Jaka szkoda, że nasze kościoły są pozamykane

(fot. shutterstock.com)
ks. Mieczysław Maliński

Jaka szkoda, że nasze kościoły są pozamykane. A przynajmniej większość kościołów jest pozamykana. I jesteś odcięty jeszcze bardziej od ludzi. Czasem tylko przedsionki są otwarte. Dobre i to.

Syn Człowieczy

DEON.PL POLECA

Kiedyś Ty postawiłeś takie pytanie apostołom swoim: "Za kogo mnie uważają ludzie?" "Za kogo uważają ludzie Syna Człowieczego?" - bo tak się chętnie nazywałeś: Syn Człowieczy. A Piotr wypalił: "Ty jesteś Chrystus, Syn Boga Żywego". Pochwaliłeś go za to. A więc jesteś Chrystusem, Synem Boga Żywego.

Chrystus - czyli Mesjasz. Syn Boga Żywego. Ale my jesteśmy też synami Boga Żywego. Kiedyś powiedziałeś o tym w Ewangelii świętej. Jest tak napisane.

Powiedziałeś, że jesteś naszym Mistrzem i Panem. Ale również powiedziałeś, że jesteś naszym Bratem. Powiedziałeś: Kto czyni wolę Ojca mojego, który jest w niebiesiech, ten jest mi bratem i siostrą. A my staramy się czynić wolę Ojca niebieskiego. Nie zawsze nam się to udaje, ale w zasadzie tacy jesteśmy - uczniowie Twoi. A więc bracia Twoi.

Jesteś ukryty w Najświętszym Sakramencie.

O milcząca Hostio biała. - To złe wyrażenie. Po pierwsze, to nie jest Hostia, tylko to jesteś Ty. Nie milcząca - bo Ty jesteś i nauczasz! Nas.

Bo skąd się wziąłeś w tabernakulum? Ze Mszy świętej, która co dopiero się skończyła. Eucharystia - to jest Msza święta. A kontynuacją Mszy świętej jest Twoja obecność w tabernakulum. Ale ściśle związana ze Mszą świętą. To nie jest coś nowego, obcego, tylko to jest dalszy ciąg Mszy świętej. A we Mszy świętej najważniejsze w pierwszej części jest Twoje nauczanie nas. Twoja Ewangelia.

Msza święta - pierwsza cześć

Ty wymyśliłeś Mszę świętą, by zostać z nami na cały czas trwania naszego globu. Obrzęd rocznicowy - nie Pamiątka. Uobecnienie. Ciebie. Z całym Twoim życiem - z narodzeniem w stajni, z dorastaniem w zaciszy domu w Nazarecie, z działalnością nauczycielską. Wymyśliłeś Mszę świętą. Jej pierwszą część, kiedy nauczasz nas - miłości! Słowami i świadectwem swojego życia. Bo na to przyszedłeś na świat. Aby nas nauczać miłości. Abyśmy byli podobni do Ciebie i podobni przez to do Ojca, który jest Miłością.

Idziemy z Tobą. Od Adwentu po Zesłanie Ducha Świętego. Rok za rokiem. Przychodzimy w niedziele do kościoła na Mszę świętą niedzielną - żeby wysłuchać Twojej nauki, którą kierujesz do każdego z nas. Żeby nam jej wystarczyło na cały tydzień. A więc Ty, zamknięty w tabernakulum, uczysz nas niedzielnej prawdy. To jest ta kontynuacja w dniu powszednim niedzielnego bogactwa, które zostało nam przekazane przez Ewangelię świętą.

Jaka szkoda, że nasze kościoły są pozamykane. A przynajmniej większość kościołów jest pozamykana. I jesteś odcięty jeszcze bardziej od ludzi. Czasem tylko przedsionki są otwarte. Dobre i to. Ale to i tak za mało. Żeby można było siąść w ławce, w dzień powszedni wszedłszy do kościoła, gdy nam czasu zostanie chociaż odrobina na taka modlitwę. Siąść w ławce - przed Tobą! Przed Nauczycielem naszym. Przed Mistrzem naszym. Przed Panem naszym. Przed Bratem naszym. I jeszcze raz wrócić do niedzielnej Ewangelii - która jest zadana na cały tydzień.

