Moralność Jezusa

(fot. shutterstock.com)
William O'Malley

Jezus nigdy nie okazywał gniewu grzesznikom, którzy dopuszczali się wykroczeń natury seksualnej. Wydaje się, że nie umieszczał tego rodzaju grzechów na pierwszym miejscu. Z pewnością nie uważał ich za tak istotne, jak później czynił to Kościół instytucjonalny, odwołując się do poglądów Platona, św. Augustyna i innych. Były to wprawdzie wielkie umysły, lecz trudno równać ich z Jezusem.

Nie pomstował też na Judasza, choć wiedział, że Go zdradzi; umył mu nogi (J 13, 12), a na moment przed pojmaniem powiedział do niego: "Przyjacielu, czyń, co masz czynić" (Mt 26, 50; tłum. aut.). Nie wyrzucał Piotrowi tchórzostwa, tylko trzy razy spytał: "Szymonie, czy Mnie miłujesz?" (por. J 21, 15-17). Jezus nie uważał bogactwa za grzech: z miłością patrzył na bogatego młodzieńca, choć ten nie potrafił sprzedać wszystkiego, co posiadał. Miłosierny Samarytanin, gdyby był bez grosza, niewiele pomógłby nieszczęśnikowi leżącemu przy drodze, a gdyby Józef z Arymatei nie był zamożny, Jezusa by nie pogrzebano. Wydawał się nie przywiązywać wielkiej wagi do idiotycznych nakazów dotyczących szabatu (Mk 2, 27); nie żałował sobie jedzenia i wina, a Jego wrogowie zarzucali Mu, że jest "żarłokiem i pijakiem" (Łk 7, 34). Nawet "heretyków" Jezus potraktował łagodniej, niż później czynił to tradycyjny Kościół; w przypowieści o chwaście (Mt 13, 24-30) tłumaczył, że należy zostawić go do czasu żniwa.

DEON.PL POLECA

W istocie jedynymi grzesznikami, którzy budzili w Jezusie silny gniew, byli duchowni i faworyci Świątyni. Reagował gwałtownym oburzeniem na hipokryzję i pozerstwo faryzeuszy; używał w odniesieniu do nich obraźliwych (i jakże nieostrożnych) epitetów, nazywając ich obłudnikami, głupimi i ślepymi, pobielanymi grobami i plemieniem żmijowym (Mt 23). Czytając te słowa, nieomal słyszymy, jak Jezus zgrzyta zębami, pomstując przy tym na tępy materializm Jego własnych dwunastu alumnów. Wspólną cechą tych filipik jest sprzeciw wobec postawy ludzi, którzy zdecydowanie nie chcą dostrzec w swoim postępowaniu i poglądach niczego złego, którzy nie czują potrzeby pokuty, gdyż ich własna prawość wydaje im się nieskalana.

Być może źródłem wszelkiego zła jest narcyzm, który zabrania nam przyznać, że zrobiliśmy coś złego, i inercja, przez którą nie chcemy zadać sobie trudu, by wrócić do punktu, w którym popełniliśmy błąd, i zacząć od nowa.

Jezus jednak często uczył też o bezmiarze przebaczenia. Gdy Piotr spytał Go, ile razy należy przebaczać, Jezus odpowiedział: "siedemdziesiąt siedem razy". Jeśli Bóg oczekuje od nas takiej postawy, to my możemy przynajmniej tego samego spodziewać się po Bogu. Mimo swej bezgrzeszności Jezus okazywał godne uwagi współczucie dla ludzkich słabości. Cytując Izajasza, ewangelista mówił o Nim: "Trzciny zgniecionej nie złamie ani knota tlejącego nie dogasi" (Mt 12, 20). Nawet sam Bóg nie zdoła przeniknąć w dusze nieczułe na poruszenia Ducha, który wskazuje im, że zbłądziły i potrzebują wybaczenia.

Trudno nam pojąć bezwarunkową miłość i odpuszczenie grzechów. Nawet na katechezie wciąż jeszcze dominuje obraz Boga, którego tak śmiertelnie uraził grzech Adama i Ewy, że nie mógł ich kochać, dopóki całego długu nie spłaciła drogocenna krew Jezusa. Podobne sformułowania, choć wypowiadane w dobrej wierze, są bluźnierstwem. Nasze grzechy nie czynią Bogu krzywdy; to my ponosimy ich konsekwencje, ich moc tkwi w nas, nawet wówczas, gdy egoistycznie nie chcemy o nich słyszeć.

