Sakramenty to nie magia, a Bóg to nie czarodziej

(fot. Fernando Navarro / Cathopic.com)

Jezus, przychodząc do nas pod postacią chleba, nie zmienia właściwości tego chleba – Hostia wygląda jak chleb, smakuje jak chleb i potrafi przenosić wirusa jak chleb. Jeśli zminimalizujemy kontakt pomiędzy dłonią księdza a ustami osób przyjmujących Komunię, ryzyko zarażenia będzie dużo mniejsze.

Spotkanie Jezusa z kobietą z Samarii stało się dla Niego okazją, by uświadomić jej wagę problemów, z którymi się zmaga, oraz pomóc w poszukiwaniu najlepszych rozwiązań i w znalezieniu odpowiedzi, które mogą sprawić, że przestanie pragnąć i skosztuje „wody żywej”. To była zwykła, ludzka czynność, czerpanie wody, a Jezus zmienił ją w katechezę… bo Bóg tak właśnie działa – wykorzystuje nasze ludzkie konteksty, by nas skłonić do głębszych przemyśleń i refleksji.

Niewątpliwie, taką naszą, ludzką sytuacją, w której powinniśmy sobie zadać pytanie o sens naszego życia i wiary, jest rozprzestrzeniający się koronawirus. Pozwólcie, że w kontekście tego dramatu, spróbuję sformułować trzy istotne, moim zdaniem, myśli.

DEON.PL POLECA

Po pierwsze, z pewnością nie jest tak, że Bóg wirusem karze nas za grzechy. Pojawiają się ostatnio w niektórych miejscach wezwania do pokuty, by Boga przebłagać i wtedy ocalejemy, czy moralizatorskie pouczenia, że przez nasze nieprawości Bóg w końcu stracił cierpliwość i zesłał wirus. Takie tezy to granie na ludzkich emocjach, szarlataństwo o znamionach herezji i nie ma to nic wspólnego z Bogiem, w którego wierzą chrześcijanie. Wierzymy w Boga, który nas kocha, kocha bardziej niż rodzice kochają swoje dzieci, więc nie mógłby nas zabijać za karę, nawet za najcięższe przewinienia. Ci, którzy myślą o koronawirusie w kategoriach kary za grzechy, mają w głowie obraz Boga-bezwzględnego sędziego, obraz Boga-surowego władcy, który niszczy nieposłusznych poddanych. To nie jest Bóg miłosierny, więc to nie jest Bóg, o którym mówił Jezus. Nasz Bóg patrzy z miłością na nasze dramaty i chce nas wspierać w zmaganiu się z nimi. Wspiera poprzez dobre natchnienia w umysłach wielu walczących z chorobą, wspiera poprzez budzenie w sercach wrażliwości na potrzeby innych i wzmacnia w znoszeniu utrudnień. To nie Bóg jest autorem koronawirusa!

Po drugie, Bóg szanuje wolność, którą dał światu. On od początku obiecał, że nie będzie się z tego daru wycofywał i pomimo naszych dramatów, nie odbierze nam tej wolności… i obietnicy dotrzymuje, choć czasem wolelibyśmy, żeby z niej zrezygnował. Francuski filozof Dominique Lambert nazwał ten stan autonomią świata i zilustrował przypowieścią o synu marnotrawnym. Stwierdził, że Bóg – jak ojciec z Jezusowego opowiadania dał część majątku synowi – wyposażył świat w konieczne dary i pozwala mu się rozwijać. Jak wspomniany ojciec nie ingerował bezpośrednio, gdy syn źle zarządzał dobrami, tak i Stwórca nie ingeruje bezpośrednio w problemy, z którymi się borykamy. Nie znaczy to jednak, że jest Mu wszystko jedno. Jak ojciec czekał codziennie na powrót syna, tak i Bóg jest gotowy, by przyjmować nas zawsze, gdy tylko zechcemy się do Niego zwrócić, ale to przyjęcie nie ma charakteru odbierania raz darowanej autonomii.

