Grzegorz Kramer SJ: terrorysta też jest kochany przez Boga

(fot. Michał Lewandowski)

Kiedy dobrze wczytamy się w słowa z dzisiejszej liturgii, to zauważymy, że Apostołowie dostali dwa razy Ducha Świętego. Pierwszy raz w dzień Zmartwychwstania, kiedy Jezus wyraźnie mówi: weźcie Ducha Świętego. Daje im Go (Siebie) w bardzo określonym celu: by mogli odpuszczać grzechy. Drugi raz, pięćdziesiąt dni późnej, w większym gronie Duch, który jest im dany uzdalnia ich do wyjścia na zewnątrz i stanięcia przed tymi, których do tej pory się bali. Stają przed nimi, nie po to by oskarżać, choć Piotr wyraźnie nazywa zło zabicia Jezusa, ale by im ogłosić Ewangelię - dobrą nowinę o tym, że Bóg Zbawia każdego człowieka.

Te dwa wydarzenia - według mnie - mówią o fundamentalnych sprawach, które można nazwać podstawową misją Kościoła i każdego ucznia Jezusa. Pierwsza to pojednanie człowieka (świata) z Bogiem, drugie ogłaszanie Zbawienia każdemu człowiekowi. Bez wyjątku.

Co rusz słyszmy (jak choćby wczoraj wieczorem) o zamachach terrorystycznych, w których człowiek podnosi rękę na życie drugiego. Co rusz słyszymy także o innych złych rzeczach, kiedy człowiek podnosi rękę na drugiego. Czy to będzie małe dziecko w łonie matki, czy to będzie współmałżonek, dziecko czy pieszy na ulicy - rozjechany przez pijanego kierowcę, a skończywszy na ludziach zabijanych na końcu ich życia. Nie ma dnia i godziny by ludzie nie zabijali innych. Nie wspomniałem przecież o rejonach świata mniej medialnych niż Europa czy Stany. Jest przecież Syria, jest Sudan, Chiny, Korea Północna i wiele innych.

Jasną sprawą jest, że kiedy staje przede mną człowiek z karabinem to muszę zrobić to, co w mojej mocy, by nie pozwolić mu strzelić do mnie czy innych ludzi (nie tylko bliskich). Niestety, wielu z nas, pod przykrywką tego, co nazywamy postawieniem granicy, próbuje pod szyldem chrześcijaństwa, przemycić odwet. Ten jednak nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. Naszą jedyną odpowiedzią może być tylko przebaczenie. Nigdy odwet.

DEON.PL POLECA

Jest sprawa, na którą już dawno chciałem zwrócić uwagę (co ciekawe, że kiedy w końcu zacząłem pisać ten tekst, Radek zwrócił uwagę na tę samą kwestię), mianowicie w komunikatach o kolejnych zamachach mówi się o ofiarach (zabitych czy rannych), ale nie uwzględnia się w tych raportach napastników jako osoby. Oczywiście nie chodzi o to by się rozczulać nad ludźmi, którzy czynią zło, zrównywać ich do ofiar, ale chodzi o to, że naprawdę chrześcijaństwo odbiera mi możliwość odbierania napastnikowi godności ludzkiej. Człowiek, który zabił drugiego (czy to będzie terrorysta, pijany kierowca, rodzice, którzy decydują się na aborcję czy lekarz dokonujący eutanazji), zawsze jest tak samo kochany przez Boga jak ja i TY. Żaden zły uczynek, nawet najbardziej podły nie zabiera mu tej godności. Leżący nieżywy (czy ranny) terrorysta wśród ciał swoich ofiar jest tak samo odkupiony przez Krew Chrystusa jak najbardziej kochana osoba przez Ciebie czy mnie.

To wszystko gorszy. To, że mam jednać świat, w którym jest tyle zła, z Bogiem. To, że mam iść do ludzi, którzy zabijają niewinnych z dobrą nowiną. I to, że nie mogę na człowieka, który jest mordercą, patrzeć inaczej niż z miłością.

