Po co świętować Boże Narodzenie?

(fot. shutterstock.com)
Ronald Rolheiser OMI

Istnieją słuszne racje, by usunąć rytuały, które otaczają Boże Narodzenie, ale jeszcze bardziej istotne racje przemawiają za ich podtrzymaniem. Co to za racje? - pisze Ronald Rolheiser w książce "Zmagania z Bogiem. Wiara w czasach niepokoju"

Niektórzy pytają: Jakiż to wszystko ma związek z narodzinami Jezusa? Czy Adwent, który powinien być czasem przygotowania na święto, nie stał się aby męczarnią, która przywodzi nas wprawdzie do Bożego Narodzenia, ale wtedy to święto jest już niemiłosiernie nabrzmiałe tym, co miało do niego prowadzić? Czy nie uczcilibyśmy Jezusa lepiej, gdybyśmy naszą świąteczną rozrzutność zamienili na dary dla ubogich? Czy, paradoksalnie, nasze świętowanie nie służy zagłuszeniu świadomości narodzin Jezusa, zamiast ich wyraźniejszego uwypuklenia? To są ważne pytania.

Trzeba przyznać, że świętowanie Bożego Narodzenia rzeczywiście zaczyna się zbyt wcześnie, jest za bardzo zorientowane na komercję, za słabo skupia się na religijnym wymiarze i niewystarczająco uwzględnia potrzeby ubogich. Łatwo jest więc popaść w cynizm odnośnie do Bożego Narodzenia, skoro jego obchód zawiera tyle przesady i pompy.

DEON.PL POLECA

Jednak, biorąc to wszystko pod uwagę, musimy uważać, aby nie wylać dziecka z kąpielą. A w tym przypadku nie chodzi jedynie o grę słów. Z tego, że coś jest robione niewłaściwie, nie wynika, że należy to zlikwidować. Dlatego tym, czego, jak sądzę, potrzebujemy, nie jest pozbycie się raz na zawsze wszystkich lamet, lampek, opłatków, jedzenia i picia, które wypełniają nasze celebrowanie, lecz zastanowienie się nad ich lepszym użytkiem. Istnieją słuszne racje, by usunąć rytuały, które otaczają Boże Narodzenie, ale jeszcze bardziej istotne racje przemawiają za ich podtrzymaniem.

Co to za racje? Dlaczego nadal pielęgnować tyle różnych rytuałów, kiedy one niezmiennie przekraczają miarę i powodują zmęczenie?

Ponieważ drzemie w nas wrodzona, czysta i prosta potrzeba świętowania. Jako ludzie mamy zdrową, daną przez Boga i zapisaną w genach potrzebę, aby czasem urządzać sobie święto, aby mieć karnawał, aby celebrować nasz chrześcijański szabat, by na parę godzin zostawić na parkingu naszą roztropność i przeżywać nasze życie tak, jakby nie istniał żaden powód do tego, by zaciskać pasa i okazywać chłód w stosunku do naszych bliźnich. Boże Narodzenie to szabat, wyjątkowy szabat.

W życiu istnieją okresy - najlepiej gdy pojawiają się cyklicznie - kiedy poświęcamy czas jedynie na rozrywkę, rodzinę, przyjaciół, na kolor i wstążki, a także na dobre jedzenie i picie. Chwilami dopuszczalna jest nawet szczypta rozsądnego nadmiaru. Jezus dał temu wyraz, kiedy uczniowie byli oburzeni zachowaniem kobiety, która namaściła Jego stopy, według nich, zbyt drogimi perfumami, a potem je ucałowała.

Wszystkie kultury, nie wyłączając tych ekonomicznie biedniejszych, kultywują swój czas świętowania, podczas którego wprost lub pośrednio, biorą na poważnie słowa: Ubogich zawsze macie u siebie, ale dzisiaj jest czas świętowania. Boże Narodzenie jest takim dniem, czasem świętowania.

