#Ewangelia: Boży "przymus"
Gdy Jezus siedział przy stole, jeden ze współbiesiadników rzekł do Niego: "Szczęśliwy ten, kto będzie ucztował w królestwie Bożym".
Jezus mu odpowiedział: "Pewien człowiek wyprawił wielką ucztę i zaprosił wielu. Kiedy nadszedł czas uczty, posłał swego sługę, aby powiedział zaproszonym: «Przyjdźcie, bo już wszystko jest gotowe». Wtedy zaczęli się wszyscy jednomyślnie wymawiać. Pierwszy kazał mu powiedzieć: «Kupiłem pole, muszę wyjść, aby je obejrzeć; proszę cię, uważaj mnie za usprawiedliwionego». Drugi rzekł: «Kupiłem pięć par wołów i idę je wypróbować; proszę cię, uważaj mnie za usprawiedliwionego». Jeszcze inny rzekł: «Poślubiłem żonę i dlatego nie mogę przyjść».
Sługa powrócił i oznajmił to swemu panu. Wtedy rozgniewany gospodarz nakazał słudze: «Wyjdź co prędzej na ulice i zaułki miasta i wprowadź tu ubogich, ułomnych, niewidomych i chromych». Sługa oznajmił: «Panie, stało się, jak rozkazałeś, a jeszcze jest miejsce». Na to pan rzekł do sługi: «Wyjdź na drogi i między opłotki i zmuszaj do wejścia, aby mój dom był zapełniony». Albowiem powiadam wam: Żaden z owych ludzi, którzy byli zaproszeni, nie skosztuje mojej uczty".
Komentarz do Ewangelii
Bramy Nieba są wąskie, bo nimi jest doskonałość w Miłości. Bez tej doskonałości nie możemy do Nieba wejść. Bóg jednak "zmusza" nas do wejścia do Nieba. Oczywiście możemy się uprzeć i odmówić wejścia, ale On "zmusza", to znaczy naciska, namawia, uporczywie nalega, namolnie prosi. Dlaczego Bóg tak postępuje? Bo jesteśmy bardzo przywiązani do tego świata, który przecież jest tymczasowy. To Boże "przymuszanie" jest próbą przebudzenia nas i otwarcia nam oczu na prawdę o naszym obecnym życiu - że nie jest ono godne aż takiego doceniania, jakie często ma miejsce. Patrzmy dalej i wyżej niż to nam umożliwia ten świat. Inwestujmy w życie wieczne.
Skomentuj artykuł