Kościół traci impet misyjny. Franciszek chce to zmienić, powinniśmy mu zaufać

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl
ks. Adam Błyszcz CR / Szymon Żyśko

Rodzi się myśl, aby postawić miasteczko chrześcijańskie, getto. Taki skansen czasów konstantyńskich! Papież Franciszek swoim nauczaniem sprzeciwia się tej koncepcji Kościoła, do której bardzo wielu ludzi, duchownych i świeckich, jest przywiązanych - mówi o powodach niezrozumienia papieża ks. Adam Błyszcz CR.

Szymon Żyśko: Od dłuższego czasu organizuje ksiądz rekolekcje o "Amoris Laetitia" (AL). To dość oryginalne podejście. Skąd pomysł, żeby tematem rekolekcji stała się papieska adhortacja?

Ks. Adam Błyszcz CR: Czytam AL już od ponad dwóch lat. I za każdym razem odkrywam coś nowego. Udało mi się w tym czasie przeczytać także około dwudziestu komentarzy włoskich teologów, filozofów, moralistów. Ale też zwyczajnych księży, którzy w świetle AL próbują organizować duszpasterstwo parafii czy wspólnot, za jakie są odpowiedzialni. Taką pracą jest na przykład książka włoskiego księdza Carmelo Torcivia, który pisze o kryteriach duszpasterskiej lektury ósmego rozdziału AL. To duszpasterz zainteresowany tym, by słowo Ewangelii i Kościoła dotarło do współczesnego człowieka. I AL może w tym wydatnie pomóc.

DEON.PL POLECA

"Amoris Laetitia", podobnie jak inne teksty papieża Franciszka, jest napisana językiem prostym, który ma dotrzeć przede wszystkim do wiernych. Dlaczego jest taka trudność w rozumieniu jej, a może nawet opór w przyjęciu nauczania Franciszka?

Nie mam pojęcia. Nie potrafię zrozumieć przeciwników Franciszka. Nie potrafię określić przyczyn takiego zacietrzewienia przeciwko biskupowi Rzymu. Przecież On nie naruszył w niczym doktryny Kościoła. Są zmiany, ale one dotyczą dyscypliny. Doktryna pozostała tożsama: małżeństwo jest nierozerwalne i każdy akt seksualny pozamałżeński jest materią grzechu ciężkiego. Papież zmienił dyscyplinę sakramentu spowiedzi. A może bezpieczniej, postuluje zmianę dyscypliny sakramentu spowiedzi, czekając na współpracę lokalnych episkopatów.

Myślę, że na opór niektórych kręgów kościelnych wobec Franciszka składa się jego krytyka klerykalizmu, krytyka skoncentrowania się na strukturach Kościoła. To doskonale widać na przykładzie Kościoła w Chile. Piękna karta historii Kościoła, który w czasach dyktatury Pinocheta potrafił ujmować się za Ludem, roztrwoniona przez skandale pedofilskie i klerykalizm, który z duchownych uczynił nietykalną kastę.

Jakie pytania najczęściej zadają ludzie, którzy próbują zrozumieć nauczanie papieża? Co jest dla nich najtrudniejsze?

Najwięcej pytań rodzi się po lekturze VIII rozdziału poświęconego tym, którzy żyją w sytuacjach kruchości, nieregularnych. Oczywiście pytanie, które pada, dotyczy możliwości przyjmowania Komunii świętej. I o ile rozumiem pragnienie tych osób, by móc przyjmować Ciało Pana, to trzeba też powiedzieć, że integracja, o której Franciszek pisze w AL, nie sprowadza się tylko do kwestii Komunii świętej. To też echo słów Jana Pawła II.

Skąd biorą się wątpliwości, czy nauczanie papieża w kwestii nierozerwalności małżeństwa jest zgodne z doktryną i Tradycją?

Raz jeszcze chcę powiedzieć, że Franciszek niczego nie zmienił w doktrynie Kościoła. Ci, którzy tak uważają (bądź uważali), musieliby pokazać konkretne zdania, wypowiedzi Franciszka, które sprzeciwiają się doktrynie Kościoła. Takich wypowiedzi nie ma.

