Jak rozmawiać z osobami chorymi?

ks. Jan Kaczkowski

Dlaczego my, chorzy, nie znosimy pocieszactwa? Bo ono bywa puste. Często nie wiemy co powiedzieć, kiedy osoba jest chora na nowotwór.

Ks. Jan Kaczkowski, kapelan hospicjum w Pucku, był 19 kwietnia 2015 r. gościem Kolegiaty Łaskiej. Mówił kazania na wszystkich Mszach świętych, a wieczorem wziął udział w spotkaniu z cyklu "Ale Gość".

W inspirującej rozmowie z Piotrem Żyłką ks. Jan zdradza źródła swojej niesamowitej energii i nieskończonych pokładów optymizmu. O swoim życiu i polskim Kościele mówi z odwagą i dystansem osoby, która pokonała własny strach. Wzruszające do łez świadectwo człowieka, który wie, że być może nie zostało mu wiele czasu.

Kupując tę książkę >>>, wspierasz Puckie Hospicjum pw. św. Ojca Pio prowadzone przez księdza Jana Kaczkowskiego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak rozmawiać z osobami chorymi?
Komentarze (5)
M
M
20 kwietnia 2015, 20:21
Myślę , że śmierć lub uzdrowienie, Wiara, Miłość Człowieka, to relacje 1:1.  Byłbym ... gdybym myślał jak inni ludzie powinni Wierzyć, Kochać, Żyć , Umierać, ale Księdza Kaczkowskiego będę zawsze chętnie słuchał bo z serca dzieli się z innymi ludźmi swoim pięknym Życiem oraz Śmiercią – co może być lepszego ?
A
apopleksja
20 kwietnia 2015, 15:50
Dzięki księże Janie!      @Piotrek-skoro,jak mówisz, podchodzisz z dystansem,to rób to naprawdę i uszanuj cudze zdanie."Strumyk smutku"-serio? śliczna metafora.Pozdrowienia :-)
P
Piotrek
20 kwietnia 2015, 14:39
Dopiero niedawno poznałem bardziej postać księdza Jana i bardzo go polubiłem. Głównie ze względu na to, że jest twardy i ciągle mówi o Panu Jezusie (stawia Go w centrum wszystkiego). Ale niestety trochę zmartwiła mnie końcówka filmiku, gdzie negatywnie wypowiada się o Mszach o uzdrowienie (manipulacja). Nie jestem co prawda łowcą takich "eventów", ale jestem członkiem wspólnoty charyzmatycznej (zapewniam was, że też stawiamy Jezusa w centrum życia) i stąd to moje zmartwienie. Jestem ciekaw opinii ks. Jana dot. wszelkich wspólnot charyzmatycznych. Bo nie wiem czy wiecie, ale posługa osób z takich wspólnot jest dużo głębsza niż skakanie i  śpiewanie "huhuhu przyjdź Duchu Święty" :D Podchodzę z dystansem do wszelkich krytycznych opinii na w.w. temat, jednak za każdym razem gdy słysze coś negatywnego, to w sercu zaczyna płynąć strumyk smutku z powodu sortowania ludzi wierzących w zależności od przynależności (ci z neokatechumenatu są tacy, ci z odnowi tacy a ci jeszcze inni).
A
andrzej
20 kwietnia 2015, 23:23
Trzeba wsłuchiwać się w "głos" Boga i czynić to za każdym razem z jak największym skupieniem. Tylko Bóg może człowieka podnieść na duchu i ukazać mu prawdę o nim samym oraz drogę, na której osiągnie stan bycia skarbem Boga. Jestem przekonany, że w "oczach" Boga zarówno Ty jak i inni, o których pomyślałeś są Wielcy i Bóg Was wszystkich kocha z miłością tak ogromną, że nie sposób jej opisać żadnymi słowami. Ksiądz Jan jest wspaniały, ale podobnie jak wielu ludzi ma prawo czasem błądzić, bo przecież wszyscy jesteśmy w jakimś stopniu niedoskonali. Trzeba dostrzec też to, iż