John Shea, w swojej klasycznej już książce o Bożym Narodzeniu - "Światło gwiazdy", opowiada historię o rodzinie, która pewnego razu postanowiła przeżyć Boże Narodzenie inaczej niż zwykle. Nie ustroila choinki, nie powiesiła żadnych lampek, nie śpiewała żadnych kolęd, ani nie przygotowała prezentów. Wszyscy spotkali się jednak na prosty, cichy posiłek w dzień Bożego Narodzenia. Na pytanie przyjaciół, jak im poszło, jeden z członków rodziny odpowiedział:"Było przyjemnie". A drugi członek rodziny, zapewne wyrażając się bardziej szczerze, przyznał, że to była "egzystencjalna otchłań".

Jest w nas jakaś zaszczepiona przez Boga presja, która popycha nas w kierunku świętowania i ożywia w nas zmysł, że nie jesteśmy stworzeni dla biedy, smutku i właściwie "ułożonych" relacji, ale że ostatecznie przeznaczeni jesteśmy do świętowania, tańca, światła i muzyki, do miejsca, gdzie nie musimy już liczyć każdego grosza, abyśmy przetrwali i byli w stanie opłacić raty kredytowe. Celebracja świąt i karnawału, nawet z ich przesadą, pomaga nam się tego nauczyć.

Ronald Rolheiser "Zmagania z Bogiem. Wiara w czasach niepokoju" (Wydawnictwo WAM)

Boże Narodzenie jest takim świętem. Koniec końców, jego obchód jest lekcją wiary i nadziei, nawet jeśli nie jest to zbyt solidna lekcja roztropności.

Czynienie z Bożego Narodzenia święta, otoczenie narodzin Jezusa radością, światłem, muzyką, wręczaniem sobie podarków, dzielenie się energią i ciepłem, które możemy z siebie wykrzesać jest, choć może się to wydawać dziwne, aktem prorockim. Jest to, a przynajmniej może takim być, wyraz wiary i nadziei. Osoba, która mówi: "To jest zepsute, pozbądźmy się tego", wcale nie promieniuje nadzieją. Może to być raczej przejaw rozpaczy ukrywającej się za maską wiary. Nie. Nośnikiem nadziei jest człowiek, który pomimo tego, że świat nadużywa bożonarodzeniowych rytuałów i obrzędów, nadal wiesza lampki, stroi choinkę, włącza kolędy, przekazuje prezenty swoim najbliższym, siada do stołu z rodziną i przyjaciółmi oraz uśmiecha się do świata. Znakiem nadziei jest ten, kto emanuje wiarą, kto w ten sposób mówi, że żyjemy dla czegoś więcej niż smutek, kto obchodzi narodziny Jezusa.