Uczysz nas. Przypowieściami. Powiedzeniami. Porównywaniami. Aforyzmami. Wydarzeniami Twojego życia.

Czyż dwóch wróbli nie sprzedają na rynku za grosz? A żaden z nich nie spadnie bez woli Ojca, który jest w niebiesiech.

I zakończenie druzgocące: Drożsi wy jesteście niż wiele wróbli.

Zrozumiałeś? Pojąłeś? Potrafiłeś wyczerpać głębię tego krótkiego zdania? Wystarczy na tydzień. Za mało tygodnia, za mało życia, żeby to zrozumieć. Jak Bóg nas kocha.

A kto jest mój bliźni? - spytał się Ciebie doktor w Piśmie, uczony. A Ty opowiadasz przypowieść o Samarytaninie i o Żydzie poranionym. Jak się spotkali. Odwieczni wrogowie - Samarytanie przeciwko Żydom, Żydzi przeciwko Samarytanom. I Samarytanin się nachylił nad nim - nad pokaleczonym Żydem. Nie jego bracia, którzy przechodzili obok. I to nie zwyczajni bracia, tylko kapłan i lewita. Żydowski kapłan. Żydowski lewita. Przeszli, minęli - i poszli dalej. Może się spieszyli na nabożeństwo. Może ich głowa bolała? Może nie lubili widzieć człowieka ciężko poranionego. Może im się słabo zrobiło? Przeszli.

A kto jest mój bliźni? - spytał się uczony w Piśmie Ciebie kiedyś. Tak i my się Ciebie dzisiaj pytamy - nie raz w ciągu dnia, nie raz w ciągu tygodnia, nie raz w ciągu życia. "A kto jest mój bliźni? A czy ten jest mój bliźni?"

Abyśmy nie byli jak te głupie panny, które, czekając na oblubieńca z lampami w rękach, nie wzięły oliwy.

Abyśmy nie byli tacy jak ci, którzy bili pięściami do bramy nieba, wołając: "Otwórz nam, przecież myśmy z Tobą jedli i pili! Ty na naszych placach nauczałeś!" Żeby nie usłyszeć: Odstąpcie wy, którzy czynicie nieprawość.

Tyś na to przyszedł, żeby nas uczyć miłości. Ostrzegać przed fałszywym uśmiechem, przed obłudą faryzejską. Ostrzegać przed nienawiścią, przed zazdrością - brata syna marnotrawnego.

Ty nas uczyłeś i uczysz, i będziesz uczył dokąd ten świat istnieje. Ty - Brat nasz! Który uobecniasz się nam po to, żeby nas uczyć miłości. Bo nas kochasz!

Msza święta - część druga

A o tym świadczy druga część Mszy świętej. Druga część, która rozpoczyna się od Ofiarowania, która się nazywa "Pamiątka" Męki, Śmierci i Zmartwychwstania.

Uobecnienie Męki, Śmierci i Zmartwychwstania. Z Wielkim Czwartkiem i Piątkiem. Z Wielką Sobotą. Tak jakbyśmy stali pod krzyżem. Tak jakbyśmy szli z trzema niewiastami do grobu na trzeci dzień. Tak jakbyśmy stanęli przy grobie i zobaczyli grób pusty. Tak jak Magdalena usłyszeli zawołanie: Mario! Ona się odwróciła i zobaczyła Ciebie. Widziała Ciebie trzy dni temu - krwawy strzęp zdjęty z krzyża. I Ciebie teraz w piękności zobaczyła i nie poznała. Jak poznać? Tak przemienionego.

Tak mi się zdaje, że straszymy dzieci krzyżem. Że krzyż to jest za trudny dla dziecka. Również dla nas - dla dorosłych.

Widziałem krzyż najpiękniejszy, jaki spotkałem w życiu, we Wrocławiu, podczas pielgrzymki papieskiej - wycięty w murze krzyż, a w nim stojący Zmartwychwstały Jezus. Radosny, uśmiechnięty, otwarty.

Tyś po to przyszedł na świat, żeby nas nauczyć miłości.

Ty po to przychodzisz w Tajemnicy Mszy świętej, ażeby łączyć się z nami, aby nas przeistaczać, aby nas uczyć miłości. W pierwszej części - przypowieściami, zdarzeniami, kazaniami, naukami. W drugiej części - śmiercią i zmartwychwstaniem.

