Tak oto stworzyliśmy świat

(fot. sxc.hu)
Richard Leonard SJ

Bóg stworzył świat niedoskonały, w którym cierpienie, choroby i ból są czymś naturalnym - inaczej bowiem byłoby to niebo. Część problemów tworzą sami ludzie, a obwiniają za nie Boga.

Tytuł został wzięty z mistrzowskiego scenariusza napisanego przez Roberta Boltsa do filmu Misja. W końcowym dialogu uczestniczy papieski wysłannik, kardynał Altamirano. Zezwolił on wcześniej Portugalczykom i Hiszpanom na wtargnięcie na teren jezuickich misji ponad wodospadami, a teraz widzi ogrom zniszczeń wywołanych jego suwerenną decyzją. Senor Hontar pociesza kardynała: "Żyjemy w tym świecie, Eminencjo, a ten świat jest taki". Altamirano odpowiada: "Nie, Senor Hontar. Takim ten świat uczyniliśmy, takim ja go uczyniłem".

Filozofowie na ogół dokonują podziału na zło moralne, fizyczne i metafizyczne. Rozróżnienie to jest jak najbardziej zasadne w dyskusjach naukowych, jednak dla osoby z ulicy nie ma już tak dużego znaczenia. Zło istnieje, a Bóg co najmniej do niego dopuszcza. Powyższe kategorie zawsze się na siebie nakładały, ale nigdy chyba tak wyraźnie jak w dzisiejszych czasach. Dzięki zdobyczom nauki i środkom masowego przekazu mamy możliwość obserwowania, w jaki sposób nasze życie wpływa na życie innych i na stworzony świat. Oczywiście są ludzie - najczęściej ateiści - którzy mówią: "Wierzycie w Boga miłości, a przecież na świecie jest głód i są wojny. Uwierzę w waszego Boga, jeżeli one znikną". Później wrócę jeszcze do faktu, że Bóg ponosi część odpowiedzialności za to, jaki jest ten świat. Teraz jednak chciałbym się zająć kwestią nakładania się zła moralnego i fizycznego. Przykładem tego zjawiska, który rodzi chyba najwięcej pytań, jest głód.

Za każdym razem, kiedy na świecie dochodzi do klęski głodu, ktoś gdzieś zadaje pytanie: "Jak Bóg mógł do tego dopuścić?". Statystyki dotyczące śmierci głodowej są zatrważające. Na Ziemi jest wystarczająco dużo jedzenia, aby wyżywić 6,7 miliarda ludzi żyjących, według szacunków, na naszej planecie. Nie ma więc kłopotu z produkcją żywności. O wiele większymi problemami są jej dystrybucja, zapewnienie środków produkcji oraz społeczny i polityczny klimat panujący w najgęściej zaludnionych rejonach. ONZ szacuje, że pięć i pół miliarda ludzi żyje w państwach, które Bank Światowy nazywa "krajami rozwijającymi się". Stanowią oni 82 procent ludzkiej rodziny. Zgodnie z danymi Banku Światowego przynajmniej 80 procent ludzi żyje za 10 lub mniej dolarów dziennie, tymczasem grupa G-20, czyli dwadzieścia najbogatszych państw świata, posiada trzy czwarte światowych bogactw.

Podanie całkowicie wiarygodnych danych nie jest możliwe, ale zgodnie z szacunkami UNICEF na świecie, w którym można wyżywić każdego człowieka, codziennie umiera z głodu 16 tysięcy dzieci, czyli 11 na minutę. A szacunki te nie uwzględniają osób dorosłych. Oto wyraźny przykład sytuacji, w której zło moralne przechodzi w zło fizyczne i to nie tylko w odniesieniu do pogody. Przyczyną niedoboru żywności nie są już wyłącznie susze i powodzie. Zdaniem FAO winą za klęski głodu w równym, o ile nie większym stopniu należy obarczyć ogólną biedę, niedemokratyczne systemy polityczne, wojny domowe i nierówny dostęp do światowych rynków. Kiedy więc ludzie pytają: "Dlaczego Bóg zezwala na klęski głodu?", wyobrażam sobie, że On kręci głową i odpowiada ze łzami w oczach: "Dlaczego wy pozwalacie na klęski głodu?". W większości bogatych krajów świata walka wyborcza toczy się wokół spraw gospodarczych, ale ludzie, którzy mają najmniej, rzadko przy tej okazji dostępują zaszczytu, aby o nich wspomniano. Czy ktokolwiek z czytelników przypomina sobie kandydata, którego wybrano lub nie wybrano ze względu na jego poglądy dotyczące sytuacji w krajach Trzeciego Świata? Kiedy ostatnio słyszeliśmy przemówienie polityczne lub debatę wyborczą, w której postawiono pytanie, co ta czy inna polityczna partia zamierza zrobić dla 80 procent ludności świata, które wprawdzie nie oddadzą głosu w naszych wyborach, ale ich życie i śmierć może po części zależeć od wyniku tychże wyborów? Kiedy zapytaliśmy wybranych przez nas polityków, w jaki sposób zamierzają przyczyniać się do zmniejszenia zjawiska biedy na świecie, jak chcą wspomagać rozwój demokracji, co zrobią, żeby zapobiec wojnom domowym i umożliwić wszystkim Bożym dzieciom sprawiedliwy dostęp do rynków światowych?

