Ukryte życie duszy

(fot. The Big Quack/flickr.com)
Stanisław Morgalla SJ

Dusza nie istnieje - twierdzą nauki kognitywne. To zła czy dobra wiadomość? To zależy...

Z duszą na ramieniu zabieram się za temat, który zdecydowanie przerasta skromne łamy tej publikacji. I gwoli naukowej samodyscypliny od razu prostuję: to nie dusza siedzi mi na ramieniu, tylko nieprzyjemny stan niepokoju i rozdrażnienia ogarnia mój centralny układ nerwowy (w skrócie: CUN), gdyż zagrożone są fundamenty mojej dotychczasowej działalności. A mam się czego bać i jako psycholog, i jako ksiądz.

Czy nauka zabije duszę?

DEON.PL POLECA

Specjaliści uspokajają: to tylko teza robocza. "W psychologii - bez względu na to, czy ktoś wierzy w istnienie duszy, czy też nie - przyjmuje się obecnie jako hipotezę roboczą, że dusza nie istnieje". Dobrze komuś mówić. Sęk w tym, że ta hipoteza się świetnie sprawdza. Współczesna nauka dowiodła, że dusza nie zdaje egzaminu w żadnej ze swoich dotychczasowych funkcji: nie porusza ciałem (jak twierdzą religie animistyczne) ani nie jest jego formą (jak twierdzi Arystoteles), nie jest intelektem biernym ani możnościowym, ani wolą (jak chce św. Tomasz z Akwinu) i tak dalej. Wszystkie funkcje psychiczne - łącznie z emocjami, wolą, racjonalnym myśleniem, poczuciem własnej tożsamości - można dziś wytłumaczyć procesami zachodzącymi w mózgu. Dusza nie ma tu nic do powiedzenia, dlatego skazana została na banicję.

Co prawda nauki empiryczne nie poruszają się w sferze prawd ostatecznych, tylko naukowych hipotez, w których nigdy nic do końca raz na zawsze nie jest przesądzone. Kto twierdzi inaczej: anathema sit! Marna to jednak pociecha, skoro co bardziej gorliwi zwolennicy tych hipotez nie stronią od barwnych porównań w rodzaju: 4000 lat temu ludzie wierzyli, że Ziemia jest płaska, czy też: na początku XX wieku byli fizycy, którzy nie wierzyli w istnienie atomów (por. F. Crick, Zdumiewająca hipoteza czyli nauka w poszukiwaniu duszy). Wnioski oczywiście mają nasunąć się same, a tym mniej zaradnym pomogą apostołowie nowej wiary, choćby głośny oksfordzki biolog R. Dawkins (Bóg urojony). Jednym słowem robi się interesująco, bo pytanie czy nauka zabije duszę? wydaje się już czysto retoryczne. Dla wielu naukowców odpowiedź jest jednoznaczna. Ale czy dla wszystkich?

Nauka nauką, a żyć trzeba

Psychologia (czyli, o ironio losu, nauka o duszy) już dawno sobie z problemem poradziła, bo obiekt swoich zainteresowań wystawiła do wiatru i zajęła się bardziej wymiernymi i przyziemnymi sprawami: ludzkim zachowaniem, rozwojem, emocjami, mózgiem itp. Nawet nie wypada jej nazwy używać w liczbie pojedynczej, tyle namnożyło się różnych nurtów i szkół psychologicznych. Po teologach nie ma co spodziewać się natychmiastowej odpowiedzi. Ich zmaganiom z nauką będziemy się przyglądać pewnie długie lata, ale końcowy efekt już dziś możemy przewidzieć. Presja kognitywistyki (łac. cognito - poznanie) z pewnością przyczyni się znacznie do oczyszczenia pojęć teologicznych, ale ich nie unicestwi, tak jak nie zrobiły tego przewrót kopernikański czy teoria ewolucji. W teologii zresztą problemy z duszą nie są wcale niczym nowym i prawdą jest, że pojęcie to zaczęło znikać z naszej duszpasterskiej terminologii znacznie wcześniej pod naciskiem np. słusznych skądinąd krytyk protestanckich biblistów. Dlatego m.in. Kongregacja Nauki Wiary w 1979 r. opublikowała list, w którym czytamy: "Chociaż pojęcie duszy ma w Biblii różne znaczenia, Kościół stwierdza jednak, że nie ma poważnej racji, by je odrzucić, a co więcej uważa, że jest bezwzględnie konieczny jakiś aparat pojęciowy dla podtrzymania wiary chrześcijan". Mówiąc krótko, Kościół chce, by nadal nazywać to, co w nas duchowe i nieśmiertelne po staremu: duszą.

Niepokorna dusza

Przyznam, że trochę lżej mi się zrobiło na duszy (tak jest, na duszy, a nie tylko w CUN-ie) i przyszła ochota na nieco przekory. Nic przecież tak nie wzmacnia wiary, jak prześladowania. Czas wystąpić w obronie duszy, bo choć wyrzucona z hukiem z nowoczesnych laboratoriów i pracowni naukowych, wraca ukradkiem i po cichu, gdy modlimy się w pustym kościele lub słuchamy późnym wieczorem muzyki Chopina. Przekonajcie się sami. Może nawet stworzymy wspólnie, bo dziś takie czasy, społeczny ruch na rzecz obrony duszy. Manifest, spisany piórem poety, już mamy: "Wiemy, że nie wolno ci teraz mieszkać / ani w muzyce, ani w drzewach, gdy gaśnie słońce. / Wiemy - a raczej tak nam powiedziano - / że nie ma cię wcale, nigdzie. / A jednak wciąż słyszymy twój zmęczony głos /- w echu i w skardze i w listach, które pisze / do nas z greckiej pustyni Antygona". Nic dodać, nic ująć. Zanim jednak w słusznej sprawie wyjdziemy na ulice, warto zrobić coś przeciwnego: zatrzymać się, pomedytować i zająć się własną duszą. Jej życie to przecież nasze życie, między nią a nami nie ma rozróżnień czy podziałów. To tylko język jest nieporadny w określeniu tych wewnętrznych relacji, ale nieporadność zniknie, gdy na nowo odkryjemy to, co jest przestrzenią duszy: życie duchowe.

Życie duchowe

Proszę się nie obawiać: nie będzie wcale pobożnie czy homiletycznie. W odkrywaniu życia duchowego pomoże nam bowiem filozof, a nie ksiądz, i żeby było jeszcze mniej stereotypowo będzie to sąsiad zza miedzy, czeski fenomenolog Jan Patoćka. Życie duchowe, w jego ujęciu, związane jest z doświadczeniem "problematyczności świata", które dane jest (przynajmniej potencjalnie) każdemu człowiekowi. Otaczający świat nas zawodzi: narzędzia się psują, przyjaciele zdradzają, plany na przyszłość rozpadają się niczym domek z kart, a i my sami przykładamy do tego rękę przez swoją niekonsekwencję i nieodpowiedzialność. Pośród tego negatywnego doświadczenia, od którego zwykle ludzie odwracają spojrzenie, tłumacząc sobie magicznie, że jakoś to będzie, odsłania się drastycznie odmienny obraz świata. I to jest początek i szansa na życie duchowe. Właśnie w takim momencie trzeba się zatrzymać i zadziwić. "Dziwić się - tłumaczy Patoćka - oznacza niczego nie przyjmować jako oczywistości, stanąć, zatrzymać się, nie iść dalej, nie funkcjonować. Blokada. Nieprzebyta blokada". Oczywiście, takie zatrzymanie nie jest ani wygodne, ani przyjemne. Nieuchronnie skazuje człowieka na ciągły konflikt z otaczającą rzeczywistością, ale jest to postawa znacznie uczciwsza niż poszukiwanie pewności za wszelką cenę. Takiej pewności, z możliwością opanowania naszego życia i otaczającego świata, poszukuje nauka. Patoćka jednak ostrzega: "To, co daje nauka (...) to rzeczywistość pozbawiona naprawdę wszelkiego sensu. I dlatego właśnie możemy z nią robić, co chcemy".

Trudno spór o istnienie duszy uznać za jednoznacznie rozstrzygnięty. Przeciwnie, pewnie pozostanie otwarty do końca dziejów. Będzie jednak dalej przedmiotem walki duchowej, a nie laboratoryjnych eksperymentów. Bo czy duszę da się zmierzyć lub zważyć?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ukryte życie duszy
Komentarze (68)
E
ewe
23 lipca 2012, 11:50
Po przemyśleniu, muszę słowa: "robiłam WSZYSTKO",zastąpić słowami: "robiłam bardzo wiele".
