Znoszenia prześladowań uczmy się w praktyce [WYWIAD]

(fot. youtube.com)
Marcin Zieliński / Katarzyna Szkarpetowska / Anna Stryniewska

Jeśli głosisz Dobrą Nowinę, a to nie wywołuje sprzeciwu, to nie głosisz prawdziwej Ewangelii. Bo taki styl życia zawsze będzie kogoś raził - mówi Marcin Zieliński.

Katarzyna Szkarpetowska, Anna Stryniewska: Przez wieki ludzkość pracuje nad różnymi formami leków uśmierzających ból. A tutaj taki paradoks: szczęśliwi są ci, którzy cierpią?
Marcin Zieliński: Jezusowi nie chodzi o cierpienie dla cierpienia. Nam się wydaje, że cierpienie jest optymalnym stanem do doświadczenia Bożego błogosławieństwa, że jeśli cierpimy, to na pewno jesteśmy święci. Spotykam ludzi, którzy tak twierdzą. Ale cierpienie samo w sobie jest złe. To nie jest nic dobrego, że spotyka nas zło. Gdybyśmy cieszyli się z cierpienia dla cierpienia, to byłoby to zaburzenie. Co innego, kiedy idziemy za Jezusem i różne rzeczy spotykają nas ze względu na Niego. W jednym z listów święty Jan Paweł II napisał, że cierpienia trzeba unikać. Ale jeśli przychodzi ono ze względu na Jezusa, możemy to cierpienie ofiarować lub z nim walczyć. Możemy modlić się, żeby Pan Jezus przyszedł ze swoją łaską i pomógł nam je dźwigać bądź je zabrał. Gdy cierpimy ze względu na Jezusa, wówczas trudy, prześladowania nabierają pewnej wartości i jest to pewnym szczęściem. Tak, możemy je wtedy traktować jako element szczęścia - ta sytuacja zbliża nas do Jezusa. Natomiast nie powinniśmy dążyć do tego, żeby sobie pocierpieć i źle się poczuć, bo to nie jest naturalny stan, do którego Pan Bóg nas wezwał. Co do leków, Biblia mówi, że Pan Bóg posługuje się lekarzami. Oni są przedłużeniem ręki Pana Boga. Trzeba traktować leki jako błogosławieństwo. Czasem Pan Bóg interweniuje w sposób nadnaturalny w nasze cierpienie, chorobę, a czasem posługuje się mądrością ludzką.
Czy cierpienie jest Bożym darem, czy efektem działania szatana?
Często spotykam się z ludźmi chorymi i cierpiącymi. Bardzo nie lubię, gdy ktoś lekko mówi, że cierpienie trzeba przyjąć, że trzeba nim żyć, trzeba je znosić i potraktować jako swój krzyż. Zwykle mówią to ludzie, którzy sami w życiu nie przechodzili przez wielkie dramaty. Wtedy łatwo jest wypowiadać takie puste frazesy. Cierpienie może być czymś niezasłużonym, czymś, co nas spotyka, na co nie mamy wpływu. Wtedy ciężko jest powiedzieć, że to jest wola Pana Boga. Spójrzmy na świętych: jeśli Pan dawał im krzyż do niesienia, na przykład znoszenie choroby, zawsze pytał, czy tego chcą. Zdarzało się też, że była to propozycja z ich strony, chcieli współcierpieć z Jezusem. W większości przypadków nikt chorego nie pyta, czy chce cierpieć. Choroba pojawia się nagle, jest cierpieniem, balastem, który niszczy. To nie jest sposób działania Pana Boga. Jeżeli Pan ofiarowywał cierpienie, to szanował ludzką wolną wolę. Człowiek sam decydował, czy chce współuczestniczyć w tej Bożej propozycji. Zazwyczaj choroby są niezawinione. To nie przypomina modelu działania Pana Boga. W niektórych przypadkach można uznać, że choroby czy ich objawy są wywoływane przez złe duchy. Kapłani lub osoby świeckie posługujące modlitwą wstawienniczą mówią, że bywa, iż wskutek modlitwy, w której wyraża się sprzeciw wobec zła i prosi się Boga o pomoc dla dręczonego, kuszonego czy opętanego, choroby lub jakieś ich objawy ustępują i to bezpowrotnie. Dlatego też w czasie modlitwy o zdrowie powinniśmy wołać do Boga o Jego interwencję. Dzieci mogą, wręcz mają prawo - i to jest normalne - wołać do Taty o ratunek, a równocześnie ofiarować Mu swój ból.
Czy cierpienie może być formą pokuty?
To zależy, jak rozumiemy cierpienie. Walka z grzechem też bywa cierpieniem. Walka z cielesnością, ze swoją grzeszną naturą. Jeśli odczuwamy pokusę a mimo to dyscyplinujemy swoje ciało, odcinamy się od relacji, które są grzeszne, to jest to często wielkie cierpienie dla człowieka i jak najbardziej może być pokutą. Pokutą może być to, że dyscyplinujemy swoje ciało i podejmujemy ścisły post. Ale znowu nie wchodziłbym w jakieś cierpiętnictwo na siłę, żeby pokutować, bo Pan Bóg może nie do końca tego w tym momencie od nas oczekuje. Warto wtedy zadać pytanie: Boże, jaki Ty masz plan? Co mogę zrobić, żeby się zbliżyć do Ciebie, a nie działać na własną rękę?
Z czego wynika obowiązek każdego wiernego do naśladowania Chrystusa także w znoszeniu prześladowania?
