I będą dwoje jednym ciałem

(fot. shutterstock.com)
Anna i Krzysztof Łoskotowie

Jezus mówi w Ewangelii (Mk 10, 1-12), że nierozerwalność małżeństwa nie podlega dyskusji. Nie ma żadnej racji, która przemawiałaby za rozwodem. Dlaczego?

Odpowiedź jest prosta: bo tak od początku ustalił Bóg, że trwałe małżeństwo ma do osiągnięcia wspaniały cel.

Wierzącemu człowiekowi ten argument powinien wystarczyć, aby być razem do końca życia w jednym małżeństwie. Jednak sam Jezus powiedział: "Jeśli będziecie mieli wiarę jak ziarenko gorczycy, to..." Bywa, że nawet tej drobiny wiary nie mamy.

Oboje jesteśmy jednak przekonani, że Jezus dobrze życzy ludziom, więc Jego nakaz z pewnością i dla nas jest dobry. I dla innych również. Realizacja tego nakazu sprawdza się w naszym życiu. Jednak jako wolni ludzie wcale nie musimy Go posłuchać. Dlaczego Mu nie ufamy w tym względzie? Dlaczego niektóre małżeństwa się rozpadają, nie wytrzymują różnych burz i prób?

DEON.PL POLECA


Uwierz, że można

Sądzimy, że jedną z głównych przyczyn tego stanu rzeczy jest nieprzekonujące świadectwo wielu bliźnich o małżeństwie. Otaczający nas chrześcijanie często bywają smutni, zagubieni, nie wierzący do końca, nie budujący aktywnie swych małżeństw. Często po prostu nie wiedzą, że małżeństwo to budowanie, które w zasadzie nigdy się nie kończy. Albo myślą, że małżeński sukces im się należy, a jak im się nie udaje, to pewnie wina kogoś nieokreślonego, tajemniczych "onych", a może i samego Boga?

Z drugiej strony, ciągle widzimy i słyszymy że ludzie tęsknią za kimś, kto chciałby spędzić z nimi całe życie, na dobre i na złe. Szczególnie na złe (choroba, brak pracy, różne inne nieszczęścia). Bo w dobrym to byle kto wytrzyma. Taką tęsknotę zaszczepił nam Bóg. Ale młodzi często tęsknią i jednocześnie nie wierzą, że takie bycie razem jest możliwe do osiągnięcia. Bo brakuje im dobrych wzorców w ich rodzinach, wśród przyjaciół i sąsiadów. Nie wierzą, więc nie mają siły, by walczyć o swoje małżeństwo. Nie są w stanie wiele poświęcić dla budowania swego małżeństwa i dlatego zbierają mizerne plony. Co więcej, nie wiedzą, że małżeństwo buduje się myślą, mową i uczynkiem. Czasem wbrew swoim uczuciom. Nie wiedzą też, że współmałżonek jest ważniejszy od dzieci, a nawet od własnej matki i ojca. Nie wiedzą, że uczenie się miłości to poświęcanie czasu bliskim, także kosztem zarobków, awansów i swojego hobby.

Bóg daje nam czas, rozum, sprawność, zdrowie, różne talenty, aby te Boże dobra zainwestować w budowanie naszych relacji małżeńskich i innych. Kiedyś trzeba się będzie z tego rozliczyć. A małżeństwo to jedna z najważniejszych spraw na ziemi.

Uważamy, że chrześcijanin powinien głosić i pokazywać sens tego sakramentu, a także wartość współpracy z Bogiem w budowaniu relacji małżeńskich, czego bardzo potrzebują dzieci, rodzina i społeczeństwo. Bóg, który nas miłuje, zapewne cieszy się dobrem wynikającym z dobrych małżeństw.

Po co razem do końca?

Zarówno czytania ze Starego jak i Nowego Testamentu potwierdzają niezmienną prawdę: Bóg mówi nam, jak żyć i postępować, abyśmy byli szczęśliwi i bezpiecznie przeżyli ziemskie życie.

Opowieść o stworzeniu pierwszych ludzi z księgi Rodzaju powiada, że mężczyźnie niedobrze było samemu. Sama przyroda mu nie wystarczała, chociaż nad nią panował. Dlatego Bóg stworzył kobietę, która jednak jest odmienna fizycznie i psychicznie, inaczej myśli, czego innego pragnie i nie chce podporządkować się mężczyźnie.

Po co mężczyźnie kobieta, a kobiecie mężczyzna?

Dla w miarę spokojnego przepędzenia życia na ziemi? Aby mogli wspólnie więcej zarobić? Aby im się nie nudziło? Aby nie byli samotni w pojedynkę? To chyba zbyt mało.

Oboje zostali sobie nawzajem podarowani, aby nauczyli się kochać. To właśnie, naszym zdaniem, oznacza stawanie się z dwojga jednym ciałem. Co więcej, Bóg prowadzi każdego z nas w tej szkole kochania.

Na początek daje zauroczenie, piękne uczucia zachwytu, podziwu, doznanie spełnienia, przyjemność, poczucie bezpieczeństwa. Wkrótce pojawiają się trudności. Rodzi się myśl, że ona/on nie spełnia jednak moich oczekiwań, nie pomaga mi, trudno mi z nią/nim żyć. Coś zaczyna drażnić, w miejsce pierwotnego oczarowania pojawia się rozczarowanie, które też ma swoją rolę do odegrania w szkole miłości. Trzeba udzielić głębszej odpowiedzi na pytanie, po co mi ona/on?

Sądzimy, że rozczarowanie współmałżonkiem zaprasza do wejścia na kolejny, bardziej dojrzały, etap miłości, aby człowiek stał się mądrzejszy, bardziej cierpliwy i wyrozumiały, czyli, i tu wracamy do punktu wyjścia - aby ciągle uczył się kochać. Nierozerwalność i wierność w małżeństwie wystawiana jest na próbę właśnie w chwilach kryzysowych, bo one mają skłonić nas do sięgnięcia głębiej, przechodząc niejako nad naszymi upodobaniami i oczekiwaniami.

Jezus w Ewangelii mówi, że mamy być przez całe życie z jednym mężem/żoną. Chrystus dobrze nam radzi, bo jak moglibyśmy się rozwijać, gdybyśmy przy każdej trudności zaczynali od początku, z nowym człowiekiem obok nas? Przecież czas życia jest krótki.