Nienawiść, gniew, odwet - te naturalne odruchy, muszą być przeze mnie - ucznia Jezusa, świadomie odstawiane na bok. Muszę podejmować decyzję o miłości nieprzyjaciół. Miłość nieprzyjaciół to nie jest położenie się pod koła samochodu, którym jedzie terrorysta, ale to jest próba przebaczania, kiedy on przejedzie mnie lub mojego bliźniego. Ewangelia jest na tyle wymagająca ode mnie, że nie mogę, choćby tutaj w przestrzenni wirtualnej, nawoływać do odwetu, czy posuwać się do manipulacji polegającej na tym, że nazwę UCHODŹCÓW terrorystami.

Chrześcijanie bardzo lubią mówić o Jezusie, który jest znakiem sprzeciwu. Rzecz w tym, że on najpierw jest takim znakiem dla nas - ludzi deklarujących wiarę w Jego bóstwo. My, każdej chwili potrzebujemy nawrócenia, a więc Bóg jest kimś, kto nam nie pasuje, kto nas uwiera, o kogo się przewracamy, bo jest dla nas skandalem.

Chrześcijaństwo nigdy nie może być znakiem przeciwko drugiemu. Kiedy świat patrzy na terrorystów i według swojej logiki ma prawo odwetu, my mamy podjeść do zakrwawionego nieprzyjaciela i opatrzyć mu rany. Też się tego boję i też wolałbym się nigdy w takiej sytuacji nie znaleźć. Ale to, że jest we mnie lęk przed taką sytuacją nie uprawnia mnie do zmiany treści Ewangelii.

Oglądając wiadomości - jako chrześcijanin - chce wołać do siebie i innych o wykorzystanie władzy jaką daje nam Bóg - byśmy odpuszczali grzechy. W przeciwnym razie nie tylko wiążemy czyniących zło, ale wiążemy także nasze serca, one stają się niezdolne do prawdziwej modlitwy do Ojca. Nie po to otrzymaliśmy wiarę, by być kolejnym sędziami nad ludźmi, ale byśmy w tym świecie byli kapelanami Jego Miłosierdzia.

Grzegorz Kramer SJ - jezuita, bloger, pomysłodawca mszy w intencji mężczyzn w kościele św. Barbary w Krakowie. Tekst pochodzi z prywatnego bloga Bóg jest dobry

