Kard Ryś: Zrób to, gdy jesteś w klinczu, gdy czujesz, że zamknęły się wszystkie drzwi

Jeśli znalazłeś się w takim punkcie, że jesteś w jakimś klinczu, w sytuacji pod ścianą, kiedy wydaje ci się, że wszystkie drzwi są już zamknięte i ty razem z innymi jako Kościół też jesteście zamknięci, to słuchaj, co jest w liturgii – tam możesz usłyszeć obietnicę Boga. Nawet jeśli ty masz zamknięte uszy na Jego obietnice i może nawet przestałeś w nie wierzyć, to Bóg zawsze pozostaje im wierny. Bóg zawsze znajdzie sposób, aby otworzyć drzwi, które zamknąłeś - pisze kard. Grzegorz Ryś.

W swojej nowej książce "Modlitwa. Zuchwała, pokorna, nieustanna" wydanej w Wydawnictwie WAM kard. Ryś mówi o modlitwie i o tym, jaka jest najlepsza relacja człowieka wierzącego do Boga i do wiary. Publikujemy fragment książki.

DEON.PL POLECA

 

 

Brak dzieci był potężnym znakiem zapytania

Przyjrzyjmy się historii Zachariasza, opisanej w Ewangelii według św. Łukasza. Zachariasz i Elżbieta byli sprawiedliwi wobec Boga i postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów Pańskich. Zachariasz był kapłanem, posługującym w świątyni, sprawującym liturgię. Okazywali wierność zarówno przykazaniom, jak i tradycjom, kultowi i całemu Prawu. Pozostawali wierni Bogu, mimo że byli pozbawieni potomstwa, co było ich głównym dramatem.

Biblia wielokrotnie ukazuje pary małżeńskie, takie jak Abraham i Sara, które pragnęły potomstwa, ale go nie miały. Brak potomstwa stanowił potężny znak zapytania przy wszystkim, co osiągnęli w życiu. Bóg mówi do Abrahama: „Twoja nagroda będzie sowita”, a Abraham na to odpowiada: „O Panie Boże, co mi po tych wszystkich darach, skoro nie mam potomka?” (por. Rdz 15,1–3).

Brak potomstwa oskarżał ich w społeczności, w której żyli. Dla biblijnego Żyda potomstwo było błogosławieństwem Boga. Brak dzieci oznaczał, że dotknęło ich jakieś przekleństwo. Ludzie pytali: „Co takiego zrobiliście?”. W apokryfach znajduje się podobna historia rodziców Maryi, Joachima i Anny. Nie mieli dziecka, a Joachim, kapłan, został wyrzucony ze świątyni przez braci kapłanów. Tradycja mówi, że udał się wtedy na Pustynię Judzką i tam składał Bogu ofiary, aż zostały przyjęte.

Zachariasz pękł i stało się to podczas rozmowy z Bogiem

Sprawiedliwość Zachariasza i Elżbiety była tajemnicą między nimi a Bogiem, ale otoczenie uważało ich za zhańbionych. Można postępować zgodnie ze swoim sumieniem i wolą Bożą, ale w oczach ludzi staje się to powodem do oskarżeń. Zachariasz i Elżbieta to piękni ludzie, Kościół czci ich jako świętych. Podczas pielgrzymki do Ziemi Świętej niektóre grupy odwiedzają ich groby w miejscu zwanym Pustynią Świętego Jana. Dzisiaj żyje tam wspólnota Koinonia Jan Chrzciciel, która buduje się na wierze Zachariasza i Elżbiety. Ale przy całej ich wielkości widzimy Zachariasza w takim momencie, kiedy ta długa, wieloletnia, właściwie całożyciowa próba wydaje się go przerastać. Zachariasz pękł, i stało się to podczas rozmowy z Bogiem. Bóg zwraca się do niego słowami Pisma, podobnymi do obietnicy danej Abrahamowi: „Twoja żona urodzi ci syna i nadaj mu imię”. Zachariasz, jako stary kapłan, zna tę historię. Kiedy modli się w świątyni, składając ofiarę, to słowo do niego wraca. Anioł wypowiada obietnicę daną niegdyś Abrahamowi, i mówi: „To jest słowo również o tobie. To słowo spełni się na tobie. Twoja żona urodzi ci syna, a ty nadasz mu imię”. I wtedy stary Zachariasz pyta: „A po czym to poznam?”.