E
ewe
23 lipca 2012, 09:58
Jeżeli "ruch na rzecz obrony duszy " powstanie, zapiszę się do niego jako "jedna z pierwszych".Myślę, że dokąd we własnym życiu nie doświadczymy (tak:doświadczymy) działania duszy, to będziemy wątpić w to czy istnieje. Moja dusza pierwsza klękała (wiedziałam że klęka i klęczy), i pierwsza modliła się (moje ciało rozbrzmiewało modlitwą "Ojcze Nasz..."), a ja (moja świadomość) po chwili podjęłam tę modlitwę.Potem nastąpił c.d. Wolałabym o Tym Wszystkim nie pisać, ale też nie potrafię być obojętna na to, co dzieje się z człowiekiem w "dzisiejszym świecie",Dusza widzi zło obok człowieka(i lęka się tego zła).Mam nadzieję że Mój Pan mi wybaczy że napisałam..... Uważam, że Wszyscy mamy szansę doświadczyć własnej Duszy.Przyznam się, że gdy mi się To Wsztstko wydarzało, byłam jeszcze "dosyć daleko od Boga" (zawsze jednak (w całym moim życiu),obawiałam się wyrzutów własnego sumienia, i robiłam WSZYSTKO by się nie narazić sumieniu). Autor wplata w tekście wątek "życia duchowego" połączonego z "problematycznością świata" - myślę że jest to ważne, by "nie bać się życia i problemów" - Bóg nie pozwoli nam "upaść".Wszystko mamy za Jego przyzwolemiem.Doświadczałam własnej Duszy, gdy moja rodzina była zagrożona materialnie.Z Tych Doświadczeń wyciągnełam wniosek: że sumienie chroni Duszę".
LS
le sz
22 września 2011, 13:55
Czy to prawda, że autor - ksiądz katolicki - dowodzi tu, że duszy nie ma? Ja jakoś tego nie widzę w artykule, ale może nie umiem czytać... Nie, to nie prawda, nic takiego autor nie dowodzi.
Z
zbulwersowany
22 września 2011, 12:27
Czy to prawda, że autor - ksiądz katolicki - dowodzi tu, że duszy nie ma? Ja jakoś tego nie widzę w artykule, ale może nie umiem czytać...
H
hosanna
22 września 2011, 11:07
Do Ziemi zbliża się ważący 6 ton, stary amerykański satelita badawczy. NASA spodziewa się, że spadnie on w piątek po południu czasu wschodnioamerykańskiego, ale wciąż nie wiadomo, gdzie dokładnie nastapi upadek. "Otaczający świat nas zawodzi: narzędzia się psują, przyjaciele zdradzają, plany na przyszłość rozpadają się niczym domek z kart, a i my sami przykładamy do tego rękę przez swoją niekonsekwencję i nieodpowiedzialność. Pośród tego negatywnego doświadczenia, od którego zwykle ludzie odwracają spojrzenie, tłumacząc sobie magicznie, że jakoś to będzie, odsłania się drastycznie odmienny obraz świata. I to jest początek i szansa na życie duchowe." Wymowa faktów z dziedziny nauki
R
rektor
20 września 2011, 00:19
Inteligentni? Samo tępactwo.Ale z pretensjami. Czyżby odezwał się jakiś wybitny kolega też profesora Bartoszewskiego z onetu ?
LS
le sz
19 września 2011, 20:37
Odmiennie na drzewo patrzy drwal, inaczej poeta albo malarz, a jeszcze inaczej botanik, teolog albo filozof. Różne też są ich powody dostrzeżenia tego drzewa (cel), metody (np. sposób oglądania-badania), narzędzia poznawcze, zastosowane sposoby rozumowania (np. indukcja, dedukcja, intuicja), itd. I w zależności od powyższego osiągane są różne, bardziej lub mniej niekomplementarne, a nawet wzajemnie sprzeczne wnioski, Zakresy zainteresowań drwala, poety, malarza, botanika, teologa czy filozofa są różne, więc każdy z nich poznaje zupełnie odmienny wycinek właściwości/przypadłości swojego obiektu badań i w takim razie nie może być pomiędzy nimi żadnej sprzeczności. Chyba, że zaczną się wcinać w nie swoje dziedziny i z braku kompetencji zaczną wyciągać fałszywe wnioski.  No właśnie. O to chodzi: fałszywe wnioski doprawione - jak to piszesz – wcinaniem się z braku kompetencji w nie swoje dziedziny ! Tutaj mamy do czynienie z sytuacją, gdzie teolog bierze sam tylko materialny aspekt jako wynik nauk szczegółowych i bezrefleksyjnie ekstrapoluje jej konkluzje na całość poznania („dusza nie ma tu nic do powiedzenia...”) – tym samym stwierdzając, że jest kompletne, pełne i ostateczne. Okazuje się, że drwal zastąpił wszystkich: łącznie z teologiem ! Nie. Jest dokładnie odwrotnie. To teolog wciął się ze swoim brakiem kompetencji w dziedziny filozofa, fizyka, anatoma, neurobiologa czy psychologa i zaczął dowodzić, że dusza jest formą ciała, że porusza ciałem, że jest intelektem lub wolą. A teraz, jak specjaliści z poszczególnych nauk szczegółowych zaczęli dowodzić, że dusza wcale nie jest potrzebna do wytłumaczenia w/w, to rozdrażniony teolog zaczął grzmieć, że żadne funkcje psychiczne (łącznie z emocjami, wolą, racjonalnym myśleniem, poczuciem własnej tożsamości) nie są związane z procesami zachodzącymi w mózgu, i z oburzeniem oznajmia że nie są oni kompetentni do wypowiadania się na temat istnienia duszy... Tak, tak... Jak teolog wcinał się w psychologię czy neurobiologię to nie było zarzutu że zajmuje się nie tym co powinien. Ale jak go stamtąd przegoniono, aby wracał na swoje podwórko, to żali się że od duszy to tylko on jest kompetentnym specjalistą. A przecież nikt nie kwestionuje tego że on - teolog jest kompetentnym specjalistą od duszy. To wyjątkowo przewrotne twierdzenie, że skoro np. psycholog tłumaczy funkcje psychiczne bez powoływania się na duszę to wcina się w nie swoje kompetencje gdyż dusza nie należy do jego kompetencji.
PZ
profesor zw.
19 września 2011, 20:29
Inteligentni? Samo tępactwo.Ale z pretensjami.
O
olo
19 września 2011, 20:23
@ 22 Ależ człowieku, przecież to jest jakas zupełnie wykrzywiona lektura powyższego tekstu! Przecież tutaj o. Morgalla polemizuje z tymi naukowymi teoriami i to całkiem przekonywująco, a wy mu tu dorabiacie gębę jakiegoś ateisty czy propagatora sprzecznych z nauczaniem Kościoła prawd. Czy to rzeczywiście takie trudne do odczytania? Przecież jesteście inteligentni? Trochę wysiłku zalecam. to nie jest takie trudne!
LS
le sz
19 września 2011, 20:21
Masz jakieś dziwne wyobrażenia o dyscyplinach naukowych. Czy wg Ciebie zależnie od przyjętych kryteriów pies może okazać się kotem? Czy Ty 'tylko' kwestionujesz możliwości obiektywnego poznania? Czy może kwestionujesz również istnienie prawd obiektywnych? Jest akurat odwrotnie. To same nauki szczegółowe odrzucają cechy konieczności i powszechności (prawdy obiektywnej) poznania naukowego na rzecz prawdopodobieństwa, hipotetyczności, a obecnie także konwencji. Coraz bardziej wyraziste staje się że operujesz wybranymi przez siebie wersjami rozumienia nauki i naukowości oraz teologii. Masz oczywiście do tego prawo aby preferować pewne rozumienia a inne negować. Ale prowadzenie dyskusji przy tego typu niejawnych założeniach jest nieuczciwe. W dodatku, jednak dość dziwnie rozumiesz relacje pomiędzy cechy konieczności i powszechności jako prawdy obiektywnej poznania naukowego oraz prawdopodobieństwa i hipotetyczności. Prawdopodobieństwo czy hipotetyczność w niczym nie negują istnienia prawdy obiektywnej. Nauki szczegółowe (na co wskazuje np. K. Popper) zostały oderwane od prawdy, a nawet od prawdopodobieństwa, ponieważ nakłada się na nie tak wiele uwarunkowań, że dominującą rolę odgrywa nie to, co obiektywne, lecz to, co subiektywne (aprioryczne – co się nam jawi; kantyzm, fenomenologia), co stanowi wynik jakiejś mediacji poznającego podmiotu i używanych przezeń narzędzi, łącznie z twórczym projektowaniem proponowanych rozwiązań, poczynając od wyjściowych hipotez.  Znowuż preferujesz jedną z wybranych przez siebie koncepcji i podajesz ją jak byłaby powszechnie uznana i obowiązująca. Ale myślę że nie ma co tego kontynuować i rozwijać.
