Wątpisz w obecność Jezusa Eucharystycznego?

(fot. shutterstock.com/sz)

Pewien święty pomógł mi odkryć prawdę o Najświętszym Sakramencie. Wszystko dlatego, że spojrzałem na niego zupełnie inaczej i doświadczyłem potęgi jego wiary. Ty też możesz.

O Symeonie Jerozolimskim wiemy niewiele. Przyjęło się sądzić, że był starcem, choć nawet ta informacja nie jest potwierdzona. Możemy ją jednak przyjąć z dużą dozą prawdopodobieństwa, gdyż był on bardzo cenionym i szanowanym człowiekiem w swojej społeczności. Taki status był dostępny jedynie dla starszych kapłanów, charakteryzujących się wielką pobożnością i mistycyzmem. Według żydowskich historii zwanych midraszami, Symeon był jednym z tłumaczy hebrajskich pism starotestamentalnych na język grecki. Chociaż Septuaginta powstała ponad sto lat wcześniej, to jeszcze przez wiele lat później najwybitniejsi i najpobożniejsi kapłani siadali do tłumaczeń świętych tekstów, aby oddać ducha tych pism jak najgłębiej.

Gdy minęło 40 dni od narodzin Jezusa, rodzice zgodnie z prawem postanowili zanieść Go do Świątyni Jerozolimskiej, aby przedstawić syna Bogu. Na ofiarę przeznaczoną dla tego obrzędu mieli dwie synogarlice. Jest to rodzaj ptaka z rodziny gołębiowatych, w tradycji mniej znaczący niż gołąb, szczególnie ten biały, symbolizujący czystość i nieskalanie. Świadczyło to o tym, że rodzina z Nazaretu należała raczej do ludzi ubogich, jak rolnicy i prości rzemieślnicy.

DEON.PL POLECA

Tego dnia Symeon nie miał przypisanej posługi. Jednak "za natchnieniem Ducha" przyszedł do Świątyni. Maryję i Józefa spotkał najprawdopodobniej na dziedzińcu. Kobiety nie miały wstępu do środka, a Biblia podaje, że kapłan zwrócił się bezpośrednio do niej. Gdy wziął na ręce dziecko, napełnił go dar proroctwa. Wypowiedział wtedy słowa, które na stałe weszły do kanonu modlitwy Kościoła. W jego słowach było też zawarte proroctwo przyszłej męki Jezusa i cierpienia Maryi. Jedna z najpiękniejszych modlitw spełnionego człowieka:

Teraz, o Panie, pozwól odejść Twemu słudze w pokoju według Twego Słowa.
Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, które przygotowałeś wobec wszystkich narodów.
Światło na oświecenie pogan
i chwałę Ludu Twego, Izraela.

Tyle mówi historia, a teraz spróbujcie spojrzeć na całe życie tego kapłana inaczej. Zostawcie wszystko, co o nim myśleliście dotychczas. Zawsze wydawało mi się, że skoro Duch objawił mu, że nie umrze, póki nie zobaczy Zbawiciela, to żył przez te wszystkie lata w pewności, radości i w świetle. Myliłem się. To starzec, który całe życie spędził w niepewności i na oczekiwaniu. Pewnego dnia podczas modlitwy miał natchnienie. Nie było to ani objawienie, ani spektakularne działanie Boga, ale zwyczajne poruszenie. Prosta myśl: "nie umrzesz, póki nie zobaczysz Zbawiciela". I całkowicie się poddał tej myśli. A zapowiadała ona też lata wewnętrznej ciemności, bo nie miał żadnych narzędzi, które dawałyby mu pewność, że słowa te się wypełnią.

Przez lata zapewne tracił wiarę nie raz. Studiował i poszukiwał odpowiedzi. I wtedy wydarzyła się rzecz niezwykła. Już w sędziwym wieku był świadkiem, jak pewna uboga żydowska rodzina przyniosła do świątyni noworodka. Wziął malca na ręce i wtedy znowu poczuł to coś, wzruszył się. Takim samym językiem, z taką samą delikatnością Bóg przemówił do niego już kiedyś. Symeon ożył po latach hibernacji. Z całą mocą oraz pewnością wyśpiewał swój kantyk. Jako kapłan był zapewne w swojej społeczności wielkim autorytetem. Wszystko to postawił na szali. Izrael oczekiwał potężnego mesjasza, politycznego wybawcy, a Symeon powiedział im: to bezbronne dziecko jest waszym Bogiem i ratunkiem. Stało się dla mnie jasne, że ten Starzec jest też strażnikiem Najświętszego Sakramentu. Bóg przyjął postać bezbronnego dziecka, żeby być pomiędzy swoim ludem. Bóg dał się zabić, aby przyjąć jeszcze bardziej bezbronną postać w okruchu Chleba, by już na zawsze pozostać ze swoim ludem.

To samo towarzyszy nam, gdy przyjmujemy Komunię Świętą. Nie jest to smutek ani wzruszenie, lecz wewnętrzny oddech wolności, pokój i nadzieja. Wypełnia nas uczucie, które trudno opisać słowami. Mamy pewność, że uczynił to ten kawałek Chleba, który przed chwilą połknęliśmy. Światło, które zobaczył Symeon, nie było oślepiającym rozbłyskiem, ale ocieplającym twarz promieniem, który przywrócił mu widzenie wszystkich barw świata. Tak, jakby człowiek o zaburzonym widzeniu barw, nagle dzięki specjalnym okularom zobaczył, jaki ten świat jest piękny, niesamowity i kolorowy. Oświecenie przyda się nam wszystkim, bo w każdym z nas jest sporo z dawnego poganina.

Abp Konrad Krajewski zachęcał nas, byśmy opalali się przed Najświętszym Sakramentem. Do dzisiaj Symeon mnie w tym inspiruje, a moim marzeniem jest, aby umierając, mieć taką samą świadomość niesamowitości tego świata i obecności Boga, który zamieszkał ze swoim ludem.

Jeśli masz wątpliwości, poproś Symeona o wstawiennictwo, byś mógł otrzymać podobną wrażliwość i zdolność patrzenia na rzeczy takimi, jakie one są. Wyobraź go sobie za każdym razem, gdy adorujesz Najświętszy Sakrament i gdy go spożywasz. Nie poddawaj się i czekaj cierpliwie, jak patron dzisiejszego dnia. Mój patron.

Szymon Żyśko - dziennikarz i redaktor DEON.pl, publicysta, prowadzi autorskiego bloga www.nothingbox.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wątpisz w obecność Jezusa Eucharystycznego?
Komentarze (2)
2 lutego 2018, 09:52
Czy przy przyjmowaniu Najswietszego Sakramentu zawsze wypelnia nas uczucie? Duch sw pewnie przychodzi do niektorych jako uczucie, do innych jako rozjasnienie umyslu, zrozumienie. Ciekawe jak doswiadczyl Go Symeon?
Szymon Żyśko
2 lutego 2018, 09:59
To zawsze jest indywidualne. Przez uczucie rozumiem kombinację różnych czynników, które powodują jakąś reakcję w człowieku (w jego duszy). Brak jakichkolwiek uczuć/emocji również może być odpowiedzią, jeśli jest zauważalny, inny od stanu, który znam.