Nie zamartwiajcie się, drodzy małżonkowie, gdy zauważycie, że wasze małżeństwa nie są idealne. Jeśli nie są takie, jakimi je sobie wymarzyliście za młodu lub w dniu ślubu. Nic na tej ziemi nie jest idealne. Raczej popatrzcie na siebie życzliwie. Ucieszcie się sobą, bo przecież przeżyliście ze sobą wiele miłych, dobrych chwil. To Bóg dał Wam zonę/męża, abyście go kochali, a nie po to, aby wam było z nią/nim dobrze i przyjemnie. Bo to jednak są dwie różne rzeczy. Jeśli będziecie się starali kochać siebie nawzajem, razem z waszymi ograniczeniami, słabościami i takim potencjałem miłości, do jakiego jesteście zdolni obecnie, to będzie wam ze sobą coraz lepiej.

A na dodatek Bóg dopuścił Was do tego, że możecie razem z Nim stwarzać nowego człowieka, przez zrodzenie i wychowywanie dziecka. To wielkie i wspaniałe zadanie, do którego też potrzebna jest wasza jedność. Nie tylko ciała, ale i ducha. A tę jedność buduje się całe życie.

Anna i Krzysztof Łoskotowie są małżeństwem od 44 lat. Wychowali czworo dzieci. Wraz z innymi małżeństwami zaangażowani są w ruch "Małżeńskie Drogi".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

