Szkoła Kontaktu z Bogiem: kryzys ma sens

(fot. Maskacjusz TV / youtube.com)
Maskacjusz TV / youtube.com / pk

Szkoła Kontaktu z Bogiem to rekolekcje w milczeniu dla młodzieży w wieku 16-26 lat. Są prowadzone metodą ignacjańską, a ich uczestnicy uczą się medytacji, wyciszenia i kontaktu ze swoją emocjonalnością. W ciągu dnia jest Eucharystia, trzy godzinne medytacje ignacjańskie, adoracja i rozmowa z kierownikiem duchowym (najczęściej jezuitą).

Jeśli chciałbyś wziąć udział w takich rekolekcjach, odwiedź stronę internetową www.szkolakontaktu.pl.

Szukasz prezentu pod choinkę? DEON.pl poleca wspaniałą grę dla całej rodziny:

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Szkoła Kontaktu z Bogiem: kryzys ma sens
Komentarze (14)
O
on47
22 stycznia 2015, 22:30
@she28: przechodziłem taki kryzys. Gdy emocje opadną może spojrzysz inaczej. Potrzeba dystansu, dystans pozbawia emocji, wtedy rodzi się mądrość
I
Iwona
25 stycznia 2015, 11:05
Zgadza się. Milczenie, cisza i odosobnienie, skupienie pomaga zdystansować się do wielu sytuacji, spraw i ludzi, po to, by zobaczyć je w innym świetle, pomaga rozeznać co jest dobre a co złe, pomaga w stanięciu w prawdzie przed sobą, drugim człowiekiem a przede wszystkim przed Bogiem. Jet to droga, która prowadzi do aktu żalu za grzechy, pokory i zmiany życia na lepsze. 
S
she28
20 stycznia 2015, 17:38
Przechodzę kryzyz w małżeństwie, kocham innego, nie mam siły już żyć bez niego... mam złamane życie, złamane serce, bo co to ża życie po zdradzie, z kimś kto kocha ale nie jest kochany przeze mnie... Nie wiem co robić:(
W
Ww
31 grudnia 2014, 09:31
Kryzysy które mi wymodliliście, doprowadzą mnie wkrótce do samobójstwa. Wasz Bóg jest absurdalnym tyranem, który słucha tylko was, we wszystkim, przeciwko zwykłym ludziom, odbierając im to co niezbędne do zycia a nawet wiarę w niego samego. Nie zawsze wasze kamienne serce doprowadzi człowieka do Boga drogą kryzysu, na ogół będzie to załamanie a nawet jakieś radykalniejsze kroki, jeśli nie można niczego wybłagać u waszego najwyższego dręczyciela a życie staje się niemożliwe.
M
mm
3 stycznia 2015, 10:39
Witaj Ww, az tak źle sie dzieje w Twoim życiu? a moze jednak znajdziesz coś dobrego, co Cię spotyka. Zacznij od rzeczy oczywistych, np. to że się obudziłeś/aś . Porozmawiaj w cztery oczy z kimś, raczej bym radziła kogoś doświadczonego, umiejącego słuchać, często to jest pierwszy krok do zmiany nastawienia serca. Jeżeli tak napisałeś musi Ci być bardzo ciężko. Pomodlę się w Twojej intencji jak pozwolisz :)
PC
Pseudo chrześcijanin
11 stycznia 2015, 21:06
~Ww Też mam ostatnio sporo problemów! Trzymaj się! Wiem, że niczego nie rozumiesz, że nie wiesz co się z tobą teraz dzieje. Rozmawiaj z Panem Bogiem szczerze. On zna twoje serce. Raz jak było mi ciężko, po prostu wykrzyczałem Mu co o Nim myślałem w tamtym momencie, i co do Niego czułem. Też myślałem, że jest tym "absurdalnym tyranem" - ale to był tylko jakiś chory obraz Boga w mojej głowie. Też mi ciężko. Nie potrafię się modlić, ani kochać powątpiewam notorycznie. Ale to nic. Kiedyś zaświeci Słońce i zobaczysz, że było WARTO trwać przy Nim! Pozdrawiam ciepło!
S
stef
12 stycznia 2015, 01:16
Czasami mamy takie problemy że potrzebujemy lekarza albo terapeuty. Pan Bóg działa też przez lekarzy. Warto czasem najpierw przejść terapię zrobić to dla siebie z pomocą dobrego psychologa przejść drogę uzdrowienia emocji, poznać siebie, pokochać i dojść do świadomości tego jak bardzo jestem kochany, pogodzić się życiem swoim, przerobić je odkryć tak na prawdę siebie, pozbyć się poczucia winy, krzywdy, lęku. Pan Bóg działa też przez lekarzy. Gdy problemy są głębokie dopiero po takich krokach po terapii zacząć rozwać głębiej stany ducha strapienia, pocieszenia, itd. Polecam zdecydowanie z każdych trudności można wyjść tylko warto podjąć kroki. Terapię polecam warto walczyć o siebie