Publikowany fragment pochodzi z książki Ronalda Rolheisera "Zmagania z Bogiem. Wiara w czasach niepokoju" (Wydawnictwo WAM)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Po co świętować Boże Narodzenie?
Komentarze (29)
BI
~Bogumił Ircha
25 grudnia 2019, 09:16
Z tej interpretacji wynika, że to Bóg stworzył bogatych i biedaków aby bogaci mogli wykazać się wrażliwością na los biedaków.
Andrzej Ak
26 grudnia 2017, 20:25
Może te wszystkie Święta to tak naprawdę testy naszej prawdziwej wiary? Ich wynik kiedyś pokaże ile w nas było za życia z Jezusa, a ile z "małego człowieka" z tego upadłego świata w którym wciąż jeszcze żyjemy. Czy potrafiliśmy wybaczać drugiemy człowiekowi? Czy odwzajemnialiśmy Miłosierdzie Boga (względem nas samych) innym ludziom, którzy nam jakoś zawinili? Czy chętnie pomagaliśmy potrzebującym? Czy dostrzegaliśmy w potrzebujących ludzi? Czy byliśmy opiekuńczy? Czy choćby czasem, bezinteresownie troszczyliśmy się o dobro obcych nam ludzi? Czy uchroniliśmy kogoś od zła, czy dostatecznie przeciwdziałaliśmy zagrożeniom utraty życia, a w szczególności aborcji? Czy upominaliśmy błądzących, ale czyniąc to z miłością? Czy byliśmy wierni przysięgom składnym Bogu i ludziom? Czy staraliśmy się być narzędziami w Rękach Boga, czy bezwrunkowo użyczaliśmy Mu siebie dla Jego Woli?  Każdemu z nas kiedyś te, albo podobne pytania może postawić Bóg na rozstaju dróg po tym życiu. Ich wynik może przesądzić czy będziemy dalej żyli i się rozwijali, czy może dołączymy do coraz większego grona dusz potępionych.
F
Filip
16 grudnia 2014, 21:41
Od wielu lat przeżywam Boże Narodzenie w następujący sposób: 1. Udział w Eucharystii (minimum Pasterka) 2. Odmawiam Liturgie Godzin (Godzine Czytań odmawiam zawsze 24 grudnia o 22:30, jest to dobre przygotowanie do Pasterki) 3. Medytuje nad tajemnicą i historią Bożego Narodzenia 4. Śpiewam i słucham kolędy 4. Pogłebiam swoją wiarę w zakresie tajemnicy wcielenia Syna Bożego, unii hipostatycznej itp. 5. Spędzam czas z rodziną i bliskimi oraz więcej jem smacznych potraw
F
Filip
16 grudnia 2014, 21:43
7. Oglądam w TV orędzie i błogosławieństwo papieskie Urbi et Orbi za które można uzyskać odpust zupełny.
F
Filip
16 grudnia 2014, 21:21
Dobre przeżycie Bożego Narodzenia(trwa ono 8 dni) jest doskonałym wstępem do dobrego i głębokiego przeżycia Świąt Paschalnych, najważniejszych świąt w życiu chrześcijanina.  Bez Bożego Narodzenia Wielkanoc byłaby niemożliwa ale bez Wielkanocy Boże Narodzenie nie miałoby sensu.
F
Filip
16 grudnia 2014, 21:27
Gdy wpatruje się w żłóbek widzę zapowiedź Krzyża i Eucharystii.
M
m-ś
16 grudnia 2014, 20:40
"wierzący ktorzy nienawidza Bożego Narodzenia " - nie wiem poco tak latacie z wywieszonym jęzorem od sklepu do sklepu w poszukiwaniu durnych promocji , wyprzedaży , prezentów , tony jedzenia do wyrzucenia .To wy właśnie najwiecej kupujecie, gotujecie, sprzątacie, bierzecie kredyty na prezenty, biadolicie ze jeszcze tyyle do roboty, nie dacie nawet w niedziele odpocząc nam harującym 7 dni w tygodniu . Dookoła tylko słysze co roku stękania i marudzenie . Najpierw dajecie się wkręcić reklamom-kup to i tamto i to też - a potem macie pretensje do Boga ze takie głupie świeto ma. Idz na pasterke jeden z drugim i powiedz Mu - mam dość ,nienawidzę Twojego Narodzenia.
T
Tor
16 grudnia 2014, 16:52
Kościół wstawił Boże Narodzenie w miejsce pogańskiego święta, żeby sie z pogaństwem rozprawić. Jezus sie w grudniu nie urodził tylko wg astronomicznych obliczeń w sierpniu. Wiec grudniowe Boże Narodzenie ni przypiął ni wypiął. Słusznie komercja zrobiła z niego święto Mikołaja i prezentów oraz dobrego jedzenia. Nie ma sie o co obrażać.
W
WDR
16 grudnia 2014, 17:16