Po co wspominać jeszcze?! Po co powracać do tych tragicznych wydarzeń? Po to, aby uczestniczyć we wspaniałym wydarzeniu Jezusowego zmartwychwstania, które jest zapowiedzią naszego zmartwychwstania.

Po to, żeby nam powiedzieć, że za miłość można być powieszonym na krzyżu. Że nie trzeba czekać na zapłatę na tym świecie. Że nie trzeba wyciągać ręki! - do nikogo! - za swoje dobre życie! Że nie trzeba handlować sobą! Swoimi dobrymi czynami! Swoją pracą - najbardziej uczciwą!

Tylko nas uczysz, Ty ze Mszy świętej, że gdy zapłacą nam za dobre życie krzyżem - nie tym przywieszonym na piersiach, w złotym kolorze - gdy nam zapłacą krzyżem, hańbą, wyśmianiem, pogardą, lekceważeniem, żeśmy tacy głupi i naiwni - byśmy nie mieli pretensji! Ani do siebie, ani do Boga, ani do Ciebie, Jezu. Bo Tyś był pierwszy! który zawisł na krzyżu. Aleś zmartwychwstał.

Fragment książki: Katechizm dla poszukujących

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Jaka szkoda, że nasze kościoły są pozamykane
Komentarze (12)
Barbara G.
10 lutego 2017, 13:01
Moja znajoma powiedziała kiedyś księdzu, że to tak, jakby przyszła do syna w odwiedziny i portier na dole nie chciał jej wpuścić, bo pora nieodpowiednia ;) Dużo jeżdżę po Polsce i odwiedzam wiele kościołów. Bardzo lubię wejść na chwilkę do prawie pustego kościoła i pomodlić się w cichości. Te wiejskie i w małych miasteczkach z reguły są pozamykane. W większych miastach da się znaleźć przynajmniej jeden otwarty. Dziwi, że nawet niektóre sanktuaria mają drzwi zamknięte (np Sanktuarium MB Śnieżnej, Opiekunki Rodzin w Pilicy, Sanktuarium przy klasztorze franciszkańskim, więc nie na jakimś odludziu). Rozumiem, że w ten sposób chce się zabezpieczyć przed kradzieżami, profanacją. Że w wielu kościołach nie ma cały czas kogoś, kto by "miał oko" co się w środku dzieje. Tymczasem w wielu, nawet wiejskich kościołach sprawę "załatwia" system alarmowy, który nie pozwala wejść w miejsca ewentualnej kradzieży lub profanacji. Oczywiście są ostrzeżenia dla tych, którzy mogliby wejśc w tę strefę niechcący.
P
Patryk
10 lutego 2017, 11:48
[url]https://www.facebook.com/pg/wieruszowpaulini/about/?ref=page_internal[/url]
8 lutego 2017, 14:07
A nie są :-), przynajmniej w N. Targu :-). Kościół Najśw. Serca P. Jezusa, zawsze był otwarty a zabytkowy p.w. św. Katarzyny też. Sanktuarium M. B. Ludźmierskiej pomimo tego, iż kiedyś był ograbiony (skradzione korony "cudownej figury") jest otwarty :-). Te znam :-) ale to fakt, że są takie gdzie pootwierane są jedynie przedsionki, jednak co innego jest ciekawe. Tam gdzie jest wystawiony Najśw. Sakrament przychodzą ludzie i to nie tylko ci najwięcej pobożni - starsi :-). Przychodzą i chociaż na krótką chwilę adorują Jezusa. Oczywiście to jest Nowy Targ bo w nim mało złodziei, ale są, lecz akurat oni to "boją się kościołów", mają do nich awersję i ich unikają. No i Chwała Bogu, że są otwarte i coś się dzieje a właściwie dusze ludzkie są poruszane, no i amen :-).
8 lutego 2017, 17:16