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Grzegorz Kramer SJ: terrorysta też jest kochany przez Boga
Komentarze (33)
R
Remigiusz
5 czerwca 2017, 08:04
A były chrześcijańske? Kiedy wg Pani jakiś czyn przechodzi z ludzkiego na chrześcijański?
AA
a a
5 czerwca 2017, 00:35
i jeszcze jako komentarz do artykułu: http://www.fronda.pl/a/ponad-200-zabitych-europa-splywa-krwia,94132.html
5 czerwca 2017, 06:22
Nie zaglądam do polecanych linków natomiast sam tytuł podsuwa rozwiązanie rodem z pewnego apoftegmatu Ojcow Putyni, kiedy to pewien dręczony przez ducha nieczystego człowiek, cały spieniony, uderzył w twarz pewnego mnicha, starca pustelnika. Wtedy starzec nadstawil mu natychmiast drugi policzek. Wtedy demon nie wytrzymał jego żaru pokory i szybko opuścil tego człowieka.
AA
a a
5 czerwca 2017, 00:17
na pytanie 'czy Bóg kocha Anglików' (najeżdżających wtedy Francję) św (właśnie! święta KRK!) Joanna d'Arc odpowiedziała ponoć: 'tak, ale w Anglii' - to tak a propos zapraszania uchodźców...
5 czerwca 2017, 06:15
Joannę d'Arc Bóg też kocha.
T
theamikification
4 czerwca 2017, 22:12
Skoro Bóg kocha terrorystów, musi w takim razie dobrze wiedzieć o co im chodzi. Ale najwyraźniej rozwiązanie tej zagadki pozostawia nam. Gdyby zdarzyla się taka sytuacja, że terrorysta zaskoczy kogoś przy piciu herbaty, zwyczajnie, w jakieś letnie popołudnie. I nagle ich wzrok się spotyka. -Proszę, siadaj- pijący herbatę pokazuje na wolne krzesło przy stoliku. Jest pewien, że stoi przed nim człowiek który nie ma gdzie usiąść a razem zawsze raźniej i herbata smakuje lepiej. -???- terrorysta jest absolutnie zaskoczony, tym bardziej że za pazuchą nie trzyma bynajmniej baleronu. Pijący herbatę zbija go z pantałyku i z lekka rozbraja. Jest potworny upal, terrorysta umiera z pragnienia. -To co, po piwku?- pijący herbatę idzie na całość, w końcu trzeba przełamać krepujące lody. - Nie mogę, Ramadan- krótko i zwięźle wyjaśnia terrorysta. Pijący herbatę widzi lekkie zmieszanie malujące się na twarzy zamachowca, który ewidentnie gra na zwłokę. Pierwszy bowiem raz w życiu ktoś z nim rozmawia jak z człowiekiem. - Rozumiem, to może zagrajmy chociaż w scrabble? -Bóg. -Bógjestdobry.
S
Szymon
4 czerwca 2017, 21:45
Bóg kocha i pragnie zbawienia KAŻDEGO człowieka, ale NIKOGO nie przymusza do pójścia za nim, tylko zaprasza, stoi u drzwi i puka. A miłować nieprzyjaciół to m. in. co napisał Autor - odrzucić zemstę i urazę. Ale mam też obowiązek bronić bliskich i słabszych, zwłaszcza jako mężczyzna i jeśli ktoś będzie zagrażał ich życiu i nie będę miał innego wyjścia, mogę go zabić. Nie muszę go nienawidzieć i może mnie cholernie boleć, że tak to się kończy, ale nie pozwolę mu nikogo skrzywdzić. Rządzący są odpowiedzialni za bezpieczeństwo obywateli, rodzice są odpowiedzialni za dzieci, mężczyźni mają obowiązek bronić słabszych - takie są wartości starej, "zacofanej" Europy. O tej nowoczesnej możemy sobie posłuchać i poczytać codziennie prawie wszędzie, również na Deonie.
4 czerwca 2017, 20:48
Pan Bóg kocha nawet o.Kramera, który rzuca na tym portalu oszczerwstwa i za nie nie ma odwagi przeprosić. To prawda. Ale zamachowiec odcina się od tej miłości i Bóg to szanuje. Stąd opcja piekła. Ojciec też przesadza: nie jest prawdą, że żaden z uchodźcow/imigrantów nie jest terrorystą. To prawda, że nie każdy uchodźca/imigrant jest terrorystą, ale prawdą jest, że jak dotąd każdy terrorysta muzułmański okazał się uchodźcą/imigrantem. I to trzenba mieć na względzie, a nie iść ślepo w hasło "kochajmy się, bo Bóg kocha wszystkich". PS. Kiedy Ojciec przeprosi za oszczerstwo rzucone na polski rząd na temat 10 sierot z Aleppo?
