- "Golgota Młodych" pozwala nam zobaczyć siebie w prawdzie, odsłania rzeczy, o których czasem w ogóle nie chcemy myśleć, że w nas są. Odsłaniamy rany człowieka, wyciągamy brudy na wierzch i na głos mówimy rzeczy, które może czasem ciężko jest powiedzieć w kościele - mówi Szymon Janowski OFMCap.
Julia Bondyra: Bp Milewski ostatnio powiedział w jednym z wywiadów, że nie pozyskamy młodych ludzi, jeżeli Kościół w Polsce nie odzyska wiarygodności. Jak Kościół w Polsce może odzyskać wiarygodność w oczach młodych ludzi?
Szymon Janowski OFMCap: To jest bardzo dobre pytanie i myślę, że można je rozpatrywać na wielu płaszczyznach. Pierwsza płaszczyzna to odzyskanie wiarygodności przez hierarchów. Bp Milewski mówił o tym również w wywiadzie z Robertem Mazurkiem w RMF FM, w którym pokazywał złożony problem Kościoła w Polsce z punktu widzenia episkopatu. Ta wiarygodność będzie odzyskana przez mówienie prawdy, właśnie tak jak on to zrobił w tym wywiadzie, biskup mówił w nim jak przejęty zauważonymi problemami pasterz. Kolejna płaszczyzna to świadectwa życia kapłanów i osób zakonnych. To też nie jest tak, że Kościół w Polsce tej wiarygodności zupełnie nie ma, bo na poziomie pracy duszpasterskiej, czyli parafii, klasztorów, wspólnot, duszpasterstw są ludzie i ich wcale nie jest mało. Myślę, że oni też są ze względu na to, że jednak widzą wiarygodność w tym, co robimy,, więc nie wpadałbym w rozpacz, że jest tak bardzo źle.
Myślę, że to jest cały czas wezwanie do nawrócenia dla nas, osób duchownych, żebyśmy swoim życiem pokazywali, że Ewangelia jest żywa i skuteczna w życiu człowieka. Ostatnią płaszczyzną, o której chcę wspomnieć, są świeccy. Jesteśmy wszyscy wezwani do osobistego nawrócenia, a nie tylko do mówienia o tym. Św. Franciszek mówił, że chcemy uzyskać chwałę, opowiadając o dziełach, które wykonali święci, a sami nie chcemy się przykładać do własnego nawrócenia. Droga do wiarygodności to jest życie w prawdzie, czyli widzialna zgodność między tym, co głosimy, a tym, jak żyjemy. Najczęstszy zarzut w stosunku do Kościoła, szczególnie ze strony młodych, jest taki, że co innego mówimy na ambonach, a co innego głosimy swoim życiem. Każdy z nas ma żyć na miarę swojego powołania do miłości.
Czy myśli brat, że młodzi ludzie mają świadomość, że oni też budują Kościół?
Wszystko zależy od katechezy i od świadomości danego lokalnego Kościoła. Mówiąc bardzo ogólnie i upraszczając, wydaje mi się, że to się bardzo zmieniło w ostatnich latach, bo nawet w tych starszych pokoleniach katolików w Polsce widać zatroskanie o Kościół. Są rady parafialne, ludzie zaangażowani w różnego rodzaju apostolstwa, duszpasterstwa, którzy oddolnie się organizują. Ta świadomość jest, tylko żeby księża tego nie psuli, a proboszczowie wspierali dobre dzieła i uczestniczyli w nich. Myślę, że świeccy oczekują od duchownych mądrego towarzyszenia. Biskup Galbas ostatnio o tym mówił, że trzeba się przyzwyczaić do myślenia, że czas księży dyrektorów się skończył i dawać to miejsce świeckim. To zależy od mądrości pasterzy, którzy będą umieli w odpowiednim momencie się usunąć i zrobić miejsce świeckim, którzy czasami są o wiele lepiej przygotowani do różnych zadań niż my, duchowni.
Wydaje mi się, że młodzi świeccy potrzebują przede wszystkim towarzyszenia i wysłuchania. Chcą być usłyszani ze swoimi problemami i wątpliwościami, ale nie chcą czuć się ocenieni.