Kiedy poruszamy te kwestie, Bóg staje się idealnym chłopcem do bicia, chociaż w rzeczywistości inicjatywa należy do człowieka. Dlaczego ludzie umierają z głodu w świecie, w którym wszystkich można nakarmić? Bo sami ludzie dokonali takiego wyboru. Część sfrustrowanych ekonomistów uważa wręcz, że obecna sytuacja jest korzystna dla państw grupy G-20 i to one odpowiednio kształtują światowe rynki. Nieważne, jakie są szczegóły -ważne, że w tym wypadku to ludzie wyrządzają zło, z którego kiedyś będą musieli zdać sprawę przed Bogiem. A ponieważ mamy obecnie dostęp do różnorodnych środków przekazu, nie będziemy mogli powiedzieć, że nie znaliśmy skali problemu lub nie wiedzieliśmy, jaki mamy w nim udział. Niewiedza nie będzie okolicznością łagodzącą. Podobnie rzecz się ma z degradacją środowiska naturalnego, zjawiskiem osobistego i społecznego stresu oraz z powstrzymywaniem się od działań zmierzających do zakończenia wojen. To my sami sprawiliśmy, że ten świat tak wygląda, a teraz obwiniamy Boga za negatywne skutki naszych decyzji.

Tekst pochodzi z książki ojca Richarda Leonarda SJ "Gdzie do diabła jest Bóg" - zobacz więcej

Richard Leonard jest jezuitą. Kiedy jego dwudziestoletnia siostra, Tracey, została sparaliżowana, matka zadała mu dramatyczne pytanie: Gdzie, do diabła, jest Bóg?

Gdy cierpienie spotyka kogoś innego, mamy usta pełne frazesów. Gdy dotyka nas, wątpimy. Doświadczywszy tego, Autor napisał książkę o sensie cierpienia. Nie podaje gotowych recept na radzenie sobie ze zmaganiami, ale każdemu, kto je przeżywa, daje nadzieję, jaka płynie z wiary. Zaprasza do odważnego zmierzenia się z dręczącymi rozterkami, czy to za moje grzechy?

Uchyla się jednak od taniego pocieszania, a równocześnie demaskuje stereotypy o Bogu zadającym ból lub czyhającym na człowieka.