Najważniejsze, jak o tym świadczą liczne opowieści ewangeliczne, jest otwarcie oczu i poddanie się Temu, który potrafi uleczyć naszą ślepotę. Jezus nie przyszedł czyhać na nasze winy — przyszedł oferować nam wolność. Jak sam stwierdził w swej mowie inauguracyjnej, którą wygłosił w synagodze w Nazarecie, został posłany, by ogłaszać rok łaski od Pana (Łk 4, 16-19): bezwarunkową amnestię dla tych, którzy zechcą z niej skorzystać. Jak widać w czterech przedstawionych niżej scenach, nigdy nie wymagał, by się przed Nim płaszczyć, by wyznać wszystkie, nawet najdrobniejsze grzechy, by poddawać się mściwej pokucie, a już na pewno nie domagał się "stosownej do grzechu kary doczesnej", ponoszonej po uzyskaniu Bożego przebaczenia. Proponował bezwarunkową amnestię. Jedynym warunkiem — w moralnej praktyce Jezusa — było wyznanie, że jej potrzebujemy.

Jawnogrzesznica (Łk 7, 36-50)

Faryzeusz Szymon zaprosił Jezusa do siebie na posiłek, zapominając jednak bądź nie chcąc pocałować gościa na powitanie i umyć mu nogi. Gdy jedli, "kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne", weszła do domu i płacząc, stanęła u nóg Jezusa. Oblała Mu stopy łzami i wytarła je swoimi włosami, ucałowała je i namaściła olejkiem. Szymon był oburzony: jeśli Jezus jest prorokiem, powinien wiedzieć, z jaką kobietą ma do czynienia. Chodziło o jego prawość, nie o jej hańbę. Jezus jednak, wskazując na kobietę, wypomniał mu: oto znana w mieście grzesznica zrobiła dla Niego wszystko, czego nie zrobił sprawiedliwy faryzeusz. "Dlatego powiadam ci: Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała". Kobieta milczała. Żadnego wyliczania grzechów, żadnego samooskarżenia. Po prostu przyszła do Jezusa i uniżyła się. Wszystkie grzechy, których nie wymieniła, zostały jej wybaczone. Jezus nic nie mówił o zadośćuczynieniu i pokucie. "Twoje grzechy są odpuszczone". Koniec, kropka.

Kobieta cudzołożna (J 8, 1-11)

Gdy Jezus nauczał w świątyni, faryzeusze przyprowadzili mu kobietę, którą schwytano na cudzołóstwie (opowieść biblijna nic nie wspomina o jej partnerze). Zgodnie z prawem Mojżeszowym należało ją ukamienować. Co powie Jezus? Jezus tylko pochylił się, pisząc palcem po ziemi. Gdy nalegali, odrzekł: "Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień". Po czym wrócił do swojego osobliwego zajęcia. Stopniowo oskarżyciele odchodzili jeden po drugim; w końcu został tylko Jezus i kobieta. Wtedy spojrzał na nią i rzekł: "Nikt cię nie potępił?". "Nikt, Panie!" — odpowiedziała. Wówczas Jezus powiedział: "I Ja cię nie potępiam".

Także i w tej opowieści na próżno by szukać pytań, które nauczyli się stawiać rutynowo księża z mojego pokolenia: "Jaka była przyczyna grzechu? Czy masz problemy w małżeństwie? Czy popełniłaś też inne grzechy? Czy grzeszyłaś też dawniej?". Żadnych kazań, a zwłaszcza żadnego gniewu — tylko milcząca akceptacja i napomnienie, by tego więcej nie robiła. Jezus oferował zrozumienie.

Jezus i Samarytanka (J 4, 4-40)

Przechodząc przez Samarię, Jezus zatrzymał się przy studni i wysłał swoich uczniów do wioski po prowiant. Samarytanka, która przyszła nabrać wody ze studni, wyraziła zdziwienie, że On, Żyd, prosi ją, Samarytankę, o wodę.

Opowieść tę spaja pewien wyrazisty, łatwy do odczytania koncept, oparty na symbolicznej grze znaczeń: woda w studni Samarytanki i woda dająca życie wieczne. Gdy powiedział, by zawołała swego męża, odpowiedziała wprost: "Nie mam męża". Jezus zaś odrzekł (zapewne z szerokim uśmiechem): "Mówisz prawdę. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem". Nie podjął jednak tego tematu, piętnując nieprawość jej związków. Wolał mówić o czymś ważniejszym, o bliskim już czasie, gdy "prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie". Wówczas kobieta pobiegła, by opowiedzieć o spotkaniu mieszkańcom wioski. Gdy wrócili uczniowie, prosząc Jezusa, by jadł, odrzekł: "Ja mam do jedzenia pokarm, o którym wy nie wiecie". Każdy spowiednik, mając za sobą doświadczenie uwalniania od ciężaru grzechu, zna tę odpowiedź i to nasycenie.

