Jak dobrze być człowiekiem, skoro Bóg jest jednym z nas!

Fot. Anneke Schram / Depositphotos

Boże Narodzenie to wydarzenie pełne paradoksów. Stwórca i Pan Wszechświata rodzi się w ubóstwie, Dziewica zostaje matką, rzeczywistość Boska i ludzka na nowo jednoczą się ze sobą, a aniołowie świętują wraz z ubogimi pasterzami. Niezmierzony i nieskończony Bóg staje się tak mały, że można Go położyć w żłobie.

Łukasz, autor trzeciej Ewangelii, aż trzy razy wspomina o tym, że Jezus został położony w żłobie. Być może trudno było mu przyjąć, że Bóg, który stał się człowiekiem, został złożony w czymś, co służyło do karmienia zwierząt. Mimo że nie oczekujemy znalezienia niczego dobrego czy pięknego w paśniku, to jednak pasterze ponad dwa tysiące lat temu ujrzeli tam Boga. Tego, który przyszedł, aby zaspokoić każdy ludzki głód. Boga, który chce dać wszystkim Chleb będący pokarmem na życie wieczne. Co więcej, On sam jest tym Chlebem. Jak widać, w historii zbawienia to, co odrzucone, staje się początkiem nowego życia. Żłób przypomina nam, że Boga da się znaleźć w najtrudniejszych sytuacjach. On jest szczególnie obecny w doświadczeniu choroby, kryzysu, odrzucenia czy innego cierpienia. Bóg w swojej wszechmocy mógł sprawić, że Jego Syn urodzi się w ludzkim ciele nie w stajni, ale w miejscu wygodnym, ciepłym i w otoczeniu służby. On jednak wybrał ubóstwo betlejemskiej stajenki, by pokazać nam, że chce być obecny zwłaszcza w tych sytuacjach naszego życia, gdy jest nam trudno i po ludzku źle. Bo czy łatwiej zaufać komuś, kto - jak my - doświadczył cierpienia, czy temu, kto nigdy nie doznał żadnego trudu? Czy zaufalibyśmy Bogu, który mieszka gdzieś daleko w kryształowym pałacu i nie opuszcza swojego złotego tronu, czy raczej Panu przyjmującemu na siebie biedę i cierpienie, by być blisko nas? Boga nikt nie zmusił do tego, by stał się człowiekiem: On tego chciał, bo nas kocha. Jak dobrze więc być człowiekiem, skoro Bóg jest jednym z nas!

"Bóg jest miłością" (por. 1 J 4,8) - pewnie wielu z nas kojarzy ten słynny cytat z jednego z listów św. Jana Apostoła. Miłość stanowi wręcz naturę Boga. On kocha nas jednak nie tylko dlatego, że ma to niejako wpisane w swoją tożsamość - to byłoby za mało! - ale ponieważ jesteśmy warci miłości. Ponadto my także potrafimy kochać i każdy z nas - według Bożego zamysłu - robi to w indywidualny sposób. Co w praktyce oznacza, że Bóg stworzył nas do miłości? Otóż znaczy to, że istnieją na świecie osoby, które tylko ja mogę kochać, są rzeczy, które tylko ja mogę zrobić dla innych, słowa, które tylko ja mogę powiedzieć, oraz emocje, które tylko ja mogę przeżyć. Warto więc być sobą, bo Pan Bóg, świat, ludzie potrzebują mojej wyjątkowości. Nikt inny nie pokocha kogoś tak, jak ja potrafię to zrobić.

DEON.PL POLECA

Gdy patrzę na moje doświadczenie bycia chrześcijaninem, to ze zdumieniem odkrywam, że Pan Bóg nie waha się posługiwać tym, co we mnie słabe i nędzne. On sprawia, że różne bolesne sytuacje stają się drogą do spotkania z Nim i z drugim człowiekiem. Czy warto więc zadowalać się w życiu byle czym, gdy jesteśmy stworzeni do wielkich rzeczy - do bycia dla innych i dla całego świata znakiem miłości Bożej?! Może właśnie dlatego Kościół świętuje Boże Narodzenie w czasie, gdy noce są najdłuższe, by nie pozwolić nam zapomnieć, że nie ma takiej ciemności ani tak trudnej sytuacji, do których Bóg nie mógłby wejść i przemienić je swoim światłem. Nie ma też takiej nędzy ani takiego cierpienia, w których On nie chciałby być obecny. Pewnie, że my wolimy zapraszać Go w te miłe miejsca naszego życia - do wysprzątanego, pachnącego salonu - podczas gdy problemy i słabości poupychaliśmy po szafkach i schowaliśmy za zamkniętymi drzwiami. Bóg jednak wybiera żłób, by się w nim narodzić, a także nasze trudy i cierpienia, by tam okazywać nam miłość i czułość.

Pasterze usłyszeli radosną nowinę o narodzeniu Zbawiciela, przebywając na pastwisku, czyli spotkali Boga w najbardziej prozaicznych okolicznościach: w ich codziennej, szarej rutynie. Bóg lubi być z nami w tym, co zwykłe i banalne. Jeśli nie nauczymy się Go tam dostrzegać, nie będziemy zdolni spotkać Go w tym, co świąteczne. Wszystko może być miejscem doświadczenia bliskości Boga, bo On potrafi wykorzystać nawet z pozoru najbardziej świeckie i samolubne zajęcia, żeby wejść w nasze życie. On chce być blisko także w chorobie, depresji czy stracie bliskiej osoby. Tylko bowiem wtedy, gdy przychodzimy do żłobu, czyli przyjmujemy to, co zasadniczo wolelibyśmy odrzucić, możemy stać się świadkami tego, co o Bogu mówi jedno z Jego imion - EMMANUEL, Bóg z nami.

Fragment książki Przemysława Wysogląda SJ "Wiara rodzi się z patrzenia".

Przemek Wysogląd SJ - ksiądz, rysownik, autor komiksu "Kostka", duszpasterz młodzieży w Opolu. Prowadzi bloga "Wiara rodzi się z patrzenia".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak dobrze być człowiekiem, skoro Bóg jest jednym z nas!
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.