2
22
19 września 2011, 20:13
@ ~... Najpierw prowokujesz, a potem się dziwisz. Ja nawet nie byłem w stanie przeczytać twoich wywodów, podobnie jak paru innych osób. Gdzie wyście te szkoły konczyli?... a ja rozumiem. Chodzi o to zeby nie podawać nauk empirycznych jako prawd objawionych ktore wszystko zawłaszczają swoimi niby obiektywnymi prawdami. A wcale tak nie jest. Przynajmniej teolog nie powinien tego robić jak pisze o duszy. Powtorzone tysiąc razy ze nauka to albo nauka tamto z czasem staje się niekwestionowaną oczywistością. Teraz np. już niektorzy mówią o prawie ewolucji, a to jest dalej tylko jakaś teoria. Tak to działa
LS
le sz
19 września 2011, 20:10
W naukach teologicznych dokładnie tak samo jak i w kognitywistyce czy naukach psychologicznych, można pleść zupełnie  dowolne bzdury na dowolny temat. Można np. zapierać się, że dusza porusza ciałem albo że jest formą ciała lub że jest intelektem albo wolą. I wbrew faktom dowodzić, że żadne funkcje psychiczne - łącznie z emocjami, wolą, racjonalnym myśleniem, poczuciem własnej tożsamości - nie są związane z procesami zachodzącymi w mózgu, a jak ktoś twierdzi inaczej to jest masonem... Z czego te fakty są wywodzone ? Z nauk szczegółowych które a priori zakładają istnienie tylko materii ? Nauki te z definicji muszą redukować (ograniczać) to co poznają, tylko do materialnych związków przyczynowo-skutkowych. Każda nauka, czy to zajmująca się światem materialnym czy niematerialnym, z definicji musi ograniczać/redukować się do zakresu swoich kompetencji. Oczekiwanie aby nauki zajmujące się światem materialnym robiły jakiekolwiek założenia dotyczące świata niematerialnego jest błędem! Zatem jest to wiedza materialistycznie aspektowa, a w tym co najmniej niepełna i właśnie nieobiektywna i nieopisująca realnej rzeczywistości. KAŻDA wiedza jest aspektowa, niepełna i wycinkowo opisującą rzeczywistość. Ale wcale nie oznacza to że ta wycinkowość oznacza nieobiektywność czy nieopisywanie rzeczywistości. Tymczasem teologia wykracza poza przedmioty, aspekty, cele i metody każdej nauki szczegółowej. Operując maksymalistycznym (certystycznym) ideałem wiedzy typu episteme, w swych roszczeniach poznawczych zmierza ku prawdzie wieczystej, wolnej od wszelkich sytuacyjnych (czasowych, przygodnych) uwarunkowań. Jesteś tendencyjnie nieobiektywny. Czy zamierzasz twierdzić, że psychologia, neurobiologia, filozofia umysłu, sztuczna inteligencja, lingwistyka, logika i fizyka w swych roszczeniach poznawczych nie zmierzają ku prawdzie wieczystej, wolnej od wszelkich sytuacyjnych (czasowych, przygodnych) uwarunkowań lecz zmierzają do prawd tymczasowych, subiektywnych, tendencyjnych, obciążonych różnymi uwarunkowaniami? A w dodatku, o jakiej teologii piszesz? O jakiejś uniwersalnej wersji teologii? Przecież taka nie istnieje! Przecież jest problem nawet z uzgodnieniem definicji teologii! Przecież nawet w katolicyzmie są różne rozumienia tego czym jest teologia! A może piszesz o jakiejś Twojej wersji rozumienia teologii?
LS
le sz
19 września 2011, 18:47
A cóż dopiero w kognitywistyce która jest nauką multidyscyplinarną - znajdującą się na pograniczu wielu dziedzin, takich jak: psychologia (behawioralna), neurobiologia, filozofia umysłu, sztuczna inteligencja, lingwistyka, logika i fizyka. Doprawdy jest w czym przebierać i grzebać, aby uzyskać z góry założoną tezę ! Hulaj duszo piekła nie ma ! Już to pisałem, ale najwyraźniej nie dotarło do Ciebie więc powtórzę: wszystko to co negatywnego powiesz na temat kognitywistyki czy nauk psychologicznych dotyczy dokładnie tak samo i nauk teologicznych.   I dokładnie tak jest, proporcjonalnie do stopnia opierania wniosków teologicznych na tzw. naukach szczegółowych realnych (których przedmiotem jest poznanie tylko świata MATERIALNEGO i które np. posługują się zawodną metodą indukcji cząstkowej), czego przykładem jest powyższy tekst ! No wiesz, skoro sam przyznajesz, że dokładnie tak jest, to dziwię się Twoim wywodom... Skoro przyznajesz że dokładnie tak jest, że: W naukach teologicznych dokładnie tak samo jak i w kognitywistyce czy naukach psychologicznych, można pleść zupełnie dowolne bzdury na dowolny temat. Można np. zapierać się, że dusza porusza ciałem albo że jest formą ciała lub że jest intelektem albo wolą. I wbrew faktom dowodzić, że żadne funkcje psychiczne - łącznie z emocjami, wolą, racjonalnym myśleniem, poczuciem własnej tożsamości - nie są związane z procesami zachodzącymi w mózgu To dziwię się Tobie, że stanowczo protestujesz tego instrumentalnego uprawiania nauk teologicznych.
O
olo
19 września 2011, 18:38
@ ~... Najpierw prowokujesz, a potem się dziwisz. Ja nawet nie byłem w stanie przeczytać twoich wywodów, podobnie jak paru innych osób. Gdzie wyście te szkoły konczyli?...
.
...
19 września 2011, 18:06
 Oto forum "katolickie" !
-
-ony
19 września 2011, 17:35
spadaj
.
...
19 września 2011, 16:22
 Jak poniżej widać w "ideologicznym" bólu, ale może coś jednak w orzeszkach zaświta...
W
wkurzony
19 września 2011, 10:24
~... zaspokoiłeś swoje ja? popisałeś się dostatecznie czczą gadaniną? ech nędza ludzka zobaczysz, jeszcze, będziesz chciał z kim rozmawiać po ludzku a otrzymasz stek wymądrzań się
.
...
19 września 2011, 05:49
Odmiennie na drzewo patrzy drwal, inaczej poeta albo malarz, a jeszcze inaczej botanik, teolog albo filozof. Różne też są ich powody dostrzeżenia tego drzewa (cel), metody (np. sposób oglądania-badania), narzędzia poznawcze, zastosowane sposoby rozumowania (np. indukcja, dedukcja, intuicja), itd. I w zależności od powyższego osiągane są różne, bardziej lub mniej niekomplementarne, a nawet wzajemnie sprzeczne wnioski, Zakresy zainteresowań drwala, poety, malarza, botanika, teologa czy filozofa są różne, więc każdy z nich poznaje zupełnie odmienny wycinek właściwości/przypadłości swojego obiektu badań i w takim razie nie może być pomiędzy nimi żadnej sprzeczności. Chyba, że zaczną się wcinać w nie swoje dziedziny i z braku kompetencji zaczną wyciągać fałszywe wnioski.  No właśnie. O to chodzi: fałszywe wnioski doprawione - jak to piszesz – wcinaniem się z braku kompetencji w nie swoje dziedziny ! Tutaj mamy do czynienie z sytuacją, gdzie teolog bierze sam tylko materialny aspekt jako wynik nauk szczegółowych i bezrefleksyjnie ekstrapoluje jej konkluzje na całość poznania („dusza nie ma tu nic do powiedzenia...”) – tym samym stwierdzając, że jest kompletne, pełne i ostateczne. Okazuje się, że drwal zastąpił wszystkich: łącznie z teologiem !
.
...
19 września 2011, 05:45
i to nawet w obrębie danej dyscypliny naukowej: wystarczy np. zastosować inne kryteria albo wyznaczniki danych czy też aksjomaty, inaczej zinterpretować wyniki, itd., itd. Masz jakieś dziwne wyobrażenia o dyscyplinach naukowych. Czy wg Ciebie zależnie od przyjętych kryteriów pies może okazać się kotem? Czy Ty 'tylko' kwestionujesz możliwości obiektywnego poznania? Czy może kwestionujesz również istnienie prawd obiektywnych? Jest akurat odwrotnie. To same nauki szczegółowe odrzucają cechy konieczności i powszechności (prawdy obiektywnej) poznania naukowego na rzecz prawdopodobieństwa, hipotetyczności, a obecnie także konwencji. Nauki szczegółowe (na co wskazuje np. K. Popper) zostały oderwane od prawdy, a nawet od prawdopodobieństwa, ponieważ nakłada się na nie tak wiele uwarunkowań, że dominującą rolę odgrywa nie to, co obiektywne, lecz to, co subiektywne (aprioryczne – co się nam jawi; kantyzm, fenomenologia), co stanowi wynik jakiejś mediacji poznającego podmiotu i używanych przezeń narzędzi, łącznie z twórczym projektowaniem proponowanych rozwiązań, poczynając od wyjściowych hipotez.  
