Każdy pragnie szczęścia, ale…

(fot. shutterstock.com)

Do dzisiaj wielu wierzących, nie mówiąc o niewierzących, uważa, że jeśli człowiek wierzy w Boga, to powinno mu się powodzić. A jeśli ona nie chroni nas przed nieszczęściami?

"Błogosławieni jesteście" (Mt 5, 11).

Św. Augustyn pisze w "Wyznaniach", że "gdybyśmy zapytali dwóch ludzi, czy chcą służyć w wojsku, mogłoby się zdarzyć, iż jeden odpowiedziałby, że chce, drugi, że nie chce. Gdyby zaś ich zapytano, czy chcą być szczęśliwi, każdy z nich bez żadnego wahania od razu by odpowiedział, że chce. I właśnie po to, żeby być szczęśliwym, jeden pragnie służyć w wojsku, a drugi - nie ( X, 21). 
A więc wszyscy szczęścia pragną, choć zapewne nie wszyscy wiedzą, czym ono jest.  Podobnie z miłością. Wszyscy jej pożądają, ale czy potrafią powiedzieć, na czym ona polega? Potocznie szczęście kojarzymy z przyjemnymi uczuciami, ze spokojem i bezpieczeństwem. Człowiek szczęśliwy cieszy się życiem. Czasem mówimy: "Ten człowiek to miał dużo szczęścia", gdy ledwo co uniknął wypadku na drodze. Mamy wtedy na myśli sprzyjające okoliczności, traf, zrządzenie losu. Tak się jakoś złożyło. Jeśli ktoś "nie ma szczęścia w miłości", to nie udaje mu się nawiązać trwałych relacji z płcią przeciwną. W języku dnia codziennego "szczęście" jest nieuchwytne, przychodzi do nas z zewnątrz, niezależnie od naszych wysiłków, nie wiadomo jak i kiedy. Na ogół nie wiążemy go z Bogiem. 
Jezus na początku "Kazania na Górze" nazywa swoich uczniów błogosławionymi. Słowo "błogosławiony" to tłumaczenie greckiego "makarios". W antycznej grece oznaczało "w pełni nasycony", "obfitujący we wszystko", czyli "szczęśliwy", choć pełne nasycenie następowało dopiero po śmierci. 
Arystoteles uważał, że człowiek może osiągnąć szczęście, jeśli działa zgodnie ze swymi najlepszymi możliwościami. Przy czym, nie można dążyć do szczęścia, jeśli człowiek jest głodny, drży z zimna czy zagraża mu jakieś inne niebezpieczeństwo. Podstawą szczęścia musi być jakiś sukces lub przynajmniej pomyślne zrządzenie losu.  
W wierze łatwo jest przeżyć doświadczenie miłości Boga, gdy wszystko układa się po naszej myśli. Gdy jest nam dobrze i nic nas nie trapi, instynktownie chcemy wykrzyczeć całemu światu, że czujemy obecność Boga. Gdy ogarnia nas smutek, bo coś straciliśmy, albo doświadczamy różnych form zła, nie znajdujemy powodu, by widzieć w tym działanie Boga. Dalecy jesteśmy od modlitwy udręczonego Hioba, który pośrodku samotności i choroby woła: "Pan dał i zabrał Pan. Niech imię Pańskie będzie błogosławione" (Hb 1, 20).
Do dzisiaj wielu wierzących, nie mówiąc o niewierzących, uważa, że jeśli człowiek wierzy w Boga, to powinno mu się powodzić. Co nam z takiej wiary - powiadają- jeśli ona wcale nie chroni nas przed chorobami i nieszczęściami? Ostatnio na rekolekcjach dla małżeństw usłyszałem świadectwa dwóch par małżeńskich, które opowiadały o ich wspólnym doświadczeniu ciężkiej choroby w rodzinie (nowotwór i sepsa). Obie pary przyznały, że to były niezwykle trudne doświadczenia, które jednak… umocniły ich więź i pogłębiło wiarę w Boga. Uczestnicy rekolekcji słuchali tego niemalże w absolutnej ciszy, niektórzy zdziwieni, inni mocno wzruszeni, a jeszcze inni zaniepokojeni. 
