Emocje pomagają człowiekowi poznać samego siebie

Emocje pomagają człowiekowi poznać samego siebie
fot. unsplash.com

Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk (…)” (Łk 1,41-42). Okrzyk, jaki nieraz wydaje z siebie człowiek, może być spowodowany zarówno czymś pozytywnym, co go spotkało, jak też czymś, co wzbudza negatywne emocje. Elżbieta wydaje okrzyk radości nie tylko z powodu wizyty złożonej przez jej krewną, lecz również – a nawet przede wszystkim – dlatego, że została napełniona Duchem Świętym, który pozwolił jej rozpoznać w Maryi Matkę Pana.

Niech ta scena nawiedzenia św. Elżbiety przez Maryję stanie się dla nas pytaniem o to, jak przeżywamy emocje. Czy uciekam od nich? Może uważam, że poważny człowiek powinien być „chłodny” i że nie przystoi dojrzałej osobie przeżywać czegoś tak na wskroś ludzkiego jak wzruszenie czy euforia? Oczywiście, mamy uczyć się panować nad emocjami, ale to nie znaczy, że mamy je dusić w zarodku. Uczucia są po prostu częścią człowieczeństwa.

DEON.PL POLECA




Emocje są bardzo ważną informacją o moim wnętrzu, mogą mi pomóc poznać samego siebie. Szczególnie istotne jest przyjrzenie się intensywnym emocjom – co je powoduje? Często biorą one początek z tego, że dotknięta została we mnie jakaś rana. Dlatego każdy z nas inaczej może przeżywać tę samą sytuację. Jeden pozostanie niewzruszony, drugi będzie poruszony do głębi. Emocje mogą być powiązane z jakimiś wydarzeniami z mojej przeszłości. Elżbieta długo znosiła hańbę, jaką w jej czasach okryte były bezpłodne kobiety. Jej okrzyk radości nie wynika więc jedynie z tego, że odwiedziła ją tak wyjątkowa osoba jak Maryja, lecz z tego, że spotkała przyniesionego przez Nią Pana, który przywrócił jej łonu życie.

Spotkanie tych dwóch świętych kobiet jest przesycone obecnością Ducha Świętego – stąd wielka radość, stąd okrzyk, stąd też z ust ich obu płyną piękne i przede wszystkim natchnione słowa: „Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w łonie moim. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana” (Łk 1,42-45). Na te słowa Elżbiety Maryja odpowiada swoim Magnificat: „Wielbi dusza moja Pana (…)” (Łk 1,46).

Adwent, wbrew pozorom, nie jest tylko suchym liturgicznym obchodem, ale okresem, który ma ożywić naszą relację do Boga. A w międzyosobowych więziach uczucia są przecież czymś bardzo normalnym – i nikt nie powie, że są nie na miejscu. Więc jeśli pytamy o emocje w wierze, to tak – jest w niej też na nie miejsce! Bóg nie jest niewzruszonym Absolutem. Nie jest Bogiem filozofów, którego istotę zgłębia się jedynie intelektualnie, opisując Jego przymioty. To jest, owszem, niezwykle potrzebne, ale jednak niewystarczające.

Pan jest Bogiem żywym, który w Chrystusie przeżywał emocje, doświadczając radości i smutków, zachwytu i rozgoryczenia, gniewu, strachu i wzruszenia. A to wszystko dlatego, że Jezus, przyjmując ludzkie ciało, stał się stuprocentowym człowiekiem, posiadającym również sferę emocjonalną. Autor Listu do Hebrajczyków, odwołując się do Psalmu 40, pisze: „Ofiary ani daru nie chciałeś, aleś Mi utworzył ciało (…)” (Hbr 10,5). Po czym za chwilę dodaje, podkreślając, jak ważny dla zbawienia ludzi jest fakt Wcielenia Syna Bożego: „Usuwa jedną ofiarę, aby ustanowić inną. Na mocy tej woli uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze” (Hbr 10,9-10).

Niektórzy z nas w modlitwie bronią się rękami i nogami przed emocjami. Chcą być przed Bogiem grzeczni i ułożeni. Chcą być dla Niego mili i serdeczni, bo przecież inaczej nie wypada. Pilnują się, żeby nie wybuchnąć płaczem lub gniewem, a tym bardziej – śmiechem! To sprawia, że w rozmowie z Nim są po prostu nieprawdziwi i nieszczerzy. Czy piszę to tylko o „innych”? Nie, również samego siebie przyłapuję na tym, że czasem zbytnio rytualizuję swoją modlitwę. A tymczasem wystarczy otworzyć Biblię na Księdze Psalmów i zobaczyć, że te teksty są modlitwami pełnymi przeróżnych emocji. Można odnieść wrażenie, że serce ludzkie słowami psalmów daje sobie upust, wykrzykując ogromną radość, ale wznosząc niejednokrotnie również wielki lament i pełne boleści błaganie: „Usłysz, Pasterzu Izraela, Ty, który zasiadasz nad cherubinami. Wzbudź swą potęgę i przyjdź nam z pomocą” (Ps 80,2.3).

Oczywiście, trzeba się strzec jak ognia sprowadzenia wiary jedynie do emocji! Emocje wiarę pobudzają, ożywiają, a relację z Bogiem czynią głębszą i bardziej osobową. Jednakże wiara jako relacja z Panem jest więzią miłości, a miłość nie jest uczuciem, lecz wolnym wyborem. Wiem, że w pierwszym odruchu może to się wydawać dziwne, co piszę, bo miłość kojarzy nam się z różnymi emocjami. One jednak nie są miłością samą w sobie, lecz wynikają z jej przeżywania.

Proroctwo Micheasza o Mesjaszu to słowa niosące wielką nadzieję: „A ty, Betlejem Efrata, najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich. Z ciebie wyjdzie Ten, który będzie władał w Izraelu, a pochodzenie Jego od początku, od dni wieczności” (Mi 5,1). Jak mocny musi być Ten, który żyje od wieków, a przychodzi na świat w miejscu najmniejszym i mało znaczącym! I czyni to bez uszczerbku dla swojej mocy!

Adwent uczy nasz czujności, ale także pełnej emocji czułości, która po prostu pozwala zwyczajnie roztkliwić się nad Tajemnicą Wcielenia. Bóg chce porwać człowieka w podróż miłości po Jego Najświętszym Sercu – a wszystko po to, by człowiek lepiej poznał swoje własne wnętrze, siebie samego. Jest to podróż fascynująca, pełna zaskoczeń i zwrotów akcji, ale bardzo bezpieczna, jeśli odbywa się ją z Nim: „Będą żyli bezpiecznie, bo Jego władza rozciągnie się aż do krańców ziemi. A On będzie pokojem” (Mi 5,3-4).

Kierownik redakcji gdańskiego oddziału "Gościa Niedzielnego". Dyrektor Wydziału Kurii Metropolitalnej Gdańskiej ds. Komunikacji Medialnej. Współtwórca kanału "Inny wymiar"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Każdego roku w Boże Narodzenie słuchamy o narodzeniu Jezusa, który przyszedł "do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli" (J 1,11). To dla nas Bóg stał się człowiekiem. Żeby z otwartością i na stałe zaprosić...

Skomentuj artykuł

Emocje pomagają człowiekowi poznać samego siebie
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.