Sądzę, że jest i tak, że Franciszek swoim nauczaniem sprzeciwia się pewnej koncepcji Kościoła, do której bardzo wielu ludzi, duchownych i świeckich, jest przywiązanych. Do czego sprowadza się propozycja Franciszka? W świecie, w którym żyjemy, a który jest światem postchrześcijańskim i postkonstantyńskim, tracimy impet misyjny. Chcielibyśmy mieszkać w Mieście, stworzonym przez cesarza Konstantyna, z kościołem pośrodku jako jedynym centrum określającym sens ludzkiej wolności i historii. To dzisiaj wydaje się jednak niemożliwe. W związku z tym rodzi się myśl, aby obok Miasta postawić miasteczko chrześcijańskie, getto. Taki skansen czasów konstantyńskich! Getto nie jest jednak pisane chrześcijaństwu. Franciszek napomina nas: "Wyjdźmy więc, aby ofiarować wszystkim życie Jezusa Chrystusa. Powtarzam tu całemu Kościołowi to, co wielokrotnie powiedziałem kapłanom i świeckim w Buenos Aires: wolę raczej Kościół poturbowany, poraniony i brudny, bo wyszedł na ulice, niż Kościół chory z powodu zamknięcia się i wygody kurczowego przywiązania do własnego bezpieczeństwa. Nie chcę Kościoła zatroskanego o to, by stanowić centrum, który w końcu zamyka się w gąszczu obsesji i procedur" (EG, 49).

Czy AL budzi takie emocje tylko w Polsce czy również na świecie? Jak wygląda rozeznawanie z perspektywy choćby Kościoła we Włoszech? Co już zostało wprowadzone, a nad czym zatrzymano się, by lepiej poznać sens papieskiego przesłania, dojrzeć do niego?

Kościół we Włoszech wykonał ogromną pracę wokół "Amoris Laetitia". W języku włoskim ukazało się wiele komentarzy teologów, moralistów, hierarchów. Pozytywnych również ze strony tych, którzy są identyfikowani jako przeciwnicy Franciszka. Konferencja Episkopatu Włoch organizuje cykliczne konferencje poświęcone adhortacji. W katolickim dzienniku Avvenire.it ukazują się artykuły mającą przybliżyć wiernym znaczenie tego papieskiego dokumentu. Poszczególni biskupi i lokalne konferencje biskupów opublikowali wytyczne duszpasterskie dla swoich diecezji.

"Amoris Laetitia" to rewolucja czy rozwinięcie myśli formułowanej już przez poprzedników Franciszka?

Franciszek niewątpliwie nawiązuje do Jana Pawła II i do jego rewolucyjnej adhortacji "Familiaris Consortio" z 1981 i do sławnego paragrafu 84 tegoż dokumentu, w którym niektórym rozwiedzionym ponownie zaślubionym pozwala pod pewnymi warunkami przyjmować Komunię świętą. Ta jego deklaracja przypadła na czas, w którym obowiązywał jeszcze kodeks prawa kanonicznego z 1917 roku, które osoby te określał jako publicznych grzeszników i de facto ekskomunikował. To była więc radykalna zmiana dyscypliny Kościoła, którą Jan Paweł II przeprowadził. I bez której nie byłoby AL. Do sytuacji niesakramentalnych nawiązywał również Benedykt XVI, pisząc o komunii świętej duchowej i o możliwości rozmowy z kierownikiem duchowym. Jestem przekonany, że ta modyfikacja Benedykta XVI przygotowała intelektualny grunt pod Franciszkową zmianę dyscypliny sakramentu spowiedzi. Po AL wszyscy wierni mają prawo (co zresztą nigdy nie było zabronione - przyjął się taki głupi zwyczaj, że niektórzy księża odmawiali wysłuchania wyznania spowiedzi niesakramentalnych, bo i tak nie będzie im można udzielić rozgrzeszenia, więc po co się trudzić. Znam takie historie z Polski i Włoch). W tej chwili już żaden kapłan nie będzie mógł odmówić spowiedzi, ale będzie musiał podjąć wysiłek rozeznania.

Franciszek wpisuje się w nauczanie Jana Pawła II i Benedykta XVI.

Dlaczego warto znać "Amoris Laetitia"? Jest wiele innych papieskich dokumentów, którym nie poświęcamy tyle uwagi.

Przede wszystkim dlatego, że to dokument biskupa Rzymu, a my jesteśmy rzymskimi katolikami. Po drugie, to dokument szczególny. Został wypracowany po dwóch synodach poświęconych małżeństwu i rodzinie. I konkluzje tych synodów uzyskały aprobatę kwalifikowanych dwóch trzecich uczestników. Były to spotkania Kościoła powszechnego poprzedzone ankietą rozpisaną wśród wiernych i - jak pisze kardynał Kasper - ta ankieta pokazała dwie rzeczy: że wielu młodych chrześcijan wciąż swoją przyszłość wiąże z projektem małżeństwa i że bardzo wielu wiernych żyjących w małżeństwie znajduje wiele trudności w przestrzeganiu nauczania Kościoła odnośnie do kwestii małżeńskich, seksualnych czy rodzinnych. AL będąc głosem Papieża, w jakiejś mierze udziela głosu tym wszystkim, którzy stanowią Kościół.

