Jedną z modlitw, która przynosi mi największe owoce, a jednocześnie bywa najtrudniejszą jest różaniec. Trudno mi złapać istotę różańca. By rozważać go i przeżyć trzeba zwolnić. Kiedy moje życie biegnie szybko, sam siebie poganiam i wciąż jestem w tyle w stosunku do założeń klękam i … i nic.
Najpierw mamroczę coś pod nosem, później przechodzę w modlitwę myśli, zaczynam gubić słowa, koncentruję sie na formie, czuję frustrację i ostatecznie kończę bez refleksji. To mnie zniechęca. Wyciszenie czasami jest niemożliwe kiedy jest w nas tyle emocji i przeżyć całego dnia. Nie zniechęcam się jednak i nawet gdy jest trudniej szukam drogi, która dziś mnie poprowadzi. Bo uniwersalnej drogi modlitwy w moim wypadku nie ma. Kościół obdarza nas wieloma formami, mamy też własne słowa więc jest w czym wybierać. I nie uważam by było coś w tym złego. Kocham można mówić na wiele sposobów.
Jedną z tych dróg, gdy czuję jednocześnie zniechęcenie i potrzebę, jest wybór tajemnic jakie wzruszają naszą duszę. Mamy różną wrażliwość i różne poczucie obecności Pana. Gdy nie mam siły, próbuję słuchać własnego serca. Mam swoje 5 ulubionych tajemnic. Są dla mnie zawsze odkryciem i zawsze mówią mi po imieniu. Zawsze też wnoszą do odpowiedzi do tego co aktualnie dzieje się w mojej duszy.
Modlitwa w Ogrójcu. Tajemnica samotności i poczucia opuszczenia. Wielka tajemnica zaufania, gdy tracę je do ludzi, a zyskuję w Bogu. Historia, która uczy mnie, że nigdy nie jestem sam. Zawsze stoję wobec Ojca, ale mam też poczucie, że w chwili mojego mroku czuwa gdzieś w swoim domu Maryja. Wpatruje się w pełnię księżyca i towarzyszy mi bezsennie. Kochająca Matka, która zawsze czuje sercem cierpienie dziecka. Wreszcie tajemnica akceptacji siebie, swojego powołania. W przepełnionych strachem słowach najmocniej słychać owe Bądź wola Twoja!
Nawiedzenie Świętej Elżbiety. Opowieść o wielkiej radości i wielkim spotkaniu. Wydarzenie, w którym miesza się Magnificat z Benedictus. Dwa potężne kantyki zwiastujące zbawienie i chwałę Boga. Różne powołania, różne drogi, jeden kierunek. Bóg do końca walczy o nas, o nasze powołanie. To co wydaje się głupie w oczach ludzi jest mądrością w oczach Boga.
Ofiarowanie w Świątyni. Trzeci głos w śpiewie wychwalającym Pana. Głos trudnej prawdy, głos sprawiedliwego, głos zaufania. Osobiste spotkanie z moim patronem Symeonem. Ten, który odrzucił bojaźń i rozum dla większego poznania. Nie umarł bo zawierzył swoje życie Duchowi Świętemu. Żył poznaniem Boga, uczynił z tego cel i odczytał w tym swoje powołanie. Nie liczył lat, które mijają, nie wystawiał Boga na próbę. Sam dał się próbować i dostąpił łaski uznania Mesjasza w małym, niewinnym chlebie. Błogosławiony, który nie widział cudów, a uwierzył. Patron wątpiących w obecność eucharystyczną Jezusa. Patron mających odwagę żyć natchnieniami Ducha Świętego.
Ustanowienie Eucharystii. Największa z tajemnic Kościoła, najpiękniejsza, najbardziej inspirująca. Wypełnienie wszelkiego słowa, wszelkich błogosławieństw i wszelakich obietnic. Ustanowienie Miłości i mądrości Boga w najprostszym i najbardziej bezbronnym znaku jaki świat widział. Powszedni chleb staje się chlebem żywym. Początek Kościoła sakramentalnego. Nowe przymierze z ludem wybranym. Połączony wodą, wypalony w ogniu majestat Boga i Człowieka. Tajemnica czystej miłości, wierności i obecności. Aż do skończenia świata po wieczność. Gdybym choć przez chwilę umiał tak być jak On w tym chlebie.
Zesłanie Ducha Świętego. Dawca życia, pociechy i wszelkich darów objawia się w Kościele. By zaistniał sakrament potrzebna jest materia i forma. Wobec Niego jesteśmy materią, bytem, który On uświęca. Człowiek w obecności Boga staje się sakramentem. Od tego momentu jesteśmy nie tylko powołani, ale i uzdolnieni. Nie stanę już nigdy wobec Boga mówiąc mu: taki jest ten świat, nic nie poradzę. Otrzymujemy zadanie, siły i możliwości by je wypełnić. On wszystko przenika. Jest mocą swojego ludu, jego pieśnią. Jeżeli człowiek kocha, to każdy jego czyn staje się sakramentem. Kochamy z Niego i wszyscy jesteśmy szafarzami miłości.
Są to tajemnice ponieważ my sami się przed nimi ukrywamy. Kiedy jest mi ciężko, jestem jak ten zawstydzony Adam, który nie potrafi rozmawiać z Bogiem. Chwytam więc różaniec i resztkami sił poświęcam chwile po przebudzeniu, w pracy, odpoczynku, samotności Jezusowi przez ręce Maryi. Wychodzę ze swojej tajemnicy by posiąść tajemnicę.
Skomentuj artykuł