Jest jezuitą i DDA - dorosłym dzieckiem alkoholika. 12 kroków pozwala mu żyć w pełni

Zdjęcie ilustracyjne. Bohater tekstu jest anonimowy. Fot. Deposithotos.com
americamagazine.org

"Pewnego dnia na wykładzie z teologii przyglądaliśmy się sytuacjom związanym z rodzinami dysfunkcyjnymi, z którymi możemy się spotkać podczas posługi. Poczułem się, jakby wykładowca w czasach mojego dzieciństwa miał zainstalowaną w naszym domu ukrytą kamerę. Przecież mówił dokładnie o mnie i o mojej rodzinie!". Oto dająca nadzieję historia młodego jezuity z Ameryki Środkowej.

Jestem jezuitą i chodzę na spotkania grupy Al-Anon. Te spotkania to program naprawczy dla rodzin i bliskich osób uzależnionych od alkoholu. Chodzę, bo tego potrzebuję, bo te spotkania pomagają mi zachowywać pogodę ducha. Chodzę, bo mój tata był – i wciąż jest – alkoholikiem. Z grupą Al-Anon, modlitwą, wsparciem doradcy i duchowym kierownictwem zrobiłem już postępy. Ale, jak mówią, wciąż mam robotę do zrobienia.

Co czują dzieci alkoholików?

Dołączenie do grupy Al-Anon zajęło mi trochę czasu. Przełomowy moment nastąpił podczas zajęć z teologii pastoralnej, na które chodziłem na kilka miesięcy przed święceniami diakonatu. Zajmowaliśmy się dynamiką relacji w rodzinie. Pewnego dnia przyglądaliśmy się sytuacjom związanym z rodzinami dysfunkcyjnymi, z którymi możemy się spotkać podczas posługi.

DEON.PL POLECA

Opisana podczas wykładu sytuacja wyglądała tak. „W rodzinie alkoholowej ojciec zazwyczaj ma problem z piciem. Matka może go bronić albo atakować, zazwyczaj werbalnie. Dzieci mają poczucie, że coś jest nie tak, ale nie potrafią określić, co takiego, i żyją w ciągłym napięciu. Czemu tata jednego dnia jest w dobrym nastroju, następnego – w złym, a kolejnego dnia jest nieprzytomny? Dzieci czują gniew, frustrację, strach, są zdezorientowane i żyją w stresie.”

Poczułem się, jakby wykładowca w czasach mojego dzieciństwa miał zainstalowaną w naszym domu ukrytą kamerę. Przecież mówił dokładnie o mnie i o mojej rodzinie!

Alkoholizm bliskiej osoby sprawia, że wyrabiamy sobie złe nawyki

Dorastanie w alkoholowej rodzinie spowodowało, że wyrobiłem sobie wiele złych nawyków, przede wszystkim skłonność do kłamstwa, nieufność, unikanie konfrontacji, ataki gniewu. Radziłem sobie dobrze w szkole, działałem aktywnie w parafii, uprawiałem sport. Gdy wstąpiłem do jezuitów, podczas formacji miałem kilka złych doświadczeń z przełożonymi. Unikałem ich, bałem się, krzyczałem na nich i chciałem ich zmienić. Jak możecie sobie wyobrazić, nie przyniosło mi to nic dobrego.

Jednak nie miałem problemów z wszystkimi przełożonymi – jedynie z tymi, którzy przypominali mi ojca. Ale ta zależność nie była dla mnie na początku jasna. Miotałem się między dwoma myślami: „dlaczego ten facet mnie nienawidzi?” i „dlaczego jestem na niego tak wściekły przez cały czas?” Nie przyszło mi do głowy ani to, że te problemy są powiązane z moją sytuacją z czasu dorastania, ani to, że można je rozwiązać.

Bliscy alkoholików także potrzebują wsparcia i uzdrowienia

Grupy Al-Anon to samopomocowe grupy dla współuzależnionych i dla bliskich osób, które są uzależnione od alkoholu. Działają równolegle do grup Anonimowych Alkoholików. Oba programy są międzynarodowe i docierają do różnych ludzi ze wszystkich warstw społecznych. Gdy program A.A. rozpoczął się w Stanach Zjednoczonych w początku lat 30. XX wieku, przyciągał głównie mężczyzn. Dwaj założyciele Anonimowych Alkoholików, znani jako Bill W. i dr Bob, spotykali się z ludźmi szukającymi uwolnienia od uzależnienia alkoholowego. Ich żony także czasem rozmawiały, gdy mężowie byli na spotkaniach. Żona Billa, Lois, była jedną z tych kobiet, które siedziały na składanych krzesełkach w podziemiach kościoła, czekając na męża uczestniczącego w spotkaniu A.A. Gdy uświadomiła sobie, że wszystkie czekające razem z nią kobiety są w podobnej sytuacji – kochają mężczyzn z problemem alkoholowym, a to powoduje w ich życiu problemy – razem z nimi, jako Al-Anon, przyjęła zasady sformułowane dla grup Anonimowych Alkoholików. W ten sposób także żony alkoholików rozpoczęły proces uzdrowienia i zaczęły się wspierać.

