W jaki sposób katolik może rozeznać czy dane wyznanie jest sektą?

fot. Maskacjusz / youtube.com

"Spotkałem ostatnio zaniepokojone osoby, których bliscy związali się z jednym z ruchów tzw. chrześcijan bezwyznaniowych, odchodząc jednocześnie od Kościoła katolickiego. Po krótkiej rozmowie stało się dla mnie jasne, że owa wspólnota spotykająca się po domach, w których czyta się Biblię i chrzci nowych członków w wannie, jest typem wspólnoty: Kościół – nie, Chrystus – tak” - mówi Radosław Broniek OP z Dominikańskiego Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach.

Współcześnie mamy do czynienia nie tylko z wielowiekowymi religiami, jak judaizm, chrześcijaństwo czy buddyzm. Pojawiły się nowe, określane mianem „nowych ruchów religijnych”. Skąd nazwa? Nowe – bo zazwyczaj powstały po drugiej wojnie światowej. Ruchy – bo chodzi o wspólnoty wyznawców, nawet jeśli wiele z nich to niewielkie grupy. I wreszcie religijne (w najszerszym znaczeniu) – bo oferują odpowiedzi na podstawowe pytania egzystencjalne człowieka, typu: kim jestem, jaki jest sens życia, co jest po śmierci.

W Polsce mamy zarejestrowanych sto osiemdziesiąt sześć kościołów i związków wyznaniowych (stan z początku września 2019 roku, aktualną liczbę można sprawdzić na stronie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji). Wśród tych wielu grup mamy np. Kościół katolicki czy prawosławny, ale też wiele nowych ruchów religii niechrześcijańskich. Przykładowo: dziewiętnaście grup buddyjskich, jak Związek Buddystów Zen „Bodhidharma”, Buddyjski Związek Diamentowej Drogi Karma Kagyu czy też Misja Buddyjska Trzy Schronienia. Z kolei grup hinduskich mamy dziewięć, np. Brahma Kumaris, Międzynarodowe Towarzystwo Świadomości Kriszny czy Instytut Wiedzy o Tożsamości „Misja Czaitanii”.

DEON.PL POLECA

Istotne jest to, że wiele tych nowych ruchów orientalnych (np. buddyjskich czy hinduistycznych) nie prezentuje „czystego” buddyzmu lub hinduizmu. Są to raczej wyznania zmutowane, uwspółcześnione, dostosowane do zachodniego człowieka, podobnie jak wiele praktyk czy technik, które mają swoje źródło na Dalekim Wschodzie. Bardzo dobrym przykładem na to jest joga, o której jeden z nauczycieli duchowych powiedział, że należy ją dostosować do jednostki, a nie jednostkę do niej. Joga w zachodnim świecie przeszła wielką ewolucję i zmieniła w dużej mierze swój charakter. Przestała już być metodą prowadzącą – pod kierownictwem guru – do osiągnięcia wyzwolenia, a stała się lekarstwem na wszelkie dolegliwości trapiące człowieka. Przykładowo, zdrowie fizyczne, które nie było nigdy celem jogi (co najwyżej efektem ubocznym), stało się najważniejsze. Pojawiły się nowe formy jogi, jak: aqua joga, disco joga czy joga śmiechu. Utworzono nawet odmiany jogi dla zwierząt. Co to ma jeszcze wspólnego z oryginalną jogą indyjską? Dlatego też ojciec Joseph-Marie Verlinde, znawca tradycji Orientu, pytany o jogę, odpowiada pytaniem: „O czym tak naprawdę mówimy?”. I stwierdza: „Jeśli chodzi o kilka ćwiczeń relaksacyjnych, nie jest to joga”. Z powyższego nie wynika oczywiście, że w Europie czy Polsce nie ma takich odmian jogi, które są religijne.