.
...
19 września 2011, 05:41
W naukach teologicznych dokładnie tak samo jak i w kognitywistyce czy naukach psychologicznych, można pleść zupełnie  dowolne bzdury na dowolny temat. Można np. zapierać się, że dusza porusza ciałem albo że jest formą ciała lub że jest intelektem albo wolą. I wbrew faktom dowodzić, że żadne funkcje psychiczne - łącznie z emocjami, wolą, racjonalnym myśleniem, poczuciem własnej tożsamości - nie są związane z procesami zachodzącymi w mózgu, a jak ktoś twierdzi inaczej to jest masonem... Z czego te fakty są wywodzone ? Z nauk szczegółowych które a priori zakładają istnienie tylko materii ? Nauki te z definicji muszą redukować (ograniczać) to co poznają, tylko do materialnych związków przyczynowo-skutkowych. Zatem jest to wiedza materialistycznie aspektowa, a w tym co najmniej niepełna i właśnie nieobiektywna i nieopisująca realnej rzeczywistości. Tymczasem teologia wykracza poza przedmioty, aspekty, cele i metody każdej nauki szczegółowej. Operując maksymalistycznym (certystycznym) ideałem wiedzy typu episteme, w swych roszczeniach poznawczych zmierza ku prawdzie wieczystej, wolnej od wszelkich sytuacyjnych (czasowych, przygodnych) uwarunkowań.
.
...
19 września 2011, 05:35
A cóż dopiero w kognitywistyce która jest nauką multidyscyplinarną - znajdującą się na pograniczu wielu dziedzin, takich jak: psychologia (behawioralna), neurobiologia, filozofia umysłu, sztuczna inteligencja, lingwistyka, logika i fizyka. Doprawdy jest w czym przebierać i grzebać, aby uzyskać z góry założoną tezę ! Hulaj duszo piekła nie ma ! Już to pisałem, ale najwyraźniej nie dotarło do Ciebie więc powtórzę: wszystko to co negatywnego powiesz na temat kognitywistyki czy nauk psychologicznych dotyczy dokładnie tak samo i nauk teologicznych.   I dokładnie tak jest, proporcjonalnie do stopnia opierania wniosków teologicznych na tzw. naukach szczegółowych realnych (których przedmiotem jest poznanie tylko świata MATERIALNEGO i które np. posługują się zawodną metodą indukcji cząstkowej), czego przykładem jest powyższy tekst !
M
Maria
18 września 2011, 13:50
Może brak inteligencji mimo niewątpliwego wykształcenia? Dziś w szkolach średnich lekcje j. polskiego mają głównie za cel naukę czytania tekstu ze zrozumieniem. Miałam wiele zastrzeżeń, ale teraz jakby mniej.
O
olo
18 września 2011, 13:01
Przedziwne jak można wykoślawić i z uprzedzeniem odczytać artykuł, który nie mówi nic innego, tylko powtarza zdrową naukę Kościoła w odniesieniu do duszy. Doprawdy dziwne...
LS
le sz
18 września 2011, 10:01
Odmiennie na drzewo patrzy drwal, inaczej poeta albo malarz, a jeszcze inaczej botanik, teolog albo filozof. Różne też są ich powody dostrzeżenia tego drzewa (cel), metody (np. sposób oglądania-badania), narzędzia poznawcze, zastosowane sposoby rozumowania (np. indukcja, dedukcja, intuicja), itd. I w zależności od powyższego osiągane są różne, bardziej lub mniej niekomplementarne, a nawet wzajemnie sprzeczne wnioski, Zakresy zainteresowań drwala, poety, malarza, botanika, teologa czy filozofa są różne, więc każdy z nich poznaje zupełnie odmienny wycinek właściwości/przypadłości swojego obiektu badań i w takim razie nie może być pomiędzy nimi żadnej sprzeczności. Chyba, że zaczną się wcinać w nie swoje dziedziny i z braku kompetencji zaczną wyciągać fałszywe wnioski. i to nawet w obrębie danej dyscypliny naukowej: wystarczy np. zastosować inne kryteria albo wyznaczniki danych czy też aksjomaty, inaczej zinterpretować wyniki, itd., itd. Masz jakieś dziwne wyobrażenia o dyscyplinach naukowych. Czy wg Ciebie zależnie od przyjętych kryteriów pies może okazać się kotem? Czy Ty 'tylko' kwestionujesz możliwości obiektywnego poznania? Czy może kwestionujesz również istnienie prawd obiektywnych? A cóż dopiero w kognitywistyce która jest nauką multidyscyplinarną - znajdującą się na pograniczu wielu dziedzin, takich jak: psychologia (behawioralna), neurobiologia, filozofia umysłu, sztuczna inteligencja, lingwistyka, logika i fizyka. Doprawdy jest w czym przebierać i grzebać, aby uzyskać z góry założoną tezę ! Hulaj duszo piekła nie ma ! Już to pisałem, ale najwyraźniej nie dotarło do Ciebie więc powtórzę: wszystko to co negatywnego powiesz na temat kognitywistyki czy nauk psychologicznych dotyczy dokładnie tak samo i nauk teologicznych.  W naukach teologicznych dokładnie tak samo jak i w kognitywistyce czy naukach psychologicznych, można pleść zupełnie dowolne bzdury na dowolny temat. Można np. zapierać się, że dusza porusza ciałem albo że jest formą ciała lub że jest intelektem albo wolą. I wbrew faktom dowodzić, że żadne funkcje psychiczne - łącznie z emocjami, wolą, racjonalnym myśleniem, poczuciem własnej tożsamości - nie są związane z procesami zachodzącymi w mózgu, a jak ktoś twierdzi inaczej to jest masonem... Dlatego powtórzę: to jest wzorcowy przykład ateistycznej agitki w wykonaniu kierownika duchowego, wykładowcy Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie Stanisława Morgalli SJ. SKANDAL !!! Czyżby duch Soboru II ? A ja sądzę, że Twój tekst to wprost wzorcowy przykład tego do czego prowadzi fanatyzm połączony z pychą i klapkami na oczach.
LS
le sz
18 września 2011, 06:50
Czy autor nie widzi np. sprzeczności pomiędzy stwierdzeniem: "Współczesna nauka DOWIODŁA, że dusza nie zdaje egzaminu..." itd, a stwierdzeniem: "Wszystkie funkcje psychiczne (...) MOŻNA dziś wytłumaczyć procesami zachodzącymi w mózgu. A niby jak można zobaczyć sprzeczność której nie ma! I co z tego, że można ? Wiele rzeczy można wytłumaczyć na wiele sposobów. Podanie możliwości wyjaśnienia to nie udowodnienie, że tak jest realnie (nawet w obrębie danej nauki, a cóż dopiero mówić o różnych naukach). Inaczej: dowieść czegoś, to uzyskać jakąś rangę obowiązywalnej pewności (także w danej dyscyplinie naukowej !!!), natomiast możliwość wytłumaczenia czegoś, to jedynie wskazanie na jedną z wielu uzasadnień nawet radykalnie odmiennych. I to ma być dowód na rzekomą sprzeczność? I co z tego, że wiele rzeczy można tłumaczyć na wiele sposobów? Tutaj była mowa wyłącznie o duszy. Podanie wyjaśnienia jakiegoś problemu czy zjawiska oznacza, że dotychczas lansowane wyjaśnienie wcale nie jest jedynym możliwym i może być nieprawdziwe.
.
...
18 września 2011, 01:40
Odmiennie na drzewo patrzy drwal, inaczej poeta albo malarz, a jeszcze inaczej botanik, teolog albo filozof. Różne też są ich powody dostrzeżenia tego drzewa (cel), metody (np. sposób oglądania-badania), narzędzia poznawcze, zastosowane sposoby rozumowania (np. indukcja, dedukcja, intuicja), itd. I w zależności od powyższego osiągane są różne, bardziej lub mniej niekomplementarne, a nawet wzajemnie sprzeczne wnioski, i to nawet w obrębie danej dyscypliny naukowej: wystarczy np. zastosować inne kryteria albo wyznaczniki danych czy też aksjomaty, inaczej zinterpretować wyniki, itd., itd. A cóż dopiero w kognitywistyce która jest nauką multidyscyplinarną - znajdującą się na pograniczu wielu dziedzin, takich jak: psychologia (behawioralna), neurobiologia, filozofia umysłu, sztuczna inteligencja, lingwistyka, logika i fizyka. Doprawdy jest w czym przebierać i grzebać, aby uzyskać z góry założoną tezę ! Hulaj duszo piekła nie ma ! A czy przeciętny odbiorca powyższego tekstu ma tego świadomość? Oczywiście że nie. Zatem zdaje się się na autorytet: raz – magicznej powabności słowa „nauka” (dziś już bardzo zdeprecjonowanej) i dwa: autorytet SJ Stanisława Morgalli który zapewne świadomość tą posiada. Dlatego powtórzę: to jest wzorcowy przykład ateistycznej agitki w wykonaniu kierownika duchowego, wykładowcy Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie Stanisława Morgalli SJ. SKANDAL !!! Czyżby duch Soboru II ?