Mam takie samo zdanie na ten temat - głównym zadaniem Kościoła dzisiaj w stosunku do młodego człowieka jest stworzenie przestrzeni, w której może zostać wysłuchany i przyjęty. Nawet jeżeli w danym momencie jego kształtujący się światopogląd może nie zgadzać się z tym, co głosi Kościół. To jest najtrudniejsze miejsce spotkania, bo pojawia się ogromna pokusa, żeby prostować myślenie, mówić młodym, co powinni na dany temat uważać, zamiast próbować ich zrozumieć i dać im przestrzeń na dojrzewanie i poszukiwanie. To jest bardzo trudne, bo wymaga czasu i zgody na to, że wcale nie jest tak jakbyśmy chcieli, żeby było. Młody człowiek będzie się buntował i będzie krytykował, ale ma do tego prawo i powinien mieć do tego przestrzeń w Kościele.
Gdyby przyszedł do brata 16-latek po obejrzeniu "Zabawy w chowanego" i zapytał, po co ma chodzić do kościoła, to co by mu brat powiedział?
To jest bardzo trudne pytanie, bo to jest bardzo indywidualna sprawa. Każdy ma swoją historię i swoją wrażliwość. Nie przekonałbym pewnie kogoś, kto z tego filmu zrobiłby sobie powód, żeby znaleźć usprawiedliwienie tego dlaczego nie chodzi do kościoła. Chciałbym spróbować skierować rozmowę na relację, ponieważ "chodzenie do kościoła" sprowadza życie duchowe tylko do wykonania obowiązku, a to jest bardzo szerokie pojęcie. Starałbym się dążyć do pokazania wiary jako relacji, a nie tylko rytuału do spełniania, za którym nic nie stoi. Ten film jest bardzo trudny i wstrząsający, więc wywołuje mnóstwo emocji, ale też stawia pewne pytania. Bardzo dobrze jeżeli młody człowiek próbuje sobie odpowiedzieć na pytania takie jak: po co mi wiara? Dlaczego mam chodzić do kościoła? Po co mi Pan Bóg?
Gdybym przestał mówić o nadziei i o miłości, to przestałbym być księdzem i moje życie w zakonie nie miałoby żadnego sensu.
A z jakimi reakcjami na film braci Sekielskich spotkał się brat?
Więcej o tym filmie rozmawiamy w środowisku duchownych niż świeckich. Wydaje mi się, że młodzi ludzie nie byli nim bardzo zainteresowani, a ci, którzy go widzieli byli oburzeni i nie rozumieli, jak może dochodzić do takich sytuacji. Nie zauważyłem jednak, żeby miał tak silne oddziaływanie, żeby ktoś z jego powodu stracił wiarę, bardziej wywołał pewien szok. Myślę, że ten film potwierdził opinię na ten temat, że takie rzeczy są w Kościele, nie ma na to zgody, to jest oburzające i skandaliczne, czekamy, żeby biskupi zaczęli coś z tym robić. Nie uważam, że ten film to jest atak na Kościół. Bardziej atakiem na Kościół są czyny księży, którzy się takich rzeczy dopuszczają czy biskupów, którzy mając wiedzę o przestępstwach, nic z nią nie robią.
Gdzieś w nas jest duże rozgoryczenie od pewnego czasu, ponieważ niewiele się zmienia, a to jest trudny temat, który wszyscy nosimy.
We mnie też powstało ogromne rozgoryczenie. Czuję jego ciężar, ale także bezsilność wobec tego, co widzę i co słyszę. Z drugiej strony pojawił się wywiad z biskupem Milewskim albo rozmowa z księdzem Piotrem Górskim z diecezji kaliskiej. Jednak coś się powoli dzieje, zaczynamy o tych sprawach mówić głośno, przestajemy się bać, próbujemy rozwiązywać problemy. Powoli zmienia się też mentalność w polskim Kościele, który też ma swoją specyficzną historię, bardzo skomplikowaną i trudną. Teraz jesteśmy w środku zmian pokoleniowych, więc musimy przeżyć moment kryzysu, oczyszczenia i nawrócenia..
