Reakcje bywają bardzo ciekawe. Wpierw obchodzą miejsce dookoła, potem zaglądają do recepcji i pytają, czy to nie sekta. Po Krynicy krąży wieść, że tu jakiś ksiądz sobie posiadłość kupił i szaleje - mówi Maria Grzesiakowska.
Jarosław Mikuczewski SJ: Jak reagują ludzie, widząc witraż Jezusa nad garażem?
Maria Grzesiakowska: Reakcje bywają bardzo ciekawe. Wpierw obchodzą miejsce dookoła, potem zaglądają do recepcji i pytają, czy to nie sekta. Po Krynicy krąży wieść, że tu jakiś ksiądz sobie posiadłość kupił i szaleje.
Jak się Pani tłumaczy?
Ja się nie tłumaczę. Otwieram drzwi do oratorium znajdującego się nad moim garażem i zapraszam do wejścia do środka. Potem im tłumaczę symbolikę witrażu, który widzieli z zewnątrz. Jest on w kształcie oka, w źrenicy znajduje się Jezus Chrystus. I tłumaczę, że Bóg Ojciec tak zapatrzył się w swojego Syna, że w źrenicy odbił się Jego obraz i na obraz Syna zostaliśmy stworzeni a teraz mamy się upodobnić do Niego.
A oni pewnie myślą, że rozmawiają z jakąś nawiedzoną osobą.
Reakcja jest różna. Jeśli osoby są wierzące, to słuchają uważne, potem pozostają chwilę, modląc się. Zdarza się, że kuracjusze z pobliskich sanatoriów skracają sobie turnus i wynajmują u nas pokój, bo chcą pobyć trochę w tej atmosferze ciszy i światła.
Czy dobrze zrozumiałem? Podbiera pani klientów konkurencji dzięki witrażowi z Jezusem.
(śmiech) Nie nazwałabym tego w ten sposób.
Pytają, czy to jest dom rekolekcyjny?
O tak, bardzo często.
I co im pani odpowiada?
Mówię im, że jest to zwykły dom o korzeniach chrześcijańskich. Wchodząc do środka, widzą na recepcji krzyż, Pismo Święte, obrazy ze św. Janem Pawłem II. Część osób jakby oddychała z ulgą, mówiąc "czuję się jak u siebie w domu, mogę swobodnie porozmawiać o Bogu, nie muszę się z tym kryć". Zdecydowana większość moich gości bardzo dobrze przyjmuje taki charakter tego domu.
Niemal z każdego kąta spogląda na nas Jan Paweł II. Jaka jest historia jego obecności w tym pensjonacie? Czy goście nie pytają, czy aby nasz wielki rodak nie nocował tutaj?
Nie wykluczam, że Karol Wojtyła bywając w Krynicy odwiedził Leśną Polanę, gdyż po śmieci pierwszych właścicieli, była ona własnością KUL a Karol Wojtyła był profesorem KUL. Czuję wyraźnie, że on chce być tu obecny. Również historia tego domu jest jakoś ciekawie związana z jego osobą.
Klucze do tego budynku dostałam po powrocie z beatyfikacji, a gruntowny remont zakończył się po powrocie z kanonizacji Jana Pawła II. I kiedy ludzie pytają, ile trwał remont pensjonatu, to odpowiadam: "od beatyfikacji do kanonizacji".
Potem pewna artystka z Nowego Sącza, pani Janczy, odwiedziła to miejsce i zostawiła nam swoje obrazy Ojca Świętego jako wystawę. Przedstawiają one Jana Pawła w różnych sytuacjach, nie są to wyłącznie portrety. On nam tutaj patronuje. Gdy kończę wieczorem pracę, mówię w duchu do niego: "No, Karol, teraz twoja zmiana, ja idę spać". 22.04.2016 r. biskup Andrzej Jeż erygował naszą kaplicę pod wezwaniem św. Jana Pawła II.
Jaka jest historia zakupu tego pensjonatu.
Mam taki dzienniczek budowy, w którym pod datą 11.11.2010 r. zapisałam: "ukazała się informacja, że Leśna Polana jest na sprzedaż". Po telefonie do Warszawy okazało się, że obiekt jest już sprzedany. Jednak 8 grudnia o 12:30 dostałam wiadomość, że transakcja nie doszła do skutku i dom jest wciąż do kupienia. W odpowiedzi napisałam, że jestem zainteresowana zakupem Leśnej Polany.
Miałam wtedy silne przeczucie, że Maryja ma jakiś plan w związku z tym miejscem. Pod datą 7 kwietnia, tuż po sfinalizowaniu zakupu, zapisałam: "wracam pociągiem do domu, świadoma, że to nie lada wyzwanie dla mnie. Czuję jednak w tym obecność Boga i Maryi".
