"Byłam w miejscu, w którym nie znałam mojej wartości. Zanim pokochałam Jezusa, nie potrafiłam pokochać siebie" - tak mówi o swojej przeszłości.
Historię Brittini De La Mora opisano w "Gościu Niedzielnym".
Wszystko zaczęło się w dzieciństwie, kiedy mała Brittini usłyszała od mamy, że jej nie kocha i że wolałaby jej nigdy nie urodzić. Kiedy była w college'u doskwierała jej samotność, tak została striptizerką. Szybko dostała propozycję roli od producenta filmowego, powiedział jej: "zasługujesz na to, by zostać gwiazdą". Zgodziła się i przez siedem lat grała w filmach pornograficznych.
Pomogli jej najbliżsi
Pewnego dnia zadzwoniła do swojej babci i wyznała: "Jeśli stąd nie odejdę, zabiję się". Babcia i dziadek przyszli z pomocą, to dzięki niemu zaczęła chodzić do Kościoła i poznawać Boga. Niestety, niedługo później wróciła do filmów. Wtedy zaczęła jej pomagać mama. Nadal nie potrafiła całkowicie się od tego uwolnić. Lecąc samolotem do Las Vegas, trafiła na fragment w Piśmie świętym: "Dałem jej czas, by się mogła nawrócić, a ona nie chce się odwrócić od swojej rozpusty. Oto rzucam ją na łoże boleści, a tych, co z nią cudzołożą - w wielkie utrapienie, jeśli od czynów jej się nie odwrócą" (Ap 2, 21-22). Od tego momentu zmieniła swoje życie.
Bóg postawił na jej drodze pastora, Richarda, z którym wzięła ślub. Teraz czekają na narodziny dziecka.
Para przyznaje, że czekali z seksem do ślubu, Brittini pisze na Instagramie: "jeśli dawna gwiazda porno mogła zaczekać z seksem do ślubu, to każdy może to zrobić". Zaznacza, że oboje mieli takie przekonanie, żeby zaczekać.
O swojej przeszłości mówi: "Zanim pokochałam Jezusa, nie potrafiłam pokochać siebie. Tylko odkrywając, jak Bóg mnie widzi, mogłam pokochać siebie taką jaką byłam. Byłam w miejscu, w którym nie znałam mojej wartości. A Bóg mówi mi, że mam ogromną wartość nawet po tym wszystkim, co uczyniłam, po wszystkich moich grzechach".
Skomentuj artykuł