I będą dwoje jednym ciałem
Komentarze (89)
Agamemnon Agamemnon
27 stycznia 2018, 18:38
Czy miłość leży w strukturze fundamentalnej bytu? Zapewne tak, ale podlega prawom rozwoju. por.: Filozofia w poezji IVRP Rozeznanie tych praw dla osób konsekrowanych jest za trudne. Z pomocą przychodzi im Amoris letitia ale czy ją zrozumieją za 100 lat? Na tak postawione pytanie odpowiedzieć może tylko prorok.
Maria Łada
4 stycznia 2015, 17:36
Ale przecież Jezus tego nie mówi w Ewangelii. Nie wypowiada słów "nierozerwalność małżeństwa nie podlega dyskusji". To jest przekłamanie. Jezus nie mówi nic takiego, tylko mówi o rozwodach, zastrzegając wyjątek "nierządu". Czyli lead tego artykułu jest jak false- prophet, jakby fałszywym proroctwem, nadinterpetacją, wypaczającą sens. I jeszcze, lansuje się to słowo "nierozerwalność" a czemu mniej lansuje się termin "unieważnienie przez sąd biskupi". To się robi po cichu? Ale czemu? Przecież to nic złego :)
E
exactly
4 stycznia 2015, 18:14
"(...) Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu? On odpowiedział: Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela. Odparli Mu: Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją? Odpowiedział im: Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony, lecz od początku tak nie było."  (Mt 19,3-8 BT) dove zastanów się proszę, to jest przekłamanie?
4 stycznia 2015, 20:22
Szkoda, że nie rozumiesz tytułu artykułu. Pytasz o nierozerwalnośc, ale na zdrowy rozum, czy można rozerwać jedno ciało, aby na powrót stało się dwoma niezaleznymi cialami?
3 stycznia 2015, 18:35
Czy biblijny Bóg Ojciec miał żonę, by z nią powić dziecko? Czy Pan Jezus ślubował jakiejkolwiek kobiecie miłość, wierność i uczciwość małżeńską?
P
Przemek
3 stycznia 2015, 15:59
1 Kor 7, 15-16: Lecz jeśliby strona niewierząca chciała odejść, niech odejdzie! Nie jest skrępowany ani "brat", ani "siostra" w tym wypadku. Albowiem do życia w pokoju powołał nas Bóg. A skądże zresztą możesz wiedzieć, żono, że zbawisz twego męża? Albo czy jesteś pewien, mężu, że zbawisz twoją żonę? Świętość nie jest sprawą zero-jedynkową. Jest pewną skalą, na której się poruszamy. Dokonujemy w życiu różnych wyborów i dzięki nim lepiej albo gorzej odpowiadamy na udzieloną nam Łaskę, wspinamy się lub opadamy na tej skali. Szczytem tej skali jest Bóg czyli Doskonała Miłość. To od Niego pochodzi przykazanie nowe abyśmy się wzajemnie miłowali tak jak On nas umiłował. Jeśli małżonkowie po rozstaniu potrafią realizować to przykazanie w samotności - chwała im za to, a właściwie chwała Panu dzięki ich postępowaniu. Co jednak jeśli nie potrafią? Dziś KK zrzuca ich na sam dół skali świętości za bycie w nowym związku bo nie przestrzegają Starego Prawa. Nie interesuje go w najmniejszym mikroskopijnym jakimkolwiek nanostopniu jak bardzo przestrzegają Nowego Przykazania. Nowe Przykazanie odnosi się też do Pasterzy Kościoła. Ufam, że dobrze odczytają Wolę Pana i jesienny Synod sprawi, że KK zacznie bardziej głosić Ducha Ewangelii niż literę wybranych fragmentów, które wcale jednoznaczne nie są.
3 stycznia 2015, 16:19
Dosyć ciekawe jest mówienie o dążeniu do swietości jednocześnei odrzucajac Dekalog. I druga sprawa: To od Niego pochodzi przykazanie nowe abyśmy się wzajemnie miłowali tak jak On nas umiłował. Jeśli małżonkowie po rozstaniu potrafią realizować to przykazanie w samotności - chwała im za to, a właściwie chwała Panu dzięki ich postępowaniu. Problem zaczyna sie w momencie, kiedy z własnej woli zerwą nierozerwalne małżeństwo czyli wypowiedzą posłuszeństwo Bogu. Konsekwencją tego jest przeważenie wejscie w grzech kolejengo zwiazku. Co istotne, ten kto zrywa swoje małżeństwo staje się takze odpowiedzialnym za grzech cudzołóstwa nieiwnnego współmałżonka.
P
Przemek
3 stycznia 2015, 16:20
I jeszcze jeden cytat 1 Kor 7: Tym zaś, którzy trwają w związkach małżeńskich, nakazuję nie ja, lecz Pan: Żona niech nie odchodzi od swego męża! Gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotną albo niech się pojedna ze swym mężem. Mąż również niech nie oddala żony. Ja więcej zakazów pochodzących z ust Pana w najobszerniejszej nauce św. Pawła Apostoła o małżeństwie nie znajduję. Nie znajduję tam zakazu dla tych, którzy zostali oddaleni lub opuszczeni aby pozostali w samotności. Jeśli dobrze pamiętam chronologię spisania Ewangelii, to w chwili, gdy Paweł pisał swój list, jeszcze ich nie było. Znajduję natomiast takie słowa: Tym zaś, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz tym, którzy już owdowieli, mówię: dobrze będzie, jeśli pozostaną jak i ja. Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie! Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąć. Jeśli więc dla człowieka wolnego (panna, kawaler, wdowa, wdowiec) lepiej jest żyć w małżeństwie niż płonąć, co będzie lepsze dla porzuconego małżonka. Paweł nie odpowiada wprost na to pytanie. Kościół na przestrzeni wieków odpowiadał na nie różnie. Dziś KK staje (na Synodzie) przed szansą dania nowej odpowiedzi. Opartej o Boże Miłosierdzie dla ludzkiej słabości bardziej niż o cokolwiek innego. Bo nic nie jest dla człowieka większą nadzieją zbawienia niż Łaska i Boże Miłosierdzie.
3 stycznia 2015, 16:26
Na jakiej podstawie uważasz, iż katolickie małżeństwo ważnie zawarte przestaje istnieć? Bo o ile pamietam, to każdy sam, swiadomie i dobrowolnie deklaruje wobec Kościoła, iż tylko śmierć kończy jego małżeństwo. Nie zdrady, kłotnie, nawet nie cywilny rozwód.  A naciaganie słów o wdowach na rozwody świadczy o dalszym życiu w kłamstwie grzechu i nie ma nic wspólnego z rzeczywistym nawróceniem i stanięciem w prawdzie o sobie.
P
Przemek
3 stycznia 2015, 16:31