Przyjęło się mówić, że AL jest skierowana głównie do osób rozwiedzionych i duszpasterzy. Jakie szanse daje AL małżonkom sakramentalnym? W czym może im pomóc, jak wzbogaca ich duchowość, co znajdą w niej dla siebie?

Taka wydaje się lektura medialna AL, że jest to dokument dla osób w związkach niesakramentalnych. Nie zapominajmy jednak, że jest to dokument skierowany do całego Kościoła. I wydaje mi się, że wśród adresatów należałoby wyróżnić trzy kategorie osób: małżonkowie sakramentalni (sądzę, że dla tych pomocna może być lektura swoistej lectio divina Pawłowego Hymnu o miłości - to jest rozdział IV), następnie ci, którzy żyją w sytuacjach kruchości (oczywiście rozdział VIII) oraz spowiednicy. Warto w tym miejscu podkreślić, że Franciszkowy język jest nie tylko prosty, ale kryje się w nim ogromna moc dowartościowania tego, co w człowieku dobre i piękne, również w sytuacjach owej kruchości.

Czego mogą spodziewać się uczestnicy rekolekcji? W jakim kluczu będą poznawać papieską adhortację?

Jedno wiem na pewno: nie będzie to obrona Papieża przed atakami jego przeciwników. Nie chciałbym tych rekolekcji prowadzić w takim tonie polemicznym. Ktoś powiedział o AL to, a to nieprawda, bo Franciszek pisze czy mówi tak.

Chciałbym oprzeć się na tej Franciszkowej pedagogii, która jest pedagogią miłosierdzia, najpierw dobro i piękno, a następnie, i tylko w takiej perspektywie, rozważanie zła. I również zgodnie z sugestią biskupa Rzymu rozpocząć trzeba od tego, co najwznioślejsze. Od Kerygmatu, od Miłosierdzia: Bardzo do mnie przemawia paragraf 311 AL: Nauczanie teologii moralnej nie powinno pomijać przyswojenia sobie tych rozważań, bo o ile prawdą jest, że musimy dbać o integralność nauczania moralnego Kościoła, to zawsze należy przykładać szczególną uwagę, aby ukazać i zachęcić do najwznioślejszych i centralnych wartości Ewangelii, szczególnie prymatu miłości jako odpowiedzi na bezinteresowną inicjatywę miłości Boga. Czasami wiele kosztuje nas zrobienie w duszpasterstwie miejsca na bezwarunkową miłość Boga. Stawiamy tak wiele warunków miłosierdziu, że ogołacamy je z konkretnego sensu i realnego znaczenia, a to jest najgorszy sposób rozwodnienia Ewangelii. Prawdą jest, na przykład, że miłosierdzie nie wyklucza sprawiedliwości i prawdy, ale trzeba przede wszystkim powiedzieć, że miłosierdzie jest pełnią sprawiedliwości i najjaśniejszą manifestacją prawdy Bożej. Dlatego też należy zawsze uznać za "nieadekwatną jakąkolwiek koncepcję teologiczną, która ostatecznie kwestionuje wszechmoc Boga, a w szczególności Jego miłosierdzie".

Drugie nasze spotkanie winno mieć charakter metodologiczny. Trzeba zastanowić się, jakie są kryteria lektury dokumentów papieskich, Magisterium Kościoła. Z tych kryteriów lektury wyłaniają się postaci przeciwników Franciszkowego nauczania. Nie mam na myśli określonych osób, ile raczej pewne trendy, które zagrażają instytucji małżeństwa. Te trendy widoczne są tak w świecie, w którym żyje Kościół, jak i w samym Kościele. Stąd krok do postulatu nawrócenia duszpasterskiego, o którym Franciszek więcej mówi w "Evangelii Gaudium", ale które w AL też ma swoje miejsce. Oczywiście w perspektywie małżeńskiej. Nawrócenie duszpasterskie wymaga nowego typu duszpasterza, który będzie się koncentrował na pracy około sumienia.

Czy tego typu rekolekcje i spotkania są potrzebne i czy zachęcałby ksiądz innych duchownych do podobnych inicjatyw?