Albo w czerwcu lub w maju... Z mojej perspektywy to dobrze, że Kościół nie zniszczył, ale zaadoptował zwyczaje, który były ludziom bliskie. Gdyby stało się inaczej to ślad by po nich zaginął. Mogę się jednak zgodzić, że 25 grudnia (nie bez pomocy) coraz bardziej zmierza do pogańskiej macierzy.
T
toss
16 grudnia 2014, 18:51
Zgadza sie, to dla większości ludzi, a zwłaszcza młodych, to już tylko okazja do zakupów i barszczu z uszkami.
A
Asia
16 grudnia 2014, 19:01
Myślę, że ludziom trudno byłoby nagle przestawić się na świętowanie w innym czasie. Jeśli świętowali zawsze wtedy, dlaczego mieliby nagle to zmieniać.  Odnośnie miesiąca rzeczywistych narodzin Jezusa, to czy w momencie chrystianizowania znane były te obliczenia? Wydaje mi się, że to stosunkowo nowe. A Wielkanoc? Czy Zmartwychwstanie było wiosną?  A poza tym, to myślę, że to nie takie ważne, czy to grudzień, maj czy sierpień. Ważne, że to obchodzimy, pamiętmy, oczekujemy, zmieniamy się.
TN
Terra Nova
16 grudnia 2014, 19:05
Wiem, ze chciałeś dobrze, ale ten eufemizm "zaadoptować" nie bardzo zgadza sie z prawda historyczna, przynajmniej ta która ja znam. Kościół nie obszedł sie z pogaństwem łagodnie. Wprost przeciwnie. Utopil pogaństwo we krwi. Może to dlatego po dwóch milleniach pogaństwo z takim impetem powraca. W imię historycznej sprawiedliwości.
B
babcia
16 grudnia 2014, 16:26
Dla mnie Boże Narodzenie jest depresyjne, bo to tylko powód, żeby sobie przypomnieć, kogo już przy stole brakuje. Wiec zawsze nie mogę sie doczekać, żeby już było po wszystkim.
W
wrzos
16 grudnia 2014, 16:28
Mam sąsiadkę, starsza panią, wdowę, która z tych samych powodów nienawidzi Bożego Narodzenia. Nie jesteś wiec sama, Babciu. Serdecznie pozdrawiam.
V
vera
16 grudnia 2014, 16:19
Od kiedy zamieszkałam w Stanach, a bedzie już 30 lat, serdecznie nienawidzę Bożego Narodzenia. Moje ulubione stacje radiowe nagle przestawiają sie na Boże Narodzenie i młócą kolędy od listopada, w marketach to samo, żygać sie chce od tego kolędowania. Żłobki i mikolaje tez od listopada. Takie wpychanie ludziom do gardła Bożego Narodzenia. Czasem to sie nie dziwie ateistom, ze sa przeciwko Bożemu Narodzeniu, bo ja choć jestem wierząca, tez mam tego po uszy.
JW
jeszcze wierząca
16 grudnia 2014, 16:31
Mnie tez sie chce byc ateista jak widzę ten szał bożonarodzeniowy. 
T
TwojaParafia
16 grudnia 2014, 14:40
Boże Narodzenie to czas rodzinny. Wielu jednak ludzi spędzi je w samotności, bez swoich bliskich. Chcesz podzielić się miłością z innymi? Zapraszamy do Akcji świątecznej, która nic nie kosztuje … Więcej informacji na www.TwojaParafia.pl
S
senior
16 grudnia 2014, 12:25
Stary już jestem , Wy...nie pamiętacie , ja też zamykam sie już w sobie. Boże Narodzenie zatraciło juz a Polsce  coś co było w nim najbardziej przyciagające - ciepło , owo ciepło , poczucie bliskości i pokoju [ agape ?] ja pamiętam.    Ale na dobrą sprawę co w tym dziwnego ?  Kapitalizm to walka , agresywność, przedmiotowe traktowanie człowieka ,ugodzono skutecznie w podstawy cywilizacyjne tego święta.Ono jest dostępne dla nielicznych , tak dla elity .  Ale co ja tu ...  Kiedy On przyszedł na Ziemię to też dostrzegli Go nieliczni , ludzie prości i mędrcy , ci autentyntyczni którzy szukają Prawdy , ci którzy świadczyli posługę panującym ...nie . Pokój dla wszytskich ? wszyscy nawet nie zauważyli. Pokój ludzom dobrej woli - tak powiedział anioł . A innej beczki : jeśli juz słyszę za scianą kolędy odtwarzane przez sąsiadów na dwa tygodnie przed wigilią to myślę sobie , że kiedy już będzie Boże Narodzenie oni będą ogladać  filmy gangsterskie czy pić mocne trunki w otoczeniu rodziny która się zjechała , ale czy to jest Boze Narodzenie , komunia czy stypa to już nie takie istotne.   Wyprzedam zarzut , tak jestem grzesznikiem , jestem pyszny  jak ten faryzeusz :  Dziękuje Ci Panie za to że nie jestem jak oni ...smutasy nie umiejący się cieszyć.