.
...
18 września 2011, 01:31
Czy autor nie widzi np. sprzeczności pomiędzy stwierdzeniem: "Współczesna nauka DOWIODŁA, że dusza nie zdaje egzaminu..." itd, a stwierdzeniem: "Wszystkie funkcje psychiczne (...) MOŻNA dziś wytłumaczyć procesami zachodzącymi w mózgu. A niby jak można zobaczyć sprzeczność której nie ma! I co z tego, że można ? Wiele rzeczy można wytłumaczyć na wiele sposobów. Podanie możliwości wyjaśnienia to nie udowodnienie, że tak jest realnie (nawet w obrębie danej nauki, a cóż dopiero mówić o różnych naukach). Inaczej: dowieść czegoś, to uzyskać jakąś rangę obowiązywalnej pewności (także w danej dyscyplinie naukowej !!!), natomiast możliwość wytłumaczenia czegoś, to jedynie wskazanie na jedną z wielu uzasadnień nawet radykalnie odmiennych.
M
Maria
17 września 2011, 14:32
przecież autor nie twierdzi niczego innego niż my, którzy z nim zdyskutujemy. Wywalamy otwarte drzwi. "Otaczający świat nas zawodzi: narzędzia się psują, przyjaciele zdradzają, plany na przyszłość rozpadają się niczym domek z kart, a i my sami przykładamy do tego rękę przez swoją niekonsekwencję i nieodpowiedzialność. Pośród tego negatywnego doświadczenia, od którego zwykle ludzie odwracają spojrzenie, tłumacząc sobie magicznie, że jakoś to będzie, odsłania się drastycznie odmienny obraz świata. I to jest początek i szansa na życie duchowe." To co nazywamy nauką.
LS
le sz
17 września 2011, 09:10
Dusza nie jest duszą, dopóki jest dla kogoś czymś, co można zważyć, zmierzyć, obejrzeć pod lupą. @Mario, te Twoje w/w słowa chyba najlepiej oddają sens artykułu. Próby dowodzenia, że dusza porusza ciałem lub że jest formą ciała albo że jest intelektem czy wolą, są tak samo chybione i żałosne jak próby dowodzenia, że skoro dusza nie porusza ciałem, nie jest formą ciała, nie jest intelektem czy wolą to znaczy że dusza nie istnieje. Bo pomimo tylu wieków, nadal nie potrafimy powiedzieć czym jest dusza. Wierzymy jedynie, że pomimo śmierci ciała nie przestajemy istnieć lecz w jakiś sposób istniejemy nadal. I to bezcielesne istnienie nazywamy istnieniem w postaci duszy.
LS
le sz
17 września 2011, 08:55
"Współczesna nauka dowiodła, że dusza nie zdaje egzaminu w żadnej ze swoich dotychczasowych funkcji: nie porusza ciałem (jak twierdzą religie animistyczne) ani nie jest jego formą (jak twierdzi Arystoteles), nie jest intelektem biernym ani możnościowym, ani wolą (jak chce św. Tomasz z Akwinu) i tak dalej. Wszystkie funkcje psychiczne - łącznie z emocjami, wolą, racjonalnym myśleniem, poczuciem własnej tożsamości - można dziś wytłumaczyć procesami zachodzącymi w mózgu. Dusza nie ma tu nic do powiedzenia..."  To ciekawe ! Zatem pragnę autora poinformować, że ta sama "nauka" już także "udowodniła" bezprzedmiotowość wszystkich naszych transcendentnych rojeń, które również MOŻNA wytłumaczyć procesami zachodzącymi w mózgu ! Tego typu argument to zwykła demagogia. Równie dobrze możnaby kwestionować nauczanie Kościoła dowodząc, że te same nauczanie już także 'udowodniło', że Ziemia jest płaska a Słońce krąży wokół Ziemii itp. itd. Czy autor nie widzi np. sprzeczności pomiędzy stwierdzeniem: "Współczesna nauka DOWIODŁA, że dusza nie zdaje egzaminu..." itd, a stwierdzeniem: "Wszystkie funkcje psychiczne (...) MOŻNA dziś wytłumaczyć procesami zachodzącymi w mózgu. A niby jak można zobaczyć sprzeczność której nie ma! I ABY NIE ZOSTAWIĆ ŻADNYCH ZŁUDZEŃ CZYTELNIKOWI DODAJE: "dusza nie ma tu nic do powiedzenia..." A jak może mieć cokolwiek do powiedzenia skoro nie ma nic do powiedzenia? Chcesz twierdzić, że dusza porusza ciałem (jak twierdzą religie animistyczne)? Albo że jest formą ciała (jak twierdzi Arystoteles)? Czy może że jest intelektem biernym lub możnościowym, albo wolą (jak chce św. Tomasz z Akwinu)? Zamierzasz wbrew faktom dowodzić, że żadne funkcje psychiczne - łącznie z emocjami, wolą, racjonalnym myśleniem, poczuciem własnej tożsamości - nie są związane z procesami zachodzącymi w mózgu? Ciekawe jak byś tego dowodził? A jaka jest metodologiczna ranga (prawomocność) nauk psychologicznch (jeszcze bardziej kognitywnych) pośród innych nauk np. fizykalnych, że o filozofii nie wspomnę ? To ja odpowiem - jedna z najniższych. Pleść można w zasadzie dowolne bzdury na dowolny temat (to np. kwestia aksjomatów i założeń). Twoje stwierdzenie jest bardzo ryzykowne i kontrowersyjne, gdyż wszystko to co negatywnego powiesz na temat metodologicznej rangi nauk psychologicznych dotyczy dokładnie tak samo i nauk teologicznych. A nawet bardziej dotyczy nauk teologicznych niż psychologicznych, gdyż nauki psychologiczne jednak możesz choć w jakiś ograniczony sposób weryfikować praktycznie, a nauk teologicznych nie da się nijak zweryfikować. Więc to w naukach teologicznych można pleść zupełnie dowolne bzdury na dowolny temat.
M
Maria
17 września 2011, 08:25
"Współczesna nauka dowiodła, że dusza nie zdaje egzaminu w żadnej ze swoich dotychczasowych funkcji: nie porusza ciałem (jak twierdzą religie animistyczne) ani nie jest jego formą (jak twierdzi Arystoteles), nie jest intelektem biernym ani możnościowym, ani wolą (jak chce św. Tomasz z Akwinu) i tak dalej. Wszystkie funkcje psychiczne - łącznie z emocjami, wolą, racjonalnym myśleniem, poczuciem własnej tożsamości - można dziś wytłumaczyć procesami zachodzącymi w mózgu. Dusza nie ma tu nic do powiedzenia..." To ciekawe ! Zatem pragnę autora poinformować, że ta sama "nauka" już także "udowodniła" bezprzedmiotowość wszystkich naszych transcendentnych rojeń, które również MOŻNA wytłumaczyć procesami zachodzącymi w mózgu ! Czy autor nie widzi np. sprzeczności pomiędzy stwierdzeniem: "Współczesna nauka DOWIODŁA, że dusza nie zdaje egzaminu..." itd, a stwierdzeniem: "Wszystkie funkcje psychiczne (...) MOŻNA dziś wytłumaczyć procesami zachodzącymi w mózgu. I ABY NIE ZOSTAWIĆ ŻADNYCH ZŁUDZEŃ CZYTELNIKOWI DODAJE: "dusza nie ma tu nic do powiedzenia..." A jaka jest metodologiczna ranga (prawomocność) nauk psychologicznch (jeszcze bardziej kognitywnych) pośród innych nauk np. fizykalnych, że o filozofii nie wspomnę ? To ja odpowiem - jedna z najniższych. Pleść można w zasadzie dowolne bzdury na dowolny temat (to np. kwestia aksjomatów i założeń). To jest wzorcowy przykład ateistycznej agitki w wykonaniu kierownika duchowego, wykładowcy Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie Stanisława Morgalli SJ. SKANDAL !!! Czyżby duch Soboru II ? Powyższe "stwierdzenia" "wykładowcy Papieskiego Uniwersytetu w Rzymie" przecież wypowiedziane są z przymrużeniem oka. Czy tego poirytowany ~... nie potrafił odczytać? Przecież pisze się między wierszami również. Dusza nie jest duszą, dopóki jest dla kogoś czymś, co można zważyć, zmierzyć, obejrzeć pod lupą. Jeśli kto ma takie podejście, to zasługuje ono na potraktowanie z dystansem. Zgoda?