Myślę, że byłoby rzeczą dobrą, aby w naszych parafiach powstawały swoiste laboratoria wiary, w ramach których ksiądz proboszcz lub wikariusz razem z parafianami czytaliby dokumenty Magisterium, dokumenty Papieży. Przecież to, co napisał św. Jan Paweł II czy Benedykt XVI, z chwilą ich odejścia nie straciło aktualności. Więcej, bez znajomości nauczania tych dwóch papieży trudno zrozumieć Franciszka. Dlaczegóż by nasze parafie nie miały się stać miejscem refleksji, rozważania tego, co do powiedzenia ma biskup Rzymu. Proszę mi wierzyć, że Franciszek swoimi gestami i swoimi wypowiedziami wzbudza wśród wiernych zainteresowanie. A my, duchowni, nie potrafimy tego wykorzystać. Proszę sobie przypomnieć sytuację pobłogosławienia przez Franciszka pewnego małżeństwa na pokładzie samolotu. Ileż wtedy pojawiło się krytyki pod adresem papieża, a przecież to była doskonała okazja, by móc wiernym uświadomić, jakich dyspens (i co to jest dyspensa) może udzielić każdy biskup ordynariusz, tym bardziej ordynariusz diecezji rzymskiej. Paweł VI powiedział kiedyś, że przygotowując homilię, ksiądz na biurku musi mieć dwie rzeczy: Biblię i najnowszy numer dziennika.

To pytanie może wydawać się niepoważne, ale jak się zabrać do czytania AL? Tak po prostu? Tej adhortacji zostały trochę dorobione "diabelskie rogi". Wiele osób boi się ją czytać bez przygotowania, jakby była pełna pułapek, wobec których niedoświadczony lub nieoczytany wierny jest bezbronny.

Sam Franciszek mówi, żeby czytać powoli i niekoniecznie od rozdziału pierwszego, a ostatniego. Kilka miesięcy temu poznałem niesakramentalne małżeństwo, które ma zwyczaj, że każdego dnia, wieczorem, będąc już w sypialni, czyta sobie po jednym paragrafie AL na chybił trafił. Małżonkowie zaznaczają następnie to, co już sobie przeczytali, i trwają w tej lekturze.

***

Zapraszamy na rekolekcje o "Amoris Laetitia" prowadzone przez ks. Adama Błyszcza CR. Odbędą się one w dniach 24-27 września 2018 r. w Krakowie. Udział jest bezpłatny. Więcej informacji znajdziesz pod tym linkiem>>

Liczba miejsc jest ograniczona. Prosimy o zgłoszenia pod adresem rekolekcje@deon.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kościół traci impet misyjny. Franciszek chce to zmienić, powinniśmy mu zaufać
Komentarze (5)
6 sierpnia 2018, 21:29
"Kardynał Caffarra tłumaczył, że święty Jan Paweł II zlecił mu przygotowanie projektu powołania Papieskiego Instytutu dla Studiów nad Małżeństwem i Rodziną. Napisał on wówczas list do siostry Łucji - za pośrednictwem jej biskupa, bo nie mógł tego uczynić bezpośrednio – z prośbą o modlitwę. - W niewytłumaczalny sposób – mówił - ponieważ nie spodziewałem się odpowiedzi, skoro prosiłem tylko o modlitwę, otrzymałem długi list z jej podpisem, który jest obecnie w archiwach Instytutu. - W liście – jak dalej tłumaczył hierarcha - znajdziemy następujące słowa: „Ostateczna bitwa między Panem a królestwem szatana będzie o małżeństwo i rodzinę. Nie obawiaj się, ponieważ każdy, kto pracuje dla świętości małżeństwa i rodziny zawsze  będzie zwalczany i zawsze będzie napotykał wiele  przeciwności, gdyż jest to kwestia kluczowa. Potem stwierdziła: „Niemniej jednak Matka Boża zmiażdży mu głowę”."
LL
lomen lomen
6 sierpnia 2018, 19:22
Acha... pozwolenie na przystępowanie do Komunii Świętej w stanie grzechu ciężkiego (związek niesakramentalny) to zmiana dyscypliny a nie zmiana doktryny... Hmm... Co rusz to jakiś "Janusz teologii"...
LL
lomen lomen
6 sierpnia 2018, 19:41
Ps Dedykuję to księdzu. Może się ksiądz obrazić bo pewnie ksiądz tego też nie zrozumie dlaczego tak napisałem: "Nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów, które mogłyby dostatecznie obelżywie określić pańskie postępowanie."
6 sierpnia 2018, 11:50
Kto ma księdza w rodzie, temu bieda nie dobodzie!
SK
Sofia Kowalik
6 sierpnia 2018, 21:42
no ba ;)