misjonarz 16:18:09 | 2016-04-18 ……….Teraz osobiste świadectwo, strasznie trudne, no ale mój rodzony ojciec, tak właśnie, prześladował swoją żonę i długo było to ukrywane aż moja mama, wobec mnie się wygadała. Strasznie mi to utkwiło w pamięci i pewnego razu, znowu doszło do kłótni między rodzicami i mój ojciec zaczął wyzywać, wobec mnie moją mamę. Nie wytrzymałem i dostał tak mocno "po pysku", że aż upadł, normalnie nie mógł wstać. Było mi trochę głupio ale należało mu się, nie tylko za to co zrobił obecnie. Skończyło się strasznie głupio, pęknął mu paliczek u dużego palucha, bo się wywrócił a potem miał problemy, również za sprawą swojego nieudactwa. No ale uspokoił się, przynajmniej na chwilę, chociaż powiedział, że mi tego nie "zapomni do końca życia". A niech sobie pamięta, ale też niech pamięta, że podłości które robił mojej mamie, też wymagały sprawiedliwości. Zachodzi pytanie, czy można innych takich "damskich bokserów" ustawiać ? Ano można, tylko wymaga to "siły ducha………’’
8 lutego 2017, 18:31
A ile lat miał misjonarz kiedy doszło do tego zdarzenia?
8 lutego 2017, 20:30
Nie byłam przy tym ohydnym wydarzeniu. Zatem proszę zapytać samego Januszka - misjonarza. Z treści komentarzy i jego strony wynika, że był w wieku około 41 lat. Sąsiedzi mówią, ze wydarzenie to miało miejsce na początku 2016 roku.
8 lutego 2017, 21:05
Spróbuj go zrozumieć.
8 lutego 2017, 22:34
Przestań proszę. Tutaj chodzi o bezpieczeństwo ludzi, którzy go otaczaja a nawet o niego. To człowiek bardzo niebezpieczny i mściwy. Potrafi się maskować noszonymi obrazkami i cytowaniem Pisma Św. tylko po to aby nie wpadł w ręce wymiaru sprawiedliwości. Jego opisane czynności były analizowane przez lekarzy specjalistów, którzy nieoficjalnie powiedzieli, że ten człowiek powinien być natychmiast izolowany. Jego przekonanie do samosądu jest udokumentowaniem takiej decyzji. To co napisałam to nie żart, lecz prawda. Przeczytaj dokładnie i przeanalizuj to co napisał o biciu własnego ojca i o niby uzasadnieniu, że mu ( ojcu) się należało.  Tutaj nie ma co rozumieć lecz działać aby innym nie zrobił krzywdy. Ten człowiek jest niebezpieczny. Bez żadnych skrupułów pozbawił swojego kolegę pracy za to ze nazwał go gejem. To jest niedopuszczalne w czasach pokoju. Obawiam się że dalej bije ojca o cokolwiek bo jeśli on uprał ojca za to, że ten wyzywał matkę to w dzisiejszych czasach nawet w normalnych rodzinach są kłótnie z tym ze nikt nie bije ojca czy matki w "pysk" za takie rzeczy. W gorszych okolicznościach ten człowiek nie będzie miał żadnych problemów skręcić kark własnemu ojcu i jeszcze powie "należało mu się", a co tam można ? można trzeba mieć tylko siłe ducha i legitymować się obrazkiem np Jezu ufam tobie i umiejętnością wklejania treści Pisma Świętego.
8 lutego 2017, 23:47
Zapytaj się swojej rozmówczyni i pokrewnych, do jakiej wspólnoty, tzw. wolnego kościoła, lub wyznania należy ? Daję tzw. stówę, że się nie przyzna, bo po prostu nie ma takiego wyznania i "kościoła" a więc to jest sekta, chociaż nie wiem czy tzw. "destrukcyjna". W każdym razie lider owej (nawet już nie powiem kto, bo tyle razy zmieniał swój pseudonim), tak zmienił myślenie pewnych osób, że po prostu są sztywnymi wykonawcami woli owego. To jest powszechne w sektach, ludziom o zamrożonym myśleniu steruje się na wszelkie sposoby, ktoś nazwał to swoistym "chodzeniem jak roboty". No i cóż poradzi ? A poradzi :-), trzeba się modlić, np. w tych otwartych kościołach :-), no i amen.
QQ
qwert qwert
9 lutego 2017, 09:45
Czas zająć się tobą. Zatem potwierdź, że faktycznie bijesz ojca. ODPOWIADAJ!!!
9 lutego 2017, 11:04
Egzorcysta, no ciekawe
QQ
qwert qwert
9 lutego 2017, 12:13
W Imię Jezusa Chrystusa ODPOWIADAJ NA PYTANIE!!!