Dosyć ciekawe jest mówienie o dążeniu do swietości jednocześnei odrzucajac Dekalog. O, nierozumni Galaci! Któż was urzekł, was, przed których oczami nakreślono obraz Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego? 2 Tego jednego chciałbym się od was dowiedzieć, czy Ducha otrzymaliście na skutek wypełnienia Prawa za pomocą uczynków, czy też stąd, że daliście posłuch wierze?1 3 Czyż jesteście aż tak nierozumni, że zacząwszy duchem, chcecie teraz kończyć ciałem?2 4 Czyż tak wielkich rzeczy doznaliście3 na próżno? A byłoby to rzeczywiście na próżno. 5 Czy Ten, który udziela wam Ducha i działa cuda wśród was, [czyni to] dlatego, że wypełniacie Prawo za pomocą uczynków, czy też dlatego, że dajecie posłuch wierze? Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli! [...] 4 Zerwaliście więzy z Chrystusem; wszyscy, którzy szukacie usprawiedliwienia w Prawie, wypadliście z łaski. 5 My zaś z pomocą Ducha, na zasadzie wiary wyczekujemy spodziewanej sprawiedliwości. 6 Albowiem w Chrystusie Jezusie ani obrzezanie, ani jego brak nie mają żadnego znaczenia, tylko wiara, która działa przez miłość.
P
Przemek
3 stycznia 2015, 16:39
Niczego nie naciągałem, piszesz nieprawdę! Przeciwnie, napisałem, że przypadek o którym radzi Synod i na temat którego jest ta dyskusja nie jest jednoznacznie opisany w 1 Kor 7. Upominam Cię, żebyś przestał używać takich argumentów. A z mojego nawrócenia i stanięcia w prawdzie sądził mnie będzie Pan, nie Ty. Głównie po to żeby Tobie nie odmierzyli taką miarą, jaką sam mierzysz.
P
Przemek
3 stycznia 2015, 16:53
Bo o ile pamietam, to każdy sam, swiadomie i dobrowolnie deklaruje wobec Kościoła, iż tylko śmierć kończy jego małżeństwo. Nie zdrady, kłotnie, nawet nie cywilny rozwód. Wydaje mi się, że Ty zupełnie nie rozumiesz sensu przysięgi małżeńskiej. Po pierwsze Chrystus jasno mówi: A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie [...] Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie15. A co nadto jest, od Złego pochodzi. Po drugie Apostoł pisze: Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: «Panem jest Jezus» Jeśli więc własną mocą nie możemy powiedzieć trzech słów, to jakże możemy przysięgać miłość do śmierci ??? Tzw. przysięga małżeńska nie jest żadną przysięgą, bo byłoby to sprzeczne z Pismem. Jest modlitwą o Łaskę Bożą potrzebną do wytrwania w postanowieniach miłości, wierności u uczciwości. Ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci. Amen. Zaczynasz coś już kojarzyć?
3 stycznia 2015, 17:17
"Ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci. Amen. Zaczynasz coś już kojarzyć?" Owszem zaczynam kojarzyć, iz próbujesz zrzucić winę na Pana za nieudane małżeństwo. No bo skoro nie pomógł, to się rozpadło. A z tymi przysiegami, zakladam, iż nie przysiegałeś, bo jeżeli złożyłeś przysiegę małżeńską, to sobie teraz zaprzeczasz. 
3 stycznia 2015, 17:18
Wierzący katolik (faktycznie żyjacy wiarą, a nie tylko gadajacy o swej wierze) nigdy nie dopuści sie wystąpienia przeciw Panu (w tym chocby trwałego życia w grzechu cudzołóstwa).  Bo dobrowolne, świadome życie w grzechu ciezkim jest wprost zaprzeczeniem wiary. 
3 stycznia 2015, 17:22
"temat którego jest ta dyskusja nie jest jednoznacznie opisany w 1 Kor 7" Jest jednoznacznie opisany w Ewangeliach, ale.... 
P
Przemek
3 stycznia 2015, 17:30
Owszem zaczynam kojarzyć, iz próbujesz zrzucić winę na Pana za nieudane małżeństwo. No bo skoro nie pomógł, to się rozpadło. To Twoje słowa. Ja uważam inaczej. Przyczyną nieudanego małżeństwa jest grzech i Książę tego świata, nie Pan. Człowiek ma wolną wolę i wybiera między błogosławieństwem a przekleństwem. Często wybiera źle. A Bóg jest Miłością.
3 stycznia 2015, 17:37
"Przyczyną nieudanego małżeństwa jest grzech" Konsekwencją grzechu jest odrzucenie Boga, a co za tym idzie takze Jego koncepcji małżeństwa jako "dwoiga osób w jednym ciele". Niestety zycie w kolejnym związku jest cały czas odrzucaniem tej koncepcji małzeństwa i stawianiem swojej wizji małzeństwa ponad Boga. Bóg jest Miłością, ale nie zrobi nic przezciw wolnej woli człowieka, wiec skoro wybiera sie druga "żonę (męza)" to Bóg to oczywisćie uszanuje. Ale czy taka jest Jego wola opisana w Ewangelii?
P
Przemek
3 stycznia 2015, 17:50
Jak czytam o "nigdy" i "zawsze" to od razu wiem, że to ideologia, a nie wiara. Sam Bóg, nie zawsze przestrzegał danego przez Siebie prawa (patrz choćby historia Moabitki Rut, zdrada Dawida), a co dopiero "wierzący katolik". Bo dobrowolne, świadome życie w grzechu ciezkim jest wprost zaprzeczeniem wiary. Na okoliczność nauki o grzechu i sumieniu polecam to: http://www.katolik.pl/wlacz-myslenie,22880,416,cz.html?s=1
P
Przemek
3 stycznia 2015, 18:02
Po pierwsze to poczytaj NT i zobacz jak centralne miejsce zajmuje w nim nauczanie o małżeństwie, szczególnie o jego nirozerwalności. Potem zastanów się czy aby KK nie poświęca mu za mało uwagi, i głoś, głoś, głoś! To co nazywasz Bożą koncepcją małżeństwa jest elementem większej całości, którą ja nazwałbym Bożą koncepcją miłości. I nie sądzę, aby fragment był ważniejszy od całości.
3 stycznia 2015, 18:06
Poczytaj sobie jak swięci żyjacy wiarą przeżywali swoje drobne potknieci, które dla nich stanowiły osobisty dramat, a wierzacy deklarujacy uznaje to nie tyle za swój grzech, lecz oczywiste prawo do błedu. To jest dokładnie tak, jak sie kogoś kocha, każdy drobiazg staje sie wtedy ważny, a zranienie kochanej osoby staje się osobistym dramatem. Natomiast nie kuma, o co chodzi z tym sumieniem, skoro jasno napisąłem o dobrowolnym i swiadomym trwaniu w grzechu śmiertelnym (czyli nie masz przymusu, a sumienie - rozumowe sumienie - uznaje jakiś czyn za poważne zło). Ważne jest też, iż od dziecka jesteśmy zobowiazani do kszatłtowania sumienie, wina może być też np. lekceważanie nauki religii i nie poznanie przymiotów małzeństwa katolików.
3 stycznia 2015, 18:10
"To co nazywasz Bożą koncepcją małżeństwa jest elementem większej całości," Ef 5.21-dk  ze szczególnym uwzglednieniem porównania Kościoła z małżeństwem. A miłość w ujęciu Ewangelii to jest poświecenie siebie dla drugiego aż do własnej smierci. Czy o takiej miłości wobec małzonki (małżonka) odrzuconego rozwodem piszesz tutaj?
P
Przemek
3 stycznia 2015, 18:10
Właśnie, że nie jest jednoznacznie opisany, bo znaczenie słów Chrystusa "poza wypadkiem nierządu / rozpusty / wszeteczeństwa" - (w zależności od tłumaczenia) jest dyskutowane w całym chrześcijaństwie od prawie 2000 lat.