W kontekście zmagań z koronawirusem znaczy to, że Bóg nie zniszczy choroby bezpośrednią decyzją, ponieważ byłaby to ingerencja na poziomie praw biologii, a więc złamanie danej wcześniej obietnicy. Gdy zwracamy się do Niego, wspiera nas w walce z problemami, ale ich bezpośrednie rozwiązywanie zostawia nam – On może jedynie inspirować nasze wysiłki, ale nigdy ich nie zastąpi. To pierwszy wniosek, ale są też kolejne.

Skoro Bóg nie zmienia praw biologii, chodzenie do kościoła, wiara, przyjmowanie sakramentów nie chronią nas przed wirusem. W kościele można się zarazić tak samo jak w sklepie, restauracji czy pociągu, więc ograniczenie obecności wiernych na mszach świętych jest bardzo rozsądnym posunięciem. Proszę tych, którzy przyszli w minioną niedzielę na mszę, by za tydzień pozostali w domach i nie narażali siebie i innych. Mówią o tym lekarze, mówią biskupi, nie bądźmy mądrzejsi od ekspertów.

Jeśli już ktoś jest w kościele i przystępuje do Komunii świętej, proszę kategorycznie, by przyjmował ją na rękę, a nie do ust. Jezus, przychodząc do nas pod postacią chleba, nie zmienia właściwości tego chleba – Hostia wygląda jak chleb, smakuje jak chleb i potrafi przenosić wirusa jak chleb. Jeśli zminimalizujemy kontakt pomiędzy dłonią księdza a ustami osób przyjmujących Komunię, ryzyko zarażenia będzie dużo mniejsze. Ponadto ręka nie jest wcale mniej godną częścią naszego ciała niż język, a przyjmowanie do ust nie jest bardziej pobożne niż na rękę. Komunia do ust to tylko forma tradycji, przyzwyczajenia i praktyczne rozwiązanie, a nie teologiczny wymóg. W tym trudnym czasie nie tylko można, ale trzeba z tej tradycyjnej formy zrezygnować. Jeśli ktoś się uprze i nie będzie chciał przyjąć Komunii na rękę, proszę, by wcale nie podchodził, wzbudził sobie intencję i przyjął ją duchowo. Jeśli ktoś się uprze jeszcze bardziej, że musi do ust, z pewnością ksiądz jej udzieli, ale dopiero wtedy, gdy wszyscy inni już przyjmą, by nie narażać pozostałych. Proszę więc, by tacy uparci podchodzili na samym końcu rozdawania. Mam jednak nadzieję, że takich upartych nie będzie. Sakramenty to nie magia, a Bóg to nie czarodziej!

Po trzecie, Bóg jest obecny nie tylko w kościołach, w Komunii świętej, ale i w drugim człowieku – to ten sam Jezus, a świadomość tego faktu powinna nas motywować w praktykowaniu miłości bliźniego. W ramach tej miłości prosimy bardzo o przestrzeganie wszystkich zasad związanych z walką z wirusem, unikania niepotrzebnych spotkań, a w ich ramach, jak wspomniałem, także tych spotkań w kościele, bo one naprawdę nie są dziś konieczne. To nie czas na tego typu publiczną manifestację naszej wiary, ale na osobistą modlitwę w domach. Jeśli ktoś nie boi się o siebie i mu nie zależy, niech pomyśli o tych, których może zarazić, i zostanie w domu motywowany miłością bliźniego.

Prosimy też o zainteresowanie samotnymi sąsiadami, krewnymi, o częstsze niż zwykle oferty pomocy. Papież Franciszek napisał kiedyś, że w trosce o innych weryfikuje się nasze chrześcijaństwo – okazji, by taką troskę okazać, z pewnością nie zabraknie. Pod koniec życia będziemy sądzeni z miłości, a dziś tę miłość widać w naszym podejściu do walki z koronawirusem.

duchowny diecezji bielsko-żywieckiej, doktor habilitowany teologii fundamentalnej, wykładowca w Instytucie Teologii Fundamentalnej, Ekumenii i Dialogu na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie, członek Polskiej Akademii Umiejętności, współpracownik Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Mieszka w Krakowie

