Sakramentalny pokarm na co dzień

(fot. Catholic Church (England and Wales)/flickr.com)
ks. Mariusz Pohl

Komunia święta to dar płynący z łaskawości Boga, a nie uznanie i nagroda za nasze zasługi. Panu Bogu naprawdę zależy na tym, byśmy na Mszy skorzystali.

Eucharystia – najważniejszy i najczęściej sprawowany sakrament – stanowi główny element tożsamości Kościoła, jego centrum, źródło i sens istnienia. Kto nie uczestniczy systematycznie w niedzielnej Eucharystii, sam niejako wyklucza się ze wspólnoty wierzących.

DEON.PL POLECA

Eucharystia jest dostępna w Kościele na trzy sposoby: jako celebracja Mszy świętej, jako Komunia święta i jako trwała obecność, czyli Najświętszy Sakrament. Głównie jednak kojarzymy ją z przyjmowaniem Komunii świętej. Niestety, wiele osób sprowadza to tylko do Pierwszej Komunii świętej. W pewnym stopniu przyczyniła się do tego wielka dysproporcja między oprawą uroczystości Pierwszokomunijnej a „standardową” niedzielną Mszą świętą. To wszystko sprawia, że nie potrafimy do końca docenić i wykorzystać niepowtarzalnej szansy formacyjnej, jaką daje każda Msza święta.

Istota Eucharystii

„Bierzcie i jedzcie” – oto najbardziej konkretny i praktyczny sens Eucharystii: to jest pokarm, uczta, czyli coś do jedzenia. Ale nie coś przypadkowego: jakaś przekąska, chips, guma do żucia czy jogurt. W ojczyźnie i czasach Pana Jezusa chleb i wino stanowiły codzienne pożywienie – to, co niezbędne do życia! „Jeśli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego, nie będziecie mieli życia w sobie”. Często jednak nie doceniamy wagi i znaczenia tych słów. A ich znaczenie jest bardzo proste: mamy się karmić Eucharystią, niczym codziennym chlebem.

W słowach przeistoczenia akcent jest położony na wezwanie: „Bierzcie i jedzcie!”. Dopiero na drugim miejscu, jakby w uzupełnieniu, jest dodane, że to jest Ciało Chrystusa. A zatem we Mszy świętej spożywanie Eucharystii jest elementem najważniejszym, nadaje sens całemu uczestnictwu. Można by wprost powiedzieć, że bez Komunii Msza święta „nie w pełni się liczy”. To tak, jakby iść na przyjęcie albo wesele i nic nie jeść: byłaby to obraza dla gospodarzy!

Szansa dla nas

Dlaczego zatem tak wielu z nas nie odpowiada na to wezwanie i nie przystępuje do Stołu Pańskiego? Większość prawdopodobnie ze zwykłej obojętności i niezrozumienia: w zasadzie jest im wszystko jedno, chcą tylko spełnić niedzielny obowiązek przy minimum wysiłku i nawet nie do końca rozumieją, w czym uczestniczą. Inni powstrzymują się ze strachu, że popełnią świętokradztwo i przyjmą Komunię w stanie grzechu. Jeszcze inni czują się niegodni i w imię pokory nie śmią przyjąć Jezusa do serca. Każda z tych postaw i obaw jest w wielu przypadkach nieuzasadniona i jakby na wyrost.

Jeśli ktoś poświęcił się już na tyle, by w ogóle przyjść do kościoła, to przecież przystąpienie do Komunii świętej nie kosztuje dużo więcej wysiłku. Owszem: wymaga stanu łaski, odpowiedniej postawy ducha – wiary, skupienia, modlitwy, ufności, a przynajmniej trochę uwagi. Ale przecież nie jest to znowu aż tak dużo. A korzyść z takiego żywego uczestnictwa we Mszy świętej jest nieproporcjonalnie większa. Dopiero wtedy bowiem Msza święta zaczyna coś wnosić w nasze życie. A Panu Bogu naprawdę zależy na tym, byśmy na Mszy skorzystali. Często wydaje się nam, że to tylko obowiązek i poświęcenie z naszej strony. Owszem, do pewnego stopnia tak, ale Msza święta to przede wszystkim duchowy zysk i szansa dla nas!