Jezus mówi w dzisiejszej Ewangelii, że pomimo braków, niesprzyjających okoliczności i doświadczenia niesprawiedliwości, w nadziei można być nasyconym i spełnionym. Źródłem tej nadziei nie są jednak zewnętrzne uwarunkowania, czy nawet potencjał człowieka, jego majątek, talenty, lecz wewnętrzna relacja z Chrystusem. Często wydaje nam się, że szczęście zależy tylko od tego, co zewnętrzne, od jakichś ludzi, którzy mają na nas wpływ, od mesjaszy, którzy obiecują złote góry, od różnych "winnych", których należy unieszkodliwić. Jezus pokazuje, że prawdziwa zmiana wypływa z wnętrza człowieka i rozlewa się na zewnątrz. Nie na odwrót.
Ponieważ trudno się z tą prawidłowością pogodzić, także błogosławieństwa pozostają często niezrozumiałe, ponieważ opisują szczęście ponad kategoriami sukcesu i porażki, zasługi i nagany. Przecież nawet dla Żydów błogosławieństwo oznaczało pomyślność, w dodatku zaskarbioną ludzkimi czynami: W Torze czytamy: "Jeżeli będziecie postępować według moich ustaw i będziecie strzec przykazań moich i wprowadzać je w życie, dam wam deszcz w swoim czasie, ziemia będzie przynosić plony, drzewo polne wyda owoc, młocka przeciągnie się u was aż do winobrania, winobranie aż do siewu, będziecie jedli chleb do sytości, będziecie mieszkać bezpiecznie w swoim kraju. Krajowi udzielę pokoju, tak że będziecie się udawali na spoczynek bez obawy. Dzikie zwierzęta znikną z kraju. Miecz nie będzie przechodził przez wasz kraj.... (Kpł 26,3-6).
I nagle słuchacze Jezusa słyszą, że i bez tego można być szczęśliwym, błogosławionym. Co więcej, zwłaszcza wtedy, gdy doświadczamy… braku błogosławieństwa w starotestamentalnym rozumieniu tego słowa. Wyobrażam sobie, że gdy zgromadzeni na górze słuchali tych słów Jezusa, mogli doznać szoku i wzdychając pytali: "Jak to możliwe? O czym On mówi?"
Deklaracje Jezusa o szczęściu są tak odległe od starożytnych i współczesnych koncepcji, że Jego słowa, zdaniem niektórych, świadczą o obłędzie. I rzeczywiście w historii wielokrotnie oskarżano Chrystusa, że w błogosławieństwach usprawiedliwia i podtrzymuje biedę na ziemi, wzywa do bierności, każe przyjąć postawę ofiary i nic nie robić, by zmieniać świat. F. Nietzsche uważał, że kazanie na Górze to kodeks moralny dla słabych ludzi.
