Jedność chrześcijan zaczyna się na modlitwie i doskonali przez wzajemną miłość
„Doskonalić się w jedności”. Zadanie, które zostawił nam Jezus to wyzwanie. To przede wszystkim proces, polegający na pogłębianiu rozumienia Bożego przeznaczenia dla swojego ludu. Wiąże się przecież z powszechnym zrozumieniem i poznaniem, że jesteśmy przez Boga kochani tak jak Jego Syn – Jezus. W tym fragmencie modlitwy myślę, że warto zwrócić uwagę na pierwszy aspekt, którego jako wierzący doświadczamy w codzienności, a który we wspólnocie Kościoła czasem jest nadużywany lub przekazywany w sposób przemocowy.
Aby doskonalili się w jedności, żeby świat poznał, że Ty Mnie posłałeś i umiłowałeś ich tak, jak Mnie umiłowałeś. J 17, 23b
Doskonałość to nie perfekcja. Żyjemy w świecie, który z jednej strony mówi o akceptacji i tolerancji, ale jednocześnie ma niezwykle wyśrubowane oczekiwania. Perfekcjonizm jest powszechnym zjawiskiem wśród osób, którym na czymś zależy. Wielu chce być „naj” za wszelką cenę. Popełniane błędy zamiast stawać się pomocą do refleksji przekształcają się w narzędzia do torturowania samego siebie i innych. Małe rysy na „nieskazitelnym” wizerunku koncentrują tak wiele uwagi, że przestaje liczyć się pozostałe piękno. Niekiedy również w Kościele słyszymy ostrzeżenia przed najmniejszymi uchybieniami, co czasem prowadzi do nawrócenia, ale częściej powoduje nerwicę tych, którzy się starają, ale ciągle coś nie wychodzi. Zdaję sobie sprawę, że ten obraz nie jest pełny, ale jest bliski mojemu doświadczeniu i obserwacjom, które towarzyszą spotkaniom z wieloma osobami.
Więc czym jest doskonałość? Ta ostateczna to cel, który stworzenie ma dopiero osiągnąć i do którego Bóg go przeznaczył (por. KKK 302). To udział w naturze Boga. Jednocześnie „każde stworzenie posiada swoją własną dobroć i doskonałość” (KKK 339). Nam łatwiej opisać niedoskonałość, bo to jej częściej doświadczamy. Zwłaszcza jeśli chodzi o jedność chrześcijan, o którą modli się Jezus. Doświadczenie niedoskonałości (jakiegoś braku) zakłada jednak intuicyjnie, że jest coś więcej. Idąc razem doskonalimy się (albo tego nie robimy). Jan Paweł II w encyklice „Ut unum sint” często wspomina o istniejącej, choć niedoskonałej komunii pomiędzy wierzącymi w Chrystusa. „Elementy uświęcenia i prawdy, obecne w różnym stopniu w innych Wspólnotach chrześcijańskich, stanowią obiektywną podstawę komunii, choć niedoskonałej, istniejącej między nimi a Kościołem katolickim. (…) Konstytucja Lumen gentium podkreśla, że Kościół katolicki ‘wie, że jest związany z licznych powodów’ z tymi Wspólnotami jakąś prawdziwą więzią w Duchu Świętym” (UUS 11). Paradoksalne doświadczenie braku, głodu informuje nas o tym czego szukać. Każdy głód ma swój specyficzny pokarm, którym może się nasycić. Wydaje się uzasadnione stwierdzenie, że głód jedności potrzebuje pokarmu miłości.
„Miłość ożywia pragnienie jedności nawet w tych, którzy nigdy nie dostrzegali jej potrzeby. Miłość tworzy komunię osób i Wspólnot. Jeśli się miłujemy, staramy się pogłębić naszą komunię i czynić ją coraz doskonalszą. Miłość zwraca się do Boga jako najdoskonalszego źródła komunii — która jest jednością Ojca, Syna i Ducha Świętego — aby z tego Źródła czerpać moc tworzenia komunii pomiędzy ludźmi i Wspólnotami lub odtwarzania jej pomiędzy jeszcze rozdzielonymi chrześcijanami. Miłość jest najgłębszym, życiodajnym nurtem procesu zjednoczenia. Miłość ta znajduje najpełniejszy wyraz we wspólnej modlitwie. Sobór nazywa modlitwę duszą całego ruchu ekumenicznego, gdy jednoczą się w niej bracia, między którymi nie ma doskonałej komunii” (UUN 21).
Na modlitwie – wspólnym spotkaniu z Bogiem Ojcem i Jego Synem w Duchu Świętym jako wspólnota doświadczamy Miłości. Kiedy się modlimy pozwalamy się Miłości przemieniać i prowadzić na nowe drogi ewangelizacji i świadectwa, „żeby świat poznał”, że Ojciec posłał Syna. „Modlitwa „ekumeniczna” służy chrześcijańskiemu posłannictwu i jego wiarygodności. Dlatego też musi być szczególnie obecna w życiu Kościoła oraz w całej jego działalności na rzecz zjednoczenia chrześcijan. Musimy niejako ciągle powracać do wieczernika w dniu Wielkiego Czwartku, chociaż nasza wspólna obecność w tym miejscu wciąż jeszcze oczekuje doskonałego spełnienia, aż do czasu, gdy po przełamaniu przeszkód utrudniających doskonałą komunię kościelną, wszyscy chrześcijanie połączą się w jednym sprawowaniu Eucharystii” (UUS 23).
Doskonalenie się w jedności to wejście na drogę przyjęcia Bożej Miłości i wspólnej modlitwy. Oczywiste? Proste? A może trudne i niewykonalne? Jeśli modlitwa kojarzy Ci się z czymś słabym i nieważnym to trudno będzie uwierzyć w jej moc i znaczenie.
Jesteśmy w połowie Wielkiego Postu. Zbliża się Triduum Paschalne, kiedy ponownie wybrzmią modlitwy i troski Jezusa. Myślę, że najlepszym przygotowaniem do tego czasu jest wzięcia na serio Jego słów i zastosowanie ich w życiu.
Dziś nie zostawiam żadnego konkretnego zadania. W wolności zdecyduj, czy chcesz coś zrobić. Może Pan zaprosi Cię do małego gestu? A może tylko (aż?) do odpoczynku przy Nim na modlitwie?
Skomentuj artykuł