Ojciec marnotrawny (Łk 15, 11-32)

Ta historia najlepiej wyjaśnia, w jaki sposób Jezus (i Bóg, którego winniśmy naśladować) traktuje grzeszników. Głównym bohaterem całej opowieści jest ojciec syna marnotrawnego, i to z nim wedle intencji opowiadającego powinien się utożsamiać słuchacz i czytelnik. Rozważmy jej szczegóły.

Gdy młodszy syn zażądał "swej części" majątku, ojciec nie powiedział mu: "Co?! To mój majątek, na który całe życie pracowałem!". Oddał go bez zastrzeżeń, z radością, tak jak Bóg daje nam życie, nie stawiając warunków i ograniczeń, pozwalając, byśmy zrobili z nim, co chcemy, nawet wbrew Jego woli.

Gdy chłopak roztrwonił majątek i został zmuszony do pracy przy karmieniu świń, dostrzegł swój błąd i wyruszył w podróż do domu, układając w myśli słowa przeprosin. Ale ojciec dostrzegł go już z dala i "wzruszył się głęboko". Oznacza to, że czekał na syna każdego dnia, mając nadzieję, że wróci. Wybiegł synowi naprzeciw, nie czekając, aż on przyjdzie do niego, objął go i ucałował. Przyjął go, zanim marnotrawny syn zdążył przeprosić. Zdołał zaledwie wypowiedzieć pierwsze zdanie mowy, którą sobie wcześniej ułożył, gdy ojciec uciszył go, mówiąc do swoich sług: "Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się".

Ojciec nie powiedział: "Chcę, byś zdał sprawę z każdego szekla, nim wejdziesz w progi mego domu!". Zapomniał o wstydzie, jaki sprowadził na niego marnotrawny syn, gdyż w tym momencie wstyd utracjusza był ważniejszy niż jego własny. Nie nałożył na niego pokuty, lecz wyprawił ucztę! Cieszył się z powrotu zbłąkanej owcy. Mamy tu streszczenie całej Ewangelii, Dobrej Nowiny o przebaczeniu i zmartwychwstaniu.

W opowieści jest jednak również i drugi syn, równie zaślepiony, który być może nawet odszedł od "domu" dalej, niż dotarł w swej zgubnej podróży jego młodszy brat. Dowiedziawszy się o radosnym wydarzeniu, popadł w ponure przygnębienie. Zauważmy znów jednak, że to ojciec wyszedł do niego, gdy zobaczył, że jego starszy syn nie chce przyjść i świętować powrotu swojego brata. Starszy syn potrafił jedynie rozpamiętywać, co on zrobił dla swojego ojca, zapominając o tym, że bez ojca nie mógłby nawet istnieć. Podobnie jak wielu ludzi, starał się zasłużyć na miłość, którą ojciec kochał go już na dziewięć miesięcy przed tym, nim pierwszy raz go zobaczył. Hamartia. Pochłonięcie sobą zaślepiło go, sprawiając, że nie dostrzegł, o co w życiu chodzi.

Zdumienie i zachwyt rzadko nam dziś towarzyszą. Natomiast w dzieciństwie - motylek, tęcza, łagodny dotyk mamy, pierwsza łza - wszystko czego doświadczaliśmy zdumiewało i zachwycało. Jest to tzw. efekt "wow", którego znaczenie w naszym życiu podkreśla o.William O`Malley.