W tym wszystkim jeszcze problemy zdrowotne.
W roku 2007 wykryto u mnie chorobę nowotworową. Doświadczyłam jednak uzdrowienia. Uzdrowienia przez Boże Miłosierdzie, którego doświadczyłam ponad miarę. Myśląc nad moją drogą powrotu do zdrowia, zauważyłam, że obecne tam były cisza, spokój, powrót do wewnętrznej harmonii.
W głębi naszego serca znajdują się wszystkie odpowiedzi na trapiące nas pytania. Zapragnęłam, by Leśna Polana była miejscem, gdzie człowiek będzie mógł doświadczyć wewnętrznego uzdrowienia zarówno w wymiarze cielesnym, jak i duchowym.
Wygląda na to, że ten dom miał trafić w Pani ręce.
Chyba można tak powiedzieć. Pamiętam, że w czasie podejmowania decyzji pomogły mi słowa mojej mamy. Powiedziała mi wówczas: "Wiem, że zakup i remont tego domu to poważna sprawa. Jednak jeśli nie kupisz tego miejsca, to zawsze, przechodząc obok, będziesz żałowała". Te słowa mi pomogły przetrwać remont. No i teraz, kiedy Leśna Polana tętni życiem, niczego nie żałuję.
Składając w całość pani opowieść, można powiedzieć, że Leśna Polana nie jest zwykłym pensjonatem.
Nie chodziło mi o prowadzenie kolejnego hotelu czy pensjonatu. W okolicy jest mnóstwo takich miejsc. Długo rozważałam, co zrobić. Przez moment myślałam o otworzeniu domu dla ludzi starszych.
Niestety lokalizacja Leśnej Polany utrudnia taką działalność. Dom leży na zboczu góry i ciężko byłoby tu dotrzeć takim osobom. Dodatkowo, wewnątrz domu nie mam możliwości zainstalowania windy. Ostatecznie, jak już wspomniałam, zadecydowałam, że będzie to miejsce, gdzie ludzie będą odzyskiwali swoje zdrowie fizyczne i duchowe.
Muszę przyznać, że odzyskują je w dość komfortowym i bogatym wnętrzu.
Nie mam tu bogactw, jest natomiast surowa elegancja. Takie było założenie tego domu. Jest tylko to, czego potrzeba człowiekowi a nade wszystko cisza i spokój.
Leśna Polana niesie ulgę strapionym?
Mam taką nadzieję. Wiele osób, które tu przyjeżdżają, szuka okazji do rozmowy, do zawiązania kontaktów. Nawet wczoraj miałam telefon od osoby, którą gościliśmy jakiś czas temu.
Prosiła o radę w pewnej rodzinnej sprawie. To jest dom jakiegoś pocieszenia, wyciszenia. Oczywiście moje zasługi w tym względzie są żadne. Wszystkiego dokonuje Duch Święty, którego obecność nieustannie odczuwam. Codziennie pytam siebie, jak to się dzieje, że ludzie tego doświadczają. Codziennie się temu dziwię.
Ostatni Pani zachwyt?
To młodzież. W moim odczuciu współczesny młody człowiek zatracił zdolność milczenia, a tutaj jestem świadkiem, jak grupa blisko 40 osób przeżywa rekolekcje w milczeniu, podejmuje medytację w ramach Szkoły Kontaktu z Bogiem prowadzonej przez jezuitów. Muszę przyznać, że jestem pod ogromnym wrażeniem.
A nieco wcześniejszy zachwyt?
Prawie na samym początku działalności pensjonatu gościłam grupę księży odprawiających rekolekcje kapłańskie. Przewodniczył im biskup Grzegorz Ryś. To było coś wyjątkowego. Nigdy bym nie pomyślała, że będę mieć u siebie takich szczególnych gości.
Jeśli Leśna Polana byłaby książką, to o czym by opowiadała?
O wielkich dziełach Boga.
A jaki byłby początek?
Dom należał do krynickich lekarzy, przyjaciół Jana Kiepury, państwa Stroków, którzy zmarli bezpotomnie. Dom przekazali Katolickiemu Uniwersytetowi Lubelskiemu, potem obiekt dostał się w ręce Naczelnej Rady Zrzeszeń Handlu i Usług PRL. Pamiątką po tym okresie są dzieła Lenina, które znalazłam w bibliotece, oraz znaczki Bieruta.
Niedawno pojawiły się tam Wyznania św. Augustyna. Pomyślałam sobie: "jaka to ciekawa ewolucja - od Lenina do Augustyna".
Skomentuj artykuł