Niestety, w Kościele też czasem zbyt pospiesznie utożsamiamy błogosławieństwa z Dekalogiem. Ale to nie są przykazania ani jakieś szczegółowe wytyczne moralne. Jezus niczego w nich wprost nie nakazuje. Nie nawołuje uczniów: "Bądźcie smutni, miłosierni, ubodzy, czyści", choć niewątpliwie w błogosławieństwach odmalowany jest określony sposób życia. Błogosławieństwa - jak pisze Jacek Święcki - to raczej "pozytywne skutki wypełnionych przykazań". Jezus najpierw komunikuje uczniom, że są błogosławieni, a następnie identyfikuje pewne postawy, dyspozycje serca, a nawet stany, które określają ludzi szczęśliwych, ale według boskiego sposobu myślenia. Dekalog wypowiadał się głównie na temat czynów. Jezus schodzi w głąb, do ich źródeł. Nikogo nie zachęca do wywoływania w sobie smutku, szukania choroby, zadawania sobie cierpienia, aby zostać błogosławionym. Natomiast zaprasza, aby przeżywać je, jeśli nas spotykają,  "z wnętrza", zawsze w odniesieniu do relacji z Bogiem. Nie będzie rekompensaty za dobro w tym świecie. Błogosławieństwa to opis tego, co nas czeka, jeśli przyjmiemy w pełni Ewangelię Jezusa.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Każdy pragnie szczęścia, ale…
Komentarze (20)
KJ
k jar
29 stycznia 2017, 06:33
Królestwo moje nie jest z tego świata, a więc logika i prawidła tego świata również nie odnoszą się do Królestwa Bożego. Nic, co tutaj jest istotne, tam istotne nie jest. Mówiąc o miłości tu,nie mówimy o Miłości tam, również to, co jest uważane za szczęście tu,tam takich przymiotów nie ma. Wskazania duszpasterskie odnoszące się do rzeczywistości życia tu na ziemi nijak się mają do wskazań duszpasterskich odnoszących się do życia wiecznego. Zależy,czy człowiek jest zainteresowany rzeczywitością tu, czy rzeczywistością tam. Wiadomo, że jak ktoś chce osiagnąć życie wieczne musi się zaprzeć samego siebie,odrzucić wszystko to,co mu przynosi szczęście tu,nie przywiązywać do tego wagi, gdyż cele tego szczęście są przyziemne i raczej są balastem, a nie windą do życia wiecznego. Ci co chcą osiagnąć życie wieczne muszą kierować się tylko transcendencją. Ale kto to potrafi cały czas? To strasznie trudne i obciążające, ludzie mają tendencję ucieczkową w kontakcie z transcendencją- większość woli być grzesznikiem, bo to takie ludzkie, niż świętym, bo to takie nienormalne. Ale to wolna wola, każdy decyduje sam za siebie.
Andrzej Ak
29 stycznia 2017, 14:23
10/10
Dariusz Piórkowski SJ
29 stycznia 2017, 14:42
Królestwo Boże nie jest z tego świata. To prawda. Ale ono jest w tym świecie. Trzeba bardzo uważać, by nie popaść w gnostycką pokusę radykalnego rozdziału tego, co boskie od tego, co widzialne i materialne. Bóg umiłował świat - pisze św. Jan, choć nie jest ze świata:)  Jeśli za bardzo będziem myśleć tylko o tym, co tam, to można zaniedbać ten świat. Jezus wyraźnie mówi, że królestwo Boże zaczyna się tutaj, jak ziarenko gorczycy, rośnie powoli, ale rośnie, a nie dopiero tam. Tam jest pełnia, tu już się zaczyna.
KJ
k jar
29 stycznia 2017, 15:32
Oczywiście codziennie się modlimy "Przyjdź Królestwo Twoje" nie dlatego,żeby nas Bóg miał deportować z tej ziemi do nieba,ale chcemy,aby choć cień tamtej rzeczywistości na nas padł i na sprawy nasze.Ale stąd Modlitwa Pańska jest tak trudna,bo trzeba choć widzieć cień tamtej rzeczywistości (a z tym jest trudno), żeby tak się modlić. Przecież modlimy się o coś znanego, o coś czego doświadczyliśmy choć sekundę (skąd by przecież były tak wielkie pragnienia!). Dlatego obawiam się,że nam gnostycka pokusa nie grozi-jesteśmy tak materialni,tak zanurzeni w sprawach tego świata,że nawet przez myśl nam nie przejdzie rzeczywistość duchowa, bo już nie mówię transcendencja. Nam grozi Łk 18,8 - Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? Jeśli Ksiądz jest tego pewny, to ma Ksiądz zupełną rację w tym co pisze, bo ja takiej pewności nie mam i dlatego codziennie z bojaźnią i drżeniem przywodzę na myśl Królestwo Boże, które mi zostało objawione. To jak z obrazem, który artysta przenosi ze swej duszy na płótno i z wielkim niepokojem przygląda się owocom swego wysiłku.
