziwne to jest.
16 maja 2016, 11:25
Czy rozumiesz co czytasz? To Jezus nie zwracał się do Maryi per "mamo/matko". To Jezus mówił do niej "niewiasto/kobieto". Czy uważasz, że to ja jestem Jezusem? Może się zdziwisz, ale nie jestem Jezusem :) Więc jeżeli ktoś wypierał się swojej matki to właśnie Jezus.  A na pytanie osobiste z zasady nie odpowiadam.
16 maja 2016, 11:31
Nie potrafisz odpowiedzieć na proste pytania: kim jest dla ciebie twoja matka, kim jest dla twoich dzieci ich matka. To aż tak bardzo nietaktowne pytania że nie możesz odpowiedzieć, to jakaś tajemnica? Chore po prostu, skoro uważasz że traktowanie Maryi jako matki jest niewłaściwe bo za argument podajesz, że Jezus zwracał się do matki per niewiasto stad wnoszę, ze ty i twoej dzieci zwracacie się do swoich matek tak samo czyli kobieto/niewiasto. Dziwne po stokroć.
16 maja 2016, 11:41
Maria nie jest moją matką. Moja matka jest moja matka.  Zwracam uwagę, że Maria nie miała jakiegoś specjalnego znaczenia dla Jezusa (w rozumieniu religijnym na pewno, a wygląda na to, że w innym rozumieniu także nie). Dlaczego więc katolicy (bo to ich przypdałość) przypisują jej specjlne znaczenie. Czyżby wiedzieli lepiej od Jezusa i jego nauczania?  "Oto matka moja i bracia moi.  Ktokolwiek czyni wolę Bożą, ten jest moim bratem i siostrą, i matką."  Tutaj nastepuje zrównaie Marii z każdym innym wyznawcą.
16 maja 2016, 12:20
Maryja nie maiła żadnego religijnego znaczenia nadanego jej przez Jezusa. A on sam traktował ją na równi z innymi wyznawcami.  Tymczasem Kościół wywija najdziwniejsze figury gimnastyczno/oratorskie aby zrobić z niej kogoś ważniejszego. A powtarzam sam Jezus nakazał aby traktować ją jak każdego innego. Z ewangelii wynika, że Maryja sama nie uznawała Jezusa za Boga, a raczej za jedno ze swoich dzieci które nieco sfiksowało.
16 maja 2016, 15:21
To w końcu Ewangelia jest dla ciebie ważna że się na treści tam zawarte powołujesz czy to tylko wymysły pasterzy owiec jak ciagle podkreślasz? Skoro kobieta w tamtych czasach nie była traktowana powaznie to może i tak też o niej pisano. Myślisz że Jezus wstydzil się przed innymi mężczyznami swojej matki że odzywał się per kobieto/niewiasto? A może to jest naturalne, że w pewnym momencie czlowiek odrywa się od swoich rodziców i nie stanowi z nimi zwlaszcza z matką jak to ma miejsce w okresie płodowym, noworodkowym czy nawet niemowlęcym jednego organizmu, który go karmi. Bo żeby być dojrzałym czlowiekiem trzeba wreszcie zacząć samodzielnie istnieć, chodzić, myśleć itd.  Ale czy to oznacza, że mam już nie znać swojej matki, wyrzec się jej? Nie, i tego z pewnością nie uczyl Jezus, uczyl tego że żadna osoba nawet matka nie moze stać się przeszkodą w drodze do Boga, i właśnie Maryja nie jest przeszkodą tylko pomaga ludziom do Boga dotrzeć. Co zlego jest w tym w/g ciebie, że ktoś oddaje się w opiekę Maryi, św. Jan Pawel II Byl mistykiem a Maryja byla kimś ważnym w życiu papieża, podobnie jest z papieżem Franciszkiem i wieloma innymi ludźmi. Masz coś przecwiko kobietom że tak nie lubisz Maryi, matki Jezusa?
16 maja 2016, 19:34
Ewangelia dla mnie nie jest ważna, ale dla katolików chyba te opowiastki stanowią podstawę ich wyznania wiary (ale tylko częściowo bo także tradycja kościoła). Wobec tego wykazuję bezsens tego co katolicy twierdzą opierajac się na ich własnych podstawach wiary.  Dorosły człowiek zakłada rodzinę, co było u Żydów zwykłym postępowaniem. Ale Jezus takiej rodziny nie założył .... czyżby więc był niedorosły?  Jezus dokładnie pokazał gdzi ma swoją matkę w opisanym wcześniej fragmencie. Niw wywyzszył jej w jakikolwiek sposób ponad innych. Co więcej wskazał, że oni są dla niego matką na równi z nią.  Św. Jan Paweł II to katolicyzm ludowy, czego i Ty jesteś pogłowiem.  A gdzie napisłem, że nie lubię Maryi? Ale nie jest ona w jakikolwiek sposób istotna dla mnie. Postać z opowieści żydowskich .. ot co. 
16 maja 2016, 19:58
Ale co mówisz o sobie samym poiprzez to co tu piszesz? Żałuj wielce bo dużo  tracisz nie dostrzegając wielkiej mądrości ukrytej w katolicyzmie ludowym. Jezus nie założył rodziny bo go ludzie ukrzyżowali, skończył życie w kwiecie wieku. Skoro twierdzisz że wykazujesz bezsens tego w co wierzą katolicy czy w takim razie uważasz, że nie powinno się szanować swojej matki i się jej wyrzec? Wyrzekłeś się już swojej matki? Bo ludzie wierzący swoje matki szanują, tak jak Maryję.
