Grzegorz Kramer SJ: czuję taką wielką bezradność i złość

(fot. prywatne archiwum Grzegorza Kramera SJ)

Praca na parafii to bycie bliżej realnych ludzi. Nie moich wyobrażeń o nich, ale realnych. To możliwość słuchania historii o tym jak wierzą prości ludzie, którzy nie są we wspólnotach, nie mają wielkiej wiedzy religijnej, całe życie ciężko pracowali, na coś czekali, a starość okazała się kompletnie nie spełniać ich oczekiwań.

Gdy ich słucham to wielokrotnie budzi się we mnie złość na księży z przeszłości, że tak wiele energii poświęcili na to, by ludzi wychowywać do wiary w strachu przed Bogiem. To strasznie smutne, że starzy ludzie ciągle boją się Boga w tym, że źle odmawiają modlitwy, że nie potrafią skupić, że mają w ogóle jakieś uczucia, że (przepraszam za ten autentyczny przykład) "puszczą bąka" podczas modlitwy. Budzi się też we mnie złość na nas - współczesnych księży, którzy "posiedliśmy wiedzę" i nie dajemy Boga Żywego, ale rytuał i definicje, a to daje nam poczucie "panowania nad sytuacją i ludzkimi sercami".

Przecież na wszystkich nas - ochrzczonych - ciąży obowiązek świadczenia o Bogu, który przyszedł do człowieka, by go wyrwać z lęku, by dać mu życie, by wziąć na Siebie nasze zło i grzech. Poszliśmy i dalej idziemy, na łatwiznę straszenia Bogiem. Ciągle wciskamy ludziom, że Bóg jest jeszcze jednym z ludzkich urzędników i strażników, który czeka na moment, w którym będzie mógł powiedzieć: złapałem cię na błędzie, twój wyrok się podniesie.

DEON.PL POLECA

Łatwiej powiedzieć, że przyjęcie Jezusa na rękę jest diabelską sprawą, niż zaświadczyć, że Bóg kocha człowieka. Łatwiej jest powiedzieć grzesznikowi: "nie" niż z tym grzesznikiem usiąść do stołu. łatwiej odmówić wszystkie godziny brewiarza niż zauważyć w człowieku Boga. W człowieku, który nie przyszedł dać mi pieniędzy, ale wziąć mój czas. Ciągle nie chcemy dostrzec różnych niuansów w Ewangelii, które pokazują, że Bóg to nie program komputerowy 0-1, ale miłość, która szuka.

O wiele łatwiej w Kościele przychodzi nam wypełnianie tabelek, pilnowanie składek, pisanie pism, prowadzenie ksiąg, czyli zajmowanie się sobą niż dawanie nadziei. Dlaczego kazania na uroczystościach muszą się rozpoczynać od pozdrawiania czcigodnych kapłanów? Dlaczego wypracowaliśmy w Kościele postawę, która daje więcej szacunku kapłaństwu, a nie człowieczeństwu? Nie, nie chodzi o Chrystusa, ale o to, że człowiek jest bardziej realny, a to, co bardziej realne jest bardziej wymagające w miłości. Dlaczego ciągle nie chcemy usłyszeć dzisiejszej Ewangelii o nieczynieniu sobie mistrzów, o nie czuciu się jak mistrzowie? Dlaczego idziemy na łatwizny i tworzymy potworki myślowe, które polegają na tym, że każdy sprzeciw wobec księżowskiego działania widzimy jako prześladowanie wiary i posiadanie racji oraz prawdy?

W zeszłym tygodniu prowadziłem rekolekcje w Warszawie, min. dla LO. Kiedy po pierwszym dniu, do zakrystii przyszła młodzież z różnego rodzaju kartkami i dzienniczkami nawet mnie to bawiło, śmiałem się, że jestem, jak Doda po koncercie, strzelam autografy. Jednak w drugim i trzecim dniu czułem zażenowanie, że ci młodzi ludzie przyszli słuchać o Wolności i Bogu Żywym, a potem musieli uzyskać dowód tego, że zaliczyli rekolekcje wielkopostne, wpisując to na listę innych zaliczeń.

Widziałem wczoraj zdjęcie, powieszone w necie przez mojego kolegę księdza, który prowadził sesję dla księży. Widziałem na nim smutne twarze księży - głosicieli Zmartwychwstałego. Może od tego trzeba zacząć - byśmy uwierzyli w Jego Zmartwychwstanie, które daje radość. Wtedy odpadnie wiele z tego, co stworzyliśmy sami, a później podparliśmy się autorytetem Boga. Władzę, którą nam Jezus dał dotyczy dawania ludziom Boga w sakramentach, cała reszta jest naszym wymysłem, by nam… wygodniej było.