Chcę przeczytać tę książkę >>

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Moralność Jezusa
Komentarze (58)
M
Magdalena
27 maja 2015, 20:39
Jezus dzielił się swoja wiedzą płynącą z serca i swoim doświadczeniem. Miał świadomość Boga. Każdy z nas jest w stanie ją mieć. Nie każdy jest  gotowy ją przyjąć. Do @Miłość, Nie będziesz profesorem zanim nie pójdziesz do szkoły…
M
Magdalena
27 maja 2015, 20:20
Moralność nigdy nie podlega dyskusji. Każdy ją po prostu ma wpisaną w duszę. Do @Miłość, …To moralność Boga nie podlega dyskusji…Twoja i moja na pewno podlega …
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
26 maja 2015, 22:23
U W A G A ! Uczestnik dyskusji @Milosc na wszystkich wątkach, w których zabiera głos dzieli się poglądami całkowicie sprzecznymii z nauczaniem Kościoła Katolickiego i z PISMEM ŚWIĘTYM. Omijanie jej (jego) wpisów zaoszczędzi straty czasu i poznawania trującej mieszaniny różnych religii, głównie New Age .
:
:::
27 maja 2015, 09:56
To ciebie należy omijać porąbana kobieto. W tobie jest tyle nienawiści do bliźniego swego, że aż kipisz nią. Porąbana i bardzo chora istoto. Ty należysz do tych , którzy klepią zdrowaśki a potem idą i obsmarowują dupę swoim sąsiadom. Nie ma w tobie nic mądrości. Jedynie zawiść i nienawiść. Ty jesteś przykładem diabelskiej istoty.  Tak ty jesteś diabelską istotą i uważać należy na ciebie cielicko starotestamentowa.
N
nie
24 maja 2015, 12:21
~eva 14:34:45 | 2015-05-23 Manipulacja jezuitów deonowych jest faktem. Ostatnie wyborcze artykuliki deonowe są dowodem. Sami napisali ale nie wolno komentować już od środy. Ma być taka "prawda" jak na deonie napiszą Oceń2odpowiedz ~info 08:43:40 | 2015-05-23 ~naiwniak 20:38:49 | 2015-05-22 @Ojciec Siepsiak Treść ojca artykułu jak i "przerwa" w możliwości komentowania innych na deonie są powodem wyłącznie do                                       WSTYDU! A ja zawsze myślałem, że przynajmniej dla osób konsekrowanych jedynym autorytetem, wzorem, drogą jest Jezus Chrystus. Coraz częściej łapię się na tym, jak naiwnie myślałem. Oceń3odpowiedz ~DEON TO WYBORCZA? 08:36:53 | 2015-05-23 Wybory prezydenckie 2015. "Gazeta Wyborcza": Nasz prezydent, wasz prezes Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,17960973,Wybory_prezydenckie_2015___Gazeta_Wyborcza___Nasz.html#ixzz3awPQEG4o Oceń2odpowiedz ~non posuumus 07:54:43 | 2015-05-23 Ks. Han pisze jakby był prawdziwym normalnym duszpasterzem. A co robi jako manager deonu. Najmuje, jak zwykle, tylko w bardziej niegodnym celu Żyłkę, księzy Siepsiaka i Stopka aby napisali artykuliki zmanipulowane dotyczące wyborów prezydenckich i Lisa (Siepsiak porównuje to do listów biskupów polskich do niemieckich) To hańba - wykorzystywanie m. in. św. Jana Pawła II i Prymasa Tysiąclecia do wybielania redakora Lisa, znanego z haniebnych zachowań w TV. TVP przeprasza za Lisa a usuwa program Pospieszalskiego. Nie wolno pytać prezydenta o WSI. A DEON DODATKOWO JUŻ OD ŚRODY BLOKUJE KOMENTOWANIE TYCH NAJEMNIKÓW ABY NIE MOŻNA BYŁO ZWRÓCIĆ UWAGI DEONOWI NA TEN HANIEBNY CZYN. JEDNAK DEON = WYBORCZA?
24 maja 2015, 08:27
Grzech jest wtedy, kiedy ktoś kogoś krzywdzi. A seks? - Jak kawa z koniakiem na deser. Co to za problem? I kto tu kogo krzywdzi? Raczej przeciwnie, bo jest przyjemnie.
24 maja 2015, 08:45
Grzech jest wtedy, kiedy czynisz zło. Seks poza małzenski zawsze jest złem.
24 maja 2015, 12:20
Tomaszu, gdy odpowiesz sobie na pytanie kiedy Ty wyrządziłeś jakiekolwiek zło, będziesz wiedział, czym się kierowałeś. Zadaj sobie to pytanie - odpowiedź pozwoli Ci spojrzeć na siebie oczami Boga.
24 maja 2015, 14:07
I znów standardowa mowa new age. Po co ja tutaj tak usilnie propagujesz?
24 maja 2015, 14:35
Skup się na odpowiedzeniu sobie, Tomaszu. Etykietki blokują dostęp do świadomości, a przez to nie pomogą.
M
Magdalena
24 maja 2015, 19:55