A
andrzej
27 stycznia 2015, 03:20
Wierzysz w Boga, może czas dostrzec w tym świecie i diabła? Kryzysy są różne i każdy z nas przeżywa je inaczej. Zwykłe kryzysy są szyte na miarę naszych możliwości. Jednak zdarzają się i takie, które wykraczają poza nasze perspektywy percepcji zrozumienia istoty problemu i poradzenia sobie z nim. Zwykle ludzie od których Bóg nie odwrócił swojego Oblicza w takich sytuacjach mają posyłane wskazówki (we snach lub poprzez innych ludzi, ich słowa, zachowanie itd). Oczywiście człowiek sam nie potrafi zinterpretować informacji z takiego źródła, bo potrzebuje do tego jakiegoś daru w postaci jakiegoś anioła lub umiejętności. W każdym razie kryzysy nie są nie do przezwyciężenia, bynajmniej z Bogiem. Są też takie (kryzysy życia), które stanowią istny szatański labirynt bez wyjścia. Wówczas człowiek musi odwrócić się od swojego Ja i porzucić wiele własnych przyzwyczajeń, aby definitywnie zerwać ze złem i świadomie wybrać Boga. Dopiero wówczas Bóg spogląda na nieszczęśnika i wyciąga do niego pomocną dłoń, choć czasami duuużo wcześniej to czyni. Jeśli jest w nas gniew, a może również i pycha lub fałsz, próżno szukać wówczas Boga, bo są to znamiona przywiązania do zła, które ma zdolność nas zniewalać i nie pozwoli ono na prawdziwy kontakt z Bogiem. Zło lubi udawać Boga i czyni to po wielokroć tak doskonale, iż miliony ludzi wierzy w fałszywego boga i tego nawet nie podejrzewa. Zastanów się wiec, kim jesteś naprawdę, po której stronie stoisz i komu służysz przez te wszystkie lata swojego życia. Jeżeli masz pokusy dezercji z życia, oznacza to że stoisz w objęciach złego. Ma on doskonały kontakt z tobą i przejmuje twoją świadomość by cię zniszczyć nie dając żadnych szans na odmianę na lepsze. Śmierć tutaj niczego nie rozwiązuje, bo umierasz pokonany przez problemy życia i jesteś w niewoli zła. Tam wielu mijają tak nawet tysiące lat tortur o jakich człowiek na ziemi nie ma pojęcia. Jedynym ratunkiem to zaprzeć się siebie swojego Ja i szukać pomocy u Boga.
A
andrzej
27 stycznia 2015, 03:22
cd Postaraj się uwierzyć w moc Najwyższego, jego Syna oraz jego Ducha. Może udaj się na spotkanie wspólnoty mimj.pl, tam możesz zacząć swoją wędrówkę ku lepszej przyszłości lub poszukaj jakiejś podobnej bliżej swojego miejsca zamieszkania.
31 grudnia 2014, 09:16
Mądrze mówi. :)
W
Ww
31 grudnia 2014, 09:24
Sam się chwalisz czy masz coś z tego lizusowstwa?
A
ABR
22 grudnia 2014, 21:51
Jak na młodego jezuitę, nie źle... Raczej mówić w formie: "my", a nie ty...
M
misjonarz
15 grudnia 2014, 15:42
Zgadzam się z ojcem, tzn. są kryzysy i są na to różne sposoby :-). Św. Ignacy zalecał, aby "przedłużać modlitwę". Wskazówka jest cenna ale nie do zastosowania w każdym przypadku. Jeżeli Bóg chce kogoś zachować w strapieniu a nawet przedłużać je do "nocy ciemnej", to nie wiem ile by mnożył modlitw, nie pomoże :-). Trochę żartuję, bo osobiście Bóg zawsze wyciąga mnie z kryzysów, ale czas tego "wyciągania bywa różny" i nie mam na to wielkiego wpływu. Noo, czyli, jakbym pojechał na "szkołę kontaktu" to nie muszę zyskać czegoś wielkiego, bo nawet 8 dniowe rekolekcje nie zapobiegały kryzysom. No i dlatego rozwiązaniem jest ufne powierzanie i czekanie na Miłosierdzie Boże. Dzisiaj przeczytałem, ale św. o Pio powiedział, że "jeden akt ufności w strapieniu jest o wiele więcej wart niż 100 takich w pocieszeniu. Cenna wskazówka, chociaż w praktyce ciężka do zastosowania. Ach, nie chcę tutaj dewaluować "szkoły kontaktu", tylko tak sobie piszę a właściwie dzielę się doświadczeniem. Pozdrawiam.
O
on
11 grudnia 2014, 15:15
Siema Daniel, widzę, że zgoliłeś brodę, nie poznałem Cię. :) - kolega z filozofii.