R
Remigiusz
5 czerwca 2017, 06:58
Tadeuszu_25. Kim byś był, gdybyś się urodził i żył w miejscu i czasie, gdzie o Bogu Chrześcijan, od urodzenia, słyszałbyś w najlepszym razie żarty? A o Chrześcijanach jedynie wspomnienia przekazywane z pokolenia na pokolenie, jako o diabłach mordujących niewienne kobiety i dzieci podczas krucjat? Każdy z nas bywa w swoim świecie, kimś na kształt terrorysty... Chyba nie ma nikogo kto choćby raz powiedziałby Bogu - spadaj! ja wiem lepiej!  Nie ma co "rozkminiać" kto jest gorszy od nas. Trzeba samemu być lepszym... od siebie.
WDR .
4 czerwca 2017, 19:48
O.Kramer: "Człowiek, który zabił drugiego (czy to będzie terrorysta, pijany kierowca, rodzice, którzy decydują się na aborcję czy lekarz dokonujący eutanazji), zawsze jest tak samo kochany przez Boga jak ja i TY." Powiem więcej, zarówno ja, czyli piszący te słowa, jak i o.Kramer, Jarosław Kaczyński, Donald Tusk, pijany Juncker czy ONR-owiec przebrany za mikołaja-nacjonalistę czy uczestniczący we Mszy św w Białymstoku, którego hejtowała G.Wyborcza i przeciw któremu ukazał się list protestacyjny na deon.pl też jest kochany przez Boga.
JK
Jacek Kursa
4 czerwca 2017, 18:36
Namnożyło się nam "postępowych" pasterzy. "Kto przelewa krew człowieka, tego krew przez człowieka będzie przelana, bo na obraz Boży uczynił człowieka." Przymierze Noahickie, czyli wieczne przymierze. Biblia Warszawska, Genesis 9:6. Przebaczenie wymaga aktu skruchy. W tym przypadku, z przyczyn obiektywnych, przebaczenie leży pomiędzy nim (terrorystą), a Bogiem. Ludzie mormalni powinni jedynie zorganizować im spotkanie. Co uczynili ostatnio brytyjscy policjanci. Niech się tam, przed Najwyższym Majestatem tłumaczy, czy żałuje, że zabili tylko siedmiu. 
P
Piotr ~
4 czerwca 2017, 17:36
Zgadzam się z tym tekstem w 100%. Jest to czysta Ewangelia. 
L
Ludwik
4 czerwca 2017, 17:31
KRAMER SKĄD MASZ WIEDZĘ, ŻE PAN BÓG KOCHA TERORYSTÓW ??? PLECIESZ TRZY PO TRZY  !!!!
KK
Katarzyna Kwaśniewska
4 czerwca 2017, 20:01
Przeczytaj Ewangelię, też bedziesz miał tę wiedzę.
4 czerwca 2017, 17:20
Jeśli chodzi o niezmienianie Ewangelii, to trzeba też uwzględnić, że „błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni”. Czy nie można tego odnieść do pragnienia budowania sprawiedliwego świata, w którym nie wolno zabijać przypadkowych przechodniów i dzieci. Budzi tu się chyba też słuszny gniew. 
4 czerwca 2017, 16:49
Ale tak właściwie to o co chodzi terrorystom, bo ja nie wiem. No bo rozumiem czyjąś złość po np. nieudanej próbie dogadania się. Ale tu żadnej dyskusji nawet nie bylo tylko od razu łup i w łeb. No więc: hej, terroryści! Chcecie pogadać to wyłaźcie z krzaków i pogadajmy jak ludzie!
4 czerwca 2017, 16:35
Do wybaczenia grzechu wymagany jest min.żal za jego popełnienie. Czego jak czego ale żalu za wyprucie innym flaków dla Allaha to u islamistów nie doświadczysz.Jest raczej poczucie nieprzebranej dumy,iż powołano ich do wykonania zbrodniczego czynu. Jest jeszcze jeden aspekt,o którym trzeba powiedzieć. Jest to gorliwość wyznawców Allaha, próżno takiej szukać u chrześcijan. Co bowiem widzi w Europie przyszły dzihadysta? Jak to mówił klasyk:ch...,d... i kamieni kupa. Czy można się dziwić,że Allah nie ma nic przeciwko obróceniu tego w ostateczną perzynę. Na to przychodzi o.Kramer i mówi nam,że Bóg kocha dżihadystów. Ależ,o.Kramer: oni o tę miłość wcale nie zabiegają. Oni czują się spełnieni w tym co robią. Twoim zblazowanym chrześcijaństwem-pacyfką chcesz przyprowadzić ich do prawdziwego Boga? Pierwej pomódl się ze swego generała,który był łaskawy ostatnio stwierdzić,iż diabeł to jedynie konstrukt myślowy.   