AA
a a
29 stycznia 2017, 20:25
‘’15 Nie miłujcie świata3 ani tego, co jest na świecie! Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. 16 Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia4 nie pochodzi od Ojca, lecz od świata. 17 Świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość; kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki.’’ ‘’ 16 Oto, czego uczę: postępujcie według ducha, a nie spełnicie pożądania ciała. 17 Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało, i stąd nie ma między nimi zgody, tak że nie czynicie tego, co chcecie. 18 Jeśli jednak pozwolicie się prowadzić duchowi, nie znajdziecie się w niewoli Prawa. 19 5 Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, 20 uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, 21 zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą. 22 Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, 23 łagodność, opanowanie. Przeciw takim [cnotom] nie ma Prawa6. 24 A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami. 25 Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy.’’
AA
a a
29 stycznia 2017, 20:30
Proszę także odpowiedzieć sobie co to jest "KRÓLESTWO BOŻE"
AA
a a
29 stycznia 2017, 20:30
Proszę także odpowiedzieć sobie co to jest "KRÓLESTWO BOŻE"
29 stycznia 2017, 22:22
Proszę się odczepić "swoją gnostycką filozofią" od o. Dariusza - amen. Albo inczej - w imię Chrystusa, odczep się od o. Dariusza.
30 stycznia 2017, 10:14
Człowieku przecież sam o sobie napisałeś ''Proszę sobie uważać, bo jak mnie kolega w pracy tak obraził, to doniosłem przełożonej a ona odpowiedziała tylko "dobrze" a mój kolega niedługo potem, wyleciał z roboty. No co, ja to nie umiem się bronić ? Ano właśnie, umiem, i będę się bronił - amen.'' ''...znowu doszło do kłótni między rodzicami i mój ojciec zaczął wyzywać, wobec mnie moją mamę. Nie wytrzymałem i dostał tak mocno "po pysku", że aż upadł, normalnie nie mógł wstać. ''"ma Pan bardzo mocne mięśnie czworogłowe uda". Tak powiedział "pan doktór" :-), ale ja mam całe ciało silne, chociaż często obolałe :-). No i skończę, bo chcesz słuchać o ciele ? Och, nie, Ty byś chciał o "psysze", ale co Ci będę o niej gaworzył, mam mocną psychę, no i kończąc, ale idę na rower, myślę, że 60 km. w tempie ok. 28 /h to jak na amatora, bardzo dobry wynik :-)'' ''No i na koniec, ale "bazyli" ?, och coś to mówi a ja np. jestem prawdziwym misjonarzem :-) i mam na imię Janusz :-) a nazwiska nie musze podawać, chociaż mogę :-). Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru :-), a tak sobie zażartowałem :-). p.s. chorzy psychicznie też mają poczucie humoru ? ''Przed laty jako seksuolog leczyłem homoseksualistów prądem. Leczenie wyglądało tak, że jeśli homoseksualista oglądał męską pornografię i widać było, że na nią reaguje, dostawał uderzenie prądem. Nie chodziło o to, by ci ludzie tracili przytomność, ale by odbierali ten bodziec jako przykry. Działałem jednak w dobrej wierze, w dodatku ci pacjenci uważali siebie za chorych – mówi w rozmowie z portalem tvp.info prof. Zbigniew Lew-Starowicz, najbardziej znany polski seksuolog.