To jest jedna z obietnic, które Pan Bóg zostawił w swoim Słowie. Święty Paweł też mówi, że każdego, kto będzie żył według Ewangelii, spotkają prześladowania. Jeśli żyjemy jako chrześcijanie i nie mamy "pod górkę" z naszą wiarą, i wszyscy nas rozumieją, kochają, to nie do końca nasze chrześcijaństwo jest wyraziste. Nie do końca jesteśmy świadectwem, że żyjemy czystą Ewangelią. Bo taki styl życia zawsze będzie kogoś raził. Jeśli głosisz Dobrą Nowinę, a to nie wywołuje sprzeciwu, to nie głosisz prawdziwej Ewangelii. Trzeba to sobie wyraźnie powiedzieć, bo to są standardy biblijne, Boże. Tak się dzieje i dzisiaj.
Jak zapatrujesz się na prześladowania w naszej codzienności, na przykład w sytuacji, gdy w środowisku pracy czy sąsiedztwie jesteśmy wyśmiewani za nasze poglądy zgodne z Ewangelią?
To jest właśnie błogosławieństwo, które trzeba przyjąć. Czasem trzeba spojrzeć na te osiem błogosławieństw z punktu widzenia Pana Boga. Po ludzku są to trudne sytuacje: cierpimy prześladowanie, doświadczamy niesprawiedliwości, ale kiedy znosimy je z Jezusem i dla Jezusa, stają się dla nas źródłem błogosławieństwa. Po pierwsze, bo zyskujemy skarb i nagrodę, którą otrzymamy w niebie. Po drugie, Pan Bóg nam pobłogosławi tu na ziemi. To też jest jedna z obietnic: że kto zostawi ojca i matkę, i wszystko, to stokroć więcej otrzyma tu na ziemi i w przyszłym życiu. Błogosławieństwo sięga też tego czasu, w którym żyjemy. Niedawno czytałem o prześladowanych w pierwszych wiekach. Niektórzy chrześcijanie, mordowani za wiarę, umierali z uśmiechem na twarzy. Możemy tu mówić o ponadnaturalnym przejawie łaski, uldze w cierpieniu i doświadczeniu radości, której umierający w pełni doświadczą w niebie. Myślę, że czasem Pan Bóg daje takie doświadczenie radości także nam, kiedy znosimy cierpienie ze względu na Jezusa. Duch Święty obdarowuje łaską pokoju, kiedy po ludzku wszyscy występują przeciwko nam.
Dlaczego w dzisiejszym świecie tak trudno przyznać się do Chrystusa?
Ewangelia kontrastuje ze stylem tego świata. Święty Paweł mówi, że styl życia świata jest stylem króla tego świata, czyli diabła. To styl życia sił demonicznych. Człowiek, przyjmując zasady Ewangelii, daje świadectwo uzdrowienia, miłości, pokoju, którego nie daje świat. A to sprawia, że zaczynamy żyć inaczej, według Bożego Słowa. I to się ludziom nie podoba, ponieważ nie żyjemy jak wszyscy. Część ludzi nas odrzuci, bo powiedzą, że skoro nie żyjemy jak oni, to nie będą nas lubić. I traktują nas jak wrogów, bo jesteśmy ich wyrzutem sumienia. Myślę, że stąd się to bierze.
Co pomaga wewnętrznie dojrzeć do mężnego znoszenia prześladowań z powodu Chrystusa?
Uczymy się tego w praktyce. Ciężko jest przejść szkolenie ze znoszenia prześladowań. Chociaż kiedyś słyszałem, że w szkołach biblijnych w Chinach, gdzie Kościół jest prześladowany, trzeba nauczyć się wyskakiwać z okna drugiego czy trzeciego piętra, tak żeby się nie zabić ani nie zrobić sobie krzywdy. Umiejętność ta przydaje się podczas ucieczki. Uczniów zapoznaje się też ze sposobem reagowania na bicie - żeby stracić przytomność i nie czuć bólu. To są realne rzeczy. To jest cena, którą tam się płaci. Pewien Chińczyk stwierdził, że w Europie istnieje inne prześladowanie - psychiczne. Czasami - mówił - ciężej mu tu było niż wtedy, gdy go bili w Chinach. Tu chrześcijan próbują zniszczyć media. To są formy prześladowania charakterystyczne dla Europy. Przede wszystkim powinniśmy uczyć się od razu przebaczać naszym prześladowcom, nie chować urazy w sercu.
Czy doświadczyłeś w swoim życiu prześladowania z powodu wiary w Chrystusa?
Nie cierpiałem jeszcze tak jak nasi bracia na Bliskim Wschodzie, gdzie każdego dnia przelewają oni krew za wiarę. Oczywiście doświadczam nieprzyjemności związanych z krytyką, czasem dość mocną, w internecie. Staję się obiektem plotek, drwin, dochodzi do przykrych sytuacji. Ale staram się traktować tę niełatwą część służby Bogu jako przywilej uczestniczenia w pełni obietnic, które On zostawił. Mogę jeszcze mocniej czuć się Jego uczniem. Znam historie ludzi, którzy po tym, jak świadomie oddali życie Jezusowi, byli wyrzucani z domu. Zostawali bez rodziny i musieli radzić sobie sami.
Z czego to wynika, że Kościół w każdej epoce, w różnych częściach świata był i jest prześladowany?
Właśnie z tego, że głosi Ewangelię. Trudne jest chyba to, że zdarzają się prześladowania ze strony innych wierzących. Baty od swoich bolą najmocniej.

Fragment książki "Góra ośmiu błogosławieństw"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Znoszenia prześladowań uczmy się w praktyce [WYWIAD]
Komentarze (1)
Ewa Zawadzka
11 lipca 2019, 15:36
Marcin Zieliński spotyka się ze sprzeciwem nie dla tego, że głosi Ewangelię, lecz dlatego że jest nosicielem ewangelii sukcesu.