Mur obojętności albo emocjonalny roller-coaster

Te pierwsze kobiety należące do Al-Anon były często zestresowane i zdezorientowane emocjonalnym rollercoasterem fundowanym im przez chorobę alkoholową ich mężczyzny, który był na przemian: pijany, trzeźwy, wściekły, okazujący skruchę, szczęśliwy, smutny, nieobecny, wracający. Dlatego kobiety radziły sobie po swojemu, wykształcając różne mechanizmy. Niektóre odgradzały się murem od tych emocji. Inne razem ze swoim alkoholikiem wsiadały do emocjonalnego rollercoastera. Inne krzyczały, kłamały, chowały się albo próbowały go zmienić. Jak możecie sobie wyobrazić – niewiele to pomagało. Dopiero przyjęcie zasad A.A. było tym czynnikiem, który przynosił uzdrowienie i dawał wsparcie.

Przez lata rozwoju oba programy – A.A. zaczęły przyjmować nie tylko mężczyzn, ale i kobiety, a obecnie grupy Al-Anon nie gromadzą już tylko żon, ale także mężów alkoholiczek, dziewczyny alkoholików – i ich synów, takich jak ja.

Dlaczego mam przyjąć 12 kroków, skoro nie jestem alkoholikiem?

W pierwszym momencie byłem zdezorientowany. Program Al-Anon jest zbudowane na bazie tych samych 12 kroków, co program A.A. „Krok 1: Przyznajemy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu i że nie jesteśmy w stanie kierować naszym życiem. Krok 2: Wierzymy, że Siła większa od nas samych może przywrócić nam zdrowy rozsądek.” To wywołało mój protest. Mówiłem: dlaczego mam tego potrzebować? Nie jestem alkoholikiem, nawet nie żyję już pod jednym dachem z alkoholikiem!

Jednak alkoholizm jest potężnym uzależnieniem i ma wpływ zarówno na tego, kto pije, jak i na jego bliskich. Moje własne życie także zostało zaatakowane przez tę chorobę. Wykształciłem mechanizmy radzenia sobie na własną rękę, unikałem problemów i nie dostrzegałem, że są. Grupa Al-Anon dała mi strukturę, która pomogła nazwać moją sytuację, wziąć odpowiedzialność za swojej działania i dokonać zmian, dzięki którym mogłem żyć bardziej trzeźwo, a precyzyjniej – w trzeźwości emocjonalnej, bez szarpania się ze sobą, ukrywania problemów i fantazjowania o idealnym, bezstresowym życiu.

Co mają wspólnego św. Ignacy i program 12 kroków?

Odkryłem też, że programy A.A. i Al-Anon mają wiele wspólnego zarówno z chrześcijaństwem, jak i z duchowością jezuicką. Przyjacielem Billa W. i jego duchowym doradcą był jezuita, o. Ed Dowling SJ. To właśnie on pomógł Billowi ustrukturyzować grupy A.A. dzięki zasadom wziętym z ćwiczeń duchowych św. Ignacego. Jedną z zasad, która rezonowała ze mną najbardziej, było odcięcie się. Potrzebowałem odcięcia od emocji i zachowań innych, ponieważ sam często przeżywałem „nieuporządkowane przywiązanie” do ich dysfunkcyjnych działań.

W miarę jak coraz bardziej rozumiałem 12 kroków, zdawałem sobie sprawę, że wciąż jestem przywiązany do dysfunkcyjnych działań mojego ojca. W alkoholowym domu rozumienie własnej i cudzej odpowiedzialności może być rozmyte i wymieszane: „Dzieci, jeśli będziecie się lepiej zachowywać, może tata nie będzie tak dużo pił”. Nieprawda. Miałem w szkole same szóstki. Tata wciąż pił. Bywały tygodnie, kiedy nie wykonywałem żadnych swoich domowych obowiązków i sprawdzałem, czy ktoś to zauważy – nikt nie zauważał, bo tata był jak nieżywy, a mama kompletnie wyczerpana. Nieważne, co robiłem albo czego nie robiłem – wydawało się, że nigdy nie robię tego, co trzeba. Uzależnienie od alkoholu to przebiegła, zaskakująca i potężna choroba, która dotyka zarówno alkoholika, jak i jego rodziny. Potrzebujemy siły większej od nas, by się od niej uwolnić.