16 maja 2016, 20:16
I może odpowiedz wreszcie na pytanie kim jest dla ciebie twoja matka, kim jest dla ciebie matka twoich dzieci i kim jest dla swoich dzieci, kim jest w ich oczach. Czy uczysz sowje dzieci szacunku do ich matki, do babci, do innych kobiet? Bo to jest ważne, codzienne życie, o którym jak widać nie lubisz rozmawiać, a właśnie to mówi wiele jakim jesteś człowiekiem, co jest dla ciebie ważne. Potrafisz tylko wyśmiewać innych, kpić z ich wiary, to wiele mówi jaki jesteś w życiu prywatnym, czego uczysz dzieci itd.
17 maja 2016, 11:36
A wiesz w jakim wieku mężczyzny następował ślub żydowski w tamtym okresie i na tamtym terenie?  "Skoro twierdzisz że wykazujesz bezsens tego w co wierzą katolicy czy w takim razie uważasz, że nie powinno się szanować swojej matki i się jej wyrzec?" Jakaś dziwaczna "logika" przez Ciebie przemawia. Ja wykazuję oprócz bezsensu wiary także to, że Jezus traktował ją w sposób daleki od pozycji uprzyilejowanej pod jakimkolwiek względem. Zrówanał jej osobę z osobami swoich słuchaczy. Nie dawał jej jako wzór, albo jako kogoś specjalnego. I nie ma tu nic do rzeczy, że ludzie szanują swoje matki. Jezus widocznie jej nie szanował.
17 maja 2016, 11:38
Nie odpowiadam na pytania osobiste. Robisz projekcję swoich oczekiwań (postrzegania matki) na Jezusa, tymczasem on ją traktował jak każdą inną osobę i nie wywyższał jej. Dokładnie wskazał, że jaet taka sama jak każdy inny.
17 maja 2016, 11:38
Nie odpowiadam na pytania osobiste. Robisz projekcję swoich oczekiwań (postrzegania matki) na Jezusa, tymczasem on ją traktował jak każdą inną osobę i nie wywyższał jej. Dokładnie wskazał, że jaet taka sama jak każdy inny.
17 maja 2016, 12:35
Nie odpowiadam na pytania osobiste. Ty też jesteś taki sam jak każdy inny i miej tego swiadomość, nie musisz odpowiadac na pytania osobiste wprost - odpowiadasz na nie między wierszami  i to w zupełności wystarczy za odopwiedzi.
17 maja 2016, 13:44
Widocznie Jezus nie szanował swojej matki w sposób jaki to rozumiesz.
17 maja 2016, 15:10
W jaki ja rozumiem czyli taki, że napewno Jezus matki nie poniżał, nie kazał nikomu wyrzec się rodziców, zostawić na starość i myśleć o sobie jak ostatni egoista. Skoro nie chcesz powiedzieć jak traktujesz swoją matkę, kim jest dla ciebie matka twoich dzieci, kim jest dla nich, robisz z tego wielką tajemnicę znaczy, że wstydzisz się przyznać że masz te kobiety za nic bo liczysz się tylko ty. Innego powodu nie ma, chyba że tylko taki, ze piszesz tu z nudów bo nie masz żadnego zajęcia i pleciesz  trzy po trzy aby coś powiedziec bo jak stwierdzileś byłoby nudno i słodko. Szczerze - szkoda mi czasu na takie zabawy.
18 maja 2016, 10:37
Zastanówmy się czy Jezus poniżał swoją matkę. Bo sprawa jest dyskusyjna. Jak ocenisz takją sytuację: "Jesteś wśród znajomych i przyjaciół, rozmawiacie, Ty brylujesz elokwencją nad znajomymi, opowiadasz ich różne historie. Wszyscy Cię słuchają i jesteś z tego zadowolona bo uważasz, że to co mówisz jest ważne. Ktoś wchodzi i mówi, że Twoja matka wraz z Twoimi brćmi i siostrami przyszła pod Twój dom i prosi, żebyś wyszła do nich. Na to Ty do wszystkich mówisz ... któż jest moją matką i moimi braćmi? To wy jesteście moją matką i moimi braćmi! Ten kto mnie słucha, ten jest mi bratem i siostrą, i matką!. I nie wychodzisz do swojej matki która o to porosiła. Myślisz, że to świadczy o szacunku do matki? Jeśli mylisz, że w ten sposób wyraziłabyś szacunek dla matki to współczuję Twojej matce.
21 maja 2016, 19:49
Widzę, że nie masz ochoty odpowiedzieć, bo musiałabyś powtwierdzieć, że Jezus okazał się  marnym synkiem.
22 maja 2016, 19:52
I w taki sposób Amelia Mel została zagoniona w kozi róg, bo musiałby przyznać że Jezus był kiepskim synem który miał gdzieś mamusię Maryję. 
23 maja 2016, 08:41
Ten przyklad jest nietrafiony. Wynika z tego, że Jezus upajał się swoim brylowaniem w towarzystwie?  Zarozumialstwo a nie kochanie ludzi tu widać, co przeczyłoby wszystkiemu co Jezus mówił. Moja mama zmarła wiele lat temu, taka sytuacja więc nie jest u mne możliwa, gdybym jednak była w towarzystwie i nawet mówiłabym ważne rzeczy dla innych to wiedząc, ze mama stoi i czeka przeprosiłabym wszystkich na chwilę i wyszłabym do mamy.