Czy Kościół jest jeszcze atrakcyjny dla młodych ludzi?
Nie jest atrakcyjny i nigdy nie był w znaczeniu współczesnym, czyli komercji lub czegoś, co przynosi wymierne korzyści. Kościół jest jak perła zakopana w ziemi, którą trzeba odkryć. Atrakcyjny staje się w momencie, kiedy spotykam chrześcijanina, ponieważ żebym stał się chrześcijaninem, muszę spotkać chrześcijanina. To on pokazuje mi swoim życiem, że wiara to coś, na co warto się zdecydować, bo ona przynosi zmianę w życiu i daje nadzieję. Kiedy tak się mówi o chrześcijaństwie, to młodzi ludzie chcą tego słuchać. To wszystko jest kwestia tego, co i jak się głosi. Czy się głosi ewangelię, dobrą nowinę i pokazuje jak Pan Bóg przynosi odpowiedź człowiekowi na pytanie o całe jego życie czy np. się straszy ideologiami, piekłem i pokazuje chrześcijaństwo jako system nakazów i zakazów. Ja głoszę rekolekcje głównie do młodych ludzi i wydaje mi się, że jest ogromny głód słuchania o miłości Boga. Jeżeli człowiek słyszy o miłosierdziu Boga, o obietnicy życia wiecznego, to zazwyczaj jest na to otwarty.
Wydaje mi się, że młodzi, którzy są przeciwko Kościołowi, tak naprawdę go nie znają, bo zabrakło katechizacji.
Zabrakło ewangelizacji. Katechizację mamy od przedszkola do matury i ona wydaje niewielki owoc, dlatego że jest skierowana z natury rzeczy do człowieka, który już wierzy, a my w szkołach mamy ludzi, którzy nie mają w sobie jeszcze wiary.Ona może się dopiero ukształtować, dlatego że jest odpowiedzią na Boga działającego w naszym życiu. Dopiero wtedy kiedy człowiek wierzy, to robi się przestrzeń do katechizacji. Ktoś kiedyś powiedział, że Pan Jezus błogosławił dzieci, a nauczał dorosłych, a my robimy dokładnie odwrotnie.
A czy księża są uczeni ewangelizacji i tego, w jaki sposób rozmawiać z młodymi ludźmi?
Wszystko zależy od lokalnego Kościoła. Mamy mnóstwo ruchów nowej ewangelizacji w Polsce, które uczą nas, jak to robić. Oprócz tego coraz częściej kandydaci do kapłaństwa przychodzą z różnego rodzaju wspólnot, więc mają już pewne doświadczenie. Bardzo dużo zależy też od osobistego powołania i talentów danego kandydata do kapłaństwa, bo ktoś będzie teologiem, a ktoś inny będzie jeździł na Woodstock na akcje ewangelizacyjne. Pamiętajmy, że najskuteczniejszy sposób ewangelizacji to taki, kiedy ktoś kocha to, co robi. Wtedy nie trzeba skupiać się na metodzie, wystarczy być, kochać Pana Boga i drugiego człowieka. My w czasie studiów w seminarium kapucyńskim w Lublinie mieliśmy bardzo dużo okazji, żeby uczestniczyć w spotkaniach różnych wspólnot, także jak ktoś chciał, to w ciągu seminarium mógł być wszędzie (w Ruchu Światło-Życie, Odnowie, Neokatechumenacie i w innych wspólnotach) i dzięki temu rozpoznać własne powołanie.
Przejdźmy już do spotkania "Golgota Młodych". Jak brat zachęciłby do uczestnictwa w spotkaniu? Czego tam możemy doświadczyć?
Tegoroczna "Golgota Młodych" jest wyjątkowa, dlatego że będzie prowadzona w dużej mierze przez internet. Warto się zapisać z powodu treści, jakie będziemy poruszać w tym roku. Chcemy mówić o ciele, seksualności i płciowości człowieka w kontekście debaty światopoglądowej w Polsce, która ma teraz miejsce. Nie chcemy iść na wojnę z kimkolwiek albo walczyć przeciwko tęczowym flagom, tylko chcemy pokazać to, co w Kościele mówi się o seksualności i płciowości. To nie jest tak, że mamy barykadę, którą się oddzielamy od ludzi o innej orientacji seksualnej, czegoś takiego w Kościele nie ma. Jest po prostu inna wizja płciowości człowieka. Ten temat to ogromna wartość w tym czasie, kiedy sami nie wiemy, co myśleć.