Walczyć powinniśmy ze złem, nie z człowiekiem…ale jeśli przez człowieka przemawia szatan, winniśmy walczyć z nim tak jak robił to Jezus Chrystus…On pokazał nam, że ze złem się nie dyskutuje, ze złem walczy się Słowem Bożym, … A więc jeśli ktoś autentycznie sam jeszcze nie wierzy Słowu Bożemu, to ulega pokusie dyskusji bez końca stając się nieświadomie narzędziem w ręku nieprzyjaciela…
24 maja 2015, 21:42
Złem się walczyz ze złem, Magdaleno. Dobro obroni się samo.
O
oskar
24 maja 2015, 22:18
Tomaszu, dlaczego tak nienawidzisz ludzi? Czy kiedykolwiek kogoś kochałeś? Jesteś nieszczęśliwym człowiekiem.   
25 maja 2015, 05:22
Magdaleno uściślę - jeżeli dochodzi do walki, to musi ona toczyć się tylko i wyłącznie w nas samych. Drugi człowiek jest Bogu ducha winny tego, jacy my jesteśmy. W żadnym wypadku nie powinniśmy przenosić naszego niezrozumienia na kogoś innego, bo to by oznaczało, że nie odczytaliśmy daru, z którym ten człowiek do nas przyszedł. Bóg działa przez wszystkich i dla wszystkich. Jeśli tego nie zrozumiemy, nie uczynimy ani wewnętrznego ani automatycznie zewnętrznego świata lepszym miejscem, a wręcz skłócimy się z nim i pozostaniemy zgorzkniali. Nawracać należy zatem wyłącznie siebie, a drugiemu podać rękę, by i jemu pomóc do tego dojść. Pozdrawiam Cię.
M
Magdalena
26 maja 2015, 14:48
…to nie jest pogląd chrześcijanki.
M
Magdalena
26 maja 2015, 15:02
Dopóki jesteś na etapie szukania własnej tożsamości, dajesz innym fałszywe świadectwo o nawróceniu…Jeśli ktoś trwa w grzechu ciężkim, Pan Bóg przez niego nie działa...
A
ale
26 maja 2015, 16:52
...moze i nie chrześcijański ale jaki piękny i świeży w porównaniu ze stara, skostniała biblia.
26 maja 2015, 17:16
Oczywiście, że możesz sądzić o tym czy ktoś Twoim zdaniem trwa w grzechu, Magdaleno. Ciekawi jednak, dlaczego to robisz skoro o całe eony lepiej niż mnie znasz słowa „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone." Znasz również przykazanie "Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu" - dlaczego to zatem robisz? Czyż jedynym usprawiedliwieniem swoich uczynków dla Chrześcijaniana nie staje się zbyt często "bo jestem grzeszny"? Pora wyjść poza osądzanie, Magdaleno. Pora popatrzeć na to, co robimy, aby być takim człowiekiem jakim uczynił nas Bóg i sięgać Jego Miłości do wszystkich, do całego Stworzenia. Życzę Ci spokoju i dostrzegania dobra szczególnie tam, gdzie tak trudno zdaje się je na własne oczy zobaczyć i na własne uszy usłyszeć.
M
Magdalena
26 maja 2015, 17:16
...pogański to niby ma być piękny i świeży, no błagam…
S
STELKA
26 maja 2015, 17:44
"Plemię żmijowe, kto wam pokazał, jak uciec przed nadchodzącym gniewem? (...) a nie myślcie, że możecie sobie mówić "Abrahama mamy za ojca", bo powiadam wam, że z tych kamieni może Bóg wzbudzić dzieci Abrahamowi. Już siekiera do korzenia drzew jest przyłożona. Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. Ja was chrzczę woda dla nawrócenia, lecz Ten, który idzie za mną mocniejszy jest ode mnie(...) On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem. Ma On wiejadło w ręku i oczyści swój omłot: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym".
M
Magdalena
26 maja 2015, 18:33
Zdecyduj się czy na pewno chcesz być chrześcijanką …Chrześcijanie mają również obowiązki…
26 maja 2015, 18:34
Co nie jest tu chrześcijańskiego? Pytam, bo naprawdę nie wiem.
26 maja 2015, 19:11
Moje wybory pozostawiam sobie i nie narzucam ich innym.
M
Magdalena
26 maja 2015, 20:52
Nie wiesz, czy tak naprawdę nie chcesz wiedzieć…
M
Magdalena
26 maja 2015, 20:53
Z tego, co teraz napisałaś wynika, że poglądy jakie tu propagujesz nie są tak naprawdę Twoimi poglądami, ponieważ Twoje wybory zostawiasz sobie i nie chcesz ich nikomu narzucać, czy tak…
26 maja 2015, 21:20
Nie, z tego wynika, że sama dochodzę do poznania i jak coś poznam, to się dzielę.
26 maja 2015, 21:24
Rozmowa będzie ciekawsza, jak będzie dotyczyła tematu dyskusji.
M
Magdalena