3 stycznia 2015, 18:16
Poważnie? Kościół katolicki nie dyskutuje na ten temat.  Natomiast dysksuja jest wynikiem nieustannego faryzeizmu, czyli szukania prawa. I jeszcze jedno, skoro bowiem Kościół jest porównany do małzeństwa, to przyjęcie za niektórymi szerokiej interpretacji tych słow oznaczało by, iż Jezus już dawno opuścił swój Kościół (zobacz jak wiele nierządu (zdrad) czyni kazdy z członków Kościoła)
P
Przemek
3 stycznia 2015, 18:25
Ef 5, 21-dk to święte słowa. Ciekawe ile pierwszych, sakramentalnych małżeństw tak żyje. Gdyby tak żyły, to Synod miałby inną agendę. Dozgonna wierność małżonkowi który odszedł jest dobrem, jeśli przynosi dobre owoce. Jeśli przynosi złe - nie jest dobrem.
P
Przemek
3 stycznia 2015, 18:40
Nie weim kto to jest wierzący deklarujący. Nawet gdybym wiedział, nie osądzałbym go. Bo Wiara i Miłość do Boga jest łaską. Jak ktoś jej dostąpił mało, to i mało kocha, może wcale. A od dziecka to... mamy różnie. Ja np. znam wiele osób, którym kapłani KK mówili z ambony co jest grzechem a co nim nie jest. Obowiązek kształtowania własnego sumienia był wówczas mocno upośledzony. Jednych i drugich znowu ja wolę miłosierdziem otoczyć, a nie pisać, że trwają w grzechu śmiertelnym. Bo nie wiem.
P
Przemek
3 stycznia 2015, 18:59
poczytaj jak nie dyskutuje http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TM/rozwod_pierwotny.html
E
exactly
3 stycznia 2015, 19:31
"Dozgonna wierność małżonkowi który odszedł jest dobrem, jeśli przynosi dobre owoce. Jeśli przynosi złe - nie jest dobrem. "  -- ---- kłamstwo nad kłamstwami
3 stycznia 2015, 23:18
A obiektywnym sedzią oceniajacym czy przynosi dobre lub złe owoce jest oczywiscie sam zainteresowany. Bo nawet jego sumienie chyba nei do końca akceptuje wybory, skoro tak wielu szuka jakiegoś prawnego kruczka, aby uspokoić swoje sumienie chocby przyjmowaniem Komunii sw. "Ciekawe ile pierwszych, sakramentalnych małżeństw tak żyje." Bardzo wiele, ale są niewidoczne dla wielu. Bo są skromen, ciche, normalne. A to nie jest ani ciekawe, ani ważne dla ludzi kochajacych taplanie sie w bagnie grzechów. Cudzych grzechów, bo wtedy łatwiej uznać swoje problemy za coś normalnego, a życie "świete" za nieosiagalny wyjątek
3 stycznia 2015, 23:23
Ciekawie piszesz, ale gdyby nie trwali, ba gdyby byli przekonani w sumieniu iż nie trwaja w grzechu smiertelnym to by przystępowali do Spowiedzi i Komunii sw. Ale maja z tym jakis problem. Oczywiście kazdy musi być otoczony miłosierdziem, ale miłosierdzie nie jest mówieniem komuś iż robi dobrze, jezeli robi obiektywanie źle.  Miłosierdzie, to wskazanie drogi i towarzyszenie w powrocie, a nie bajdurzenie iz tak musi być i ze życie w bagnie grzechu jest zyciem w perfumerii. Miłosierdziem np nie jest dostarczanei alkoholikowi wódki, a pedofilowi zdjeć dzieci.
2 stycznia 2015, 23:35
Nierozerwalnośc małżeństwa jest rzeczą na tyle oczywistą i na tyle normalną, że dziwią mnie komentarze wychwalające takie oczywiste, normalne dla każdego katolika świadectwo życia. Patalogia rozwodów, które ostatnio usilnie lansuje sie jako normę społeczną, dobro czy też tylko prawo do wyboru szczęścia, wymaga jednoznaczengo odrzucenia przez katolików.
P
Przemek
3 stycznia 2015, 16:59
Nierozerwalnośc małżeństwa jest rzeczą na tyle oczywistą i na tyle normalną Tomasz, OTWÓRZ OCZY!!! Świadectwa dobrych małżeństw (trwałość jest ich ważnym, ale nie jedynym przymiotem) są dziś bardzo potrzebne.
3 stycznia 2015, 17:20
"Świadectwa dobrych małżeństw (trwałość jest ich ważnym, ale nie jedynym przymiotem) są dziś bardzo potrzebne." Naprawdę? Wątpię, czy ktoś naprawdę chciałby posłuchac dziś na czym polega dozgonne poświecenie sie i swoich egozimów dla miłości małżeńskiej. Bo to nie sa jakies cukierkowate opowiastki.
R
Robert
2 stycznia 2015, 21:57
A co w takiej sytuacji kiedy nagle żona mówi do męże po prawie 4 latach małżeństwa, że ona to tak naprawdę nie chciała ślubu, że teraz dopiero się przełamała żeby stanąć w prawdzie ? No i przez ten cały czas człowiek się dziwił dlaczego się nie układało w małżeństwie, a tak naprawdę było od początku oparte na kłamstwie. Finał jest taki, że ona zostawia męża i się niczym nie przejmuje, a facet zostaje na lodzie i ani sobie z kimś innym życie układać ani z żoną. Czy w takiej sytuacji nie przychodzi właśnie z pomocą w kościele sytuacja uznania małżeństwa za nieważne ?
K
Kit
3 stycznia 2015, 09:22
Spróbuj
K
KiT
3 stycznia 2015, 09:39
PS, oczywiście nie życzę Ci kontaktu z Sadem Kościelnym, Nikomu zreszta . . .
.
.
2 stycznia 2015, 13:34
Zawsze byłam i nadal jestem przekonana o nierozerwalności małżeństwa, mimo, że nigdy nie wychodziłam za mąż. 
A
aga
2 stycznia 2015, 13:01
Piękne... dziękuję! Mam nadzieję, że kiedyś stworzę z kimś małżeństwo oparte na prawdziwej miłości. :-)
Z
Zocha
3 stycznia 2015, 00:53
Pamiętaj że prawdziwa miłość to nie są same przyjemności. Jezus z prawdziwej miłości pozwolił się zamęczyć!
:
:)
3 stycznia 2015, 01:56
Życzę ci tego, i pamiętaj, że miłość nie polega też na zamęczaniu siebie nawzajem. Dobrze jest też unikać takich osób jak Zocha i nie pozwolić im mieszać w swoim życiu.
R
rafi
2 stycznia 2015, 12:16
Jest takie zdanie w Piśmie Świętym: "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12). Znam takich którzy głosili nierozerwalność małżeństwa dopóki im się małżeństwa nie rozpadły. Jak to mówią, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Jeśli ktoś trwa nierozerwalnie w małżeństwie, niech dziękuje za to Bogu, bo to jest niepojęta Boża łaska. W tym nie ma żadnej naszej zasługi, ale TYLKO I WYŁĄCZNIE Boża łaska. I niech się modli dalej o łaskę, żeby nie skończył tak, jak nie chce.
F
franek
2 stycznia 2015, 13:17
Bóg dał nam wolność. Możemy skorzystać z Jego darów lub nie. Nie jesteśmy bezwolni i dlatego możemy czynić dobrze lub źle ( a nie jak komputer). Nierozerwalność małżeństwa zadał nam Jezus - jest to więc coś do zrobienia przez nas. Jego łaską jest że nam o tym powiedział.
W
wolnosc
2 stycznia 2015, 15:54