Z jednej strony mamy ogromne współczucie do osób cierpiących czy szykanowanych z powodu zmagania z własną płciowością, z drugiej - słyszymy o zagrożeniu ze strony ideologii LGBT, a z trzeciej - mamy Katechizm Kościoła i dokumenty watykańskie, które te wszystkie tematy omawiają i warto do tego sięgać. Kościół ma odpowiedź na te problemy. Katechizm też mówi jasno o postawie Kościoła wobec osób homoseksualnych, w którym nie możemy mówić o żadnym wykluczeniu ani byciu przeciwko komuś.
"Golgota Młodych" to jest też zaproszenie do wyzwania, bo Golgota kojarzy się z krzyżem Pana Jezusa, jego męką i śmiercią, dlatego taką wybraliśmy nazwę spotkania. Wprowadzamy uczestników w doświadczenie zmagania, trudu i walki duchowej. Uczestnicy bardzo mocno przepracowują w sobie różne treści. Idąc śladami Pana Jezusa z Golgoty, przechodzimy do zmartwychwstania. To nie jest miejsce umierania, ale miejsce, w którym możemy ożyć na nowo. Przez ogromny trud i zmaganie prowadzimy człowieka z Bożą pomocą do nowego życia.
Jak to spotkanie wygląda? W jakim wieku ludzie do Was przyjeżdżają?
Trzeba mieć minimum 16 lat, ale średnia wieku z poprzednich spotkań to 21 lat. To jest dla nas bardzo dobry znak, że trafiamy do studentów. Oni są na progu dorosłości i u nas odnajdują miejsce, w którym mogą posłuchać o trudnych sprawach. W zeszłym roku tematem był rozłam, w którym mówiliśmy o potrzebie opuszczenia rodzinnego domu. To są tematy bardzo życiowe i bardzo trudne. Od uczestników słyszymy, że to było bardzo owocne i że treści owocują w ich życiu.
Jak wyglądają mniej więcej te dni?
Kiedy jesteśmy w Serpelicach to mamy klimat festiwalowy, jest scena, plener, namioty, kawiarenka, miejsca spotkań, cały dzień coś się dzieje. W tym roku musimy ograniczyć całość spotkania do kilku godzin, transmisję przewidujemy na godziny popołudniowe (15-22) i to będą konferencje, trochę śpiewu i wieczorne nabożeństwa. Uczestnik, który zapisze się przez internet, otrzymuje od nas pakiet startowy, żeby miał przed sobą w domu zeszyt uczestnika, który będzie dla niego pomocą do indywidualnej pracy.
Jacy ludzie przyjeżdżają na Golgotę: zdefiniowani katolicy czy poszukujący?
Na Golgocie są wszyscy. Zawsze bardzo mnie to cieszyło, bo przyjeżdżały wspólnoty, które są przy naszych klasztorach i ludzie z różnych duszpasterstw. Mamy silną grupę zaangażowanych katolików, ale dla mnie zawsze bardzo cenna jest też obecność osób, które przyjechały tu przez przypadek. W zeszłym roku mieliśmy doświadczenie osoby, która przyjęła chrzest w Kościele katolickim, to już druga taka sytuacja. To naprawdę są dla nas są bardzo umacniające doświadczenia.
Jaką brat sobie przypomina najpiękniejszą, a jaką najtrudniejsza historię z Golgoty Młodych?
