Ofiara, która dokonała przemiany ludzkości

(fot. Dmitri Korobtsov/flickr.com/CC)
Raniero Cantalamessa OFMCap

"Ojciec mógł dać Jezusowi siłę, aby sam niósł krzyż, ale celowo tak rozporządził wydarzeniami, aby upadał w drodze". Raniero Cantalamessa o ostatnich chwilach życia Chrystusa.

Jak biczowanie, które było preludium męki krzyżowej, tak i ona ma charakter hańbiący. Była stosowana szczególnie wobec niewolników, obywatel rzymski nie mógł być na nią skazany. Miała też ten aspekt, że oferowała widowisko wywołujące współczucie, ponieważ skazaniec umierał pośród okrutnych boleści, torturowany pragnieniem, a jego ciało wiszące na krzyżu padało łupem psów i sępów.

Zgodnie z planem Ojca konieczne było, aby dla ocalenia ludzkości od grzechu Syn dotknął dna ludzkiej udręki i poniżenia i aby po zakończeniu Jego ziemskiego życia ukazał się jako ostatni z ludzi, najbardziej godny pogardy. Dwaj złoczyńcy ukrzyżowani razem z Nim mieli dopełnić obrazu wstydu. Wszystko sprzysięgło się, aby postawić Go na poziomie złoczyńców! Ta śmierć nie ma nawet majestatu samotności. Jak Słowo połączyło swoje życie z życiem ludzi, tak łączy teraz swoją śmierć ze śmiercią ludzi. Łączy ją szczególnie z grzesznikami. Jezus pozostaje przyjacielem grzeszników aż do końca, tak że umiera jak oni i z nimi.

Kobiety, które chciały ratować Chrystusa

DEON.PL POLECA

Zgodnie ze zwyczajem Jezus musi dźwigać krzyż aż na miejsce stracenia. Towarzyszy Mu wielki tłum, nie tylko ciekawscy i przeciwnicy, którzy domagali się Jego skazania na śmierć i teraz chcą napawać się swoim triumfem, ale również ci, którzy żywią sympatię dla Niego. W tym tłumie były także kobiety opłakujące Jego los. Po raz pierwszy od początku procesu pojawia się jakiś życzliwy gest ze strony ludzi, a pochodzi on właśnie od tych kobiet. Jedyna interwencja mająca na celu uratowanie Go od śmierci również została podjęta przez kobietę, małżonkę Piłata.

Współczucie okazane przez kobiety nie jest przy tym zwykłym aktem litości wobec skazanego na śmierć. Rozpoznają one, co jest w Jezusie jedynego i wyjątkowego. Ich skrusze towarzyszy bardzo żywe współczucie. Idą więc na czele zastępu tych wszystkich, którzy w ludzkiej historii wzruszają się widokiem męki Jezusa i chcą mieć udział w cierpieniu drogi krzyżowej! Współczucie kobiet nie pozostało bez odpowiedzi. Jezus mówi do nich. Te słowa dobrze oddają Jego miłość. W straszliwym cierpieniu, jakiego doświadcza, myśli nie o sobie, ale o nieszczęściu innych. Wielkim nieszczęściem jest stanie się suchym drzewem i dojście do definitywnej śmierci. Cierpienie jedynie wystawia zielone drzewo na próbę.

"Przypadkowy" człowiek

Z pretorium na Kalwarię nie jest daleko, ale droga okazuje się zbyt długa dla Jezusa, który wycieńczony biczowaniem i maltretowaniem upada pod ciężarem krzyża. Rzymscy żołnierze widzą mężczyznę wracającego z pola i chwytają go. W ten sposób Szymon z Cyreny zostaje zmuszony do dźwigania krzyża za Jezusem, który tutaj najpełniej objawia światu swoją pokorę: potrzebuje innych, aby nieśli krzyż aż na miejsce stracenia. Droga na Kalwarię nie była dla Chrystusa pokazem umiejętności. On nie wstydzi się pokazać swojej słabości fizycznej: już od samego początku chwieje się pod ciężarem nałożonym na Jego barki, podczas gdy Jego dwaj towarzysze męki z większym męstwem dźwigają krzyż.