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Sakramenty to nie magia, a Bóg to nie czarodziej
Komentarze (13)
NO
~nek Ol.
7 marca 2022, 22:27
Czy wypowiedź ks. Damiana Wąska nie jest zgodna doktryną protestancką?
EP
~Elżbieta Przestrzelska
12 sierpnia 2020, 17:44
A dla mnie przyjmowanie Komunii św. na rękę jest jeszcze większym przeżyciem niż do ust...
WK
~Wierzący Katolik
3 kwietnia 2020, 23:51
To nie jest już zwykły chleb tylko ciało naszego Pana Jezusa Chrystusa. I twierdzisz, że można się zarazić? Gdzie twoja wiara.... Jezus nie zaraża!!!
TS
~Taki Sobie
1 kwietnia 2020, 07:57
Kara Boża-wojny, epidemie, katastrofy, żywioły - najdotkliwiej dotyka najsłabszych : biednych, chorych, zawsze tak było, i jest. Będziemy teraz mniej pamiętać o ludziach, których zapomniany w Europie głód dotyka w dzisiejszych czasach, teoretycznie mniejsze szanse na przeżycie covid-19 maja ludzie chorzy, niekoniecznie starsi wiekiem, na całym świecie kto miał ciężko, będzie miał jeszcze gorzej. W średniowieczu też tak było, te kilka procent ludzi majętnych z reguły opuszczało miasta dotknięte dumą i innymi chorobami. Wniosek z tego taki, że Bóg karząc ludzkość za grzechy, w pierwszej kolejności i najdotkliwiej dotyka tych wobec, których najbardziej zawinilismy jako ludzkość. Czy ktoś dzisiaj pamięta o tych uprowadzonych Jazydkach, umierający z głodu dzieciach w Jemenie, w wielu krajach Afryki? Jak przy tych nieszczęściach wyglądają te spory "na rękę, czy do ust", no i co pomyśli sobie ktoś kto pierwszy raz styka się z katolicyzmem? Co pomyślą sobie Ateusze, dajemy im przykład.
RJ
~Ryszard Jaszczołt
1 kwietnia 2020, 03:40
A co ksiądz powie jak się wreszcie okaże, że ta pandemia to była ściema?
AS
~Antoni Szwed
31 marca 2020, 23:21
W powyższym artykule jest kilka stwierdzeń nieprawdziwych. 1) Po konsekracji własności zmysłowe się nie zmieniają, zmienia się natomiast substancja - to Ciało i Krew Chrystusa. 2) Bóg dał człowiekowi wolność, ale z tego nie wynika, że puścił go samopas. Dał mu swoje Prawo (Dekalog), którego nakazał przestrzegać. Dekalog NADAL obowiązuje. 3) Nieprawdą jest, że Bóg jest tylko Miłosierny, jest również Sprawiedliwy. Przypowieść o synu marnotrawnym nie wyczerpuje relacji człowiek-Bóg. 4) Nieprawdą jest, że Bóg nie uzdrawia również ciała z chorób. Gdyby tak było, nie byłyby możliwe cudowne uzdrowienia, a takie przecież są. 5) Prawdą jest, że Bóg nie stworzył tego koronowirusa, najprawdopodobniej skonstruowali go ludzie w jednym z laboratoriów na świecie. 6) Obecność Chrystusa w komunii świętej jest nieporównywalna z Jego obecnością w drugim człowieku. U tego ostatniego nie ma stałej obecności Jezusa, niewielu ludzi żyje w łasce uświęcającej. Drugi nie jest sakramentem.
PM
~Pola Magierska
31 marca 2020, 21:35
Ksiądz Doktor Habilitowany niech sobie może poczyta czasem Pismo Święte. Tam jest napisane, że Bóg karze. Proszę sobie doczytać. Nie tylko wyrywki, ale całe Pismo Święte!
TI
~Teodor Iwonski
31 marca 2020, 01:54