26 maja 2015, 21:47
Jezus podzielił się z nami Ewangelią, a Ty uważasz, że jesteś w stanie poznać i podzielić się czymś więcej …
M
Magdalena
26 maja 2015, 21:48
Tematem rozmowy jest moralność Jezusa, a ona nie podlega dyskusji.
26 maja 2015, 22:21
Jezus dzielił się swoja wiedzą płynącą z serca i swoim doświadczeniem. Miał świadomość Boga. Każdy z nas jest w stanie ją mieć. Nie każdy jest  gotowy ją przyjąć.
26 maja 2015, 22:24
Moralność nigdy nie podlega dyskusji. Każdy ją po prostu ma wpisaną w duszę.
27 maja 2015, 10:12
Miłość - czy czy czyny mordercy uważajacego iz czyni dobrze i postępuje zgodnie ze swoim (subiektywnie dobrym) sumieniem nie podlegaja dyskusji, ocenie i osądowi zewnętrzenemu?
K
k
23 maja 2015, 23:50
Mądre słowa, gdyby jeszcze co niektórzy wzięli je sobie do serca...
23 maja 2015, 21:52
Piękny tekst , prwdziwa Dobra Nowina ,oby jak najwięcej takich ):
NP
NON POSSUMUS
23 maja 2015, 07:57
Ks. Han pisze jakby był prawdziwym normalnym duszpasterzem. A co robi jako manager deonu. Najmuje, jak zwykle, tylko w bardziej niegodnym celu Żyłkę, księzy Siepsiaka i Stopka aby napisali artykuliki zmanipulowane dotyczące wyborów prezydenckich i Lisa (Siepsiak porównuje to do listów biskupów polskich do niemieckich) To hańba - wykorzystywanie m. in. św. Jana Pawła II i Prymasa Tysiąclecia do wybielania redakora Lisa, znanego z haniebnych zachowań w TV. TVP przeprasza za Lisa a usuwa program Pospieszalskiego. Nie wolno pytać prezydenta o WSI. A DEON DODATKOWO JUŻ OD ŚRODY BLOKUJE KOMENTOWANIE TYCH NAJEMNIKÓW ABY NIE MOŻNA BYŁO ZWRÓCIĆ UWAGI DEONOWI NA TEN HANIEBNY CZYN. JEDNAK DEON = WYBORCZA?
A
autor
22 maja 2015, 16:15
szczere i ckliwe, ale: Obłudniku! Gdy mówisz o jawnogrzesznicy, w swym domu skrytogrzeszników ukrywasz! Kaznodziejo księcia tego świata! Akceptacja to nie napomnienie! Nierozumny! Pięcioma władają trzej! Trzema dwaj! Dwoma jeden! W wyniosłej szacie! Kogut pieje trzy razy, świnia chrząka raz! Ślepy! Przede mną staje się nago, przed tym światem w szacie!
A
atonio
22 maja 2015, 16:06
Czy Bogu zaszkodzi jak sobie przed mszą zwalę konia ? Czytając jezuitów wnioskuję że nie.
J
JANINA
22 maja 2015, 16:22
Bogu nie, a Tobie pomoże?
M
mf
22 maja 2015, 16:03
Święty  Paweł był bardzo daleko od Jezusa, jak można wywnioskować z powyższych bredni.
GP
Gil Pedofil
9 listopada 2013, 03:47
Czyli nie ma problemu jak sobie w dupę biskup ministrntów rżnie w zakrystii?
P
podolski
27 lipca 2014, 23:56
Biskup nie rznie ministrantow, co najwyzej sprawdza im glebokosc wiary w odbycie.....
O
obserwator
23 maja 2015, 21:19
Zazdrość przez ciebie przemawia.
P
pitikamiti
17 października 2013, 13:52
Trochę to wszystko poupraszczane, niezrozumienia czym jest sakrament pokuty - tam też działa ten sam Jezus i warto się z Nim SPOTKAĆ  - a nie rytualnie oczyścić.
R
rafi
16 października 2013, 11:49
Głownym problemem jest brak wiary Masz rację.
KS
kramse sąsiad
16 października 2013, 11:43
TomaszL Głównym problemem jest jednak skupianie się nad cudzymi grzechami zamiast wypleniać własne, oraz wymyślanie własnej koncepcji zbawienia dla siebie i innych, zamiast poddania tej kwestii Bogu. Na co sobie pozwalasz gówniarzu . Wszystkie twoje wypociny śmierdzą kłamstwami. Myślisz , że bez końca będziesz obrzucał swoimi wymiocinami rozmówców. Wszyscy wiedza ześ pedał . Przybierasz pozycję kobiety. Wielu pisało o tym a ty szczyciłeś się swoim odbytem. Wstydź się cioto . Sam pisałeś do drugiego homoseksualisty aby nosił pieluchę z powodu braku możliwości podtrzymywania kału. , a ty piszesz o kazaniach . Wypleń własne pedalstwo Wstrętna cioto.
D
DB
6 czerwca 2014, 00:19
Do nikogo nie masz prawa zwracać się w ten sposób! Wiesz dlaczego? Bo nikt nie dał Ci prawa do tego, by osądzać innych! To, co zrobiłeś to brak szacunku i właśnie tej miłości, o której traktował cały tekst. Czy niczego nie zrozumiałeś? Jeśli tak, to wciąż nie znalazłeś Boga, a boję się wręcz, że zgubiłeś nawet człowieka...
