Pragnę - i co dalej?

(fot. johnhope14 / flickr.com)
Anna Kapłańska

Chcę, planuję, marzę, pragnę, postanawiam... I co? I nic! Utykam w martwym punkcie, a cel nie przybliża się ani o milimetr. Ciągle tylko majaczy gdzieś na horyzoncie. Dlaczego?

Naturalne wydaje się, że w idealnym świecie marzenie i realizacja powinny być nierozerwalnie złączone. (Uwaga! Pisząc o pragnieniach, mam na myśli tylko to, co moralnie dobre, co nie skrzywdzi mnie ani nikogo wokół). Niestety świat, w którym żyjemy, idealny nie jest. Zastanawiając się, dlaczego ludzie nie realizują swoich pragnień, znalazłam trzy powody. Niektórzy napotykają na przeszkody zewnętrzne, inni zbyt słabo pragną, pozostali nie wiedzą, jak zabrać się za realizację celu. Przyjrzyjmy się temu dokładniej.

Nie mogę

DEON.PL POLECA

Nie ja wybrałam sobie czas i miejsce urodzenia. Mając za rodziców Polaków, choćbym nie wiem jak chciała, nie zostanę królową angielską. Pozostaje mi tylko pogodzić się z tym faktem. Nie mogę też latać, przechodzić przez ściany, podróżować w czasie, ani robić innych ciekawych rzeczy, z którymi bez problemu radzą sobie bohaterowie kreskówek. Przeszkody mogą być też mniej spektakularne, takie jak sytuacja finansowa, cechy charakteru, brak jakiegoś talentu, sytuacja polityczna, przepisy prawne, stan współczesnej wiedzy...

Podam kilka przykładów. Chcę wybrać się w podróż, ale mnie na to nie stać. Mogę teraz albo poczekać, aż odłożę wystarczającą sumę pieniędzy, ewentualnie poszukać dodatkowej pracy, żeby czekać krócej, albo tak obniżyć standard podróży, żeby była tańsza. Inny przykład: chcę grać na fortepianie, ale nie mam dobrego słuchu muzycznego. Mogę więc nadrobić brak talentu ciężką pracą i dzięki ćwiczeniu nauczyć się grać dobrze technicznie. Pewnie nie będę komponować własnych utworów ani nie wezmę udziału w Konkursie Chopinowskim, ale nie muszę zupełnie rezygnować z pragnienia. Jeśli marzę o tym, by chodzić po górach, a mam lęk wysokości, być może będę musiała zrezygnować z tego pomysłu. Może jednak uda się rozwiązać ten problem dzięki wizycie u psychologa albo stopniowemu pokonywaniu siebie i wchodzeniu na coraz wyższe wzniesienia. Dzięki temu może nigdy nie wejdę na Mont Everest, ale zdobycie Turbacza w tym przypadku będzie wielkim osiągnięciem. Jak widać, pewne ograniczenia mogą sprawić, że z niektórych pragnień trzeba zrezygnować. Może na zawsze, może tylko na jakiś czas - do momentu, gdy zmienią się okoliczności. Czasem wystarczy jednak nieco obniżyć poprzeczkę.

Nie chcę

Oprócz przeszkód, na które nie mamy wpływu, napotykamy przeciwności, które w pełni możemy pokonać. Często walka z nimi wiąże się z trudem, bólem i wyrzeczeniami, ale zwycięstwo jest możliwe. Odniesie je ten, kto pragnie wystarczająco mocno. Podam banalny przykład. Gdyby ktoś kazał mi zrobić kilka zdjęć dzikich zwierząt w ich naturalnym środowisku, powiedziałabym, że to niemożliwe, w każdym razie nie dla mnie - nie nadaję się do tego i już.

Znam jednak osiemnastoletniego chłopaka, który postanowił, że spróbuje. Udało mu się uzyskać stypendium za bardzo dobre wyniki w nauce, dlatego mógł kupić sobie aparat fotograficzny. Poznał jego możliwości, następnie przeglądał fora internetowe i czytał książki, żeby dowiedzieć się, gdzie szukać zwierzaków do fotografowania. Przygotowywał wabiki, szył ubrania maskujące, chodził po lasach i obserwował ślady. Godzinami leżał nieruchomo na karimacie, przykryty siatką, z twarzą umazaną węglem. Nie było łatwo, ale w końcu mu się udało. Zdjęcia, które mi pokazał, są niesamowite. Okazało się, że zadanie było możliwe do wykonania. Tyle, że ja nie chciałam wystarczająco mocno, żeby pokonać pierwsze trudności.