jest on chorym, a takim winno się wybaczać potknięcia. Co do choroby glejak faktycznie jest nowotworem, którego alternatywne terapie się nie bardzo imają. To coś podobnego z czym wiele lat temu sam się zmagałem, a właściwie mnie to zupełnie rozwałkowało. Gdyby nie Jezus, a może również i moja wiara to byłbym od dawna w innym wymiarze. Bóg uzdrawia, leczy, uwalnia, napełnia nadzieją, radością, zmienia nasze życie zarówno w wymiarze materialnym, jak również duchowym, psychicznym oraz innych, których ja jeszcze nie pojąłem, ale już wiem, że takie też istnieją (kiedyś nie miałem o nich nawet pojęcia). Trzeba Bogu zaufać i dać Mu czas. Niestety każdy z nas ma swoją drogę życia, na której pewne zdarzenia są już zapisane, a inne pojawiają się dopiero w jakimś momencie naszego życia. Dlatego musimy czasami pełni goryczy, której również nie sposób opisać słowami; akceptować linie życia innych ludzi. Jest to bardzo bolesne szczególnie dla bliskich jak i samych tych ludzi. Pewna kobieta po latach żałoby po utracie córeczki, postanowiła powrócić do Boga (wiary), ale poprosiła o widzenie z tą swoją córeczką. Prośba została pozytywnie rozpatrzona i otrzymała sen, w którym ujrzała cudownego aniołka. Aniołek ten ukazał jej wspaniały świat pełen ciepłych promyków światła oraz kolorów jakich nigdy nie widziała i wiele, wiele innych rzeczy, składających się na świat, w którym on żyje.
A
andrzej
20 kwietnia 2015, 23:24
c.d.    Aniołek jakby nie słuchając natarczywych próśb kobiety o spotkanie z córeczką kontynuował wycieczkę po wymiarze Boga. Dopiero na końcu tej cudownej podróży ujawnił swoje dawne ziemskie oblicze; była to ta sama córeczka, która musiała niegdyś umrzeć. Aniołek przepowiedział jej również to, że kiedyś się jeszcze spotkają, ale musi się bardziej starać. Była to zapowiedź ponownego spotkania się, ale dopiero po śmierci tej kobiety.  Śmierć jest wymiarem w którym nieliczni mogą bardzo wiele zyskać. Jednak równorzędnie do śmierci jest i życie. Dlatego należy zawsze pamiętać o mocy wiary, której też trzeba dać szansę. Pan Jezus kiedyś skierował bardzo ważne słowa do Piotra, gdy ten po wyjściu z łodzi i po kilku krokach po wodzie zaczął po chwili tonąć. Powinniśmy zawsze o tych słowach pamiętać. Moc wiary to wyzwanie dla nas wszystkich wierzących. Ja mimo, iż doświadczyłem jej w moim życiu bardzo namacalnie to wciąż ten ludzki umysł, który we mnie żyje wciąż temu zaprzecza; że niby jest to co najmniej nielogiczne. Wszystko co dotyczy duszy i ducha jest przez nasz umysł (cielesny) negowane, a czasami nawet bardzo silnie. Dlatego trzeba dążyć do otrzymania daru Ducha Bożego choćby po przez poddawanie się natchnieniom Boga i czynienia tego do czego On nas czasem zachęca. Dopiero umysł duszy, a może Ducha jest w stanie rozważać tajemnice, które Bóg przed swymi dziećmi pragnie odkrywać, aby wzrastali bardziej i bardziej; w wierze, miłości, w jedności z Bogiem i w jedności, której trzeba szukać z innymi ludźmi, których Bóg stawia na naszych drogach życia. A są to czasem ludzie ekstremalnie trudni.  Dla Boga oni również są dziećmi, których On pragnie odzyskać.