DEON.PL POLECA


„Po czym to poznam?” – warto zrozumieć, co stoi za tym pytaniem. Ono nie jest tym samym, jakie zadaje Maryja podczas zwiastowania: „Jak się to stanie?”. Maryja nie ma wątpliwości, że się stanie, pyta tylko, jak to możliwe, że zostanie matką, będąc dziewicą. „Jak się to stanie, powiedz mi” – i anioł jej tłumaczy: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym” (Łk 1,34–35). Nawet jeśli Maryja nie rozumiała tego do końca, odpowiedziała: „Niech mi się stanie”.

"Boże, daj mi znak, że mnie nie oszukujesz"

Zachariasz nie pyta w ten sposób. Pyta: „Po czym to poznam?”, czyli: daj mi znak, że mnie nie oszukujesz. Daj mi znak, że to, co mówisz, się spełni. Zachariasz jest w Ewangelii pierwszym z tych ludzi, którzy potem będą stać przed Jezusem i żądać znaku. Na każde słowo Jezusa będą mówić: „Daj znak. Daj znak, że rzeczywiście jesteś posłany przez Boga. Daj znak, że jesteś wiarygodny. Daj znak, że jesteś kimś, kogo powinniśmy słuchać. Daj znak, udowodnij”. To oznacza postawę, którą Biblia nazywa wystawianiem Boga na próbę. Tak wygląda totalne zaprzeczenie wiary. Bo wiara polega na tym, że to, co Bóg mówi, przyjmujesz na słowo: „Wierzę Ci. Nie musisz niczego udowadniać”. Żądanie znaku jest zaprzeczeniem wiary.

Najmocniejszy tego przykład znajdujemy w Ewangelii według św. Jana (J 6), w perykopie, która zaczyna się od opisu rozmnożenia chleba. Jezus nakarmił kilka tysięcy ludzi pięcioma chlebami i dwiema rybami, dokonując absolutnego cudu. Zaraz potem przeszedł po wodzie, zawieszając wszystkie prawa natury. Później spotyka ludzi, którzy za nim idą do Kafarnaum, mówi do nich piękną mowę o Eucharystii, o tym, że da swoje ciało do spożycia i krew do picia: „Kto spożywa to ciało, będzie żył na wieki”. A słuchacze mówią: „A jaki nam dasz znak?”.

To ile znaków jeszcze potrzebujesz od Boga? Co cię przekona?

To ile jeszcze tych znaków potrzebujesz? Rozmnożenie chleba, chodzenie po wodzie – wszystko to mało? Jaki jeszcze znak jest ci potrzebny? Co cię przekona? Wyobraźcie sobie tę sytuację – Bóg mówi do Zachariasza: „Twoja żona urodzi ci syna, nadasz mu imię”, a on pyta: „Po czym to poznam?”. To jest niesłychany dramat starego kapłana, który przeżył życie w wierności Bogu i być może w najważniejszym momencie swojego życia doświadczył niewiary. Ale to też bardzo ważny moment i lekcja dla nas: słowo, które mocno nas przegląda i prześwietla. Możesz być nienaganny wobec prawa, przestrzegać wszystkich przepisów i praktykować wszystko, co w twojej religii ważne. Możesz być na liturgii w świątyni – i wciąż być niewierzącym. Bo wiara to relacja, która jest zaufaniem do Boga.

Wiara ma trzy wymiary

Wiara ma trzy wymiary. Pierwszy wymiar: wierzę, że Bóg istnieje. Drugi wymiar: wierzę Bogu, kiedy do mnie przemawia. I trzeci wymiar: wierzę ku Bogu. Zachariasz doświadcza problemu ze swoją wiarą w momencie, kiedy jest jedynym kapłanem tego dnia, który spełnia posługę w świątyni. To cała prawda o nas. Blaise Pascal mówi: „Wierzyć, wątpić, wierzyć, wątpić – to dla człowieka tym, czym bieg dla konia”. Od największej wiary do najgłębszej niewiary jest nieraz bardzo blisko. Człowiek nie może być pewien siebie. Nie budujemy relacji z Bogiem, opierając ją na sobie. Możemy ją oprzeć wyłącznie na Nim. Takie jest przesłanie tej Ewangelii i dobra nowina.