.
...
17 września 2011, 01:23
"Współczesna nauka dowiodła, że dusza nie zdaje egzaminu w żadnej ze swoich dotychczasowych funkcji: nie porusza ciałem (jak twierdzą religie animistyczne) ani nie jest jego formą (jak twierdzi Arystoteles), nie jest intelektem biernym ani możnościowym, ani wolą (jak chce św. Tomasz z Akwinu) i tak dalej. Wszystkie funkcje psychiczne - łącznie z emocjami, wolą, racjonalnym myśleniem, poczuciem własnej tożsamości - można dziś wytłumaczyć procesami zachodzącymi w mózgu. Dusza nie ma tu nic do powiedzenia..."  To ciekawe ! Zatem pragnę autora poinformować, że ta sama "nauka" już także "udowodniła" bezprzedmiotowość wszystkich naszych transcendentnych rojeń, które również MOŻNA wytłumaczyć procesami zachodzącymi w mózgu ! Czy autor nie widzi np. sprzeczności pomiędzy stwierdzeniem: "Współczesna nauka DOWIODŁA, że dusza nie zdaje egzaminu..." itd, a stwierdzeniem: "Wszystkie funkcje psychiczne (...) MOŻNA dziś wytłumaczyć procesami zachodzącymi w mózgu. I ABY NIE ZOSTAWIĆ ŻADNYCH ZŁUDZEŃ CZYTELNIKOWI DODAJE: "dusza nie ma tu nic do powiedzenia..." A jaka jest metodologiczna ranga (prawomocność) nauk psychologicznch (jeszcze bardziej kognitywnych) pośród innych nauk np. fizykalnych, że o filozofii nie wspomnę ? To ja odpowiem - jedna z najniższych. Pleść można w zasadzie dowolne bzdury na dowolny temat (to np. kwestia aksjomatów i założeń). To jest wzorcowy przykład ateistycznej agitki w wykonaniu kierownika duchowego, wykładowcy Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie Stanisława Morgalli SJ. SKANDAL !!! Czyżby duch Soboru II ?
LS
le sz
16 września 2011, 20:47
żal mi ciebie XLeszku - nie zamierezam tracic czasu dla Ciebie. To co napisałaś jest wewnętrznie sprzeczne, co dowodzi że piszesz nieszczerze. Bo jak kogoś jest nam żal to raczej chciałoby mu się pomóc, a jak się nie zamierza dla niego tracić czasu to znaczy, że on nam zwisa, a więc wcale nie jest go nam żal. Jak widać, ja autentycznie (i dosłownie) tracę dla Ciebie czas, więc jak najbardziej szczerze mogę powiedzieć że żal mi Ciebie. Nie mamn awet zamiaru wczytywać się w to co napisałeś Zresztą nie po raz pomijam Twoje "złote myśli". Już kiedyś przepraszałam Cie z tego powodu, że zle Cie zrozumiałam, ale nie będe przepraszała, że nawet nie chce Cie zrozumiec. Szkoda czasu! Oczywiście nie musisz wczytywać się w to co piszę. Ale w takim razie nie masz prawa stawiać mi zarzutów, że to niby ja czegoś nie zrozumiałem i mam sobie jeszcze raz przeczytać to co napisałaś. Taka postawa jak Twoja to typowy narcyzm. Oczekujesz że inni będą Ciebie czytać i to po kilka razy aby spijać mądrości z Twoich ust. Ale sama z rozbrajającą szczerości potrafisz powiedzieć, że nawet nie masz zamiaru wczytywać się w to o czym się negatywnie wypowiadasz. Bądź sobie w swoim mniemaniu "złotoustym, a może "złotopiórym", skoro tego potrzebujesz dla dobrego mniemanie o sobie. To już typowe ubliżanie. Usiłujesz wypisywać fałszywe świadectwo przeciw bliźniemu swemu aby mi ubliżać i odreagowywać się za to iż zwróciłem Ci uwagę na to że mylisz pojęcia wypisując swoje pseudomądrości.
J
Jola
16 września 2011, 15:03
żal mi ciebie XLeszku - nie zamierezam tracic czasu dla Ciebie.  Nie mamn awet zamiaru wczytywać się w to co napisałeś Zresztą nie po raz pomijam Twoje "złote myśli". Już kiedyś przepraszałam Cie z tego powodu, że zle Cie zrozumiałam, ale nie będe przepraszała, że nawet nie chce Cie zrozumiec. Szkoda czasu! Bądź sobie w swoim mniemaniu "złotoustym, a może "złotopiórym", skoro tego potrzebujesz dla dobrego mniemanie o sobie.
LS
le sz
16 września 2011, 07:02
Xleszku przeczytaj co napisałam pod datą:2011-09-06 06:07:20 I nie imputuj mi kłamstwa. Wyobraź sobie że czytałem, i to nie raz. Ale na Twoją prośbę przeczytałem po raz kolejny. I proponuję Tobie abyś sobie sama przeczytała. Ze zrozumieniem. Napisałaś tem bowiem: Duch, który daje życie (zob. J6, 63) jest bytem nie tylko niewidzialnym, ale przede wszystkim niematerialnym. A więc nieprawdą jest że: A ja tylko chciałam przypomnieć, że Duch daje życie, stąd każde życie zostało obdarowane pierwiastkiem duchowym. Bo napisałaś, że duch który daje życie jest bytem niewidzialnym, niematerialnym, a nie że Duch daje życie, stąd każde życie obdarowane zostało pierwiastkiem duchowym. I jeszcze jedno. A niby w którym miejscu imputowałem Ci kłamstwa? Napisałem przecież jedynie: 'Nieprawda! Nic takiego nie twierdziłaś!'. Nie widzisz róznicy pomiędzy stwierdzeniem że ktoś napisał nieprawdę a stwierdzeniem że ktoś pisze kłamstwa? To kolejne pojęcia których nie rozróżniasz? Poza tym nie wiem, dlaczego rościsz sobie prawo do korekty każdej wypowiedzi, doszukiwania się "błędów"  i stałego poprawiania wszystkiego wg swego widzenia. A ja nie wiem jak sobie wymyśliłaś, że roszczę sobie prawo do korekty każdej wypowiedzi, doszukiwania się błędów, stałego poprawiania. To typowe przejście do zwyczajnego ataku osobistego. Nie masz argumentów merytorycznych to zaczynasz mnie szkalować. Choć sam masz kłopot ze zdefiniowaniem terminów, to ganisz wszystko co różni sie od Twojego sposobu myślenia i percepcji. Nie tylko ja mam kłopot z jednoznacznym, precyzyjnym zdefinowaniem terminów typu duch, dusza. Ale to nie znaczy, że te pojęcia nie różnią się w istotny sposób. A Twoja insynuacja, że ganię wszystko co różni się od mojego że sposobu myślenia i percepcji jest kolejną prymitywną próbą obrony z braku argumentów merytorycznych, poprzez atak personalny. Bo tu nie chodzi o moje myślenie czy percepcję, ale o Twoje nie rozróżnianie pojęć. Duch i dusza to zupełnie różne pojęcia! Tego typy zachowania pozwalaja domniemywać, że masz zadatki na despotę. Warto ten problem przeanalizować i poszukać jakiegoś innego sposobu prowadznia rozmów. Obawiam się, że pozostaje Ci jedynie internt, bo bliscy mogą miec kłopot z tolerowaniem Twojej depostycznej postawy, którą wykrzykujesz: JA MAM RACJĘ! Nie będę komentował tego typu insynuacji. Nie przymuszam Cię do przyjęcia mojego komentarza i moja wypowiedź, choć może Ci sie nie podobać, nie powinna skłaniac Cie do zarzucania mi kłamstwa. Zarzucasz mi "mylenie pojęć", a sam masz problem z ich definiowaniem. Czy to nie zdumiewa? Nie, nie zdumiewa. Czym innym jest rozróżnianie pojęć, a zupełnie czym innym jest umiejętnośc podawania ich definicji. Jestem gotów się założyć, że tak jak każdy człowiek miała byś poważny problem z podawaniem definicji większości z używanych przez siebie pojęć. Ale to wcale nie musi oznaczać że ich nie rozróżniasz. Zdumiewa to Twoja reakcja na moje zwrócenie uwagi. Nieumiejętność przyjęcia uwag krytycznych i mniej lub bardziej prymitywna agresja.