16 Do niewiasty powiedział: «Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą». 17 Do mężczyzny zaś [Bóg] rzekł: «Ponieważ posłuchałeś swej żony i zjadłeś z drzewa, co do którego dałem ci rozkaz w słowach: Nie będziesz z niego jeść - przeklęta3 niech będzie ziemia z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia. 18 Cierń i oset będzie ci ona rodziła, a przecież pokarmem twym są płody roli. 19 W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie, póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz!»4
2
2141
2 stycznia 2015, 16:18
A ja znam takich, którzy osądzają innych na podstawie oszczerstw rozpowszechnianych w internecie, a sami są "pełni wszelkkiego plugastwa", jak znane z wypowiedzi Chrystusa groby pobielane.
R
rafi
2 stycznia 2015, 22:47
Bóg nie jest obserwatorem, który nam coś zadaje, i patrzy jak się z tego wywiązujemy. Bóg jest Miłością. Dobrym Ojcem. Tatą.
2 stycznia 2015, 23:40
Łaska Pana jest dana darmo każdemu bez wyjątku małżeństwu w Sakramencie Małżeństwa. Jedni łaskę przyjmują, wrastajac w miłosci, inni łaske depczą, odrzucaja i w konsekwencji swoich wyborów rozwodzą sie. Wybór i to w pełni wolny i świadomy zawsze należy do człowieka. 
F
franek
3 stycznia 2015, 00:56
Bóg od zawsze wiedział że prawdziwe życie w miłości to nie jest bułka z masełkiem! :)
D@
do @nick
12 czerwca 2013, 10:46
Jezus przewidził rozwód w jednej jedynej sytuacji: zdrady, czyli cudzołóstwa, nazwanego w Ewangelii nierządem. Jednak ktoś poprzekręcał Jego słowa i zaczął wyjaśniać, że nie chodziło Mu wcale i cudzołóstwo, ale o związek nielegalny, czy coś takiego. Dlatego teraz ludzie zdradzeni i porzuceni muszą cierpieć nie za swoje grzechy
Z
Zocha
2 stycznia 2015, 13:22
Poczytaj dokładnie. Jeśli małżeństwo było nierządem to wtedy należało go zaprzestać. Obrzędy zawierania małżeństwa były wtedy mało sformalizowane. Zatem były i takie małżeństwa, które nie zasługiwały na kontynuacje. Dziś też są w Kościele formalnie uznane małżeństwa które de facto są nieważne od początku, bo oparte na kłamstwie, nieświadomości czy tp.
`
~`AAA
2 stycznia 2015, 15:27
I w tym jest troche prawdy....
CM
co mówi Chrystus?
12 czerwca 2013, 09:49
Odnośnie zdrady w małżeństwie. Może mnie ktoś olśnić, dlaczego młoda kobieta, która została zdradzona przez męża i ostatecznie przez niego porzucona (założył nową rodzinę, bez rozwodu), ma do końca swojego życia ponosić odpowiedzialność za jego czyn? Nie może się z nikim związać, bo kościoł tego zabrania... czy to jej wina??? Naprawdę musi umartwiać się do konca życia?? Gdzie tu sprawiedliwość?? Staram się to zrozumieć, ale nie potrafię. ... A co mówi na ten temat Pan Jezus w którego wierzysz? Chyba, że w Niego nie wierzysz?? Czy kościół (chyba Kościół, bo kościół to budynek), czy więc Kościół zabrania czegokolwiek, czy raczej chce wypełniać słowa Mistrza i przekazuje nam je nieustannie? Inna sprawa, że problemy wśród duchownych zaczynają się, że przekazują inne słowa niż te, które wypowiedział Mistrz z Nazaretu... ale załóżmy, że głoszą słowa swojego Pana, to zastanów się komu lepiej zaufać, sobie, księżom czy jednak Jemu?....!?
K
konrad
18 marca 2013, 20:04
Do @nick I z punktu widzenia - rodzenia dzieci - co jest zawsze blogoslawieństwem.
N
nick
18 marca 2013, 18:24
Odnośnie zdrady w małżeństwie. Może mnie ktoś olśnić, dlaczego młoda kobieta, która została zdradzona przez męża i ostatecznie przez niego porzucona (założył nową rodzinę, bez rozwodu), ma do końca swojego życia ponosić odpowiedzialność za jego czyn? Nie może się z nikim związać, bo kościoł tego zabrania... czy to jej wina??? Naprawdę musi umartwiać się do konca życia?? Gdzie tu sprawiedliwość?? Staram się to zrozumieć, ale nie potrafię. 
K
konrad
18 marca 2013, 11:02
Jest jeden dopuszcalny powód rozwodu, dany przez samego Pana: zdrada. Mat. 5:32 32. A Ja wam powiadam, że każdy, kto opuszcza żonę swoją, wyjąwszy powód wszeteczeństwa, prowadzi ją do cudzołóstwa, a kto by opuszczoną poślubił, cudzołoży. (BW) ... Refael72.Też dałbym się nabrać jak Ty, ale w porę ktoś wkleił linka! [url]http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/szukajacym_drogi/rozwod.html[/url]
R
Refael72
18 marca 2013, 09:01
Jest jeden dopuszcalny powód rozwodu, dany  przez samego Pana: zdrada. Mat. 5:32 32. A Ja wam powiadam, że każdy, kto opuszcza żonę swoją, wyjąwszy powód wszeteczeństwa, prowadzi ją do cudzołóstwa, a kto by opuszczoną poślubił, cudzołoży. (BW)
K
konrad
17 marca 2013, 19:37
Natomiast często jest tak,, że tacy ludzie jak autorzy nie rozumieją tych z problemami (nie piszę że oni).
K
konrad
17 marca 2013, 19:36
Jakież to wszystko w tym waszym artykule proste. Ale życie takie nie jest. A uwierzycie, że wszystko to o czym tu piszecie może być dopełnione i pozostaje się samemu? ... Uwierzę Taro.
Z
znajomy
17 marca 2013, 17:26
Jakież to wszystko w tym waszym artykule proste. Ale życie takie nie jest. A uwierzycie, że wszystko to o czym tu piszecie może być dopełnione i pozostaje się samemu?  ... Zawsze istnieją wyjątki. Wystarczy jeden przypadek i już można powiedzieć, że tak się nie da... Ale co do istoty autorzy mają rację, wiedzą co mówią, bo są ze sobą razem prawie 50 lat, a ich czworo dzieci też żyje w udanych związkach małżeńskich.
T
Tara
17 marca 2013, 17:07
Jakież to wszystko w tym waszym artykule proste. Ale życie takie nie jest. A uwierzycie, że wszystko to o czym tu piszecie może być dopełnione i pozostaje się samemu? 
A
Alla
17 marca 2013, 16:25
No cóż, ludzie się rozwodzą, bo nie tylko nie wierzą w swoje małżeństwa, ale przede wszystkim zawierają je bez odpowiedniego przygotowania (kursy przedmałżeńskie i wizyty w poradniach w Polsce to żenada, to nie jest przygotowanie tylko zbędne zawracanie głowy). Najpierw trzeba porozmawiać o każdej możliwej kwestii, dotknąć tego, co może w małżeństwie się pojawić, dowiedzieć się, jaka jest postawa narzeczonej/narzeczonego wobec spraw fundamentalnych i nie tylko, potrzeba refleksji nad sobą i nad drugą osobą. Przede wszystkim, trzeba się zorientować czy przyszły współmałżonek jest dobrym człowiekiem i czy chce i potrafi się zmieniać na lepsze, czy w ogóle ma chęci do pracy nad związkiem i czy dąży do rozwoju w wierze. Jeśli ktoś bierze ślub w ciemno, to potem nie ma czemu się dziwić, że się rozczarowujemy. Pozdrawiam - żona ze stażem :)
