Kasia Olubińska: kiedy uklękłam przed ekranem komputera podczas komunii, zwyczajnie się popłakałam
"Ludzie przesyłali mi cały dzień swoje zdjęcia z domów i swoich mszy; z dziećmi, dziadkami, w pokojach i kuchniach, ołtarzem stały się nasze codzienne stoły i to było bardzo wzruszające doświadczenie" – mówi dziennikarka i autorka książki "Kobieta w wielkim mieście".
Czas epidemii, który obecnie przeżywamy, jest wyjątkowo trudny dla tysięcy chrześcijan na całym świecie. Zbiegł się on z Wielkim Postem, co jest dla nas również intensywnym doświadczeniem duchowym. Również w Polsce dla dobra nas wszystkich wprowadzono ograniczenia. Wiele kościołów zostało zamkniętych, msze sprawowane są bez obecności wiernych. Pozostaje tęsknota za tym, co wydawało się takie oczywiste, że być może tego nawet nie docenialiśmy. Ostatnia niedziela okazała się jednak prawdziwym festiwalem dobra i nadziei. Ludzie spontanicznie wrzucali na swoje profile społecznościowe zdjęcia rodzinnych modlitw i spotkań przy Mszy Świętej dostępnej jedynie na ekranie monitorów. Pisali o tym, jak bardzo przeżyli to spotkanie i jak zrozumieli, ile dla nich znaczy Msza oraz wspólnota.
Na swoim profilu na Instagramie również Kasia Olubińska podzieliła się przeżyciami tamtej trudnej niedzieli:
W rozmowie z portalem DEON.pl opowiedziała nam o tęsknocie, której doświadcza jako osoba wierząca. „Rozumiem, że msze online to teraz jedyna forma, w jakiej możemy odpowiedzialnie, z miłością i troską o innych uczestniczyć we mszy świętej i tak zrobiłam po raz pierwszy w tę niedzielę, ale nie ukrywam, że kiedy uklękłam przed ekranem komputera podczas komunii świętej we własnym salonie, zamiast jak zawsze przed obrazem Jezusa Miłosiernego, przyjmując ją duchowo, to zwyczajnie się popłakałam. Wdzięczność za kapłanów i wiara, że Bóg jest blisko, a może nawet bliżej niż zwykle dziś w naszych domach, miesza się z tęsknotą” – mówi Kasia Olubińska i dodaje: „Ludzie cały dzień przesyłali mi swoje zdjęcia z domów i swoich mszy z dziećmi, dziadkami, w pokojach i kuchniach. Ołtarzem stały się nasze codzienne stoły i to było bardzo wzruszające doświadczenie”.
"Kiedy uklękłam przed ekranem komputera podczas komunii świętej we własnym salonie, zamiast jak zawsze przed obrazem Jezusa Miłosiernego, przyjmując ją duchowo, to zwyczajnie się popłakałam. Wdzięczność za kapłanów i wiara, że Bóg jest blisko, a może nawet bliżej niż zwykle dziś w naszych domach, miesza się z tęsknotą".
„Najtrudniejszy jest strach o bliskich: rodzinę i przyjaciół, świadomość, że nie mogę ich odwiedzić i uściskać, oraz tęsknota za mszą świętą i moim kościołem na Służewie otwartym cały dzień, o której by mi się tylko zatęskniło, z sakramentami i adoracją. Trudno mi też, kiedy czytam wiadomości od tych, którzy w tym czasie są szczególnie narażeni i którzy nie mogą jak ja zamknąć się w bezpiecznym domku, na przykład moja przyjaciółka, która jest lekarzem, praktycznie codziennie nie wie, kiedy wróci do domu i czy nie zarazi bliskich. Myślę z troską o lekarzach, pielęgniarkach, farmaceutach, kierowcach zaopatrzenia, pracownikach w kasach sklepów spożywczych, osobach samotnych, starszych i tych, którzy z dnia na dzień stracili pracę, i o wszystkich, którzy się boją, a także o kobietach, które są w ciąży i mają niedługo termin, jak moja bratowa i dwie inne bliskie koleżanki” – stwierdza.
Kilka dni temu premierę miała jej najnowsza książka „Kobieta w wielkim mieście”. Wszystkie spotkania z czytelnikami trzeba było jednak odwołać. „Codziennie od kilku dni patrzę w swój zapełniony po brzegi kalendarz w telefonie i czytam plan spotkań, nagrań, wywiadów, jakie dawno temu zaplanowałam niemal perfekcyjnie na dziś, tymczasem siedzę w dresie w domu i głowę zaprzątają mi zupełnie inne sprawy. Życie skręciło nagle w innym kierunku. Kilka dni temu pojawiła się w sklepach moja nowa książka i miałam w związku z tym zaplanowane spotkania autorskie i na przykład szukałam w związku z tym na tę okazję ładnej sukienki. Teraz te sprawy wydają się zupełnie nieważne, bo co mi pomoże najpiękniejsza sukienka w obecnej sytuacji, jakie to w ogóle ma znaczenie, ile osób na przykład przyjdzie na premierę? Cieszę się za to, kiedy dostaję na blogu wiadomości, że książka komuś dodaje otuchy w tym czasie. To jest dla mnie ważniejsze niż rankingi w Empiku i statystyki. Albo kiedy codziennie na blogu łączymy się z ojcami dominikanami w Litanii Dominikańskiej o 21.15 i ktoś mi pisze, że przyniosło mu to pokój serca i otuchę” – opowiada nam Kasia Olubińska.