30 stycznia 2017, 10:17
Ewelinamar 20:49:55 | 2016-09-21 Janusz L  i reszta członków rodziny potrzebujecie pomocy lekarzy w tym seksuologów. Jeśli to co pan opisał z domu jest prawdą, to natychmiast powinniście udać się do lekarza. Bo wcześniej czy później dojdzie do nieodwracalnej tragedii.Pan sobie sprawy nie zdaje, jak czytelna jest pańska choroba, poprzez słowa takie jak ''wyjdź'' bądź cytowanie egzorcyzmów. W rzeczywistości jest pan bardzo słabym człowiekiem. Widać to przez pana czyny względem własnego ojca. Na szczęście jest mało takich chorych ludzi a leśli są to izolowani aż do czasu wyzdrowienia. Pan nawet nie zauważa, że stał się sędzią tutaj dla większości. Okreśa swoją niby nadrzędną rolę i rzuca słowami na ośmieszenie siebie i danego rozmówcę. Forum jest po to aby właśnie rozmawiać o Bibli, i nie wolno panu rzucać słowami ''ty heretyku" i posługiwać się słowami egzorcyzmów. Bo to nie ma nic wspólnego z kulturalną rozmową. Jeśli ktoś mówi ''a" a pan nie zgadza się, wtedy nie napada pan na rozmówcę poprzez egzorcyzmy czy inne złe określenia. Kulturalnie pan tłumaczy swoją opinię uzasadniając to Biblią.  W wyniku braku jakiegoś rostrzygnięcia rozchodzicie się bez wyzwisk. A nie tak jak pan to robi. Widzę pana postępowanie, że bez jakiegokolwiek wyjaśnienia posługuje  się pan od razu wulgaryzmem i cytowaniem egzorcyzmów. A to potwierdza, że jest pan poważnie chory. I nie napiszę panu, że jest ok od tej pory. Bez lekarza pan i rodzina nie poradzicie sobie. Co do osób, które pan wymienia, to nie da się ukryć, że tryskają zdrowiem ( psychicznym) Jak widać najbardziej bije pan głową w ścianę na imię jan777. Człowiek faktycznie wyjaśnił, że władca tego świata to Bóg Jahwe. Jak zauważyłam, pan nie dał ani jednego dowodu, który by świadczył o błędnym rozumowaniu tego człowieka. Bo właśnie na tym polega normalna rozmowa, a nie rzucanie egzorcyzmów i inne złe rzeczy. To świadczy jeszcze bardziej na korzyść tego pana,że ma rację
30 stycznia 2017, 10:19
Pana postępowanie jest czysto zwierzęce ( instynktowe) a to znowu pokazuje pana rodzinną chorobę. Ja wnioskowałam, aby zamknąć pana konto i dalej to podtrzymuję, bo jak już panu napisałam bez lekarza u pana i rodziny się nie obędzie. Zatem jeśli pan jeszcze coś czuje to proszę odejśćz tego forum, bo przy pana postępowaniu tworzy się tutaj śmietnik. Ja sobie nie wyobrażam aby ktoś za mną rzucał słowa egzorcyzmów w momencie kiedy bym napisała przykładowo , że papież Franciszek jest diabłem, ponieważ uważam, że dowody jakimi posłużyłabym się w tym przypadku  powinny tym bardziej zostać obalowe w rozmowie, a nie rzucaniem wyzwisk i słów jak ''wyjdź'' Proszę z tego forum odejść i nie wracać do czasu polepszenia pana zdrowia psychicznego. Jeśli pan dalej będzie tutaj szkodnikiem bez wahania ( naprawdę) prześlę wszystkie materiały na policję i do GOPS. Adresy ktoś tutaj wkleił i po sprawdzeniu widzę, że nie żadnych problemów do zawiadomienia policji i GOPS. Nie życzę sobie aby pan cokolwiek do mnie pisał. W obecnej sytuacji to wstyd nawet umieszczać swój komentarz przy pana komentarzu. Myślę, że w obecnej sytuacji nikt nie będzie chciał z panem rozmawiać . Bo po co wstydu sobie narobić i jeszcze czytać o pana pępku czy silnych udach wyrażanych przez słowa ''och'' czy ''ach'' , wcale nie zdziwiłabym się gdyby pan zaczął pisać o swoim odbycie. Żegnam i życzę powrotu do zdrowia.