Sw. Tomasz powiedzial: „Kiedy kapłan ogłasza wzniosłe słowa poświęcenia, sięga on do nieba, przynosi Chrystusa na ziemię wprost z Jego tronu oraz umieszcza Go na ołtarzu aby Go ofiarować ponownie jako Ofiarę za grzechy ludzkie. Ta moc przewyższa moc króli, monarchów; jest większa od mocy świętych i aniołów, większa od mocy Serafinów i Cherubinów. Rzeczywiście, moc ta jest większa od mocy Marii Dziewicy: na krótką chwilę Błogosławiona Dziewica była ludzkim istnieniem, przez które Chrystus się nam ujawnił, w każdym pojedynczym przypadku kapłan przynosi Chrystusa z Nieba na ziemię, oraz prezentuje Go jako wieczną Ofiarę za grzechy człowieka - nie jedynie raz ale tysiące razy! Kiedy kapłan mówi, Chrystus wieczny i wszechmocny Bóg schyla Swoją głowę w pokornym posłuszeństwie do kapłańskiego nakazu.” ...czyz to nie Magia.
JS
~Justyna Siuda
30 marca 2020, 23:26
Sporo prawdy,ale po przeczytaniu ogarnął mnie wielki smutek.Myślę,że na brakuje nam wiary w BOGA ŻYWEGO,działajacego.Odnioslam wrazenie czytając ,ze kiedyś stworzyl swiat,a teraz patrzy,co z nim robimy i chyba nic nie może, skoro nie dziala poza prawami biologii.A czy Chrystus żyjąc nie dzialal sprzecznie z tymi prawami np chodzäc po wodzie,zamieniajac wodę w wino,czy to taka bajka tylko,czy to sie juz skończyło? To po co sie modlimy o ustanie pandemii,skoro wszystko i tak pojdzie zgodnie z naszymi ludzkimi wyliczeniami a Bóg tam sobie poczeka "na górze" bo szanuje naszą wolność.A co z cudami,czy ich nie ma i nie było,co z objawieniami uznanymi przez Kosciol,gdzie jednak jest wezwanie do pokuty i kara za grzechy? Pan Bog jest milosierny,ale jednak jest pieklo..jesli tak wybierzemy.Konsekrowana Hostia to jednak nie zwykly chleb,to Bög pod postacią chleba.Ja wierzę ze zarazic sie można od człowieka, w tym od księdza,ale nie Hostii.
30 marca 2020, 22:57
Może Ksiądz zechce odpowiedzieć na moje wątpIwosci. Karę Bożą mogą źle rozumieć Ci, którzy Boga mają za tyrana. A jednak jest to pojęcie głęboko ugruntowane w Piśmie Świętym o złożonym znaczeniu. Czy nie jest zatem błędem generalne, bez wyjątków, przeciwstawianie kar Bożych Bożej miłości i miłosierdziu? I druga kwestia: czym jest epidemia widziana oczami wiary, jeżeli nie jest karą Bożą? To nie jest pytanie retoryczne, bardzo chciałbym, żeby ktoś to wyjaśnił.
WS
~Witold Słojkowski
30 marca 2020, 22:32
To, co ksiądz wypisuje, cytuję: "Jezus, przychodząc do nas pod postacią chleba, nie zmienia właściwości tego chleba", jest sprzeczne z nauką kościoła, wyrażoną przez św. Tomasza w Sumie Teologicznej, cytuję: "Bóg łączy z chlebem i winem „swoje bóstwo", ściśle biorąc swoją moc bożą, nie po to by substancje te pozostały w sakramencie, lecz by uczynić z nich swoje Ciało i Krew. Ad 2. W innych sakramentach Sam Chrystus nie jest tak realnie obecny, jak w sakramencie Eucharystii, toteż w nich substancja materii zostaje zachowana, w Eucharystii zaś jej nie ma. "
MP
~Mina Pina
30 marca 2020, 21:51
A w 100% się zgadzam. Świetny artykuł.
BM
~Beatte Marek
30 marca 2020, 18:01
Katechizm Kościoła Katolickie KKK 2288 Życie i zdrowie fizyczne są cennymi dobrami powierzonymi nam przez Boga. Mamy się o nie rozsądnie troszczyć, uwzględniając potrzeby drugiego człowieka i dobra wspólnego. Troska o zdrowie obywateli wymaga pomocy ze strony społeczeństwa w celu zapewnienia warunków życiowych, które pozwalają wzrastać i osiągać dojrzałość. Należą do nich: pożywienie i ubranie, mieszkanie, świadczenia zdrowotne, elementarne wykształcenie, zatrudnienie, pomoc społeczna. Z rachunku sumienia - życie i zdrowie - narażać kogoś bez potrzeby na ryzyko utraty życia albo zdrowia, na trwałe lub okresowe kalectwo, na niebezpieczeństwo zatrucia, zakażenia,