KK
Katarzyna Kwaśniewska
4 czerwca 2017, 20:00
Do wybaczenia grzechu wymagany jest min.żal za jego popełnienie. A więc Chrystus umarł tylko za tych ktorzy żałują za grzechy? hmm... a w jakiej Ewangelii to znalazłeś?
5 czerwca 2017, 22:32
"Widzisz tę kobietę? Wszedłem do twego domu, a nie podałeś Mi wody do nóg; ona zaś łzami oblała Mi stopy i swymi włosami je otarła. Nie dałeś Mi pocałunku; a ona, odkąd wszedłem, nie przestaje całować nóg moich. Głowy nie namaściłeś Mi oliwą; ona zaś olejkiem namaściła moje nogi. Dlatego powiadam ci: Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała. A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje». Do niej zaś rzekł: «Twoje grzechy są odpuszczone". (Łk 7,44-48).
P
Piotr ~
6 czerwca 2017, 06:48
Pana wypowiedz sugeruje, że Jezus kocha tylko tych, którzy żałują za grzechy. Bóg kocha człowieka niezależnie czy on jest grzesznikiem, czy nie jest, czy żałuje za grzechy, czy nie żałuje. Po za tym Pana cytat sugeruje, że Pan utożsamia przebaczenie z odpuszczeniem grzechów, to nie jest to samo. Nauka Chrystusa jest taka, żeby przebaczać wszystkim, niezależnie czy wynowajca wyraził żal.
B
bonaventura
4 czerwca 2017, 15:58
Brak słów.To jesteś jakaś choroba psychiczna, która grasuje w Europie zachodniej a teraz w błyskawicznym tempie rozprzestrzenia się również w Polsce i Watykanie. Każde zwierzątko, każdy robaczek dba o swój grzbiet i chce przeżyć.Takie jest prawo natury.Tymczasem lewaccy degeneraci, którzy opanowali również kościół katolicki usiłują nam  wmówić  że chrześcijańską cnotą jest popełnić samobójstwo.
RZ
Remigiusz Zajączkowski
5 czerwca 2017, 07:56
Proszę, przeczytaj jeszcze raz ten fragment... "....Jasną sprawą jest, że kiedy staje przede mną człowiek z karabinem to muszę zrobić to, co w mojej mocy, by nie pozwolić mu strzelić do mnie czy innych ludzi (nie tylko bliskich). Niestety, wielu z nas, pod przykrywką tego, co nazywamy postawieniem granicy, próbuje pod szyldem chrześcijaństwa, przemycić odwet. Ten jednak nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. Naszą jedyną odpowiedzią może być tylko przebaczenie. Nigdy odwet..." Gdzie tu mowa o samobójstwie? Jeśli samobójstwem nazywasz ryzyko ponoszone z powodu Miłości do bliźniego, to wg mnie wtedy, każdy żołnierz, policjant, a nawet strażak może byc nazwany samobójcą. Wg mnie to jest Granica a zarazem Droga... Nie pozwolić na popełnienie Grzechu, które w tym przypadku jest także przestępstwem. Nie kryć swojego pragnienia odwetu pod "płaszczykiem" obrony siebie czy drugiego człowieka, czy występowanie przeciwko drugiemu z powodu swojego bólu czy złości... czy nienawiści nazywać Dobrem. Jeśli w sercu będę krył jedynie negatywne emocje to wydaje mi sie że czyn mój np. zabicie drugiego człowieka, (nawet jeśli przyczyni sie do przeżycia mnie czy kogoś innego) nie będzie Dobry... Nie zmieni nic we mnie czy w innych na lepsze... Chyba że sam Bóg zadziała we mnie dosadniej... Nie chcemy być wrzucani do jednego wora z ludźmi, którzy nazywają sie Chrzescijanami i zabijają innych czy molestują dzieci... a sami wrzucamy do jednego wora innych niż my sami... A może wszyscy jesteśmy w tym samym wielkim worze? Utkanym z Jego Miłości???
PoloCocktowiec Kowalski
4 czerwca 2017, 13:57
Marielle, Pan Kramer nie jest patriotą. Jest kapitulantem, który chce nas z powrotem zagonić na Pawiak (muzułmański). Niedoczekanie.
PoloCocktowiec Kowalski
4 czerwca 2017, 13:51