Ta ostatnia kwestia jest szczególnie ważna z punktu widzenia chrześcijańskiej oceny jakiegoś ruchu lub danej praktyki czy metody. Może być tak, że dana grupa ukrywa swój wymiar religijny. Przykładowo mamy do czynienia z jakąś odmianą medytacji pochodzącej z Dalekiego Wschodu, która jest oferowana na pozornie niereligijnych spotkaniach. Grupa, która to oferuje, podkreśla, że „nasza medytacja nie ma nic wspólnego z religią i każdy, niezależnie od wyznania, może ją praktykować”. Jednak jest to blef, a bliższe przyjrzenie się owej praktyce jednoznacznie pokazuje, że ma ona sens religijny. Oczywiście, bywa też tak, że trudno rozstrzygnąć, czy coś jest religią czy nie. I w tym miejscu zaczynają się schody, bo powstaje pytanie, co uznać, a co nie za religię i kto ma to zrobić?

Czy każdy człowiek, w imię wolności sumienia i wyznania, może stworzyć nową religię i stać się religijnym przywódcą? Tak. W Polsce wystarczy zebrać podpisy stu dorosłych obywateli, wymyślić jakieś wierzenia i poprosić o rejestrację nowego wyznania. Powstaje pytanie – analogiczne do tego, które zadali faryzeusze Jezusowi w Ewangelii, a które dotyczyło chrztu Janowego – czy dana religia jest od Boga czy tylko od ludzi? A więc czy dane wyznanie jest tylko wymysłem, tworem człowieka, nawet jeśli wzniosłym i szlachetnym, czy też zostało ono objawione przez samego Boga?

W jaki sposób katolik ma poruszać się w wielkim gąszczu wyznań współczesnego świata religii? Ktoś powie, że przecież na co dzień w Polsce nie spotykamy się z tak wielką liczbą wierzeń, zwłaszcza egzotycznych. Jednak od czasu do czasu możemy się zetknąć z jakimś nowym ruchem religijnym i dlatego warto umieć rozpoznać jego specyfikę (weźmy pierwszy z brzegu przykład – Świadków Jehowy). Użyteczna będzie w tym poniższa klasyfikacja włoskiego socjologa religii Massimo Introvignego. Autor ten zaproponował typologię nowych ruchów religijnych pozwalającą lepiej zrozumieć świat nowej religijności poza Kościołem. Jest to pewien schemat teoretyczny, jednakże może on być bardzo pomocny, aby rozróżniać (i oceniać) to, z czym spotykamy się jako katolicy w Polsce (czy np. dana grupa to jeszcze chrześcijanie czy też już niechrześcijanie). Włoski autor rozróżnia cztery typy ruchów religijnych. W ujęciu Introvignego podstawą rozróżnienia jest stosunek danego ruchu do: religii, Boga, Chrystusa i Kościoła.

Pierwszy z nich to typ „Kościół – nie, Chrystus – tak”. Można powiedzieć, że to taka „klasyka gatunku”, bo tego typu stwierdzenia usłyszymy często z ust zarówno zbuntowanego nastolatka, jak też rasowego intelektualisty. Do pierwszego typu możemy zaliczyć wszystkie ruchy pochodzenia chrześcijańsko-żydowskiego, które charakteryzuje specyficzna (dosłowna albo tylko wybiórcza) interpretacja Biblii. Można zakwalifikować tu całą gamę grup wywodzących się z protestantyzmu, ale też adwentyzmu i z neopentekostalizmu. Można tutaj zaliczyć także Świadków Jehowy i Mormonów. Zwłaszcza tych pierwszych nie brakuje w Polsce. Jako katolicy często spotykamy się z nimi na ulicach (stoiska z materiałami) albo w domach, do których przychodzą, przedstawiając swoją wiarę. Można się spotkać z takim poglądem u Świadków Jehowy, że – jak niekiedy twierdzą – są chrześcijanami. Jest to kłamstwo, przede wszystkim dlatego, że nie praktykują oni chrztu w imię Trójcy Świętej. Nie uznają też Chrystusa za Syna Bożego (prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka) ani za Zbawiciela.