Co się dzieje dalej? Zachariasz wraca do domu, a jego żona poczęła. Przez następne dziewięć miesięcy widzi, jak jej łono rośnie. Pan nie cofnął swojej obietnicy pomimo tego, że Zachariasz nie sprawdził się w tej rozmowie. Stało się tak, jak Pan obiecał. Bo Bóg pamięta. Elżbieta powie później: „Tak uczynił mi Pan, gdy wejrzał łaskawie, by zdjąć ze mnie hańbę w oczach ludzi”.

Bóg nie cofa danego słowa. Jest wierny

Zaczynamy rozumieć, o czym Pan pamięta. A pamięta o dwóch rzeczach. Po pierwsze, pamięta słowo obietnicy, którą złożył. Na Zachariaszu spełnia się obietnica dana Abrahamowi, ale ona jest też dla nas. Dlatego w historii biblijnej, kiedy Żydzi widzieli konsekwencje swojej niewiary i tracili wszystko, wracając do Boga, mówili: „Wspomnij na Abrahama, Izaaka i Jakuba. Wspomnij na to słowo, które dałeś Abrahamowi. Pamiętaj, co mu obiecałeś” (por. Wj 32,13; Pwt 9,27; Ps 105,8–10)

Bóg pamięta. Nie cofa słowa. Jest wierny. W Ewangelii znajduje się potwierdzenie tego pięknego faktu. Najpierw w Ewangelii według św. Mateusza: „Błogosławiony jesteś, Szymonie. I ja ci mówię, ty jesteś Piotr, Skała, i na tej skale zbuduję mój Kościół” (por. Mt 16,17–18).

Potem płynie czas i mamy dramatyczny wieczór, Wielki Czwartek. Piotr najpierw śpi w Getsemani, potem idzie za Jezusem, ale ostatecznie tylko po to, żeby trzy razy powiedzieć: „Nie znam tego człowieka” (Mt 26,72). Wtedy wyszło na jaw, że Piotr nie jest żadną skałą, że jest jak piasek. Wystarczyło pytanie służącej, żeby się zaparł. Potem mija kilkanaście dni i na brzegu Jeziora Galilejskiego zmartwychwstały Jezus mówi do niego: „Paś owce moje, paś baranki moje” (por. J 21,15–17). Jezus nie zapomniał obietnicy, chociaż Piotr okazał się niewierny i zaparł się Pana. Bóg nie cofa swojego słowa.

"To zdanie uratowało mi życie, a byłem na krawędzi"

My nie możemy być pewni siebie, ale zawsze możemy być pewni Boga. Jedno z najważniejszych zdań zapisanych w Liście św. Pawła do Rzymian brzmi: „Bo dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne” (Rz 11,29). Mam w głowie historię jednego z moich kolegów, księdza. Biskup mnie do niego posłał, bo on pił (co tu owijać w bawełnę). Pojechałem, zastałem go na lekkim rauszu, ale był z nim kontakt. W tym swoim upojeniu mówił: „Wszystkich zawiodłem: Kościół, Chrystusa, rodzinę, was”. Takich momentów w życiu się nie zapomina. Nie wiedziałem, co powiedzieć. Wtedy z pamięci, z serca, wróciło to zdanie. Powiedziałem mu: „Pamiętaj, dary i wezwanie Boże są nieodwołalne”. To było wszystko, co mogłem mu wtedy powiedzieć – i pojechałem do domu. Po latach spotkał mnie i powiedział: „Grzesiek, wtedy to jedno zdanie uratowało mi życie. Bo byłem na krawędzi samobójstwa”.

---

Tekst jest fragmentem książki "Modlitwa. Zuchwała, pokorna, nieustanna" kard. Grzegorza Rysia, została wydana przez Wydawnictwo WAM. Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.

