Fundament naszych wad i porażek. To właśnie przez to jesteśmy tak poranieni

(fot. Aliyah Jamous / unsplash.com)
Sam Guzman / kw

Wiele z naszych wad i porażek jest bardziej złożonych, niż nam się wydaje. Wzorce naszych zachowań rzadko są przypadkowe, a grzechy, które popełniamy, często są jedynie objawem głębszych, bardziej subtelnych ran w naszych duszach.

Strach to przykład takiej głębszej rany. Tuż po dumie jest istotną przyczyną naszych błędów i porażek. Lenistwo może być ukrytym strachem przed dyskomfortem bądź niepowodzeniem. Narcyzm to tylko manifestacja ukrytego strachu przed byciem niekochanym i niechcianym. Chciwość może być strachem przed niedoborem - że nie mamy wystarczająco dużo. Pożądanie i związane z nim zachowania mogą ujawniać ukryty strach przed intymnością lub zaangażowaniem. Materializm może topić lęk przed całkowitą bezsensownością czy rozpaczą. Nawet gniew może być mechanizmem obronnym maskującym strach przed słabością i bezbronnością.

Nie znaczy to, że każda porażka jest spowodowana przez jakąś postać lęku. Jest to jednak istotny czynnik, który powinniśmy rozważyć, biorąc pod uwagę nasze wady; powinniśmy wiedzieć, dlaczego jesteśmy podatni na nasze grzechy.

Dlaczego tak się boimy?

Jeśli strach jest tak potężny, jak się go postrzega, pojawia się pytanie, dlaczego tak się boimy? Wierzę, że odpowiedź znajdziemy w głębokiej świadomości naszego stworzenia i przerwanej komunii z Bogiem.

DEON.PL POLECA

Wiemy, że jesteśmy stworzeniami śmiertelnymi, to oznacza naszą podatność na zranienia. Mimo przekonania o swojej wielkości, tak naprawdę kontrolujemy znacznie mniej świata, niż myślimy. Wiele sił jest poza naszą zdolnością przewidywania lub manipulacji, a właśnie te siły często nas ranią.

Jesteśmy głęboko świadomi naszej kruchości i tej bardzo realnej zdolności do zranienia, a więc boimy się. Podobnie jak jaszczurki na pustyni tworzymy obronne mechanizmy, by chronić się emocjonalnie przed innymi. Mechanizmy te, jeśli nie są kontrolowane, mogą stać się nawykami, które nas określają.

W raju byliśmy nie mniej skończeni i bezbronni. Różnica polegała na tym, że tam mieliśmy intymną i stałą więź z Bogiem. We wszystkim dostrzegaliśmy Jego dobroć i wiedzieliśmy, że każdy moment istnienia jest darem. Jak dziecko pełne ufności powracaliśmy w ramiona Ojca, dzięki darowi życia z całkowitą ufnością, że nasz Ojciec chce dla nas dobra.

Od grzechu pierworodnego wspólnota człowieka z Bogiem została złamana. Nie dostrzegamy już Jego dobroci. Nie ufamy Mu już z całkowitą pewnością. I dlatego się boimy.

Doskonały pokój

Strach nie jest obcy psalmiście Dawidowi. Ciągle mówi o wrogach bezlitośnie ścigających jego życie, zagrożeniach dla jego królestwa, a nawet o wojnie wewnątrz jego duszy. Dlatego psalmy nic nie tracą na swojej sile - ukazują głębię ludzkiego serca z całą jego kruchością.

Nawet Jezus w swoim słabym człowieczeństwie nie był odporny na strach. W Ogrodzie Oliwnym przed męką lęk Jezusa był tak wielki, że Jego naczynia krwionośne pękły, a wielkie krople krwi spłynęły Mu po twarzy.

Pomimo burz, które szalały i zagrażały, Jezus i wszyscy cierpiący święci wieków, którzy szli za Nim, mieli serca idealnie spokojne. A to dlatego, że byli doskonale podporządkowani woli Boga. Bez względu na to, jak wielkie były zewnętrzne zagrożenia, mogli powiedzieć jak Hiob: "Choćby mnie zabił Wszechmocny - ufam i dróg moich przed Nim chcę bronić" (Hi 13,15).

Taki spokój jest możliwy do osiągnięcia przez nas wszystkich. Jednak przejście od strachu do doskonałego zaufania nie jest rzeczą łatwą. To proces, który wymaga czasu i doświadczenia. Musimy "skosztować i zobaczyć, jak dobry jest Pan" w konkretnych okolicznościach naszego życia.

To nie znaczy, że nigdy nie będziemy mieć do czynienia z żadnymi próbami. Cierpienie w takiej czy innej formie jest nieuniknione. Jeśli jednak podporządkujemy się całkowicie woli Boga, znajdziemy pokój, niezależnie od tego, co nadejdzie. Paradoksalnie, im bardziej stawiamy opór Jego woli, tym bardziej walczymy i uciekamy przed cierpieniem, a przy tym bardziej cierpimy. Im bardziej jesteśmy Mu poddani, tym mniej cierpienia mamy w życiu.

Od strachu do wolności

Amerykański prezydent Franklin Delano Roosevelt powiedział kiedyś: "Jedyną rzeczą, której musimy się obawiać, jest sam strach". Chociaż mówiąc to, nie miał na myśli życia duchowego, trudno odmówić mu racji. Strach może nas związać, sparaliżować, zadusić. Jest źródłem wielu błędów i porażek.

Jeśli kiedykolwiek będziemy postępować na drodze cnoty, jeśli kiedykolwiek znajdziemy prawdziwą wolność, musimy rozpoznać nasze lęki i pokonać je z cierpliwością. Musimy wierzyć doskonale w dobroć naszego Pana, wiedząc, że we wszystkich szansach i próbach życia działa dla naszego wiecznego dobra, a my znajdziemy pokój.

Słuchajmy więc słów św. Pawła:

"Cóż więc na to powiemy? Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować? Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz?"

"Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym".

tłum. Klaudia Królikowska

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Fundament naszych wad i porażek. To właśnie przez to jesteśmy tak poranieni
Komentarze (1)
Krzysztof Łoskot
9 grudnia 2018, 23:58
<a href="#">O</a> co tu chodzi?? Czy Jezus w Ogrodzie Oliwnym cierpiał i przeżywał strach, czy miał serce całkiem spokojne? Bo z tekstu wynika i jedno i drugie - a wytłumaczenia nie ma.