Szczepionka Pana Boga, która jest lekiem na samotność

(fot. Sasha Freemind // Unsplash)
Michał Zioło OCSO / Katarzyna Kolska / Roman Bielecki OP

"Życie monastyczne jest niebezpieczne i zarazem fascynujące. To nie my przez własną ascezę decydujemy, kiedy Pan Bóg nas nawiedzi, tylko On decyduje, kiedy to zrobi. Przypomina to chodzenie po linie" - mówi Michał Zioło OCSO, jedyny polski trapista.

Z trapistą Michałem Zioło rozmawiają Katarzyna Kolska i Roman Bielecki OP.

Czy w takiej wspólnocie jest się samotnym?

Jeśli się chce, to oczywiście tak.

DEON.PL POLECA

A jeśli się nie chce?

Kiedy ktoś nie chce być samotny, to i tak musi być samotny. Bo trzeba przejść przez to doświadczenie, żeby zrozumieć, po co się tu jest. W samotności Pan Bóg daje nam doświadczenie konfrontacji z samym sobą, pokazując, że życie dla wspólnoty może być też formą ucieczki od siebie. Tymczasem życie monastyczne polega również na byciu przypartym do muru, żeby dać nam szczepionkę. Używam czasem porównania do obrazu lwa w klatce, który musi przyjąć lekarstwo. Najpierw dodają je do mięsa, ale on to wypluwa. Potem na kiju, ale on gryzie w rękę. Kuszą go słodkim, ale on nie chce. W końcu najeżdża na niego krata, która go dociska do ściany tak, że w efekcie leży rozpłaszczony i unieruchomiony. Podchodzi do niego lekarz, podaje szczepionkę i potem go uwalniają. Widziałem na filmie.

Co jest kratą w waszym wypadku?

Samotność. Żeby nas zaszczepić szczepionką Pana Boga. Szczepionka M, czyli miłość.

Troszkę to naiwne.

Dla kogoś, kto nie zna kraty, może i tak. Żeby dobrze funkcjonować, musimy przynajmniej kilka razy w życiu zakonnym doświadczyć rozkrzyżowania, jak lew w klatce. Bo kiedy jesteśmy samotni, to pierwszy raz mamy szansę usłyszeć coś od Pana Boga. Oczywiście jest też zła samotność. Uciekamy wtedy od ludzi z nadzieją, że przyniesie nam to ulgę. Chcemy się odseparować od problemów i tak bardzo się skupiamy na odcięciu od świata, że każdy szelest doprowadza nas do szału. I nigdy nie jest wystarczająco cicho, żebyśmy mogli to zaakceptować.

Dlaczego?

Bo nie opuściliśmy tłumu, który jest w nas. Nie da się bez przerwy uciekać od ludzi, izolować we własnym egoizmie i dialogować ze sobą albo z wiewiórką. Prawdziwa samotność to przestrzeń, którą mam w sobie. Należy ją zagospodarować i zaakceptować. Ona się domaga obecności Boga. U nas się mówi, zresztą bardzo słusznie, że mnich nie szuka samotności, bo samotność już go znalazła.

To obraz, a jak to wygląda w praktyce?

Mnich, który dociera do tego miejsca, widzi, że jest w nim realne pragnienie spotkania, ale zarazem jest kuszony przez rożne głosy, osoby, artykuły, książki, Internet, wykłady, pracę, czyli to wszystko, co na niego oddziałuje, podpowiadając, że tu jest wartość, wejdź choć na chwilę, chodź się pobawić. To jak koledzy z podwórka, którzy wołają: Zostaw to wszystko

i chodź do nas.

I co?