doktor habilitowany nauk humanistycznych specjalizujący się w dziedzinie historii Kościoła. Autor takich książek jak "Moc wiary", "Moc słowa" i "Skandal miłosierdzia".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kard Ryś: Zrób to, gdy jesteś w klinczu, gdy czujesz, że zamknęły się wszystkie drzwi
Komentarze (8)
JP
~Joanna Piotrowska
2 sierpnia 2025, 15:14
Miriam i Józef emigrowali. Dobrze , że mogli.
EK
~Ewa Kowalska
25 lipca 2025, 09:08
Nie rozumiem, dlaczego promujecie kardynała Rysia, zwłaszcza po ostatnim jego liście, w którym zapomniał przywołać fragment KK: "Imigrant obowiązany jest z wdzięcznością szanować dziedzictwo materialne i duchowe kraju przyjmującego, być posłusznym jego prawom i wnosić swój wkład w jego wydatki". Próbujecie ocieplić jego wizerunek? Przykro mi, ale ten człowiek jest kompletnie oderwany od rzeczywistości i działa jak proimigracyjny aktywista. Nie pamiętam, aby zareagował po sprawie aborcji w Oleśnicy, po morderstwie młodej dziewczyny w Toruniu, nie protestował, gdy wprowadzano edukację zdrowotną do szkół. Reaguje natomiast natychmiast świętym oburzeniem, gdy zostaną skrytykowani żydzi. Idealnie wpisuje się w mainstream, zawsze z prądem. A już Zbigniew Herbert powiedział:” Płynie się zawsze do źródeł, pod prąd, z prądem płyną śmiecie”. Może warto by było przybliżyć sylwetkę ks. prof. W. Chrostowskiego - wielkiego erudyty i mądrego kapłana?
AK
~Agnieszka Kwiatkowska
26 lipca 2025, 14:31
Czynie zna Pani emigrantów spełniających te warunki? Ja znam mnóstwo. I Pani pewnie też: Turcy i Hindusi prowadzący lokale z kebabem, Wietmczycy sprzedający na targu ubrania albo prowadzący azjatyckie restauracje, Ukraińcy pracujący tam, gdzie nie chcą Polacy.
NG
Nad Grobem
29 lipca 2025, 12:05
Nie wiem gdzie mieszkasz i ile masz lat, ale pomodlę się by Bóg dał Ci doświadczyć takiego imigranckiego życia i tego co ono ze sobą niesie, byś miała możliwość popłynięcia pod prąd "szanując dziedzictwo materialne i duchowe kraju przyjmującego, bycia posłusznym jego prawom i wnoszenia swój wkład w jego wydatki". Dla Siebie poproszę o modlitwę o śmierć szybką i łagodną.
Don Camillo
29 lipca 2025, 14:38
Pani Ewo, warto czasem wyłączyć populistyczną i nacjonalistyczną telewizję a warto włączyć myślenie. W Polsce w roku 2024 mieliści ok. 2,5 mln obcokrajowców. Ze statystyk wynika, że w tym samym roku, 13500 przestepstw popełnili obcokrajowcy. Oznacza to, że tylko 0,54% obcych złamało prawo. Sumując: budujemy w sobie nienawiść do innych, którzy 0,54% są przestępcami i negujemy wypowiedzi kardynała Rysia, który mówi o toleracji i miłości bliźniego w 99,46%. Nie warto nabierać się na hasła pewnego kobiecego boksera, ktróry teraz lata przy granicy i szerzy nienawiść. życzę Pani wszystkiego dobrego. :)
EK
~Ewa Kowalska
31 lipca 2025, 13:48
Dziękuję za przeprowadzenie mojej dogłębnej psychoanalizy i zdiagnozowania zawężenia horyzontów do populistycznej i nacjonalistycznej telewizji. A tak na poważnie - proszę nie wymachiwać tym mieczem, bo jest on obusieczny. Świetnie, że póki co statystyki są tak korzystne. i niech tak zostanie. Zmieni się to radykalnie, kiedy bezrefleksyjnie, tak jak na zachodzie, otworzymy się na masową migrację. Chrześcijaństwo nie ma nic wspólnego z naiwnością i brakiem roztropności. A kardynał Ryś nie przedstawiając niebezpieczeństw, które się nieodłącznie z migracją łączą, jawi się naprawdę wielu wiernym jako oderwany od zdrowego rozsądku. A to odstręcza.
HZ
~Hanys z Namysłowa
24 lipca 2025, 18:12
Trzeba mieć tupet mówiąc o liturgii, którą sam sprofanował,,od biskupa już można coś wymagać,tak szczerze mówiąc,wikary by sobie na to nie pozwolił.. Gratuluję kardynale w laniu wody,zmień zawód na strażaka.
AK
~Agnieszka Kwiatkowska
26 lipca 2025, 14:25
W jaki sposób sprofanował liturgię? Coś mi umknęło?