Gdzie, do diabła, jest Bóg? WŁAŚNIE TU, na kartach tej książki, która pomoże odnaleźć Go nawet w najtrudniejszych okresach życia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tak oto stworzyliśmy świat
Komentarze (10)
TP
taka prawda
15 listopada 2013, 13:59
Richard Leonard SJ chyba nigdy nie czytał Biblii. Biblia to nieomylne Słowo Boże!
A
aka
15 listopada 2013, 12:22
Przeciez to stek bzdur
B
BartekS
10 maja 2013, 11:20
Nikt nie moderuje wypowiedzi ludzi obrażających innych? Po co zamieszcząć wypowiedz ludzi odbierających radość i nadzieje innym. Czemu pozwalacie na umieszczanie takicg wypowiedzi, które Was obrażają.
O
ostrzeżenie
7 lutego 2013, 20:40
Za to ty chyba masz w zaniku bo nic nie zrozumiałeś z tego co napisałem. Nie wystarczy nazwać się rozumem żeby go posiadać.
R
rozum
7 lutego 2013, 20:10
Ludzie starsi, samotni, unikajcie jezuitów. Moja znajoma, mając lat 50+, pojechała na rekolekcje do jezuitów, a po kilku miesiącach źle się poczuła. Trafiła do lekarza rodzinnego, potem do onkologa, mineło znowu parę mies. i już nie zyła. Miała też operację, otwarli jej brzuch, niczego nie wycięli i znów zaszyli, bo miala tam jeden wielki nowotwór. Kiedyś rozmawiałem z pewnym ks. jezuitą o moim koledze, który zdradzal żonę, pytałem jak głupi, czy powinienem się za niego modlić, po niedługim czasie kolega wylądował w szpitalu, rak nerki, a w ciągu 3 miesięcy nowotwór tak sie rozwinął, że go chowaliśmy na cmentarzu. Miał 40 lat. Ja zostałem zaproszony na portal jezuicki deon, jestem samotny, po niedługim czasie źle się poczułem, obecnie mam nowotwór łagodny z podejrzeniem czegoś gorszego, jestem bombardowany przez nich tekstami o dobroczynnym działaniu cierpienia i o śmierci. Przedtem nie było mowy u mnie o najmniejszym podejrzeniu nowotworu. Dla swoich współbraci i współsióstr, jezuici modlą się o długie zdrowe życie, rzadko który choruje, jeden z nich miał całe życie kobietę, a jest zdrowy jak koń, za to dla samotnych ludzi świeckich których uważają za niepotrzebnych, modlą się o choroby i o śmierć. Oni, którzy w wiekszości nie mają żadnego krzyża i się do tego otwarcie przyznają. ... Powinieneś w życiu kierować się własnym rozumem, a nie tym co ci kto powie. W końcu po to masz swój rozum.
O
ostrzeżenie
7 lutego 2013, 17:05
A ja nigdy nie chciałem być jak Bóg.
MR
Maciej Roszkowski
7 lutego 2013, 16:39
Świat stworzony przez Boga był rajskim ogrodem.  Warunek był jeden- posłuszeństwo Ojcu. Co było dalej wiemy, powstał świat stworzony na obraz i podobieństwo człowieka. W skrajnych przypadkach kończy sie gułagiem i Auschwitz. Więc nie pytajmy gdzie jest Bóg, jeśli sami go ignorujemy, a czasem wręcz wypędzamy. Jak wiele zła zaczyna się od pokusy "Będziecie jak Bóg".
O
ostrzeżenie
7 lutego 2013, 16:04
Ludzie starsi, samotni, unikajcie jezuitów. Moja znajoma, mając lat 50+, pojechała na rekolekcje do jezuitów, a po kilku miesiącach źle się poczuła. Trafiła do lekarza rodzinnego, potem do onkologa, mineło znowu parę mies. i już nie zyła. Miała też operację, otwarli jej brzuch, niczego nie wycięli i znów zaszyli, bo miala tam jeden wielki nowotwór. Kiedyś rozmawiałem z pewnym ks. jezuitą o moim koledze, który zdradzal żonę, pytałem jak głupi, czy powinienem się za niego modlić, po niedługim czasie kolega wylądował w szpitalu, rak nerki, a w ciągu 3 miesięcy nowotwór tak sie rozwinął, że go chowaliśmy na cmentarzu. Miał 40 lat. Ja zostałem zaproszony na portal jezuicki deon, jestem samotny, po niedługim czasie źle się poczułem, obecnie mam nowotwór łagodny z podejrzeniem czegoś gorszego, jestem bombardowany przez nich tekstami o dobroczynnym działaniu cierpienia i o śmierci. Przedtem nie było mowy u mnie o najmniejszym podejrzeniu nowotworu. Dla swoich współbraci i współsióstr, jezuici modlą się o długie zdrowe życie, rzadko który choruje, jeden z nich miał całe życie kobietę, a jest zdrowy jak koń, za to dla samotnych ludzi świeckich których uważają za niepotrzebnych, modlą się o choroby i o śmierć. Oni, którzy w wiekszości nie mają żadnego krzyża i się do tego otwarcie przyznają.
A
Adam
7 lutego 2013, 10:12
A największy problem jest z dystrybucją poczęć. Jedni produkują dzieci zamiast żywność a drudzy wlasny dobrobyt bez dzieci.
O
OK
6 lutego 2013, 22:32
Tytuł nieco szokuje, ale jak widać jest cytatem - wypowiedzią matki autora... W sumie rzecz zapowiada się interesująco, gdy chodzi o tak ważne pytanie o CIERPIENIE!