Jedno i drugie to dla mnie doświadczenie sakramentu pokuty i pojednania, ale niewiele mogę o tym powiedzieć, bo obowiązuje mnie tajemnica spowiedzi. Ludzie tu przyjeżdżają, żeby się wyspowiadać. To jest bardzo ważny punkt spotkania i trwa godzinami. To ogrom doświadczeń trudnych, pięknych i poruszających. Trudne jest dla mnie też doświadczenie ludzkiej biedy, to znaczy zmagań, trudności i pragnienia odnalezienia się w świecie. "Golgota Młodych" pozwala nam zobaczyć siebie w prawdzie, odsłania rzeczy, o których czasem w ogóle nie chcemy myśleć, że w nas są. Odsłaniamy rany człowieka, wyciągamy brudy na wierzch i na głos mówimy rzeczy, których może czasem ciężko jest powiedzieć w kościele. Żeby człowiek zrozumiał, że potrzebuje uzdrowienia, najpierw musi zobaczyć, że jest chory. Można powiedzieć, że tam pierzemy brudy Kościoła, jeżeli na Kościół spojrzymy jako na wszystkich i że wyciągamy tam rzeczy, których nie chcielibyśmy wyciągać, to jest to pralnia brudów.
To, że nie ma ognia rekolekcji po tygodniu, to nie znaczy, że nie trwamy przy Panu Jezusie.
Gdybym przestał mówić o nadziei i o miłości, to przestałbym być księdzem i moje życie w zakonie nie miałoby żadnego sensu. To powołanie wszystkich osób konsekrowanych, żeby pokazywać ludziom, że w tym mrocznym świecie można mieć nadzieję, że Chrystus zwyciężył śmierć i rzucił na życie światło przez ewangelię. Dla mnie to jest tożsamość i sens bycia w zakonie. Po to jestem, żeby tego szukać i żeby przynosić dobrą nowinę.
Często kiedy jedziemy na rekolekcje, to jesteśmy przez parę dni pobożni i wierzący, ale po powrocie do domu dopadają nas różne problemy. Co zrobić, żeby nie zgubić ognia rekolekcji, ale cały czas być przy Panu Jezusie?
To, że nie ma ognia rekolekcji po tygodniu, to nie znaczy, że nie trwamy przy Panu Jezusie. Przypomnijmy sobie przemienienie pańskie, podczas którego ogień był tylko na chwilę, Piotr, Jakub i Jan przeżyli to przez chwilę. Wszyscy wiemy, że na szczyt góry wchodzi się na chwilę, bo zaraz trzeba schodzić na dół, bo droga jest długa. Warto patrzeć na swoje życie w takim kontekście. Te chwile na szczycie są na chwilę, to trwa jakiś moment, ale po to, żeby wiedzieć, że te szczyty są, że to wszystko jest prawdziwe. Życie to nie jest flow religijny, tylko zmagania, trud, problemy. Te chwile na szczycie to mają być takie punkty, o których ciągle myślimy i wiemy, że możemy wracać do tych miejsc i do Chrystusa, żeby prosić Go przede wszystkim o swoje uzdrowienie.
Św. Franciszek powtarzał braciom: nie pragnij, żeby bracia byli lepszymi chrześcijanami, ale uważaj to za łaskę, jeżeli doświadczasz z ich strony jakiegoś smutku, bo wtedy możesz odkrywać, że brakuje ci miłości, że ciągle jest w tobie przestrzeń do nawrócenia. Ja bym się nie smucił tym, że tracę ogień, bo to nie oznacza, że kończy się moja relacja z Bogiem, tylko że wchodzę inny w doświadczenia mojego życia. Rekolekcje polegają na tym, że to ja mam się nawrócić i wrócić do życia jako nowy człowiek, który upodabnia się do Chrystusa.
Dołącz do "Golgoty Młodych" 2020
W tegorocznej edycji GM chcemy spojrzeć na własne ciało tak, jak patrzy na nie Bóg. To On je stworzył, więcej – Sam przyjął ciało i stał się człowiekiem – jednym z nas. Zapraszamy Cię do udziału w wyjątkowych rekolekcjach, w trakcie których poruszymy tematy związane z płciowością i seksualnością człowieka. Zapisz się już dzisiaj.
br. Szymon Janowski - kapucyn, organizator spotkania Golgota Młodych w Serpelicach, tworzy podcast "Proste Słowa", rekolekcjonista szkolny i akademicki
Skomentuj artykuł