J
Jola
15 września 2011, 22:45
Xleszku przeczytaj co napisałam pod datą:2011-09-06 06:07:20 I nie imputuj mi kłamstwa. Poza tym nie wiem, dlaczego rościsz sobie prawo do korekty każdej wypowiedzi, doszukiwania się "błędów"  i stałego poprawiania wszystkiego wg swego widzenia. Choć sam masz kłopot ze zdefiniowaniem terminów, to ganisz wszystko co różni sie od Twojego sposobu myślenia i percepcji. Tego typy zachowania pozwalaja domniemywać, że masz zadatki na despotę. Warto ten problem przeanalizować i poszukać jakiegoś innego sposobu prowadznia rozmów. Obawiam się, że pozostaje Ci jedynie internt, bo bliscy mogą miec kłopot z tolerowaniem Twojej depostycznej postawy, którą wykrzykujesz: JA MAM RACJĘ! Nie przymuszam Cię do przyjęcia mojego komentarza i moja wypowiedź, choć może Ci sie nie podobać, nie powinna skłaniac Cie do zarzucania mi kłamstwa. Zarzucasz mi "mylenie pojęć", a sam masz problem z ich definiowaniem. Czy to nie zdumiewa?
LS
le sz
15 września 2011, 16:27
Bo podałem Ci czym się różni duch i dusza? Twoje rozróżnienie jest bardzo niejasne. Pokusiłeś się rozwiązać w kilku zdaniach problem z którym maja wytrawni teolodzy. @Jolu, przecież już na samym początku, w odpowiedzi na Twoje czy nie będzie to dla mnie kłopotem napisałem: Hm... To spory kłopot :-) Co innego wiedzieć, a co innego wyjaśnić ;-) Oba pojęcia na ogół fałszywie rozumiane i w dodatku są trudnymi (jeśli nie wręcz niemożliwymi) do krótkiego wyjaśnienia. A skoro sama przyznajesz że jest to poważny problem, to nie rób mi wyrzutu że to co napisałem jest dla Ciebie bardzo niejasne. A ja tylko chciałam przypomnieć, że Duch daje życie, stąd każde życie zostało obdarowane pierwiastkiem duchowym. Nieprawda! Nic takiego nie twierdziłaś! Ale skoro już tak twierdzisz, to muszę Ci powiedzieć, że znowuż mieszasz pojecia. Ten cytat wzięłaś z J 6,63. Ale iestety, jest to zaledwie kawałek zdania i to w dodatku wyrwanego z konktekstu! Jest to fragment tzw. mowy eucharystycznej Jezusa, po rozmnożeniu chleba i po ucieczce łodzią. Jezus tłumaczy uczniom m.in. (J 6,53-63): 53 Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. 54 Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. 55 Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. 56 Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. 57 Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. 58 To jest chleb, który z nieba zstąpił – nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. 59 To powiedział ucząc w synagodze w Kafarnaum. 60 A spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, wielu mówiło: Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać? 61 Jezus jednak świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: To was gorszy? 62 A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem? 63 Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem. A więc nie chodzi tu o życie jako obdarowanie pierwiastkiem duchowym, nie chodzi o to ziemskie życie ożywiajace śmiertelne ciało, lecz chodzi o życie wieczne, duch daje życie wieczne.
J
Jola
15 września 2011, 14:59
Bo podałem Ci czym się różni duch i dusza? Twoje rozróżnienie jest bardzo niejasne. Pokusiłeś się rozwiązać w kilku zdaniach problem z którym maja wytrawni teolodzy. A ja tylko chciałam przypomnieć, że Duch daje życie, stąd każde życie zostało obdarowane pierwiastkiem duchowym.
LS
le sz
15 września 2011, 06:26
XLeszku, z wyrozumiałością przyjmuje Twoje wyjaśnienia. Są one dla mnie jedynie potwierdzeniem, że nie rozumiesz tego co napisałam. Cóż, jedni rozumieją, inni nie! Tak było od zawsze, i tak też będzie. Bo podałem Ci czym się różni duch i dusza? Na Twoją prośbę zresztą. Gdybym rozumiał co napisałaś, to twierdziłbym, że duch i dusza to jest to samo? @Jolu, skoro tak twierdzisz to najwyraźniej nadal nie rozróżniasz pojęć. No cóż, jedni rozróżniają, a inni nie. A wcale tak  nie musi być.
J
Jola
14 września 2011, 23:34
XLeszku, z wyrozumiałością przyjmuje Twoje wyjaśnienia. Są one dla mnie jedynie potwierdzeniem, że nie rozumiesz tego co napisałam. Cóż, jedni rozumieją, inni nie! Tak było od zawsze, i tak też będzie.
J
Jola
14 września 2011, 23:24
Jolu, ale to Ty prosiłas o pomoc, a nie bp F? Drogi Olo, czy możesz sobie wyobrazić, że można "pękać z bólu" zadawanego nie mnie bezpośrednio, ale innym? Bardzo dziękuję za chęć pomocy. Już przyniosłeś mi pomoc, bo okazałeś swoja wrażliwość. BP. F. nawet nie wie, że potrzebuje pomocy. O to jest smutne. Bardzo wielu ludzi postępuje podobnie: zadowalają się swoim stanem myśli i uczuć, i w ten sposób sami sobie zamykają drogę, która prowdzi do głębszego rozumienia życia. (Dlatego pisałam o mieliźnie.) Wiedza wcale nie oznacza mądrości zyciowej i pełni życia. Pozdrawiam serdecznie.
O
olo
14 września 2011, 15:41
Jolu, ale to Ty prosiłas o pomoc, a nie bp F?
LS
le sz
14 września 2011, 15:19
XLeszek napisał: Duch, który daje życie, a dusza to zupełnie co innego! XLeszku, proszę o wyjaśnienie, jeśli to nie jest kłopotem dla Ciebie. Hm... To spory kłopot :-) Co innego wiedzieć, a co innego wyjaśnić ;-) Oba pojęcia na ogół fałszywie rozumiane i w dodatku są trudnymi (jeśli nie wręcz niemożliwymi) do krótkiego wyjaśnienia. Duch jest pojęciem wieloznacznym. Przede wszystkim zawsze jest to coś niematerialnego. Ale zależnie od kontekstu może oznaczać np. jakiś byt niematerialny (demony) czy wręcz byt niematerialny o cechach osoby (Bóg, anioły). A może też oznaczać jakąć bliżej nieokreśloną moc sprawczą niekoniecznie osobową. Natomiast dusza jest to najprościej mówiąc ten niematerialny 'składnik' czlowieka, który w połączeniu z materialnym 'składnikiem' stanowi całego człowieka. Ale co istotne, choć materialny składnik, czyli ciało, może umrzeć i przestać istnieć, to niematerialny składnik będzie istniał i żył dalej. Nie powiększy jednak w ten sposób grona aniołków (bo to herezja!), a będzie oczekiwał zmartwychwstania ciał. Bo, co istotne, to nie jest tak jak sobie wyobrażali filozofowie greccy, że doskonała dusza zupełnie niepotrzebnie połączyła się niedoskonałym ciałem i aby być szczęśliwa to musi się od niego uwolnić. Bo człowiek to jedność i duszy i ciała. Biblia wręcz nazywa człowieka duszą. Św. Tomasz ujmuje to krótko: dusza jest formą ciała (ludzkiego).
LS
le sz
14 września 2011, 14:38
"Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo" (J1, 1) Jeśłi są podejmowane wysiłki do zbadania duszy, to równie dobrze nauka winna zjąc się zbadanie słowa np, jego wagi (dosłownie!), koloru, właściwości fizycznych czy chemicznych. Jak dotąd nie słyszałam o tego typu badaniach. Wszyscy natomiast są zgodni co to tego, że to słowami określamy to, co poznawalne dzięki rozumowi i inteligencji, bo nazwane. W Słowie ukryta jest Mądrośc Boża, aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej. (1 Kor2, 5) @Jolu, znowuż mylisz i mieszasz pojęcia! Słowo o którym mówi np. J 1,1 to zupełnie co innego niż słowo które jest elementem języka! Użyte w oryginale greckie logos ma znacznie głębsze i bogatsze znacznie, i nie oznacza bynajmniej żadnego słowa jako elementu językowego. Słowo z J 1,1 jest pisane z wielkiej litery gdyż oznacza Jezusa Chrystusa, i nie wolno go używać zamiennie ze słowem pisanym z małej litery. I nic dziwnego że nie prowadzi się żadnych badań na temat ciężaru, koloru czy właściwości fizyko-chemicznych słowa, gdyż słowo nie jest żadnym bytem, słowo nie istnieje, a tylko istniejący realnie byt może mieć przypadłości typu ciężar czy własności fizyko-chemiczne. Dusza natomiast istnieje więc nic dziwnego że chce się ją badać.
J
Jola
14 września 2011, 14:31
XLeszek napisał: Duch, który daje życie, a dusza to zupełnie co innego! XLeszku, proszę o wyjaśnienie, jeśli to nie jest kłopotem dla Ciebie.
J
Jola
14 września 2011, 14:28
Jolu, a w jaki sposób można Ci pomóc? Drogi Olo, prosze o Droga Krzyzowa w intencji  bpa Fellaya. Dziekuje.