J
Jadwiga
16 grudnia 2014, 13:02
Tak, masz racje, ja tez stara już jestem. Boże Narodzenie, choinka to wszystko rozpoczynalo się 24 grudnia. Wczesniej żadnych choinek i kolęd nie było. To był TEN dzien.A jak teraz widzę kolędników tydzień przed Bożym Narodzeniem a ubrane choinki miesiąc przed to mnie trafia i nie chce mi się świętować.
E
Ewa
22 grudnia 2013, 08:13
Czemu mamy się cieszyc i radowac , że urodził się KTOŚ kto ma cierpieć i to za nas? Szczyt naszego egoizmu.
Paweł Tatrocki
16 grudnia 2014, 10:48
Ja się akurat cieszę, bo ten Ktoś nie tylko umarł, ale i Zmartwychwstał co jest jeszcze większą radością niż Narodzenie, gdyż nie tylko nas odkupił, ale i przezwyciężył śmierć dla nas, dzięki czemu wierzymy, że podobnie jak On zmartwychwstaniemy po naszej śmierci, wierzymy, że śmierć to nie koniec, to przejście do Ojca. Dla osoby wierzącej i umierającej w łasce uświęcającej śmierć jest najradośniejszym momentem w życiu. Zaczyna się prawdziwe życie, które będzie miało dopełnienie w postaci zmartwychwstania, a jest ono możliwe dzięki Wcieleniu, dzięki przyjściu na świat Chrystusa, który dzięki swojemu poświęceniu króluje w chwale Boga Ojca a królestwu Jego nie będzie już końca. Dzięki Ci za to Boże, żeś przyszedł na świat, oświecając nas swoją nauką i życiem, za to żeś nas zbawił swoją śmiercią, zmartwychwstał i wszedł do Chwały Ojca.
J
janek
16 grudnia 2014, 11:59
A czy nie radujesz się Ewo, gdy na świat przychodzi malutkie dziecię w rodzinie i u znajomych? A wiesz co stanie się z tym dziecięciem? Nie. A w świętowniu przyjścia Pana Jezusa wiemy, co nam przeznacza. Wierzymy, że przez swoje przyjście i swoją śmierć zbliżył nas do Boga. Dlatego cieszmy się kolejną okazją świętowania dnia narodzenia Boga w nas, wobec drugiego człowieka, umiejmy znaleźć iskrę miłości jaką Bóg nas obdarowuje.  Wesołych i radosnych świąt.
K
Kasia
22 grudnia 2013, 01:53
Na Zachodzie jest niszczone Boze Narodzenie, ateisci i poganie wszelkiej masci stroja choinki, kupuja prezenty i mowia, ze Boze Narodzenie nie ma nic wspolnego z religia. To jakas paranoja i schiozofrenia duchowa. Nawet wielu muzulmanow i zydow stroi choinki i kupuja prezenty dzieciom. Czy tak bardzo odczuwaja pustke i nie maja czego swietowac w swoim zyciu, ze malpuja chrzescijan? Czy mozna byc wegetarianinem jedzac mieso, albo nudysta i chodzic w ubraniu po plazy? Czy ktos urzadza impreze w swoim domu swietujac urodziny sasiada,  zupelnie go nie znajac? Kazdy rozsadny czlowiek zauwazy tutaj zaklamanie, tylko nie manipulanci.
IC
Iwona czaplicka
25 grudnia 2017, 18:15
Dlaczego malpuja? Chrzescijanie zmalpowali Sol Invictus i Szczodre Gody. Teraz chrzescijanstwo sie konczy, a ludzie dalej swietuja przesilenie zimowe.
S
Słaba
31 grudnia 2011, 12:50
Świętowanie a ucieczka w hałas - to dwie różne sprawy...
T
takasobie
31 grudnia 2011, 12:30
Ja też mam dość tego komercyjnego przesytu przed świętami. Często czuję, że świąta tak naprawdę, są końcem miesięcznego świętowania fety bożonarodzeniowej. Zabiera się nam adwent z jego ciszą, zamyśleniem, ale współczesny człowiek coraz bardziej boi się ciszy i tego, co ta cisza w nim odkrywa, dlatego też ucieka coraz częściej w hałas.
K
katolik
23 grudnia 2011, 21:25
Bez wiary święta i życie nie ma sensu. Kto jeszcze ma wiarę?
AP
Adrian Podsiadło
23 grudnia 2011, 21:09
Nie ulega wątpliwości, że kolędy na początku listopada to przegięcie, ale poza tym... światełka mają przeszkadzać w przeżywaniu Świąt? NIE KUPUJE TEGO! ;-)
S
Słaba
23 grudnia 2011, 20:05
Otóż to! :-)))