Mimo to ten trudny czas jest dla niej – i dla nas wszystkich – okazją do zwolnienia i refleksji. „Na nowo doceniłam to, co stało się już może oczywiste: ludzi, zdrowie, Kościół, moje codzienne obowiązki, bezpieczny dom, to, że drzewka mi zaczynają kwitnąć na balkonie, że idzie wiosna. Jakoś czuję, że ten czas nas zmieni, że po tym Wielkim Poście spojrzymy na wszystko inaczej, docenimy, zachwycimy się. Myślę też teraz o tych wszystkich ludziach, dla których nie miałam czasu, o tym, ile razy miałam się z kimś „złapać, zdzwonić, przeciąć” – tak się mówi. Teraz wszystko się zatrzymało i paradoksalnie mimo że dalej, bo nie można się spotykać, możemy ze sobą w końcu być bliżej.” – dzieli się swoimi refleksjami dziennikarka.
"Myślę z troską o lekarzach, pielęgniarkach, farmaceutach, kierowcach zaopatrzenia, pracownikach w kasach sklepów spożywczych, osobach samotnych, starszych i tych, którzy z dnia na dzień stracili pracę, i o wszystkich, którzy się boją, a także o kobietach, które są w ciąży i mają niedługo termin, jak moja bratowa i dwie inne bliskie koleżanki".
„Wierzę, że u Boga nie ma nic przypadkowego, więc ten czas, ten Wielki Post, jest nam dany po coś. Ocenimy to pewnie z perspektywy czasu, każdy przez pryzmat swoich doświadczeń, ale coś, co mi się nasuwa, to: zatrzymanie się, potrzeba uważności, bliskości, a także docenienie ludzi i spraw, prostych gestów jak przytulenie, sakramentów, zdrowia – wszystkiego, co nam spowszedniało i może nawet trochę straciło dla nas smak – jako wielkiego dobra, za którym teraz tęsknimy i które, jak widać, nie jest takie oczywiste i dane nam na zawsze. Myślę, że to będzie też czas odnowienia relacji z ludźmi i Bogiem, a także zatrzymania i zajrzenia w swoje serce, które na co dzień ciągle czymś zagłuszamy” – mówi Kasia Olubińska.
Jej zdaniem, aby przetrwać owocnie ten czas, ważne są teraz życzliwe gesty, otwarcie się na siebie, ale też to, czym się zwyczajnie karmimy, kiedy Internet dla wielu z nas pozostał jedynym oknem na świat. „W tym czasie jeszcze ważniejsze są drobne gesty. Dobra herbata zrobiona z sercem komuś obok, dokładnie tak jak lubi – to według siostry Chmielewskiej definicja miłości. Albo zupa ugotowana z miłością, telefon do kogoś, kto siedzi sam albo się boi, poczucie humoru, jakiś zabawny mem wysłany dla rozładowania napięcia. A co do treści, to w końcu czytam i oglądam to, na co do tej pory nie miałam nigdy czasu. Na Netfliksie mam całą listę zaznaczonych tytułów. Dziś na przykład planuję: W pogoni za szczęściem z Willem Smithem. Kolejka jest długa. Polecam też "Ostatnie wakacje" o kobiecie, która odkładała marzenia na poźniej i zaczęła żyć dopiero w obliczu dramatycznej diagnozy o chorobie. Piękny i dobry film. Jeśli chodzi o książki, to aktualnie czytam abp. Rysia. Staram się, żeby to były treści, obrazy, myśli, które mnie budują i dają do myślenia. W końcu mamy na to teraz czas, zanim ten pociąg zwany życiem znowu rozpędzi się do maksimum” – podsumowuje Kasia Olubińska.
Jeśli Wy również chcecie podzielić się historiami i zdjęciami z Waszych domów, pokazać, jak przeżywacie wiarę w czasach epidemii i izolacji, dołączcie do naszej akcji #BÓGwDOM
Jak to zrobić?
Krok 1: Podzielcie się na Facebooku lub Instagramie historiami i zdjęciami z waszych domów. Pokażcie, jak przeżywacie ten czas, wspólnie się modlicie, uczestniczycie we mszy on-line, spotykacie razem przy stole. Nie ważne czy jesteście sami, czy z rodziną; chorzy lub zdrowi; radośni lub smutni – jest z nami Bóg, który nie dał się zamknąć, ani ograniczyć. Przychodzi do każdego i chce być dziś naszym gościem.
Krok 2: Opiszcie swoje posty koniecznie hasztagiem #BÓGwDOM i ustawcie jako publicznie dostępne, a my puścimy je w Polskę i świat, dzieląc się nimi na portalu.
Niech naszą odpowiedzią będzie "zarażanie" świata dobrem i chrześcijańską nadzieją. Być może ktoś czeka na dobre słowo od Ciebie!
Nie pozwólmy, by ten trudny czas pozostał bezowocny dla ducha. Uczyńmy z niego najpiękniejsze rekolekcje naszego życia.
Dołącz do akcji #BÓGwDOM
Skomentuj artykuł