30 stycznia 2017, 10:42
Administacja deonu powinna z urzędu taką wypowiedz o pobiciu własnego ojca przez Pana ''misjonarz''  zgłosić na policję i to dla dobra nie tylko bitego ojca lecz nawet dla dobra tego ''misjonarza" Jak jest dokładnie powinna ustalić policja a udziałem Ośrodka pomocy społecznej. Dziwi fakt pewności tego Pana ''misjonarza'' bo sam podaje swoje dane na tym forum. Twierdzi, że jest Janusz L. mieszka w Nowym Targu oraz rzecz bardzo niezwykła to, to , że jest prawdziwym misjonarzem. Gdyby to była prawda tłumaczyłoby to zupełnie bezpodstawną obronę księdza powyższego artykułu, ponieważ nikt go nie atakuje. Wyraźne powołanie się na dwa przykłady z NT, gdzie jeden jest L.ap Jana a drugi listem ap Pawła (GAL5) świadczy o zupełnym debiliźmie " misjonarza", który przypisuje te fragmenty do gnostycyzmu. Wiem, że nie wygląda to ładnie ale nie widzę innego sposobu aby sprawdzić, czy Pan misjonarz faktycznie pobił swojego ojca do tego stopnia, że ten nie mógł się podnieść, jak sam opisuje. Należy to sprawdzić bo lepiej dmuchać na zimne niż dowiedzieć się w dzienniku, że znowu ktoś kogoś zabił wymierzając własną sprawiedliwość. Komenda Powiatowa Policji w Nowym Targu ul. Konfederacji Tatrzańskiej 1A 34-400 Nowy Targ Telefon: 18 26 10 401 Faks: 18 26 10 425 E-mail: sekretariat@nowy-targ.policja.gov.pl WWW: http://www.nowy-targ.policja.gov.pl
30 stycznia 2017, 20:10
Duszo Chrystusowa, uświęć mnie, ciało Chrystusowe zbaw mnie, krwi Chrystusowa napój mnie, od nidprzyjaciela złośliwego obroń mnie, w godzinę śmierci wezwij mnie i nie dozwól mi oddalić się od Ciebie, abym ze świętymi Twymi chwalił Cię, na wieki, wieków, amen.
30 stycznia 2017, 20:42
Człowieku nikt się nie nabierze na twoje niby skruchy. Wiele osób ci to napisało. Przyklejasz sobie obrazek z Jezusem Chrystusem i bijesz w "pysk" swojego ojca, namawiasz pracodawcę aby zwolnił pracownika bo nazwał ciebie gejem. Dalej popisujesz się nieznajomością nawet treści NT twierdząc w swoim debiliźmie, że to gnostycyzm. Dalej nie potrafisz z nikim rozmawiać. Czy ty nie widzisz, jak uciekają od ciebie? Przecież ty nic nie umiesz, potrafisz tylko pisać "wyjdz" i w "pysk " własnego ojca. Nikogo już nie nabierzesz antychryście. Zgłoś się sam na policję to jedyne wyjście dla ciebie: Komenda Powiatowa Policji w Nowym Targu ul. Konfederacji Tatrzańskiej 1A 34-400 Nowy Targ Telefon: 18 26 10 401 Faks: 18 26 10 425 E-mail: sekretariat@nowy-targ.policja.gov.pl WWW: http://www.nowy-targ.policja.gov.pl
31 stycznia 2017, 09:46
od nieprzyjaciela złośliwego obroń mnie, w godzinę śmierci wezwij mnie i nie dozwól mi oddalić się od Ciebie, abym ze świętymi Twymi chwalił Cię, Jezu,  na wieki, wieków, amen.