I on by chętnie poszedł się pobawić, dlatego że samotność, którą odkrywa, jest ogromnie trudna. Przede wszystkim jest to stan braku. Czegoś nie mam, nikt mnie nie słucha, tracę oceany samego siebie. Nie mam z kim tego skonfrontować. Jakie jest to, co robię, co piszę, co przeżywam. Może ja już zwariowałem? To doświadczenie pustki. Nic się nie dzieje. Myślę, że też macie w sobie coś takiego, że kiedy ktoś pyta, jak się czujesz, odpowiadacie: Jak takie nic. Nie ma radości, nie ma smutku. Ja to nazywam stanem wiecznego poniedziałku.

Mówimy, że ktoś jest nie w sosie.

No właśnie, czyli nie ma humoru. Zwróćcie jednak uwagę na to, co się wtedy dzieje. Zaczynamy się irytować, że coś jest z nami nie tak. Dziewięćdziesiąt procent ludzkości popełnia ten błąd, że zaczyna się nerwowo zachowywać, bo trzeba ten głód wypełnić, pójść do specjalisty duchowego, bo nie ma Boga, odszedł, zostały pustynia i kryzys. A to tylko samotność, bardzo pozytywny sygnał, który pokazuje, że zaczyna się w nas dziać pustka. Jedynym twoim zadaniem jest wytrzymać to pierwsze wrażenie. Bo to nie jest stan permanentny, tylko środek do tego, żeby spotkać Pana Boga.

Ojciec mówi teraz na wysokim C.

Z Panem Bogiem nie można inaczej.

Mówimy o pustce, a ludzie krzyczą: Zżera mnie samotność, nikt mnie nie kocha, jestem sam. Zaraz mnie szlag trafi.

Niech trafi. To jest właśnie pustka, którą trzeba wytrzymać.

Ludzie cierpią z powodu samotności.

Ja nie mówię, że nie cierpią. Ja również cierpię, bo samotność jest cierpieniem. Mówię tylko, że to szansa. Trzeba pokazywać ludziom, że to, co boli, jest okazją do stworzenia przestrzeni dla Pana Boga.

Ojciec chce powiedzieć, że samotność jest czymś dobrym?

Bardzo dobrym, choć ogromnie trudnym środkiem spotkania z Panem Bogiem. Bo wcześniej czy później każdy z nas jej doświadczy, tak jesteśmy stworzeni. Na przykład wyrzucą nas z pracy, ściągną po latach z funkcji, umrze nam współmałżonek, zginie dziecko, stracę pamięć, będę leżał w łóżku, nikt nie będzie mnie odwiedzał i zacznie się konfrontacja sam na sam z samotnością. A to nas doprowadza do modlitwy. Nie mamy już wyboru. Zaczynamy mówić do Boga.

Czasami Pan Bóg jest Wielkim Nieobecnym.

Dlatego jest pusto. Weźmy choćby przykład Matki Teresy. Przez lata przeżywała brak, który nazywała ciemnością. Ale też nigdy nie straciła nadziei, bo pustka nigdy nie jest pozbawiona obietnicy. Oczywiście chcielibyśmy ją zapełnić natychmiast, a to nie takie łatwe. Dlatego życie monastyczne jest niebezpieczne i zarazem fascynujące. To nie my przez własną ascezę decydujemy, kiedy Pan Bóg nas nawiedzi, tylko On decyduje, kiedy to zrobi. Przypomina to chodzenie po linie. Nie dla wszystkich. Tylko dla tych, których Bóg powołał, żeby czegoś takiego doświadczyli i potem być może mogli o tym opowiedzieć.

Ojciec mówi, że samotność jest po to, żeby znaleźć Pana Boga. A czy ona nie może być po to, żeby znaleźć człowieka?

Człowiek jest ważny, ale spotkanie z Panem Bogiem musi się odbyć sam na sam. Bo, niestety, często wpadamy w pułapkę relacji z drugim człowiekiem, która w naszej ocenie nas zaspokoi. A tak nie będzie.

Fragment pochodzi z książki "Po co światu mnich?". Więcej znajdziesz tutaj.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Szczepionka Pana Boga, która jest lekiem na samotność
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.