Ojciec mógłby dać Mu wystarczającą siłę, aby sam niósł krzyż aż na Kalwarię, ale celowo tak rozporządził wydarzeniami, aby Jezus upadał w drodze. Chciał postawić za Nim, pod krzyżem, innego człowieka, człowieka pierwszego z brzegu, napotkanego przypadkiem, aby pokazać, że każdy powinien dzielić krzyż z Jezusem, że każdy krzyż jest Jego krzyżem i że jest niesiony w Jego towarzystwie. Szczegół wyrażony słowem "przymusić" jest sugestywny, jako że kryje się za nim idea, iż Szymon z Cyreny nie oddał tej posługi z własnej woli, wręcz stawiał opór. Jest zrozumiałe, że narzekał z powodu przymusu dźwigania tego narzędzia męki i czuł wstyd, dlatego nie można się dziwić, iż brał krzyż z negatywnym nastawieniem. Dopiero później doceni, jaki honor go spotkał. Wiemy to, ponieważ jego synowie byli znani w pierwotnej wspólnocie (por. Mk 15,21).

Upajający trunek, którego nie chciał pić Jezus

Trzy krzyże zostaną postawione na Golgocie, w niewielkiej odległości od murów miasta. Przed męką Jezus dostanie wino zaprawione mirrą. O znaczeniu tego zwyczaju mówi Księga Przysłów (31, 6-7). Mieszanka wina i mirry była uważana za szczególnie upajający trunek. To nie żołnierze podali Mu napój, ale prawdopodobnie jedna z kobiet, które szły za Nim, pragnąc przynieść Mu ulgę w cierpieniach. Aby pokazać, że ceni ten gest, Jezus macza usta w podanym Mu pucharze, ale nie pije. Tym, co chce wypić, jest bowiem kielich ofiarowany Mu przez Ojca. Nie chce innego. Nie przyjmuje żadnej ulgi i nie chce nawet odrobiną upojenia zaciemnić swojej świadomości w czasie składania ofiary. Chce spojrzeć w twarz straszliwemu bólowi, który się zbliża, przyjąć go i wycierpieć z pełnią swoich władz, ofiarować go z jasnym rozumem, z nieosłabioną wrażliwością, z całkowicie wolną wolą.

Żołnierze przystępują do pracy. Kładą Jezusa na krzyżu i przybijają Go do niego. On się nie broni, zachowuje milczenie. Cierpi okrutnie z powodu przebitych rąk i nóg, ale ani słowem się nie skarży. Kto nie zwraca uwagi na Jego twarz, myśli, że jest obojętny i nieczuły. Kto Go zna, odnajduje w Nim tę charakterystyczną dla całego Jego zachowania łagodność, której częścią jest heroizm. Daje przykład bezgranicznej cierpliwości, której największe nawet cierpienie nie jest w stanie zburzyć. U szczytu boleści, która wstrząsa całym Jego jestestwem, wyraża akceptację i ofiarowuje wszystko.

Jest to godzina, którą zapowiedział i w której zostaje wywyższony nad ziemię i przyciąga wszystkich do siebie (por. J 12,32). Z wysokości krzyża może objąć wzrokiem otaczający Go tłum, symbol ogromnej rzeszy ludzi. On chce cierpieć i umierać, patrząc na cały świat. Wie, że Jego ofiara dokona najbardziej radykalnej przemiany ludzkości. Jego oczy szukają w oddali i w pobliżu tych, dla których Jego cierpienie wysłuży zbawienie i szczęście.

Ostatnia zemsta Piłata

Sam Piłat sporządził napis przedstawiający powód skazania Go na śmierć: "Jezus Nazarejczyk, Król żydowski". Jest to ostatnia zemsta Piłata na Żydach za kłopot, jaki na niego ściągnęli w związku z tą sprawą, i za upokorzenie, jakiego doznał, ulegając ich groźbom, że odwołają się do cezara. Faryzeusze czytają napis i rozumieją afront. Protestują u namiestnika, ale Piłat nie ma już się czego obawiać, więc odrzuca ich skargi. Rozkoszuje się tym drobnym zwycięstwem i korzysta z okazji, by potwierdzić swoją władzę, w zamian za ustępstwa, na jakie musiał się zgodzić.