31 stycznia 2017, 10:32
Jesteś prawdziwym antychrystem. Teraz wołasz kłamliwie" obroń mnie" a co wołałeś jak biłeś własnego ojca w "pysk" tak, że nie mógł się podnieść o własnych siłach. Co wołałeś jak podstępie doprowadziłeś pracownika do zwolnienia z pracy. Też mówiłeś"i nie dozwól mi oddalić się od Ciebie" i BIŁEŚ SWOJEGO OJCA W "PYSK" Już nie długo twojego szatańskiego działania. Bezwzględnie należysz do tych, którym Jezus Chrystus powie "Nie znam was" mimo, że będziesz jeszcze mówił "jak to przecież w TWOJE IMIĘ DZIAŁAŁEM" Precz w miejsce ci przeznaczone!!! Człowieku nikt się nie nabierze na twoje niby skruchy. Wiele osób ci to napisało. Przyklejasz sobie obrazek z Jezusem Chrystusem i bijesz w "pysk" swojego ojca, namawiasz pracodawcę aby zwolnił pracownika bo nazwał ciebie gejem. Dalej popisujesz się nieznajomością nawet treści NT twierdząc w swoim debiliźmie, że to gnostycyzm. Dalej nie potrafisz z nikim rozmawiać. Czy ty nie widzisz, jak uciekają od ciebie? Przecież ty nic nie umiesz, potrafisz tylko pisać "wyjdz" i w "pysk " własnego ojca. Nikogo już nie nabierzesz antychryście. Zgłoś się sam na policję to jedyne wyjście dla ciebie: Komenda Powiatowa Policji w Nowym Targu ul. Konfederacji Tatrzańskiej 1A 34-400 Nowy Targ Telefon: 18 26 10 401 Faks: 18 26 10 425 E-mail: sekretariat@nowy-targ.policja.gov.pl WWW: http://www.nowy-targ.policja.gov.pl
31 stycznia 2017, 16:09
Chociaż bym w chwili śmierci nie był zwycięzcą, to mogę powiedzieć Jezusowi, pracowałem nad sobą.
31 stycznia 2017, 18:08
Pracowałeś nad sobą bijąc własnego ojca w "pysk", pracowałeś nad sobą pozbawiając podstępnie pracy człowieka, który nazwał ciebie gejem....
31 stycznia 2017, 21:11
Gniewajcie się a nie grzeszcie, niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce.
31 stycznia 2017, 21:25
 Postępowanie twoje jest czysto zwierzęce ( instynktowe) a to znowu pokazuje pana rodzinną chorobę. Ja wnioskowałam, aby zamknąć twoje konto i dalej to podtrzymuję, bo jak już tobie napisałam bez lekarza u ciebie i rodziny się nie obędzie. Zatem jeśli  jeszcze coś czujesz to proszę odejść z tego forum, bo przy twoim postępowaniu tworzy się tutaj śmietnik. Ja sobie nie wyobrażam aby ktoś za mną rzucał słowa egzorcyzmów w momencie kiedy bym napisała przykładowo , że papież Franciszek jest diabłem, ponieważ uważam, że dowody jakimi posłużyłabym się w tym przypadku  powinny tym bardziej zostać obalowe w rozmowie, a nie rzucaniem wyzwisk i słów jak ''wyjdź'' Proszę z tego forum odejść i nie wracać do czasu polepszenia zdrowia psychicznego. Jeśli dalej będziesz tutaj szkodnikiem bez wahania ( naprawdę) prześlę wszystkie materiały na policję i do GOPS. Adresy ktoś tutaj wkleił i po sprawdzeniu widzę, że nie żadnych problemów do zawiadomienia policji i GOPS. Nie życzę sobie abyś cokolwiek do mnie pisał. W obecnej sytuacji to wstyd nawet umieszczać swój komentarz przy twoim komentarzu. Myślę, że w obecnej sytuacji nikt nie będzie chciał z chorym rozmawiać . Bo po co wstydu sobie narobić i jeszcze czytać o twoim pępku czy silnych udach wyrażanych przez słowa ''och'' czy ''ach'' , wcale nie zdziwiłabym się gdybyś zaczął pisać o swoim odbycie. Żegnam i życzę powrotu do zdrowia.