Drugi typ to „Chrystus – nie, Bóg – tak”. Są to ruchy odwołujące się do religii wschodnich, jak sufizm, buddyzm, hinduizm. Uznają one istnienie istoty absolutnej, ale odrzucają specjalną, wyjątkową rolę Chrystusa. Introvigne zalicza do tego nurtu takie grupy, jak np. Hare Kryszna czy Brahma Kumaris, a także wszystkie grupy synkretyczne, jak Zjednoczony Kościół Moona, albo też ruchy odwołujące się do teozofii czy antropozofii. Podkreślmy jedną sprawę, o której już powiedzieliśmy wyżej. Otóż, opisywane ruchy to często mutacje starych religii, które w wielu przypadkach mocno odbiegają od oryginalnych tradycji Orientu.

Trzeci typ to „religia – nie, Bóg – tak”. To bardzo ciekawa kategoria ruchów, bo mamy do czynienia z wizją religijności tak naprawdę bez Boga, w której, jeśli nawet nie jest On wprost odrzucony, to jest sprowadzony do roli drugorzędnej. Więcej powiem na ten temat w dalszej części rozważań (kiedy będzie mowa o New Age, bowiem to właśnie ta duchowość jest przykładem powyższego typu). Warto dodać, że tego rodzaju ruchy akcentują zwłaszcza nadzwyczajne możliwości człowieka, jego rozwój jako efekt jakiejś terapii czy nadzwyczajnej metody. Przykładem takiego ruchu jest Kościół Scjentologiczny, natomiast przykładem metody – Metoda Silvy. Do tego kręgu Introvigne zalicza też różne kulty UFO (mieliśmy kiedyś w Polsce grupę „ufologiczną” – Antrovis).

I w końcu czwarty, ostatni typ: „religia – nie, sacrum – tak”. Włoski autor mówi, że w odniesieniu do tych ruchów trudno tak naprawdę używać określenia „religijny” – bardziej chodzi o „magiczny”. Co znaczy to ostatnie określenie – „magiczny”? W tych ruchach jest jakieś rozumienie sacrum, ale jest ono inne niż rozumienie religijne. Dzięki rytuałom magicznym członkowie tych grup chcą manipulować różnymi siłami tajemnymi, a to jest tak naprawdę magia. W tym ostatnim typie znajdują się wszystkie formy okultyzmu, magii inicjacyjnej i ceremonialnej, czyli na przykład ruch różokrzyżowców, masoneria, spirytyzm, satanizm. Nie ma ich w Polsce zbyt wiele i trudno o jakieś precyzyjne dane, gdyż wiele grup z tego obszaru to grupy tajemne, zamknięte, niekiedy działające na granicy prawa (albo wprost je przekraczające, jak przypadki rytualnego zabijania dzieci i składania z nich ofiar albo też gwałtów rytualnych).

Jak nasz model teoretyczny działa w praktyce? Dajmy konkretny przykład. Spotkałem ostatnio zaniepokojone osoby, których bliscy związali się z jednym z ruchów tzw. chrześcijan bezwyznaniowych, odchodząc jednocześnie od Kościoła katolickiego. Po krótkiej rozmowie stało się dla mnie jasne, że owa wspólnota spotykająca się po domach, w których czyta się Biblię i chrzci nowych członków w wannie, jest to właśnie nasz typ „Kościół – nie, Chrystus – tak”. Mamy w nim do czynienia z postawą odrzucenia Kościoła katolickiego; jego hierarchii, sakramentów, całej tradycji, przy jednoczesnym twierdzeniu, że nie powoduje to zanegowania Chrystusa i Jego nauki. Wyznawcy przyjmują, że najważniejsza jest Biblia (a więc zasada jak w protestantyzmie – sola Scriptura), która jest nieomylnym autorytetem w sprawach chrześcijańskiej wiary i moralności, ale w studium Pisma Świętego należy ich zdaniem odrzucić tradycję katolicką. Nie jest to przykład wyssany z palca, ale historia jednej z wielu grup, z którymi można się zetknąć nad Wisłą. Co ciekawe, i czego może często jako katolicy nie jesteśmy świadomi, że w różnych wspólnotach wolnych chrześcijan wielu wyznawców to konwertyci z Kościoła katolickiego. Przyznam, że wiedząc o tym, trudno mi dążyć do ekumenizmu z chrześcijanami, którzy właśnie porzucili wiarę katolicką.