Z
Zocha
24 października 2012, 12:40
Nie powinno być cywilnych "ślubów" katolików! Powinien być tylko Sakrament Małżeństwa - wowczas nie byłoby w ogóle rozwodów! No, ale prawo cywilne rządzi tym światem.. i nawet Kościół bezsilny! Idąc dalej - nie powinno byc żadnych ślubów to nie byłoby rozwodów! Ale sakramentalny ślub jest dla katolika najważniejszy. Natomiast gdy żyje w jakimś kraju w którym potrzebny jest lokalny zwyczaj ślubny, to czemu miałby katolik protestować albo nie skorzystać ze zwązanych z nim przywilejów? Ponad tysiąc lat kościół nie miał swojego obrządku ślubnego. Jakoś się rozwijał. To nie sposób ślubowania ale przestrzeganie zasad Jezusa decyduje o jakości małżeństwa i w konsekwencji rodziny.
19 października 2012, 19:12
Żyjac w świecie bez Boga zapewne tak jest. Ale mam dla Ciebie Dobrą Nowinę. Katolik pokładający ufnośc w Bogu może uniknąć tragedii rozwodu. Powiedż kobiecie bitej i gwałconej przez pijanego mężą, że żyje ona /jak to ująłeś/ w świecie bez Boga , acha, i pociesz ją, żę masz dla niej Dobrą Nowinę.... Człowieku! Zastanów się, co piszesz, bo to co piszesz, to tylko puste słowa,...... jak łatwo jest rzucić cytacik lub hasełko i odejść w poczuciu "spełnionego obowiązku". Tylko ze zawsze osoba pokrzywdzona moze wystąpić o separacje i pokładać ufnośc w Bogu, iiż współmałżonek sie nawróci. Powiem dalej, mozna nawet rozwiesc sie cywilnie, aby np. zabezpieczyć majatek, czy prawa dzieci. Ale nie ma żadnego powodu, aby wchodzić w inne zwiazki (cudzołożne).
F
Flora
19 października 2012, 18:11
Wydaje mi się, że rozwody są jednak czasami smutną koniecznością. Zdarza się, iż nie ma innej drogi niż rozstanie. Zwłaszcza jeżeli w grę wchodzi przemoc fizyczna, psychiczna lub nałóg. Gdy świadkami i ofiarami są dzieci trzeba działać szybko, żeby uniknąć tragedii Żyjac w świecie bez Boga zapewne tak jest. Ale mam dla Ciebie Dobrą Nowinę. Katolik pokładający ufnośc w Bogu może uniknąć tragedii rozwodu. Powiedż kobiecie bitej i gwałconej przez pijanego mężą, że żyje ona /jak to ująłeś/ w świecie bez Boga , acha, i pociesz ją, żę masz dla niej Dobrą Nowinę.... Człowieku! Zastanów się, co piszesz, bo to co piszesz, to tylko puste słowa,...... jak łatwo jest rzucić cytacik lub hasełko i odejść w poczuciu "spełnionego obowiązku".
M
młody
19 października 2012, 15:57
Do młodej, nie ma się co martwić, na jak długo. Dobra jest każda próba podjęcia dialogu, rozmowy, a może to zachęta do jakiejś gruntowniejszej rozmowy. To duży akt odwagi pogodzić się  z mężem. O to właśnie chodzi, by sobie przebaczać wzajemnie.
M
młoda
19 października 2012, 11:25
Wczoraj przeczytałam ten artykuł - i pogodziłam się z mężem! Nie wiem na jak długo, ale dzięki.
JJ
Jarek Jaworski
17 października 2012, 21:34
 Bardzo mądry artykuł. Dziękuję.
15 października 2012, 22:46
miałam na mysli Ksiege rodzaju, Adama i Ewę, oraz drzewo dobra i zła.....a nie współczesne "Małżeństwo", czy zwiazek dwojga singli niezdolnych bąz nie chcacych małzeństwa a żyjacych jak małżonkowie...... AF.-wierząca. Współczesna małżeńśtwa sa tak różne, i sa przykłądy wspaniałych i też są przykłady związków egoistów. Ale czy to pierwsze małżeńśtwo było idealne ? Bo gdzie był Adam, jak jego żona byla kuszona?  Stał i patrzył. Czyżby był tylko egoistą ?
F
franek
15 października 2012, 20:58
do Krzyś'eKa O nierozerwalności małżeństwa mówił Jezus, a to nie jest Księga Rodzaju  tylko Nowy Testament czyli Ewangelia - Dobra Nowina
15 października 2012, 10:48
Nie lubię opierania prawdy o nierozerwalności na księdze Rodzaju, której pierwsze 11 rozdziałów autorzy napisali w oparciu o mitologię mezopotamską (źródło - Pismo Św. Edycja św.Pawła). Nie znam tej edycji, ale jeżeli tak ktoś tam napisał, to jest ateistą, który nie zna podstaw religii katolickiej. Oznacza to po prostu, iż tę edycję można spokojnie wyrzucić do kosza, bo jest bezwartościowa, tłumaczenia fałszywe religijnie, za to postępowe.
A
AF.-wierząca..
15 października 2012, 10:34
miałam na mysli Ksiege rodzaju, Adama i Ewę, oraz drzewo dobra i zła.....a nie współczesne "Małżeństwo", czy zwiazek dwojga singli niezdolnych bąz nie chcacych małzeństwa a żyjacych jak małżonkowie...... AF.-wierząca.
12 października 2012, 14:27
Bardzo mądre podejście do spraw tak kontrowersyjnych w dzisiejszych czasach, w tak delikatnym temacie trwałosci zwiazku mężczy6zny i kobiety. Co jest tak kontrowersyjnego i delikatnego w małżeńśtwie ?
A
A.F-wierząca
12 października 2012, 13:21
Bardzo mądre podejście do spraw tak kontrowersyjnych w dzisiejszych czasach, w tak delikatnym temacie trwałosci zwiazku mężczy6zny i kobiety. Myslę że Ksiega rodzaju świetnie oddaje cel i sens natury człowieka. Wynaturzeniem natomiast jest brak dojrzalości i niezdecydowanie,homoseksualizm itp.ca z upośledzen różnego typu i różnego pochodzenia czesto z winy rodziców ich zaniedbań natury biologicznej, natury emocjonalnej itp.wiara jest tu kwestia wyboru,wychowania i wrażliwości sumienia....A.R..pozdrawiam -wierząca...
KA
Krzyś'eK aktualizacja komentar
9 października 2012, 20:02
Nie lubię opierania prawdy o nierozerwalności na księdze Rodzaju, której pierwsze 11 rozdziałów autorzy napisali w oparciu o mitologię mezopotamską (źródło - Pismo Św. Edycja św.Pawła). Przywoływanie tych fragmentów Pisma jako argumentów jest jak opieranie prawdy na mitologii, co podburza wiarę ludzi myślących, niezorientowanych w temacie. Pieśń o Bogu Stwórcy oraz Poemat o Stworzeniu powstały jako wyrażenie przekonań płynących z wiary, że świat pochodzi od naszego Boga, nie innego / innych. On jednak nie objawił nam mechanizmu Stworzenia wtedy.
K
Krzyś'eK
9 października 2012, 19:54