Ojciec posługuje się zemstą Piłata, aby w czasie męki zostało uwypuklone królowanie Syna. Teraz już napis ten pozostanie zawieszony na krzyżu i będzie na zawsze symbolem królewskiego władania. To prawda, że chodzi po prostu o króla żydowskiego, ale napis jest sporządzony nie tylko po hebrajsku, ale również po grecku i po łacinie, czyli w powszechnie znanych językach. Stanowi to znak, że Jego królowanie ma się rozciągnąć na cały świat i pokonać podziały stworzone przez ludzi w wyniku różnic języków. Jezus umiera, aby zjednoczyć ludzkość w swojej miłości!

Gdy tylko Jezus zostaje zawieszony na krzyżu, zaczyna się modlić do Ojca, prosić o przebaczenie dla swoich nieprzyjaciół. Nie tylko osobiście przebacza wrogom, ale z całą mocą swego ducha błaga dla nich o przebaczenie: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią" (Łk 23,34). Aby wyjednać im przebaczenie winy, posługuje się tytułem Syna Bożego, który Jego przeciwnicy z oburzeniem odrzucili. Jezus ich usprawiedliwia: nie wiedzą, co czynią. Wielkość Jego przebaczenia polega właśnie na tym, że prosi o nie także dla swoich najgorszych wrogów: Kajfasza i Sanhedrynu. Również wobec nich, nie tylko wobec nieświadomych niczego żołnierzy rzymskich, przytacza argument niewiedzy: choć działali z przebiegłością i złością, to w rzeczywistości nie wiedzieli, co czynią. Nie myśleli, że przybijają do krzyża Tego, który naprawdę był Mesjaszem i Synem Bożym! Ich odpowiedzialność zatem okazuje się pomniejszona.

Decyzja, która zapadła w ostatniej chwili

Dwaj ukrzyżowani wraz z Jezusem złoczyńcy, jeden po prawej, a drugi po lewej Jego stronie, reprezentują ludzkość - tę ludzkość, która pewnego dnia ujrzy się cała podzielona na dwie części: jedni po prawej, a drudzy po Jego lewej stronie. Wybór dokonany na krzyżu wobec Niego, wobec Jego panowania, podzieli ich na dwie części. Jeden z dwóch złoczyńców odrzuca to panowanie i szydzi sobie z niego, drugi wierzy w nie. Wybór polega na zaakceptowaniu bądź odrzuceniu tego, że jest się grzesznikiem, oraz samego krzyża.

Pierwszy złoczyńca chciałby być uwolniony od krzyża i jest gotów uznać w Jezusie Chrystusa tylko pod jednym warunkiem: "Wybaw siebie i nas". On nie akceptuje kary, nie chce się ugiąć przed Bogiem i nie uznaje swojej winy ani słuszności wyroku.

Jego towarzysz natomiast akceptuje mękę, na którą zasłużył swoimi czynami. Uznaje się za grzesznika. Nie chce uchylić się od krzyża, ale pokłada swoją nadzieję w Jezusie. W tych dwóch przeciwstawnych postawach widać, że wiara w Chrystusa musi być połączona z wyznaniem grzechu i zaakceptowaniem krzyża.

Obietnica zmartwychwstania skierowana przez Jezusa do drugiego złoczyńcy nabiera imponującego kształtu i natychmiastowego charakteru. Prostota nawrócenia czyni ją jeszcze bardziej niezwykłą. Można by sądzić, że ten złoczyńca był niezdolny do poprawy, do zmiany nastawienia duszy. Ponadto, gdybyśmy nie znali odpowiedzi Jezusa, moglibyśmy wątpić w szczerość przemiany i zakwestionować powagę jego słów. Moglibyśmy zwrócić uwagę, że życie pośród wszelkiego rodzaju bezeceństw, kradzieży i zabójstw wystarczająco świadczy o wartości tego człowieka i bardziej prawdziwie ujawniło jego najgłębsze nastawienie niż nawrócenie w sytuacji granicznej. Tymczasem odpowiedź Jezusa pokazuje, że decyzja o życiu tego człowieka zapada w ostatniej chwili i że jego postawa na krzyżu całkowicie wymazała skazę grzesznej przeszłości. W nawróceniu osobista miłość złoczyńcy do Jezusa ukazuje się w zupełnie szczególny sposób. Rozumie on dramat niewinności Jezusa i broni Go. Złoczyńca okazuje swoje uczucie, wołając do Jezusa po imieniu: "Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa" (Łk 23,43).

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ofiara, która dokonała przemiany ludzkości
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.