16 października 2013, 11:30
Głównym problemem jest jednak skupianie się nad cudzymi grzechami zamiast wypleniać własne, oraz wymyślanie własnej koncepcji zbawienia dla siebie i innych, zamiast poddania tej kwestii Bogu. Głownym problemem jest brak wiary, a nie zajmowanie sie grzechami swoimi lub cudzymi. Dlaczego Jezus nie gromił grzeszników? Dlatego że chcieli słuchać Jezusa, a Jezus nie odrzuca nikogo, kto chce Go słuchać. Wiara bierze sie ze słuchania. Słowa zapisane w Biblii są przecież nauką dla nas, byśmy przeglądali się w nich jak w lustrze, odnosili je do własnego życia. Słowo jest po to, abyśmy uwierzyli.
R
rafi
16 października 2013, 11:00
Tak w ogóle to nie ma grzechów mniej i bardziej istotnych. Grzech jest grzechem. Głównym problemem jest jednak skupianie się nad cudzymi grzechami zamiast wypleniać własne, oraz wymyślanie własnej koncepcji zbawienia dla siebie i innych, zamiast poddania tej kwestii Bogu. Dlaczego Jezus nie gromił grzeszników? Dlatego że chcieli słuchać Jezusa, a Jezus nie odrzuca nikogo, kto chce Go słuchać. Dlaczego Jezus gromił faryzeuszy? Dlatego że faryzeusze NIE chcieli słuchać Jezusa. Przeciwnie, twierdzili że to Jezus powinien ich się posłuchać. Właśnie oni mieli własną koncepcję zbawienia, stąd konflikt pomiędzy faryzeuszami a Jezusem. Nie chodzi jednak o to by faryzeuszy potępiać. Wielu z nich się nawracało, prędzej czy później. Słowa zapisane w Biblii są przecież nauką dla nas, byśmy przeglądali się w nich jak w lustrze, odnosili je do własnego życia. I byśmy odkrywali miłość Jezusa ;-)
16 października 2013, 10:04
Kazanie na Górze (Mt 5-7) jest niesłychanie ważne. Jednak też trzeba przeczytać je w całości, a nie wyciągać tylko jakieś kawałki. Ten tekst jest naprawdę niesamowity i ukazuje bardzo mocno Boże serce, Bożą miłość. Oczywiście trzeba czytać całość, nie tylko Kazań na Górze. Kazanie to wprost nauka dla nas, chrześcijan, jakimi mamy być. Odniosłem się do fragmentu o nauce czystości seksualnej, ponieważ w części nie zgadzam się z pierwszymi słowami artykułu: Jezus nigdy nie okazywał gniewu grzesznikom, którzy dopuszczali się wykroczeń natury seksualnej. Wydaje się, że nie umieszczał tego rodzaju grzechów na pierwszym miejscu. Z pewnością nie uważał ich za tak istotne, jak później czynił to Kościół instytucjonalny, odwołując się do poglądów Platona, św. Augustyna i innych. Były to wprawdzie wielkie umysły, lecz trudno równać ich z Jezusem. Owszem Jezus nie okazywał gniewu grzesznikom, przykazanie VI jest szóstym, ale nauka dotycząca tego tematu jest na tyle czytelna, iż zapewne nikt później nie napisał tego w tak jasno. Lepiej stracić oko czy rękę, niż iść do piekła. I to w dodatku, za niewinne zdawałoby się pożądanie w myślach! A starszy syn z przypowieści o miłosiernym Ojcu wcale nie jest wcieleniem zła. Jest tylko małym chłopcem który nie rozumie ogromu miłości Ojca. Starszy syn jest obrazem większości i to znacznej większości katolików, którzy żyją swoja wiarą. To widać, gdy w sytuacjach bardzo kontrowersyjnych wyznaczają granice Bogu i Jego miłosierdziu, uznając jakiegoś grzesznika niegodnym otrzymania wybaczenia.
R
rafi
16 października 2013, 09:30
@TomaszL Kazanie na Górze (Mt 5-7) jest niesłychanie ważne. Jednak też trzeba przeczytać je w całości, a nie wyciągać tylko jakieś kawałki. Ten tekst jest naprawdę niesamowity i ukazuje bardzo mocno Boże serce, Bożą miłość. A starszy syn z przypowieści o miłosiernym Ojcu wcale nie jest wcieleniem zła. Jest tylko małym chłopcem który nie rozumie ogromu miłości Ojca.
16 października 2013, 08:58