Słucham tego, co ludzie mówią, często między wierszami, nie wprost, z szacunku, ze strachu, z wyuczonych postaw. I czuję taką wielką bezradność. I złość.

Tekst pochodzi z prywatnego bloga o. Kramera SJ: grzegorzkramer.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Grzegorz Kramer SJ: czuję taką wielką bezradność i złość
Komentarze (10)
UU
urynos urynos
20 marca 2018, 09:59
Należy się modlić o nawrócenie Grzegorza Kramera. 
M
Mieszko
2 marca 2018, 07:51
Nikt z komentujących nie zauważył, że Kramer w powyższym felietonie wplutł chamską krytykę kardynała Saraha. "Łatwiej powiedzieć, że przyjęcie Jezusa na rękę jest diabelską sprawą, niż zaświadczyć, że Bóg kocha człowieka"- pisze Kramer a chodzi mu o te wypowiedzi gwinejskiego purpurata. [url]https://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,33487,kard-sarah-o-komunii-sw-na-reke-to-podstepny-atak-diabla-na-eucharystie.html[/url]
2 marca 2018, 02:12
A we mnie budzi się złość gdy widzę takich Kramerów, co nie potrafią przeprosić za rzucone publicznie oszczerstwo. Kiedy ksiądz przeprosi i przyzna się do winy za kłamstwo o sierotach z Aleppo, którym ponoć rząd nie chciał pomóc? I jak zwykle osądza ksiądz innych, by uwagę odwrócić od siebie...
1 marca 2018, 23:23
Nie siłą, nie mocą naszą, lecz łaską Ducha Świętego! Oremus ad invicem, Pater...
1 marca 2018, 21:28
Znam młodego człowieka, któremu w wyniku bezpośrednich kontaktów z ojcem Grzegorzem nadzieji raczej ubyło niż przybyło. Zanim dajemy dobre rady innym warto spojrzeć w lustro.
PB
Paweł Byczek
1 marca 2018, 21:20
Mnie też, kiedyś śmieszyły podpisy w indeksach i na różnego rodzaju kartach, też chciałem być nowoczesnym księdzem, który sobie delikatnie kpi z tego rodzaju duszpasterstwa. Śmieszyło mnie tzw. czipowanie wiernych. Może taki tok myślenia ma sens, ale ja stawiam następujące pytanie: np. 100 osób może przyjść na rekolekcje z przymusu, tylko po to, żeby mieć podpis. A do ilu osó w tym "czasie przymusu" mogło cokolwiek dotrzeć? Ile osób mogło w ogóle włączyć swoje myślenie mimó, iż siedzą na rekolekcjach pod przymusem? Czy aż 0? Wątpię....
WN
Witold Nowiński
2 marca 2018, 00:01
Może lepiej bym księdza zrozumiał, gdyby ksiądz wyjaśnił co rozumie przez "cokolwiek"?
1 marca 2018, 20:22
Można oczywiście ubolewać, że mamy wciąż takich księży, którzy tak wierzą i tak nauczają. Sądzę jednak, że Bóg mimo to trafia do serca człowieka, a zwłaszcza prostego i pokornego. Mnie nieraz wiara tych prostych ludzi porusza. Ostatecznie to nie ten czy ów ksiądz zabwia człowieka lecz Pan Bóg.
27 lutego 2018, 23:11
Wygląda na to,że wśród duchowieństwa są ludzie,którym wydaje się,że otrzymali prawo do wystawiania cenzurek współbraciom. Wydaje im się,że są sumieniem kapłańskim bo posiedli wiedzę. Ci zaś,którzy owej wiedzy nie posiedli mogą jedynie irytować,bądź nawet wzbudzać złość. To takie poczucie LEPSZOŚCI, cecha z zasady niechrześcijańska, ale dająca komfort bycia w centrum uwagi. Ojcu Kramerowi wypada więc życzyć aby za tych co go irytują gorąco się modlił,zaś czytelnikom jego tekstów aby gorąco modlili się za o.Kramera. 
mm
27 lutego 2018, 21:44
 a teraz Jezu co mogę zrobić, gdy Cię spotkałam ? udaj się do Moich braci...