Relacja z Jezusem przywraca mi zdrowie psychiczne

Św. Ignacy w swoich ćwiczeniach duchowych przynagla, by uwolnić się od „nieuporządkowanych przywiązań” do bogactwa, siły i honoru. Możemy się zastanawiać: w takim razie do czego powinniśmy się przywiązywać? Krok 2 daje odpowiedź: nie do czego, ale do Kogo. Jako katolik, jezuicki ksiądz, wiem, że moja „siła wyższa” to Jezus, mój najbliższy przyjaciel i mój Pan. Mogę być przywiązany do Niego. On mnie nie zawiedzie. Jak dobry ojciec, nie da mi wszystkiego, czego pragnę; będzie za to dawał mi wyzwania. On pokazuje mi, czym jest prawdziwe ojcostwo, będąc jednością z Odwiecznym Ojcem. Moja relacja z siłą wyższą może przywrócić mi zdrowie psychiczne, porządkując moje przywiązania. Bóg jest moim prawdziwym ojcem: Jego Syn, Jezus, jest moim Zbawcą i przyjacielem.

Nie jestem odpowiedzialny za to, że mam ojca-alkoholika

Mówiąc bardziej wprost, moja relacja z Bogiem pokazuje, za co jestem, a za co nie jestem odpowiedzialny. Nie jestem odpowiedzialny za to, że mam ojca-alkoholika. Nie jestem odpowiedzialny za emocje innych ludzi i za ich zachowania – przede wszystkim za zachowania i emocje moich przełożonych. Jestem odpowiedzialny za swoje słowa i działania.

Mogę zająć się swoją sytuacją, modląc się, prosząc o rady i wsparcie. Jako nauczyciel jestem odpowiedzialny za moją klasę. Jestem powołany do budowania kultury szacunku, słuchania i uczenia się. Jestem odpowiedzialny za przestrzeganie przykazań i wypełnianie moich ślubów najlepiej, jak potrafię, za wykonywanie mojej pracy tak, by była wartościowa. Jestem powołany do traktowania moich braci jezuitów, kolegów, studentów z miłością i szacunkiem, nawet wtedy, gdy oni mnie tak nie traktują. Gdy w Al-Anon mówimy: „przywrócić zdrowy rozsądek” – mamy na myśli coś bardzo prostego: to, by rozumieć, kim Bóg chce, byśmy byli, i do jakich działań nas powołuje.

Jezus chce, byśmy kochali samych siebie

Na koniec chciałbym podkreślić jedno przykazanie, które towarzyszyło mi w tym procesie: „kochaj bliźniego swego jak siebie samego”. Często skupiamy się na pierwszej części tego zdania: kochaj bliźniego swego. I powinniśmy to robić. Ale Jezus chce także, byśmy kochali samych siebie. Co to dla mnie oznacza? Sen nie krótszy niż siedem-osiem godzin, czas na modlitwę i regularne ćwiczenia, spędzanie czasu z przyjaciółmi i chodzenie na spotkania Al-Anon. Bóg mnie kocha. Chce, żebym był emocjonalnie i duchowo zdrowy – bo wtedy mogę naprawdę żyć moim powołaniem. I z Nim mogę tak żyć

Na spotkaniach Al-Anon ciągle słyszę historie, które przypominają mi o moich własnych doświadczeniach z życia w rodzinie z problemem alkoholowym. Niektórzy ludzie są na początkowym etapie programu. Ich życie jest chaotyczne, pełne stresu, połamane. Słyszę też historie weteranów, którzy w programie są od dwudziestu, trzydziestu lat. Wzrastają, doznają uzdrowienia i uświadamiają sobie, że wciąż mogą wzrastać. Ja sam jestem tu już dziesięć lat. Jak dotąd dobrze sobie radzę z zadaniami, które teraz mam przed sobą. I wciąż wzrastam.

Źrodło: americamagazine.org

Tłumaczenie: mł / DEON.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jest jezuitą i DDA - dorosłym dzieckiem alkoholika. 12 kroków pozwala mu żyć w pełni
Komentarze (1)
AB
~Abel Babacki
5 stycznia 2022, 16:03
Podoba mi się obserwacja nt pojmowania przykazania miłości. W całym moim wychowaniu nigdy na to nie zwracano uwagi, sam do tego musiałem dojść. Przesłanie Ewangelii Jezusa jest znacznie bogatsze niż to co słyszymy na katechezie, nieszczesne lękowe sześć prawd wiary i powykrzywiany przymus służby i poświęcania się