"Nie ma dnia i godziny by ludzie nie zabijali innych." Więc Pan kramer zaprasza morderców w naszym imieniu na naszą ziemię by w 10-15 lat Polska i Europa stały się Sudanem, Syrią, Erytreą. Wtedy Zachód zniknie i nie będzie mógł już nikomu pomagać w żaden sposób. 
4 czerwca 2017, 13:47
Sprawa odwetu wymaga chyba jakiejś głębszej analizy. Czy w czasie drugiej wojny światowej akcje odwetowe nie sprawiły, że wróg był osłabiany? Czy walka Polaków nie była walką odwetową? Czy akcje odwetowe za tortury na Pawiaku były czymś niechrześcijańskim?
4 czerwca 2017, 14:21
 A rzeź wołyńska? Powiedzmy tylko 60 tys. zamordowanych Polaków i  2-3 tys. Ukraińców. Polacy mieli tym Ukraińcom opatrywać rany​? Mam  konkretne dylematy.
4 czerwca 2017, 14:39
Misje wojskowe, w których biorą udział Polacy, są można powiedzieć akcjami odwetowymi. Czy są niechrześcijańskie?
4 czerwca 2017, 16:06
A czy grzeszą policjanci, który zgodnie z procedurami zabijają terrorystów?
R
Remigiusz
5 czerwca 2017, 08:07
A wg Pani te czyny o których Pani pisze są chrześcijańskie? Kiedy i jaki czyn "ludzki" staje się "chrzescijańskim"?
5 czerwca 2017, 10:10
Nie mam gotowych odpowiedzi. Artykuł wydaje mi się trochę powierzchowny, bo nie przynosi odpowiedzi na ważne życiowe pytania. Każda walka jest rodzajem reakcji. Uproszczeniem byłoby  nazywanie tego odwetem, jednak trudno to rozdzielić. Myślę, że odczucie niesprawiedliwości może być tu kluczowe, jest też związane z miłością. Ale do uporządkowania tych spraw jeszcze daleko. W zasadzie można było w ciągu wieków w ogóle nie walczyć, jakoś kochać tych nieprzyjaciół, w rezultacie nie mieć państwa. Takie podejście do miłości nieprzyjaciół prowadzi do jakiegoś absurdu. Ale w tym artykule jesteśmy blisko takiego rozwiązania. Nie może być tak, że jesteśmy zadowoleni ze swojej miłości nieprzyjaciół, a inni wykonują za nas to, na co byśmy nie mieli ochoty, ale z efektów ochoczo korzystamy.
RZ
Remigiusz Zajączkowski
5 czerwca 2017, 11:20
Dziękuję za odpowiedź. Może właśnie w tym jest szkopuł byśmy byli szczerzy przed sobą i przed innymi? Może wtedy byłoby Państwo, byłaby Miłość, także wobec Nieprzyjaciół? Może wtedy reakcje nasze, każde następne byłby lepsze? Gdybyśmy szczerze nazwali strach - strachem, niepewność - niepewnością....? Akcje odwetowe z jednej strony dawały odwagę niezdecydowanym i być może w niektórych ukierunkowywały działania ku walce do ostatniej kropli krwi, ale z drugiej, powodowały, iż odwet stawał się jedynym jezykiem rozmowy... eskalacja konfliktu i w końcu odwet gonił odwet, a krew często nie była tego kto akurat zbrojnie uderzał w swojego ciemieżyciela... Jest dylemat... a jakże... oddać siebie, Wszystko tak do końca... Nawet swoje myślenie o Państwowości, o byciu ojcem, mężem... Oddać siebie pod władanie innej osoby. Ale tak by ta osoba nie zgrzeszyła wobec Boga (a przynajmniej starać się z taką intencją czynić wszystko co się da). Może to jest oddanie się Bogu? Takie oddanie swojego majątku... tego co z trudem, marzeniami, pragnieniami posiadamy... Ze świadomością, że inni wcale tak nie muszą jak ja... I Iść za Nim...  Możliwe?
PoloCocktowiec Kowalski
4 czerwca 2017, 13:47
Panie Kramer, pewnie Pan nie ma dzieci. Ale Pan wpuści muzułmanów do naszego wspólnego domu i narazi moje dzieci na śmierć w męczarniach lub zbiorowy gwałt. Jeżeli im coś będzie groziło wiem kogo szukać. Ktoś Ci za to płaci?
MarzenaD Kowalska
4 czerwca 2017, 13:06
Słowa Jezusa do cudzołożnicy: " Ja tez cię nie potępiam. Idź, lecz odtąd już nie grzesz". Nie grzesz, a nie "rób dalej, co chcesz".  I jeszcze jedno: moje ojca naprawdę zabił pijany kierowca. Nie, nienawidzę go, ale mam poczucie krzywdy, straty.