Nie lubię opierania prawdy o nierozerwalności na księdze Rodzaju, której pierwsze 11 rozdziałów autorzy napisali w oparciu o mitologię mezopotamską (źródło - Pismo Św. Edycja św.Pawła). Przywoływanie tych fragmentów Pisma jako argumentów jest jak opieranie prawdy na mitologii, co podburza wiarę ludzi myślących. Pieśń o Bogu Stwórcy oraz Poemat o Stworzeniu powstały jako wyrażenie przekonań płynących z wiary, że wszelkie mity innych narodów są nieprawdą. Bóg jednak nie objawił nam mechanizmu Stworzenia wtedy.
Z
Zocha
8 października 2012, 18:52
Do AD Jest coś takiego jak separacja małżonków. Chrystus powiedział kto opuści żonę/męża i weźmie innego ten grzeszy. Jeśli musi opuścić i nie weźmie innego to separacja.
Z
Zocha
8 października 2012, 18:51
Do AD Jest coś takiego jak separacja małżonków. Chrystus powiedział kto opuści żonę/męża i weźmie innego ten grzeszy. Jeśli musi opuścić i nie weźmie innego to separacja.
Z
zocha
7 października 2012, 20:48
Żeby to było takie proste jak jest to ukazane w tym artykule! A jak się ma rozwód cywilny do małżeństwa kościelnego? Chyba nic nie zmienia, bo prawo RP nie ma wpływu na prawo kanoniczne. Tak więc para, która bierze rozwód cywilny (kościelnego rozwodu podobno nie ma), nadal jest małżeństwem sakramentalnym. I odwrotnie, można być małżeństwem w świetle prawa polskiego nie biorąc ślubu kościelnego. Katolik ma żyć wg swoich zasad niezależnie od prawa państwa w którym mieszka. Dlatego nie ma co się nadmiernie przejmować prawem cywilnym, byle nie zmuszało nas do aborcji, rozwodów, zodziejstwa czy tym podobnych grzechów.
F
franek
7 października 2012, 20:43
Chrystus nie powiedział że nierozerwalnośc małżeńska jest dobra tylko dla katolickich małżeństw. Ona jest dobra dla wszystkich małżeństw! Dlatego działajmy na rzecz trwałości każdego małżeństwa - cywilnego także, też mahometańskiego, hinduskiego czy jakiegokolwiek innego. Jeśli Mu wierzymy! To, że się nam niewiele uda nie powinno nas zwalniać z tego zadania. Kim jesteśmy by nam się często udawało? Chrystus kilka lat nauczał i mało kogo w Jerozolimie przekonał. Jeśli każdy z nas zrobi choć troszkę dobrego w tej sprawie - to będzie już dużo. Przynajmniej nie powielajmy w rozmowach niegodnych katolika stereotypów na temat małżeństwa, wierności, ....
7 października 2012, 20:28
Wydaje mi się, że rozwody są jednak czasami smutną koniecznością. Zdarza się, iż nie ma innej drogi niż rozstanie. Zwłaszcza jeżeli w grę wchodzi przemoc fizyczna, psychiczna lub nałóg. Gdy świadkami i ofiarami są dzieci trzeba działać szybko, żeby uniknąć tragedii Żyjac w świecie bez Boga zapewne tak jest. Ale mam dla Ciebie Dobrą Nowinę. Katolik pokładający ufnośc w Bogu może uniknąć tragedii rozwodu.
R
różnice
7 października 2012, 19:52
Rodzaje: - są ci, którzy zniszczyli malżeństwo sakramentalne i zmusili do rozwodu, bo chcieli zmienić żonę/męża na nowszy model - są ci, którzy bronili się przed krzywdą (alkoholizm, przemoc) biorąc rozwód. oraz - ci, którzy ratowali małżeństwo sakramentalne i rozwód otrzymali pomimo niezgody na niego. Chyba widać wyraźnie o co chodzi.
A
AD
7 października 2012, 18:37
Wydaje mi się, że rozwody są jednak czasami smutną koniecznością. Zdarza się, iż nie ma innej drogi niż rozstanie. Zwłaszcza jeżeli w grę wchodzi przemoc fizyczna, psychiczna lub nałóg. Gdy świadkami i ofiarami są dzieci trzeba działać szybko, żeby uniknąć tragedii
T
teresa
7 października 2012, 17:48
Niestety sakrament małżeństwa to cierpliwe znoszenie wad,dyskusje i "postanawiam poiprawę, rekolekcje,odnowa i przebaczenia. Takie tam Boże łaski ubezwłasnowolnienia dla dobra drugiego człowieka. Do czasu,aż stan duchowego lub fizycznego zagrożenia przkroczy dopuszczalny  wymiar. Jeśli będę jeszcze kiedyś" miała" złote obrączki to takie z krzyżem,relikwiami i różańcowym progiem.
M
maria
7 października 2012, 17:09
Nierozerwalność jak każde inne zadanie jest nie do wykonania. Trzeba pamietać, ze możemy się nie wiedzieć jak spinać, nie wiedzieć jak wykorzystywać talenty, zdolności i inne ości a nic nam z tego nie wyjdzie, jeśli Bóg się nie włączy w te wysiłki, jeśli nie zaufa się Bogu, że On lepiej od nas wymyśli wszystko, co trzeba do realizacji tej nierozerwalności. Czasami ludzie się chełpią, że tworzą tak mocny nierozerwalny związek, a to tylko wzajemne uzależnieniee się od siebie, taka nałogowość godna politowania.  Tak samo Mariusz, nie martw się, że masz przed sobą kawał życia samotnego - jak oddasz to Bogu, to jeszcze okaże się, że to szczęście. Już drugi raz  na temat małżeńskiej nierozerwalności zabieram dziś głos.
N
nieznany
7 października 2012, 16:37
 wspolmalzonek wazniejszy od dzieci? Wlasnie przez takie myslenie tyle dzieci ma zmarnowane zycie.
NA
niedzielny autor
7 października 2012, 16:27
Żeby to było takie proste jak jest to ukazane w tym artykule! A jak się ma rozwód cywilny do małżeństwa kościelnego? Chyba nic nie zmienia, bo prawo RP nie ma wpływu na prawo kanoniczne. Tak więc para, która bierze rozwód cywilny (kościelnego rozwodu podobno nie ma), nadal jest małżeństwem sakramentalnym. I odwrotnie, można być małżeństwem w świetle prawa polskiego nie biorąc ślubu kościelnego.
B
biedronka
7 października 2012, 11:15
niby oczywiste, a jednak nieoczywiste "po co kobiecie mężczyzna, a mężczyźnie kobieta"...po to, by uczyli się kochać...dziękuję za to olśnienie!!!!
M
mąż
7 października 2012, 09:42
Wspaniały przykład i świadectwo.
T
teresa
7 października 2012, 09:39
Będę wierna dla siebie samej.Rozwód nic tu nie zmienia,Panie.
P
Paulina
7 października 2012, 09:21
To rzeczywiście niesamowite, zawsze mnie wzruszają takie osoby, które po tylu latach przychodzą i pokazują, że można i że jeszcze chcą za siebie nawzajem podziękować. Mnie samej jest to bardzo potrzebne, żeby nie tracić z oczu głównego celu, kiedy zdarzają się takie chwile, że wydaje się, że już się dalej nie da...
7 października 2012, 08:59
Dojrzały tekst, dojrzałe świadectwo. Świadectwem iż można cale życie być szczęśliwym małżeństwem będzie spotkanie dziś sąsiadów, którzy razem będą na Mszy Św, a którzy obchodzili jubileusze 50 czy 55-lecia małżeństwa. Skromni, piękni, dojrzali, a jakżeż młodzi w swojej miłości.