Dlaczego Jezus uzdrowił głuchoniemego swoją śliną?
"Spluwając dotknął jego języka". Co oznacza dla nas nietypowe uzdrowienie głuchoniemego? Beda Czcigodny tak interpretuje tę scenę Ewangeliczną:
"Głuchoniemy oznacza tu człowieka, który nie otwiera ani uszu na słuchanie słów Boga, ani ust na ich głoszenie. Konieczne jest, aby ci, którzy nauczyli się już mówić i słuchać codzienne słowa przez długą praktykę, przedstawili takich ludzi Panu, by ich uzdrowił, by tych, wobec których ludzka słabość jest bezradna, On zbawił prawicą swojej łaski".
Później etap po etapie opisuje drogę człowieka od zamknięcia na Boże Słowo do pełni zbawienia w Chrystusie:
"Początkiem zbawienia jest wyprowadzenie chorego z tłumu, na ubocze przez Pana, który go tam zabiera.
Zabierając zaś chorego z tłumu wyprowadza go na ubocze, gdy umysł osłabiony przez grzech odwodzi od naturalnych zwyczajów ludzkiego postępowania przez oświecenie go i nawiedzenie swoją łaskawością oraz gdy doprowadza go do kroczenia drogą swoich przykazań.
Wkłada palce swoje w uszy, gdy przez dar Ducha Świętego otwiera uszy serca na rozumienie i przyjęcie słów zbawienia. (…)
Palce Boże włożone w uszy tego, kto miał być uzdrowiony, oznaczają dary Ducha Świętego, przez które serca błądzące daleko od drogi prawdy doprowadza do słuchania i poznania zbawiennej nauki. I ponieważ trzeba, by po poznaniu światła prawdy następowało wyznanie, słusznie dodaje:
…i spluwając dotknął jego języka.
Pan spluwając dotyka języka człowieka chorego, gdy uczy usta katechizowanych wyznawać wiarę. Ślina Pana bowiem oznacza smak mądrości, o czym świadczy mędrzec, gdy mówi: ja jako pierworodna wyszłam z ust Najwyższego (Syr 24,3)".
Wreszcie, gdy Beda komentuje słowa Pana: "Effata" wypowiedziane po spojrzeniu w niebo i głębokim westchnieniu, stwierdza:
"Spojrzał zaś w niebo, aby nauczyć, że tam należy szukać mowy dla niemych, tam słuchu dla głuchych, tam uzdrowienia wszystkich chorób.
Westchnął zaś nie dlatego, że musiał z jękiem o cokolwiek prosić Ojca, skoro On sam wszystko wraz z Ojcem daje tym, którzy Go proszą, ale dlatego, żeby dać nam przykład wzdychania, gdy wołamy o opiekę największej łaskawości czy to w naszej sprawie, czy w sprawie błędów naszych bliskich.
To, zaś co mówi: Effata, czyli: otwórz się, słusznie odnosi się do uszu. Uszy bowiem miały otworzyć się na słuchanie, zaś język, aby mógł mówić, miał być rozwiązany z powrozów swojej ociężałości".
Jeśli więc wszyscy w większym czy mniejszym stopniu mamy uszy głuche na Boże Słowo i język związany tak, że nie może Bożego Słowa wygłosić, trzeba nam - za wskazaniem Czcigodnego Bedy - włożyć "palce Boga" w nasze uszy i "ślinę Pana oznaczającą smak mądrości": czytać, medytować, słuchać, dyskutować, żeby Pismo Święte i jego sens otworzyły nasze uszy i rozwiązały nasz język.
Skomentuj artykuł