Nie wiem jak

Kiedy już pragniesz naprawdę mocno, a po przeanalizowaniu potencjalnych przeszkód możesz stwierdzić, że należą one do tych, które można pokonać, pozostaje jeszcze pytanie, w jaki sposób dojść do upragnionego celu. Gdzie szukać odpowiedzi? Możliwości jest sporo. Jedni uczą się na własnych błędach, inni czytają fachowe książki czy przeszukują fora internetowe, jeszcze inni szukają przewodników wśród tych, którzy przeszli podobną drogę i mogą podzielić się swoim doświadczeniem. Ponieważ nie ma ludzi nieomylnych, warto szukać w kilku niezależnych źródłach, żeby zweryfikować wyniki.

Trochę praktyki

Pomyśl teraz o jakimś swoim niezrealizowanym pragnieniu. Może to być coś, o czym marzysz od dawna, albo to, co teraz przychodzi Ci do głowy. Weź do ręki długopis i trzy kartki papieru. Na pierwszej z nich wypisz wszystkie ograniczenia, na które nie masz wpływu. Czy one całkowicie uniemożliwiają Ci realizację pragnienia? Jeśli tak, być może trzeba zrezygnować. Jeśli nie, pomyśl, w jaki sposób możesz zmodyfikować cel, żeby osiągnięcie go mogło stać się realne.

Na kolejnej kartce wypisz wszystkie trudności, które przy mniejszym czy większym wysiłku możesz pokonać. Czy pragniesz wystarczająco mocno, żeby się z nimi zmierzyć? Jeśli uważasz, że tak, pomyśl, gdzie możesz poszukać odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób zabrać się za realizację celu. Najlepiej na kolejnej kartce wypisz sobie konkretne tytuły książek czy czasopism, adresy stron internetowych, nazwiska osób, które mogą znać temat. Jeśli udało Ci się zapisać wszystkie trzy kartki i nadal chcesz zrealizować swoje pragnienie, pierwszy krok masz już za sobą. O tym, co dalej, możesz przeczytać za tydzień.

"Ćwiczenia Duchowe - podręczne narzędzia rozwoju osobistego i duchowego" to zestaw 56 prostych i konkretnych ćwiczeń umieszczonych na pojedynczych kartach. Są one przeznaczone dla każdego, kto chciałby rozwijać się duchowo i pracować nad sobą, ale nie za bardzo wie jak.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Pragnę - i co dalej?
Komentarze (1)
Paweł Tatrocki
27 lipca 2014, 00:01
A ja chciałbym mieć dar bilokacji taki jaki miał św. Ojciec Pio. I co mam to pragnienie zakwalifikować do tego z kreskówek czy też podejść systematycznie do zagadnienia i zacząć naśladować Ojca Pio? On odmawiał, jak sam mówił, 40-50 Różańców (cząstek)dziennie. Chciałbym też tak móc. I znowu zacząć od jednego i powoli zwiększać ilość, i zobaczyć jakie są moje ludzkie możliwości, i na tym poprzestać czy też modlić się, aby w sposób nadprzyrodzony zwiększyć swoje możliwości modlitwy? Artykuł dobry dla rzeczy naturalnych, natomiast nie dla takich jakie ludzie chcieliby mieć np. gdzie znaleźć poradę jak wymodlić sobie wiarę jak ziarnko gorczycy albo czynienie cudów. Takie rzeczy samemu trzeba próbować uzyskać, patrzeć do podręczników ascezy i teologii moralnej, i myśleć, że jak będzie dużo modlitwy, ascezy i dobrego, pobożnego życia, dużo sakramentów to może Bóg się ulituje i da się przebłagać. Równie dobrze może z tego nic nie być, bo Bóg łaski nie udzieli, z powodów, o których się dowiem dopiero po śmierci. I też dobrze. Przynajmniej człowiek będzie trochę lepszy i bliższy Bogu, taka jest przynajmniej cicha nadzieja.