Szkoda, ze w tak wielu rozważaniach bagatelizuje się, lub wręcz odrzuca się cześć Ewangelii Św. Mateusza. (MT 5-7). Szczególnie zaś w kontekście grzechów o podłożu seksualnym nauka jest prosta, czytelna i bardzo bolesna. Na tyle bolesna, iż się obecnie bardzo relatywizuje. Szkoda też, ze wielu nie rozumie w pełni przesłania przypowieści o Ojcu miłosiernym, wielu stara się ze wszystkich sił być tym młodszym synem, oczekując miłosierdzia, a zarazem uważa starszego syna za wcielenie zła. Szkoda, ze nie słyszy słów Ojca skierowanych do starszego syna. Szkoda też, że tak niewielu postępuje jak Ojciec.
jazmig jazmig
16 października 2013, 07:27
Chrystus potępił rozwody i cudzołóstwo, a św. Jan Chrzciciel potępiał Heroda za jego cudzołożny związek małżeński. Homoseksualizm był mocno potępiany, więc zapewne nie stanowił wtedy problemu, a pedofilia była rzadkością z tego powodu, że w tamtych czasach inaczej zapatrywano się na tego rodzaju rzeczy. Wtedy dziewczyna która już miesiączkuje wydawana była za mąż, mogła mieć 12 lat i być uznaną za zdatną do małżeństwa. Natomiast Jezus walczył nie z faryzeuszami i saduceuszami, lecz z ich poglądami, szczególnie ze skupieniem się na formaliźmie, zamiast na treści religii.
A
Adam
15 października 2013, 23:57
"Chcąc czy nie, musicie przyznać że ten tekst w chierarchów kościelnych godzi ostro, zwłaszcza patrząc na te wesolutkie bambaryłki jezdżące po toruniu za pieniądze wiernych i wybielające się w radiu, czy tego ostatniego niemieckiego biskupa budującego sobie wille za 40 milionów lol" Do Seby: Jeżeli myślisz, że ten tekst odnosi się tylko do bogatych duchownych ("wesolutkie bambaryłki"), to się grubo mylisz, Seba. Bo słowa Pana Jezusa zawsze są do Ciebie. A jeśli odnosisz je do innych ludzi po to, by im przyłożyć, to nie jesteś lepszy od nich, oni są bogaci, a Ty obłudny. Założę się, że sam z chęcią reflektowałbyś na to, co wyrzucasz duchownym, czyli na wille za miliony i wypasioną furę. I zapewne nie widziałbyś nic złego w tym, że Ty używasz takich rzeczy. Bo przecież Pan Jezus, wg Ciebie, nawoływał do nawrócenia tylko duchownych :) Czy się mylę?
A
Adam
15 października 2013, 23:51
"Czytając te słowa, nieomal słyszymy, jak Jezus zgrzyta zębami, pomstując przy tym na tępy materializm Jego własnych dwunastu alumnów. Wspólną cechą tych filipik jest sprzeciw wobec postawy ludzi, którzy zdecydowanie nie chcą dostrzec w swoim postępowaniu i poglądach niczego złego, którzy nie czują potrzeby pokuty, gdyż ich własna prawość wydaje im się nieskalana." Chcąc czy nie, musicie przyznać że ten tekst w chierarchów kościelnych godzi ostro, zwłaszcza patrząc na te wesolutkie bambaryłki jezdżące po toruniu za pieniądze wiernych i wybielające się w radiu, czy tego ostatniego niemieckiego biskupa budującego sobie wille za 40 milionów lol ...
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
15 października 2013, 22:54
Bardzo ciekawy tekst, ale ostatni fragment powinien chyba być zatytułowany "Ojciec miłosierny" nie marnotrawny. Albo "Syn marnotrawny", albo "Ojciec syna marnotrawnego". Chociaż obaj synowie byli marnotrawni. I ten starszy zmarnotrawił większy skarb, niż ten młodszy.
Katarzyna Rybarczyk
15 października 2013, 22:09
Bardzo ciekawy tekst, ale ostatni fragment powinien chyba być zatytułowany "Ojciec miłosierny" nie marnotrawny.
S
seba
15 października 2013, 19:57
"Czytając te słowa, nieomal słyszymy, jak Jezus zgrzyta zębami, pomstując przy tym na tępy materializm Jego własnych dwunastu alumnów. Wspólną cechą tych filipik jest sprzeciw wobec postawy ludzi, którzy zdecydowanie nie chcą dostrzec w swoim postępowaniu i poglądach niczego złego, którzy nie czują potrzeby pokuty, gdyż ich własna prawość wydaje im się nieskalana." Chcąc czy nie, musicie przyznać że ten tekst w chierarchów kościelnych godzi ostro, zwłaszcza patrząc na te wesolutkie bambaryłki jezdżące po toruniu za pieniądze wiernych i wybielające się w radiu, czy tego ostatniego niemieckiego biskupa budującego sobie wille za 40 milionów lol
15 października 2013, 19:42
To jest niesamowite, nieprawdaż ? Jezus zbawia ! [url]http://www.wzrostwiary.blogspot.com[/url]