Obawa przed świętokradztwem jest uzasadniona tylko wtedy, gdy faktycznie popełniliśmy grzech śmiertelny. Wielu spowiadających się w zasadzie nie ma na sumieniu grzechów śmiertelnych i mogłaby systematycznie przystępować do Komunii świętej. Podobnie ci, którzy odczuwają jakieś skrupuły i swoją niegodność. Przecież gdyby tak na to patrzeć, to nikt sam z siebie nie byłby godny przyjąć do swego serca Jezusa, nawet sam papież! Często chcielibyśmy widzieć w Eucharystii coś na kształt ciastka, które mama wręcza dziecku w nagrodę za to, że było grzeczne. To nie tak, a raczej zupełnie na odwrót: Eucharystia jest chlebem, którym codziennie karmi się dziecko, by mogło zdrowo rozwijać się, żyć, istnieć.

Właśnie tak powinniśmy spojrzeć na Eucharystię: jako na konieczny warunek duchowego życia i wezwanie do osobistego rozwoju. Przyjmujemy pokarm, by czerpać z niego siły, żyć, stawać się coraz lepszymi i wypełniać swoje powołanie.

Nie tylko od święta

Pierwsza Komunia święta to niewątpliwie jeden z najpiękniejszych i najgłębiej zapadających w pamięć momentów życia dziecka, warto zatem zadbać, by tę szansę jak najlepiej wykorzystać. Niestety, często można odnieść wrażenie, że w tej uroczystości są zachwiane proporcje między tym, co istotne i ukryte wewnątrz, a zewnętrzną oprawą. Świadczy to o niezrozumieniu, a nawet zaprzeczeniu znaku sakramentalnego Eucharystii: tu wewnętrzna „zawartość”, czyli sam Bóg, nieskończenie przewyższa zewnętrzną formę, którym jest skrawek chleba. My te proporcje odwracamy: wyszukany i przebogaty program uroczystości w kościele, a jeszcze bardziej w domu i wynajętej restauracji, przytłacza i zagłusza to, co najważniejsze, czyli intymność spotkania dziecka z Jezusem. Niezliczonymi wierszykami, strojami, prezentami, jedzeniem i zgiełkiem skutecznie odwracamy uwagę dzieci od Bożej obecności, miłości, modlitwy.

Dziecku ogłuszonemu tyloma przeżyciami trudno zapamiętać prawdę, że Eucharystia to nie tylko ten „jeden raz”, czyli Pierwsza Komunia święta, lecz także pokarm codzienny. Za duży jest kontrast między tym pierwszym razem a rzeczywistością w domu, gdzie nieraz rodzice całymi miesiącami czy latami nie przystępują do Stołu Pańskiego. Mieszanka tych skojarzeń sugeruje, że Komunia święta to coś wyjątkowo rzadkiego, odświętnego i kosztownego, i dlatego nie trzeba nią sobie zbytnio zaprzątać głowy na co dzień; wystarczy tylko przy największych okazjach.

Dlatego tak ważny jest biały tydzień, a raczej kilka pierwszych tygodni i miesięcy, cykl dziewięciu pierwszych piątków. Ma to pozytywny wpływ na oswojenie się z konfesjonałem, ale nie byłoby dobrze, gdyby wytworzyło nawyk, że do Komunii przystępuje się tylko na początku miesiąca, a potem czeka się do następnej spowiedzi. Raczej należy dzieciom wpajać przekonanie, że normą jest pełne uczestnictwo we Mszy świętej, czyli przystępowanie do Komunii świętej podczas każdej Eucharystii, jeśli tylko nie przeszkadzają w tym grzechy śmiertelne. Dlatego tak ważny jest przykład rodziców, którzy zwłaszcza w tym czasie powinni towarzyszyć dziecku w pełnym przeżywaniu Eucharystii.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Sakramentalny pokarm na co dzień
Komentarze (1)
J
Joanna
20 maja 2011, 09:52
Świetny i bardzo prawdziwy artykuł. Widać, że potrzebujemy głębokiej formacji Eucharystycznej i celebra I Komuni Świętej, a nawet nabożeństwo pierwszych piątków, są tutaj niewystarczające. Boli mnie i dziwi, gdy obserwuję powszechny udział katolików w Polsce w nabożeństwach maryjnych w maju i październiku i masowe opuszczanie kościoła, gdy po nabożeństwie zaczyna się Eucharystia (albo przychodzenie w trakcie mszy św., gdy nabożeństwo maryjne jest po Eucharystii). To jest jakieś pomylenie pojęć.