LS
le sz
14 września 2011, 14:19
Duch, który daje życie (zob. J6, 63) jest bytem nie tylko niewidzialnym, ale przede wszystkim niematerialnym. Wszelkie nauki stworzone przez człowieka wykorzystują ludzkie zdolnosci poznawcze i badawcze do poznawania bytów widzialnych, czyli materialnych. Wszelkie metody współczesnej nauki (głównie oparte są na empirii) okazują się swą niemoc wobec bytu duchowego, właśnie z tego powodu, że jest pozbawiony pierwiastka materialnego. Ta bariera wydaje się być nie do pokonania, ponieważ zmysły człowieka funkcjonują dzięki materii. Przyjęcie prawdy o Duchu (duszy) należy do naszej wiary. @Jolu, mieszasz i mylisz pojęcia. Duch, który daje życie, a dusza to zupełnie co innego! Nie można, nie wolno jak gdyby nic naprzemiennie mówić o Duchu i o duszy! A jeszcze co do zmysłów. To co napisałaś jest słuszne wyłącznie w stosunku do naszego ciała doczesnego i jego zmysłów. Ale czy tak będzie również z ciałem przemienionym po zmartwychwstaniu?
O
olo
14 września 2011, 10:07
Jolu, a w jaki sposób można Ci pomóc?
J
Jola
13 września 2011, 21:52
"źdźbło" czy "drzazga" to tylko kwestia tłumaczenia. (Mt 7, 3)
J
Jola
13 września 2011, 21:43
I znowu mnie oceniasz... czyżby w ramach troski o stan mojej duszy? Tak... pękam z bólu! Chcesz mi pomóc!
O
olo
13 września 2011, 21:40
Zastosuj tekst o drzazdze w oku brata, na który chyba się powołujesz mówięc o źdźble, do siebie, a zobaczysz? A najlepiej przeczytaja tekst, który tak ostro skrytykowałaś jeszcze raz, tylko okiem bardziej życzliwym
J
Jola
13 września 2011, 21:37
Czy opinia o mieliźnie jest oceną człowieka!
O
olo
13 września 2011, 21:33
jolu, a ty nie oceniłaś? łatwo wypominać innym :)))))
J
Jola
13 września 2011, 21:11
Jakże łatwo kogoś oceniać... i źdźbło widzieć!
O
olo
13 września 2011, 20:53
Jolu, tryskasz żółcią - widzisz to? To z pewnością mielizna
J
Jola
13 września 2011, 20:33
Drogi Olo, dzięuje Ci za zatroskanie o stan mojej duszy. Niestety, nie sądzę abyś mógł mi pomóc.  Jeśli jednak chcesz mi złożyć jakąś konkretna poropozycję, która wg Ciebie jest mi konieczna w związku z "mielizną" - chętnie ją przyjmę! Bóg przemawia nawet przez oślicę, więc jeśli Twoja troska przeloży się na konkretną pomoc duchową, to z wdzięcznością ją przyjmę.
J
Jola
13 września 2011, 20:22
Olo, jak nie utknęłam, ja zawisłam na krzyżu... stąd inaczej się widzi! Zapraszam na Podwyższenie z... Krzyża. Czas jest bardzo stosowny... juz jutro!
O
olo
13 września 2011, 19:32
Jolu, chyba mowisz za siebie, bo ja nie mam takiego wrażenia. A w jakim miejscu utknelas, skoro mowa o mieliznie?
J
Jola
13 września 2011, 14:20
Taki tekst wyprowadza Czytelników na "mieliznę duchową".
O
Olo
13 września 2011, 11:20
Jolu, a co Ci szkodzi ten styl. Przecież i Ciebie nieco zelektryzował i pobudził do myślenia, choć pewnie i zgorszył. Ale czym się tu gorszyć? Czy o. Stanisław zaprzeczył jakiejś prawdzie wiary, czy tylko pewnemu stylowi pisania czy mówienia w Kościele? Mnie się podoba
J
Jola
6 września 2011, 06:39
Cyt: Proszę się nie obawiać: nie będzie wcale pobożnie czy homiletycznie. Czy takie zastrzeżenie ma być potwierdzeniem obaw, które rodzi pobozność lub homilia? A moze to tylko"wabik", by nie stracić czytelnika. Czy trzeba się aż tak bronić przed tym co jest wyrazem naszej wiary? Cyt:Trudno spór o istnienie duszy uznać za jednoznacznie rozstrzygnięty. I KTO TO MÓWI? I DO KOGO? Czy to mówi kapłan do wiernych Kościoła katolickiego? - aż strach pomyśleć!
J
Jola
6 września 2011, 06:30
"Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo" (J1, 1) Jeśłi są podejmowane wysiłki do zbadania duszy, to równie dobrze nauka winna zjąc się zbadanie słowa np, jego wagi (dosłownie!), koloru, właściwości fizycznych czy chemicznych. Jak dotąd nie słyszałam o tego typu badaniach. Wszyscy natomiast są zgodni co to tego, że to słowami określamy to, co poznawalne dzięki rozumowi i inteligencji, bo nazwane. W Słowie ukryta jest Mądrośc Boża, aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej. (1 Kor2, 5)
J
Jola
6 września 2011, 06:07
Duch, który daje życie (zob. J6, 63) jest bytem nie tylko niewidzialnym, ale przede wszystkim niematerialnym. Wszelkie nauki stworzone przez człowieka wykorzystują ludzkie zdolnosci poznawcze i badawcze do poznawania bytów widzialnych, czyli materialnych. Wszelkie metody współczesnej nauki (głównie oparte są na empirii) okazują się swą niemoc wobec bytu duchowego, właśnie z tego powodu, że jest pozbawiony pierwiastka materialnego. Ta bariera wydaje się być nie do pokonania, ponieważ zmysły człowieka funkcjonują dzięki materii. Przyjęcie prawdy o Duchu (duszy) należy do naszej wiary. Gdyby zaś człowiek mógł poznać to, czego poznać nie może, to nasza wiara byłaby zbędna. Życie ludzkie zamknęłoby sie w tym co poznawalne. Zniknęłaby tajemnica wiary, a wraz z nią tęsknota za doskonałością duchową do której jesteśmy powołani. W tym kontekście, sensu nabierają wszelkie ludzkie wysiłki jak również cierpienie. Stają sie one wyrazem tęsknoty nigdy niezaspokojonej na ziemi. Wszyscy jesteśmy zanurzenie w tajemnicy Ducha. Duch przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego. (1Kor 2, 10)
N
nonon
6 września 2011, 00:01
Pierwsza próba zważenia duszy miała miejsce w 1901 r., kiedy na specjalnie zmontowanej wadze umieszczono dogorywającego suchotnika. Przez kilka godzin notowano spadek masy ciała, choć miało to przyczyny naturalne. Kiedy pacjent odszedł, dr McDougall odnotował niespodziewany ubytek - 21 gram. Pod koniec lat 90-tych świat obiegła sensacyjna wiadomość. Amerykańscy naukowcy w labolatorium zważyli duszę. Odkryli, że krótko po śmierci nasze ciało staje się lżejsze od 2,5 do 6,5 gramów. Widać dusze też uległy modzie na odchudznie albo XX wiek uformował wielu lekkoduchów :)   Czy sa w stanie udowodnić,  że ważyli duszę.  Z tym kolejny problem.  No i jakoś sprawa wagi (urządzenia nie są równe sobie i idealne: mówi się o granicach błęd)... itd. 
.
.
5 września 2011, 23:55
"To, co daje nauka (...) to rzeczywistość pozbawiona naprawdę wszelkiego sensu. I dlatego właśnie możemy z nią robić, co chcemy". Trudno spór o istnienie duszy uznać za jednoznacznie rozstrzygnięty. Przeciwnie, pewnie pozostanie otwarty do końca dziejów. Będzie jednak dalej przedmiotem walki duchowej, a nie laboratoryjnych eksperymentów. Bo czy duszę da się zmierzyć lub zważyć?
2
2031
5 września 2011, 20:31
Czy mamy coś trwalszego od duszy i coś materialnego prócz ciała?
K
klara
4 września 2011, 10:28
Pierwsza próba zważenia duszy miała miejsce w 1901 r., kiedy na specjalnie zmontowanej wadze umieszczono dogorywającego suchotnika. Przez kilka godzin notowano spadek masy ciała, choć miało to przyczyny naturalne. Kiedy pacjent odszedł, dr McDougall odnotował niespodziewany ubytek - 21 gram. Pod koniec lat 90-tych świat obiegła sensacyjna wiadomość. Amerykańscy naukowcy w labolatorium zważyli duszę. Odkryli, że krótko po śmierci nasze ciało staje się lżejsze od 2,5 do 6,5 gramów. Widać dusze też uległy modzie na odchudznie albo XX wiek uformował  wielu lekkoduchów :)