Fragment pochodzi z książki "Duchowe bezdroża. Przewodnik po wierze zmutowanej"


Szukacie dobrych tytułów religijnych albo lifestylowych? Świetnie się składa - wybraliśmy dla Was najlepsze propozycje z wydawnictwa WAM! Szukajcie ich na naszej stronie, Facebooku i Instagramie pod hashtagiem #książkatygodnia.

Dominikanin, doktor teologii fundamentalnej, pracuje w Dominikańskim Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

W jaki sposób katolik może rozeznać czy dane wyznanie jest sektą?
Komentarze (6)
A4
Akwizytor 41
9 sierpnia 2020, 18:49
Kościół katolicki najpierw powinien poinformować wiernych ( przynajmniej tych szczerych ) o tym, że zdecydowana większość dogmatów to fantastyka, w którą już nie wierzą nawet i sami księża, a już na pewno biskupi. Definicje tych dogmatów w katechizmie kk naprawdę trudno zrozumieć. Kościół katolicki powinien przeprowadzić dla wiernych ( oczywiście tych szczerych ) coś w stylu lekcji historii chrześcijaństwa opartej na niepodważalnych faktach. Niechby sobie statystyczny katolik sam wyrobił o tym wszystkim zdanie. Wreszcie kościół katolicki powinien wyjaśnić wiernym co to jest tradycja i ile raz Pan Jezus przed nią ostrzega i ile razy ostrzega przed nią Paweł. Osobiście nie uważam, że jakakolwiek denominacja jest lepsza lub gorsza. Wszystkie są wykoślawione i wszystkie mają zdeformowany przekaz Chrystusa. Sam spotykam się z grupą ludzi w domu i czytamy Biblię. Staramy się ją interpretować, więc gdy czytam taki artykuł czuję jakby ktoś m nie oczerniał bo nie słucham się ślepo księdza.
JO
Jan Ops
9 sierpnia 2020, 22:35
Z grzechów głównych pierwsza jest pycha. A ze wszystkich słów, które cechują pychę jest "powinien".
PN
~Paweł Nowak
8 sierpnia 2020, 22:35
Czy chrześcijanin może być bezwyznaniowy? chyba to sprzeczność... zdaje się że autor pochodzi z typu religia Tak a Bóg i Jego Słowo niekoniecznie no chyba, że da się zamknąć w ludzkich tradycjach i będzie zgodne z tym co kościół rzymskokatolicki uzna za stosowne...."Umiecie dobrze uchylać przykazanie Boże, aby swoją tradycję zachować"....
~Symplicjusz Łąściwioździelnisiński
8 sierpnia 2020, 19:56
Może trzeba się postarać, żeby Kościół postępował przyzwoicie, a nie jak w przypadku np. lgbt+ pozostawiał ich bez pomocy wbrew swym własnym deklaracjom ( http://episkopat.pl/swiadkowie-ewangelii-zycia/ ), żeby potem ich szczuć do spółki z „politykami”, to będą przychodzić zamiast odchodzić.
YR
~Ya Ro
8 sierpnia 2020, 10:37
Sekta: 1. Ma podejscie totalitarne do wiary i oczekuje tego od wyznawcy. 2. Stosuje haczyki (milosc) na potencjalnych adeptow. 3. Uwaza swoich kaplanow/czlonkow za idealnych i takimi ich przedstawia. 4. W dyskusji przede wszystkim krytykuje KK, dopiero potem zajmuje sie propagowaniem swojej wiary. 5. Nie mowi o rzeczach trudnych, kryzysach czlonkow, brudach typowo ludzkich, wybiela je i unika rozmowy o nich, manipuluje slowami i faktami. 6. Wprowadza obowiazkowa dziesietnice oddawana na rzecz sekty (lub inny procent z zarobkow), badz tez jakis rodzaj pracy na rzecz wspolnoty. 7. Tych, ktorzy z sekty odeszli, uwaza za najgorszych, duzo gorszych, niz Ci, ktorzy nigdy nie wstapili.
MR
~Ma Rek
8 sierpnia 2020, 10:21
Trzeci typ to chyba religia tak, a Big nie?